Zostałam dzisiaj poproszona przez męża swojej koleżanki, żebym "zorganizowała" mu papier. Czyli wyniosła z pracy.
Nie jestem aż tak święta, żebym nie mogła jednej ryzy A4 wziąć, bo akurat jest taka potrzeba. Spoko, może mu sklep zamknęli czy coś...
Ale propozycja była bardziej złożona. 3 ryzy konkretnego papieru raz na dwa tygodnie - on sobie będzie po to przyjeżdżał, nie muszę mu nosić (łaskawca!).
Odmówiłam. I nie wiem, jak to skomentować.
papier złodziej
Ale co za różnica czy 1 ryza czy 3? Nie zgodziłabym się na żadną ilość, bo jest to tak samo nieodpowiednie.
Odpowiedz@Madeline: sa sytuacje podbramkowe, kiedy nie ma innej mozliwosci, a potrzebne sa na juz albo na rano wazne dokumenty wydrukowane, roznie sie zdarza ale juz robienie z kogos stalego dostawcy, bo sie chce zaoszczedzic ( no blagam, ryza papieru to 10 zl), to juz przegiecie
Odpowiedz@bazienka: dokładnie- przy założeniu, że ryzę "pożyczam" i przy okazji odkupuję.
Odpowiedz@bazienka: Ale co to znaczy sytuacja podbramkowa? W sytuacji podbramkowej można pójść do sklepu i ryzę kupić. Wynoszenie jej z pracy to taka sama kradzież jak wyniesienie jej ze sklepu bez płacenia.
Odpowiedz@bazienka: Rozumiem, że zapytałabyś pracodawcę o pozwolenie?
Odpowiedz@Dann: Aj tam przecież kradzież jednej ryzy to pikuś, pracodawca nie zauważy nawet. Przeraża mnie myślenie takich osób jak bazienka. Mogę jedynie zrozumieć takie podejście jak ma hulakula, choć i tak wolałabym kogoś o to zapytać.
Odpowiedz@no_serious: ale jak w biurze będzie takich meszuger 30, po 3 ryzy to 90 tygodniowo.
Odpowiedz@no_serious: podpowiem- ja się nawet pytam jak potrzebuję wydrukować więcej niż powiedzmy 5 kartek, czy mogę sobie na firmowym sprzęcie. jestem w stanie zrozumieć, że ktoś pożycza ryzę. pod warunkiem- że to pożyczenie.
Odpowiedz@thebill: Nie wiem dlaczego mi to tłumaczysz. Jestem przeciwna kradzieży, dopuszczam ewentualną pożyczk3 za zgodą kierownictwa i szybciutkie oddanie następnego dnia
Odpowiedz@Dann: czasem jest taka godzine czy odleglosc do sklepu, ze juz sie nie oplaca jechac, bo zamkniete kurcze ludzie, serio myslicie, ze cos takiego zrobilam? teoretyzuje ja w pracy moge drukowac prywatne rzeczy np. o ile nie jest tego duzo, wiec wydrukowanie komus strony, dwoch czy 5 nie stanowi dla mnie problemu ryz nie wynosze
Odpowiedz@thebill: no blagam, przeciez ona sie nie zgodzila a kolega byl po prostu perfidnym sepem zdarzylo mi sie drukowac kilka kartek- dla rodzicow jak z nimi mieszkalam czy znajomych bez drukarki zdarzylo mi sie drukowac fragmenty literatury tylko ja wiem, ze u mnie w pracy MOGE to zrobic, jesli ilosc nie jest oszalamiajaca ( np. ksiazka 500 stron), to moge te kilka stron druknac a panu sepowi bym powiedziala- ze swojej pracy sobie wez i tyle
Odpowiedz@no_serious: Nie, no bo 1 sztuka to nie kradzież, ale 3 sztuki 000 Panie - to już afera :) Taaa... Przypomniało mi się takie powiedzenie Gwiazdowskiego :) Jak komuś buchnę stówkę - to jest kradzież :) Jak komuś buchnę milion - to już defraudacja :) Jak komuś buchnę 600 milionów - to jest to inżynieria finansowa :D
Odpowiedz@bazienka: Jak do sklepu daleko to się idzie do punktu ksero, jest ich teraz mnóstwo. Zawsze można wyjście znaleźć, no ale przecież ukraść łatwiej...
