Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostrzegam, że najsmaczniej to nie będzie. Byłam dziś na tzw. badaniach diagnostycznych…

Ostrzegam, że najsmaczniej to nie będzie.

Byłam dziś na tzw. badaniach diagnostycznych lub szerzej znanych „wynikach”. Zjawiłam się krótko przed otwarciem rejestracji, dzięki czemu byłam druga w kolejce. Przede mną tylko pani ok. 60-70 lat.

Rejestracja się otwiera, pielęgniarka przyjmuje skierowania i oznacza odpowiednio poszczególne badania krwi, moczu, kału etc. Pani przede mną (dalej nazywana (K)obietą) przekazuje swoje skierowanie. Wyciąga także, bardzo ostrożnie, niczym niezabezpieczony pojemnik z moczem. Wywiązuje się dialog pomiędzy nią, a (P)ielęgniarką.

P: Nie ma pani zapisanego badania moczu, ale kosztuje ono X zł, możemy je wykonać.
K: Ojej… A myślałam, że mam. Temu przyniosłam pojemniczek.
P: Jak mówię, kosztuje ono kilka złotych. Chce je pani wykonać?
K: A, to tak, złociuchna, tak.
P (sięgając po pojemnik z moczem): Ale jest niezakręcony, proszę go zakręcić, by zabezpieczyć przed badaniem.
K: O, a to musi być zakręcone, tak? Bo ja nie wiedziałam (!!!). Dobrze, to już zakręcam. Tak mocno, tak? Żeby to kolorowe (wieczko) nie było luźne, tak?
P: Tak.

Do tego momentu historia nie jest w żaden sposób piekielna, prawda? Piekielność nastąpiła kilka sekund później.

Pani zamiast zakręcić od razu, sięgnęła do torebki po portfel i zamaszystym ruchem ręki strąciła ten pojemnik, którego nieduża część rozlała się na blat okienka i podłogę (dzięki refleksowi nie padłam ofiarą rozprysku). Jednak prawdziwą ofiarą była pielęgniarka. Ze względu na brak szyby zabezpieczającej, zawartość sterylnego opakowania znalazła się na dokumentacji, twarzy, włosach i kitlu pani pielęgniarki.

Wszyscy zamarli w szoku, sama pielęgniarka była sparaliżowana szokiem lub gniewem. Wtem odzywa się winowajczyni.

K: Ojej… Przepraszam. To jak pani teraz przeprowadzi badanie z sikami?

Ton głosu, jakby upuściła długopis. Wyciąga zwykłe chusteczki higieniczne i zaczyna przecierać blat, z którego skapywał mocz. Potem pani niespiesznie schowała zużytą chusteczkę i pomaszerowała w stronę gabinetu zabiegowego, jakby nic się nie stało.

Historia ma też drugą piekielność:

Kobieta opowiedziała tę historię pielęgniarce, która wykonywała zabieg, podsumowując to, co się stało słowami: „Ale ta pani w rejestracji taka nieprzyjemna. Przeprosiłam, a ona była zła. Kto tu u was pracuje, żeby być taką niemiłą dla pacjentów. I jeszcze wstała i wyszła taka wściekła! Pani, kto to widział?”.

Myślę, że oblanie moczem kwalifikuje się pod coś znacznie więcej niż bycie "niemiłym".

Mam tylko nadzieję, że Pani Pielęgniarka mogła skorzystać z prysznica i przyborów toaletowych oraz że miała w co się przebrać. Albo że puścili ją do domu.

Przychodnia

by ~Nehelenia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
5 11

Dobrze, że uprzedziłaś, zdążyłam odłożyć kanapkę... Jak ona przyniosła ten pojemnik w torebce niezakręcony??? Kurcze pierwszy raz w życiu oddawała? Szukam jakiegoś pocieszenia... podobno mocz dobrze wpływa na cerę... podobno...

