Matka z serii "mam chorom curke, daj mi za darmo bo mi sie nalerzy".
Liceum już dawno skończyłam, ostatnio po wizycie w rodzinnym domu w szafce przyuważyłam kilka podręczników, repetytoriów, kserówek, notatek itp. z tegoż okresu. W większości historia, WOS i rozszerzony angielski.
Zerkam na stronę LO, wykaz książek ten sam, no to wrzucam ogłoszenie na fejsbuczka, że mam do sprzedania to i tamto. Cenę dałam dokładnie o połowę niższą, niż są obecne (o podręczniki zawsze dbałam, więc nie były zniszczone ani porysowane długopisami). Mi się już nie przydadzą, a jakiś dzieciak z tej wiedzy skorzysta, więc co mi tam. Najdroższy był podręcznik do j. angielskiego - kupiłam za 160 zł, wystawiłam za 80.
Dopisałam, że do miejscowości X (gdzie jest liceum) mogę nawet podjechać autem i przekazać te skarbnice wiedzy za dodatkowe 20 zł (koszty dojazdu, bez względu na to, czy ktoś weźmie książki, czy się rozmyśli, a od siebie do X mam spory kawałek).
Zgłasza się jakaś dziewczyna. Pyta o cenę, mówię, że bez zmian. Dobra, ona spyta mamy.
Telefon wieczorem.
- Dzień dobry, córka mówiła, że ma pani podręczniki do sprzedania... A nie dałoby się coś zejść z ceny?
- Proszę pani, zeszłam z połowy ceny. Więcej mi się po prostu nie opłaca (no bo jak, podręcznik załóżmy za 20 zł, więc mam zejść do ilu, do pięciu?).
- Ale 80 zł za angielski to już przesada!
- Przesada, proszę pani, to było to, że mi nauczycielka kazała go kupić za 160 zł.
- No dobrze... Ale wie pani, moja córka jest chora, mnie nie stać. No ale dobrze, najwyżej chleba nie kupimy. Niech pani jutro przyjedzie do X.
- W porządku, do zobaczenia.
Jadę do X. Umówiłyśmy się pod budynkiem LO. Wysiada mamuśka. Z zaje*istego merca, szpileczki, długie tipsy, droga marynara itp. Pokazuję jej książki.
- A czemu tu takie zagięte?!
- Nie zagięty, tylko rozwarstwiony dolny róg, to normalne przy książkach, gdy nosi się je kilkadziesiąt razy w plecaku.
- No dobra, masz pieniądze.
Wciska mi plik banknotów (plik = 10,10,10,10,10,20,50…), bierze reklamówkę i idzie w stronę auta. Przeliczam szybko. Powinno być za wszystko 360, jest 220. Biegnę za panią.
- Zaraz, nie dała mi pani jeszcze 140 zł!
Tu następuje zwrot akcji, mamuśka rzuca w moją stronę na asfalt reklamówkę z książkami.
- KU*WA, co za czasy! Wszyscy to złodzieje! Ty gówniaro, nie rozumiesz, że mam chorą córkę?! ONA MA GRYPĘ!
- Współczuję pani bardzo (o ironio, przecież to GRYPA! A ja durna myślałam podczas rozmowy telefonicznej, że jakiś rak czy coś). Proszę, 200 zł, 20 za moją fatygę tutaj.
I spłynęłam w swoją stronę. Jeszcze się za mną darła, wyzywając od złodziejek itp.
Książki wylądowały u koleżanki.
madki
Byłaby w stanie uwierzyć w historię i byłaby na prawde piekielna gdyby nie ten tekst o grypie. Wybacz, ale to chyba przesada.
Odpowiedz@majkaf: No właśnie ta grypa mnie zwaliła z nóg. Przez telefon pomyślałam że ma jakiegoś raka czy coś.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2017 o 18:27
@majkaf: Wierz mi, że nie ma czegoś takiego jak przesada w wypadku niektórych ludzi.
Odpowiedz@Ara: ano. Niektórzy to zmyślają historie jedna za drugą, pisząc je chyba codziennie i uważają, że nikt się nie zorientuje.
Odpowiedz@ZebThan: Jak sprzed komputera nie wychodzisz to nic dziwnego, że nie zdarzają Ci się w życiu ciekawe historie, którymi mógłbyś się pochwalić.
Odpowiedz@noddam: No popatrz, a ja komputera nie mam :D
Odpowiedz"No ale dobrze, najwyżej chleba nie kupimy". Szanuję ten argument! Oczyma duszy mojej widzę tę karynę, która właśnie jest w stadium przepoczwarzania się w grażynę.
Odpowiedz@Windowlicker: stary dowcip się przypomina: Syn do ojca: - Tato, tato, wódka podrożała, czy to znaczy że będziesz mniej pić? - Nie to znaczy, że będziesz mniej jeść.
Odpowiedzhorom a nie chorom
Odpowiedz@Garrett: Faktycznie, mój błąd :V
OdpowiedzWystawiłam na OLX komplet podręczników do informatyki. Nówki nie śmigane. Syn zmienił szkołę więc sprzedajemy.Cena sklepowa powiedzmy 400 zł(teraz strzelam ale coś koło tego) Ja wystawiam za 300 zł Dostaję odpowiedż w stylu. -Słuchaj no,zastanów się nad moją propozycją.Trochę przeginasz z kwotą więc dam ci 100 zł za cały komplet bo mi potrzebny a tobie już nie.Jak bym dołożył trochę to bym mógł kupić w internecie ale ci ulżę i kupię od ciebie. Na co ja odpowiedziałam że może sobie dołożyć te trochę i kupić w internecie a ja już sprzedałam te książki z pocałowaniem ręki za kwotę jaką wystawiłam.