Odpowiedz@jass: a rozumiesz to, z enie wszyscy mieszkaja w miescie, gdzie sa takie punkty uslugowe? i tak zwykle otwarte do max 18? ja mieszkalam na wiosce, autobus byl z 5 rayz dziennie, punktu ksero ani sklepu papierniczego tam nie bylo
Odpowiedz@bazienka: Takie ilości, to można pożyczyć od kogoś/skądś, a nie "zorganizować" - bo to jest tylko semantyczna zabawa żeby kradzieży nie nazwać kradzieżą. Mentalność postprlowska ma się w narodzie świetnie - zawinąć coś z pracy to nie kradzież, tylko "zorganizowanie" albo "zakombinowanie"...
OdpowiedzWystaw mu rachunek to sam kupi.
OdpowiedzNajzwyczajniej w świecie trzeba było się spytać dlaczego chce byś dla niego została złodziejką. Ciekawy jestem odpowiedzi>
OdpowiedzOboje jesteście złodziejami - różni was tylko ilość.
Odpowiedz@menevagoriel: przerażająca jest ilość plusów pod historia. Takie mamy w społeczeństwie przyzwolenie na kradzież. Jakkolwiek tego nie nazwać KRADZIEŻ
Odpowiedz@b_b: dlaczego uważasz, że pozwalamy na kradzież? jestem w stanie zrozumieć, że ktoś z różnych względów nie ma możliwości w danym momencie kupienia czegoś- to czasem pożycza. ale nie widzę pozwolenia, żeby stale kraść i to dla kogoś. moja ciotka też kiedyś chciała, żebym jej regularnie przynosiła ryzy papieru z biura, bo ona jakieś wycinanki rzeźbiła- z komentarzem, że mnie to nic nie kosztuje, a firma bogata to sobie kupi. no zdecydowanie ją wyśmiałam.
Odpowiedz@hulakula: ta historia nie była o pożyczaniu. Autorka napisała, że nie jest taka święta, żeby jednej ryzy nie wziąć - czyli jest złodziejką. Obużył ją tylko rozmach znajomego
OdpowiedzTańczy Hrabia z jakąś Baronową na balu. W pewnym momencie odzywa się: - Pani Baronowo, czy oddałaby mi się Pani za milion dolarów? Baronowa "oburzona": - No jak to, Panie Hrabio? Hrabia: - Niech Pani pomyśli, chodzi o milion dolarów. Baronowa po chwili: - Za milion dolarów oddałabym się Panu, Panie Hrabio.. Hrabia po chwili zagaduje: - A czy oddałaby mi się Pani za jednego dolara? Baronowa oburzona: - Ależ Panie Hrabio, za kogo mnie pan ma? Hrabia: - To już ustaliliśmy, teraz się targujemy....
Odpowiedz@toomex: jakie trafne!!!
OdpowiedzBez kitu ile taki konkretny papier może kosztować? Akcja jak za PRLu ( w mojej wiosce pracownicy PGRu regularnie go rozkradali i nikt nie widział w tym nic niewłaściwego. Nawet jak ktoś podprowadził betoniarkę)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Może z 40-60zł za ryzę? Papiery o większej gramaturze czy też kredowe trochę kosztują...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: może to specjalny papier fotograficzny? a może to po prostu janusz biznesu, który chce przyoszczędzić stówę w miesiącu.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: dyszka w Auchan ;) zenujace takie bycie sepem dla 10 zlotych...
OdpowiedzPrzyznam, że ja też nie wiem jak to skomentować, zarówno postawę obojga złodziei jak i tych popierających złodziei plusami.....
Odpowiedz@Morog: A skąd pomysł, że osoby które dały plusa popierają złodziei? Historia jest stanowczo piekielna, i to podwójnie, bo zarówno treścią jak i postawą autorki, więc na "mocne" zasługuje.