Odpowiedz
avatar Kawaii_Kasumi
11 13

@KatzenKratzen: Podobno... Tylko ciekawe, czy cudzy :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Kawaii_Kasumi: @KatzenKratzen: Mój ofujmomierz wywaliło w kosmos. Siki starej baby jeszcze pewnie z bakteriami. Jeżeli kobiecie się to dostało do ust,to pewnie się czymś zarazi. Wydaje mi się, że przychodnie chyba muszą mieć jakieś zaplecze sanitarne z prysznicem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@KatzenKratzen: Jeśli moje podejrzenia są słuszne, to tajemnicze zawiniątko, które niósł w rękach mężczyzna jej towarzyszyący, to właśnie tak go przyniosła. Niestety nie mam pewności, że na pewno był to ten pojemnik, bo akurat skupiłam się na odpisywaniu na smsa. Po prostu uwaga pielęgniarki, by zakręcić ten pojemnik skusiła mnie bym podniosła wzrok.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Day_Becomes_Night: Mam nadzieję, że mają. W przychodni zdarzają się różne rzeczy - a to pacjent, który krwawi albo wymiotuje. Na pewno pielęgniarki padły ofiarą takich zjawisk, ale krwawienie czy wymioty to - że tak to ujmę - odruch bezwarunkowy, nie ma się na to wpływu. Opisanej przeze mnie sytuacji można było zapobiec w 1000%.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@dorota64: Zaburzenia umysłowe? To dość daleko idąca opinia. Oczywiście, takich zaburzeń nie da się stwierdzić na podstawie wyglądu jednostki, ale pani w żaden sposób nie sprawiała wrażenia osoby z zaburzeniami. Raczej bezmyślnej i bezczelnej. Nawet pomyślałam chwilę, że pani ma Zespół Parkinsona i po tym rozlaniu obserwowałam jej ruchy rąk, głowy. Podobnie jak obserwowałam ją, gdy pielęgniarki każdej z nas robiły badania - nie zauważyłam, by mógł to być objaw choroby. No chyba, że ma początki Pląsawicy Huntingtona, początki SM albo stwardnienie zanikowe boczne. Ale to nie są choroby, które dopadają pacjentów w tak późnym wieku. Do tego czasu są już raczej mocno rozwinięte. Co ma do tego osoba z zespołem Downa? Jeśli osoba z zespołem Downa rozlałaby mocz na pielęgniarkę, to ludzie by się oburzyli na pielęgniarkę? Za to, że ktoś ją oblał moczem czy za to, że była na miejscu pracy? Myślę, że osoba z Zespołem Downa na polecenie np "odłoż nożyczki i weź sobie kanapkę" odłoży nożyczki i pójdzie po kanapkę, a nie dźgnie nimi meble i opiekuna, a potem weźmie kanapkę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2017 o 23:00

avatar no_serious
4 4

@dorota64: Tak, bo każdy trasportuje swój mocz na badanie ot tak. Pojemniczek na mocz zakręca się jak słoiczek. Litości, nie trzeba być geniuszem by wiedzieć jak go zamknąć i, że to podstawowa czynność. Baba z historii po prostu nie myśli i jej z tym dobrze.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

@dorota64: Niekoniecznie. Starsi ludzie po prostu często przynoszą mocz do badania w słoiku i za nic nie chca przyjąć do wiadomości, że nie trzeba przynosić litra płynu do badania a wystarczy odrobina w zakupionym jałowym pojemniczku. Taki pojemniczek z reguły zakręca się bardzo szczelnie a kosztuje grosze.Po prostu taki mają nawyk.

Odpowiedz
avatar BORCH
2 2

@mijanou: Ja pamiętam czasy kiedy zbierało się wszelkie buteleczki i słoiczki po lekach i używało się (po wygotowaniu) do noszenia moczu do analizy. Tyle tylko, że nawet moja babcia pamiętała o zachowaniu zakrętek do tych buteleczek, no i oczywiście pamiętała żeby je zakręcać po nasikaniu. A swoją drogą nie chcę nawet dociekać jak kobiety sikały do buteleczki po syropie.

Odpowiedz
avatar tova123
0 0

@Nehelenia: Fajny nick :) czyżby fanka anime z lat 90-tych? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@tova123: dzięki :) Rzeczywiście jako mała dziewczynka lubiłam to konkretne anime, ale do teraz nie skojarzyłam tego z tą bajką. Dopiero teraz do mnie to dotarło, że stąd znam tę nazwę.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 1

Wstawię historię pokrewną, choć odwrotną. Co to są badania okresowe, każdy kto pracuje wie. Co dwa-trzy lata są obowiązkowe, w tym krew i mocz. Badania odbywa się w wyznaczonych placówkach. I mnie te badania nie ominęły, odkąd zaczęłam pracę. No to jadę- wyjałowiony pojemniczek, szczelnie zakręcony, zawinięty dodatkowo w nieprzezroczystą mini reklamowkę. Trzeba ten pojemniczek zanieść do rejestracji w laboratorium (mieszczącej się w sumie w przedsionku gabinetu, w którym pobierają krew, drugie z obowiązkowych badań). No to wchodzę: - Prosze wyjąć pojemnik. Opisac i przykleić identyfikator. Opisuję, przyklejam. Rzut oka na umywalkę z mydełkiem w pojemniku i ręcznikami jednorazowymi. -Przepraszam, czy mogłabym umyć ręce? (no niby zawartość w szczelnym pojemniczku ale jednak...no chciałoby się umyć ręce). -Nie. Proszę skorzystać z toalety. Idę. Zamknięta a klucz na parterze. Gratuluję, jeśli po klucz szła pani, której wylał się taki opisywany w historii słoik, ktory dodatkowo opryskał zawartością innych pacjentów.