Odpowiedz@Balbina: A swoją drogą ceny niektórych podręczników to jest dla mnie komedia, zważając na to co zawierają w środku.
OdpowiedzAngielski do podstawówki np gówno tam jest a cena z kosmosu wzięta
Odpowiedz@BlackAndYellow: W LO byłam na profilu tzn. "dwujęzycznym" ale szybko zrezygnowałam ze względu na ludzi którzy tam chodzili. "Najlepsze" było to, że babka nam kazała kupić podręczniki za 90zł a potem się rozmyśliła i po czterech miesiącach mieliśmy kupić te za 160. Możliwości odkupienia używanych nie było, bo dopiero co weszły na rynek. A i tak gó*no w nich było.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2017 o 23:32
@mabmalkin: A najbardziej mnie wk... jak sobie taka jedna z drugą życzą ćwiczenia a póżniej z tego nie korzystają. Do tej pory mam z angielskiego nowe nie używane i nie mogę sprzedać. Albo na stronie szkoły wykaz podręczników. Ja kupuję a we wrześniu pani radośnie zmienia na inny.I to przeważnie z języków obcych,które kosztują majątek.
Odpowiedz@Balbina: Miałam podobnie z telefonem. Nowiutki, nawet z opakowania nie był wyjęty. Wystawiłam za 200 euro, (średnia cena tego modelu to 250, ale chciałam w miarę szybko sprzedać), a gościu pisze, że daje "od ręki" 120. To ja mu odpisałam, że "od ręki" już poszedł i to za 200 :)
OdpowiedzHm.... gdybym ja bya w takiej sytuacji to zapewne oddałabym podręczniki dla dziecka, które jest chore (oczywiście nie mam tu na myśli grypy) i w dodatku pochodzi z ubogiej rodziny. Jednak w tej sytuacji spytałabym tej pani jak to jest możliwe, że na tipsy i markowe ciuchy ją stać a nie stać na podreczniki szkolne dla dziecka.
Odpowiedz@mijanou: Nie mam w zwyczaju wierzyć komuś z kim rozmawiam przez telefon a nie rozmawiam w cztery oczy, równie dobrze mogę powiedzieć komuś obcemu przez tel. Ze jestem córka Gates'a. Ale gdy zobaczyłam tą panią w tych ubraniach (a nie były to podróbki) to nawet prawdziwie chora córka by mnie nie wzruszyła. Gdyby faktycznie była biedna to oddałabym te książki za symboliczną złotówkę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2017 o 20:51
Ok, zakładam że historia jest prawdziwa, chociaż śmierdzi fejkiem. Po "No dobrze, najwyżej chleba nie kupimy" się nie domysliłaś, że będzie przypał?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: CZEGOŚ się spodziewałam tylko jeszcze nie wiedziałam czego ;)
Odpowiedz@majkaf ja spotkalam sie z Mamusią ktora miała dziecko najzwyczajniej przeziębione i w sytuacji gdzie oddawalam narożnik owa kobieta wzięła mnie na litość. Poprosilam o coś co potwierdzi jej słowa i dostałam! Receptę na syrop wykrztusny i cos tam jeszcze. Nie znam sie. PS . zauważyłam dużo
Odpowiedz@Ewcia dużo osob uszczy0liwych odnośnie Waszego języka. Niestety nie bylam w stanie opanować przez 3 lata nic wiecej poza tym co juz potrafię. Pozdrawiam wszystkich :)
OdpowiedzRada na przyszłość, jeśli zmyślasz historie nie przesadzaj tak strasznie, od razu odzierasz opowieść z wiarygodności.
Odpowiedz@Morog: Dobrze, następnym razem będę ZMYŚLAĆ mniej strasznie :D
OdpowiedzTez nie wierze w to historie, bo absurd na absurdzie. Po pierwsze co to za liceum, gdzie "dawno" po ukonczeniu mozna sprzedac swoje podreczniki. Mam brata 3 lata mlodszego, chodzil do tych samym szkol lacznie z liceum i przez te lata edukacji, praktycznie zadnej mojej ksiazki nie wykorzystal. A juz z cala pewnoscia mie z jezykow, bo nauczyciele specjalnie co roku zmieniaja podrecznik, zeby zarobic. Nauczyciele dostaja jakies profity, za polecenia ksiazek danego wydawcy. OK, wierze, ze paniusia probowala tak zmanipulowac cie przez telefon. Nie wierze natomiast w takie nasilenie absurdu, ze bogata, wypacykowana lalunia chciala cie naciagnac na darmowego podreczniki, bo dziecko ma grype. Musialaby miec IQ na poziomie 10 czy mniej, zeby wierzyc, ze cos takiego zadziala. Prawdziwe manipulantki dobrze wiedza jak uzyskac to czego pragna.
Odpowiedz@nursetka: gdy ja szłam do 1 LO, większość książek (z wyjątkiem angielskiego) odkupiłam od starszych uczniów, pozycję nadal są te same. Myślę że to może przez fakt, że nauczyciele nie są raczej często zmieniani i wolą iść materiałem, który już dobrze znają.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 sierpnia 2017 o 8:17
Ach no tak, bo przecież leczenie grypy jest dziś droższe od rehabilitacji dziecka z zanikiem mięśni od urodzenia. Jak mogliśmy o tym zapomnieć??
Odpowiedz