Odpowiedznagrać go na dyktafon i znagraniem wybrac sie do jego pracodawcy a moze nawet na prokurature - zapewne nic mu nie zrobia ale moze chcociaz przesluchaja - albowiem wg polskiego prawa samo namawianie do przestepstwa jest przestepstwem!
OdpowiedzJuż nawet pomijając fakt zwykłej, bezczelnej kradzieży, to jeszcze jakim głupim człowiekiem trzeba by było być, żeby kraść dla kogoś, biorąc na siebie wszystkie możliwe konsekwencje. Przecież złodziej kradnie dla własnej korzyści - ukradł, więc ma coś za darmo, potem sprzeda i ma z tego pieniądze, które może wydać na siebie. W historii mamy gościa, który chce, żeby autorka stała się złodziejką, tylko po to, żeby on miał coś za darmo, w dodatku niczym nie ryzykując, bo przecież w razie wtopy, on może się wszystkiego wyprzeć. Tym samym pokazał, że nie ma żadnego szacunku dla autorki i nie obchodzi go to, że ryzykuje ona własną pracą i reputacją.
OdpowiedzTo się wzieło jeszcze z czasów komunizmu. Kiedyś miałem sprzeczkę ze starszym gościem w wieku ojców naszych, bo jak to stwierdził - wg niego młodzież to teraz jakaś taka niezaradna jest, nic nie umie zrobić, nic załatwić... Pytam żeby wyjaśnił - no to tłumaczy: Bo wie Pan, kiedyś jak chcieli się budować i nic nie było to ludzie sobie musieli radzić, więc mimo, że nic nie było to i piach się załatwiło, i cement się załatwiło, i kafelki i wszystko co trzeba dało się załatwić. A tera Panie - to takie lelum polelum... Więc pytam wprost - czy wtedy kombinowanie oznaczało złodziejstwo, kradzież? Nie, a gdzie tam Panie - przywozili piach, to się brało - ale nie żeby kraść czy coś... Ale mnie zgrzał, nie powiem... :) Powiedziałem mu wprost - Pan byłeś złodziejem, a "załatwienie czegoś" to najczęściej zwykła kradzież była - wyzwał mnie od idiotów, ja go od złodziei i tak sobie pogadaliśmy - gość nie widział kompletnie nic złego w swoim zachowaniu, za to teraz widzi same patologie. Tu tak samo na pewno było :) Wg niego - był zaradny bo umiał skombinować sobie papier - NIE PŁACĄC za niego - no bo jak to tak :D
Odpowiedz@LoonaThic: No jak wszystko było państwowe - to było "niczyje", to "kombinowali" - problem jest, że niektórym do dziś zostało, i rezultat jest taki, że ludzie nie mają poszanowania dla własności - ileż tu jest historii, że ktoś sobie popierdziela przez czyjś teren, bo nieogrodzony drutem kolczastym, albo coś podpieprza z firmy - bo "nikt nie zauważy" albo bo państwowa.
Odpowiedzto jakaś nowa świętobliwość? nie masz oporów przed kradzieżą jednej ale 3 to już za dużo?:D no ja pier....idź do sklepu, gwizdnij i tłumacz policji, że sytuacja "podbramkowa" na pewno ci odpuszczą :D. Żenada. Złodziejka z Ciebie i tyle
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2017 o 17:00
wyzywacie od zlodziei itp a ja mowie, niech pierwsze rzuca kamieniem osoby, ktore nigdy nic z pracy nie wyniosly. ani dlugopisu, ani olowka, ani prywatnego wydruku bez wiedzy przelozonego w jedna, dwie uwierze ( sama mam kolezanke, tkora wymyslila sobie, z ejestem slodziejka, bo wzielam znaleziony pod lawka na zajeciach olowe, uprzednio zapytawszy wszystkich w mojej grupie, czy przypadkiem nie jes to ich wlasnosc), ale nie w 20... postawa typu czlowieczenstwo 13/10" nie zdarza sie az tak czesto
Odpowiedz@Fahren: a ja powtarzam- u mmnie w pracy MOGE wydrukowac kilka prywatnych stron, ugadane z kierownictwem zalezy jakie kto ma zasady w pracy... ehhh moze autorka ma podobnie- i wtedy moim zdaniem nie jest to kradziez, o ile sie nie przegina aczkolwiek nikomu nigdy ryz nie wynosilam
Odpowiedz@bazienka: I nie wiem po co to uparcie powtarzasz skoro mowa jest o czymś zupełnie innym - o wynoszeniu firmowej własności bez wiedzy kierownictwa.
Odpowiedz@bazienka: To fajnie, że możesz drukować w pracy. Są ludzie, co nie mogą, więc nie powinni tego robić. I naprawdę nie chodzi o to czy ktoś zauważy zniknięcie czegoś tylko sam fakt, że coś się komuś kradnie i nie widzi się w tym nic złego, bo - nie doliczą się - są bogaci - serio jak nie stać kogoś na druk/ksero czy ryzę to chyba powinien poważnie rozważyć zmianę pracy? Właśnie przez takich cebulaków potem w robocie robi się jak w więzieniu, bo jak ktoś nie zauważy 1 kartki to nie zauważy 1 ryzy, potem 10 ryz i potem jeszcze można byłoby zacząć wynosić tusze/tonery do drukarek.
OdpowiedzMałego Jasia przyłapano w szkole na kradzieży. W domu ojciec tłumaczy: - Jasiu, ile razy ci z matką mówiliśmy, że nie można kraść, że kradzież jest zła, no ile?! Jak czegoś potrzebujesz, wystarczy powiedzieć - tatuś ci z pracy przyniesie!
OdpowiedzOdpowiadając na Wasze pytania. Nie ma u mnie w pracy żadnego problemu z zabraniem jednej ryzy papieru, jeśli tylko się to zgłosi. Nigdy mi się to nie zdarzyło, ale kolegom owszem, nienagminnie, sporadycznie. I zawsze odpowiedź kierownika jest taka sama: "weź sobie, po to jest". Także nie ma mowy o kradzieży i wynoszeniu ukradkiem.
OdpowiedzPracowałam swego czasu na magazynie, więc okazji było sporo. Tylko po co, skoro długopis kosztuje zł, a i tak wolałam kupić sobie lepszy niż ten w pracy? Z drugiej strony wszystko było zapisane w systemie, więc z każdej rzeczy trzeba było się rozliczyć. Mimo to nie zliczę sytuacji, gdy przychodził pracownik i mówił:" pożycz na chwilę długopis/wiertarkę/drabinę/ bo coś tam muszę zrobić". Pożyczałam do momentu, gdy o zwrot drabiny prosiłam przez 3 tyg. Od tamtej pory zawsze mówiłam :"daj kartę, nie ma problemu " (każdy pracownik miał kartę imienną z kodem, na który mógł pobierać rzeczy z magazynu). Zwykle się okazywało, że nagle nie jest mu ta rzecz niezbędna, lub ja jestem nieużyta bo nie chcę pożyczyć na chwilę. Jakoś trudno im było zrozumieć, że jak wpadnie szef po wiertarkę i nie będę miała żadnej, mimo 5 na stanie magazynowym, to mnie obciążą finansowo, a 5 wiertarek nie kosztuje tyle co 5 długopisów. Z drugiej strony, moja mama pracowała w tej samej firmie jako sprzątaczka. Zdarzało jej się czasem przynieść jakiś długopis czy inny gadżet (np notes firmowy z logo), ale były to rzeczy, które znalazła w koszu przy sprzątaniu. Szef wyrzucił fajny długopis bo przerywał, albo skończył się wkład. Wystarczyło wymienić i gotowe. On wolał sobie kupić nowy. Albo masa terminarzy/ kalendarzy/ notesów wyrzucana do kosza na początku nowego roku. Firma zamawiała swoje kalendarze, które rozdawała pracownikom i zapewne również dostawcom/ klientom, bo podobne dostawała w zamian. Na koniec roku lub początek nowego zwykle znajdowały się w koszu. Mama z reguły je zabierała i rozdawała rodzinie i znajomym. Każdy miał kalendarz a i śmieci ciut mniej do wyrzucenia...
Odpowiedz