Odpowiedz
avatar Ascara
1 1

Historia jest MOCNO piekielna, ale jako osoba związana ze służbą zdrowia mam poważne wątpliwości co do jej prawdziwości. Raz że w takich miejscach raczej nie pielęgniarki zajmują się odbiorem próbek, a diagności laboratoryjni, no ale dobrze, przeciętny Kowalski może tego nie odróżnić, jedno i drugie w białym uniformie. Dwa że mocz pozostawiony w niezamkniętym opakowaniu nie stanowi żadnej wartości diagnostycznej. Po pierwsze "wietrzeje" (to jest związki się utleniają, zmienia się skład chemiczny), po drugie zbyt duże ryzyko skażenia go bakteriami z zewnątrz, sugerującymi jakieś zakażenie dróg moczowych (a tym samym zaordynowania niepotrzebnie przez lekarza środków przeciwbakteryjnych). BARDZO wątpię, by ktokolwiek rozważał przyjęcie takiej próbki do badania. :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2017 o 23:05

avatar Ascara
0 0

PS. Co do końcówki historii - zarówno wśród pielęgniarek, jak i diagnostów oblanie się tego typu płynem to jest jednak coś w stylu chleba powszedniego. Nikt z takiego powodu nie idzie do domu, nie jest to żadna trauma dla personelu medycznego. Zdarza się. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@Ascara: Nie wiem czy to pielęgniarka, czy laborantka czy jeszcze ktoś inny. Miała taki sam kitel, więc założyłam że jest pielęgniarka. Pani z Diagnostyki w takim wypadku, powiedziała że nie przyjmie próbki w takim stanie, bo jest ona niezabezpieczona. O bakteriach i wietrzeniu nie mówiła. Może nie uznała tego za ważne, może dla niej to się rozumie samo przez się, może wiedziała że i tak z tej próbki nic nie będzie, a za badanie przecież zapłacono (więc przychodnia zarobiła te pare złotych) i będzie trzeba powtórzyć badanie i znowu się zarobi, może zapomniała, może jest nieprofesjonalna albo zwyczajnie wie, że laboranci są tak świetni, że pomimo skażonej próbki i zwietrzonej jednak coś wykryją. Nie wiem, nie pytałam jej o to. Gdybym wymyśliła tę historię to szczerze mówiąc wybrałabym się już do psychiatry na leczenie mitomanii głębokiej, bo wydaje mi się, że trzeba mieć coś z głową, by takie rzeczy wymyślać. Zapewne dla służby zdrowia także normą jest oblanie moczem rąk czy kitla. Jednak włosy i twarz według mnie - zwykłego pacjenta - pod codzienność się nie kwalifikuje. Wyraziłam nadzieję, że poszła do domu lub miała możliwość skorzystać z prysznica i się przebrać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@Ascara: Dokładnie, z różnych wydzielin jakie mogą się znaleźć na pielęgniarce, to naprawdę mocz to najmniejszy problem :) pielęgniarka się przebierze i zapomni, a autorka tak zdegustowana, że historia, aż znalazła się na piekielnych..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@nursetka: No tak. Jestem zdegustowana, bo omal sama nie zostałam oblana moczem przez jakąś nieodpowiedzialną babę. Służba medyczna może przywykła do takich widoków, ja niekoniecznie. Jeśli inni opisują z oburzeniem sytuacje dla mnie (i w mojej pracy) normalne, to jakoś nie ironizuję jacy to są zdegustowani, bo to mój chleb powszedni. Dla chirurga ropiejąca rana będzie tak samo naturalna, jak dla sprzedawcy butów spakowane w pudełko dwa różne modele przez klienta. A dla pracownika fabryki będzie nieustawiona poprawnie lub niesprawna zgrzewarka. Zaskoczę Cię nawet bardziej: Coś NATURALNEGO dla pracowników jednego zawodu, jest czymś bardzo nietypowym dla osób niezwiązanych z tymi obowiązkami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2017 o 19:18

avatar Nielubiany
2 2

Wierzcie lub nie ale takie rzeczy to jest normalka. Najezdzilem sie w zyciu po szpitalach i przychodniach. Duzo sie widzialo i duzo slyszalo. Hitem byla pani, ktora przyniosla kal wlacznie z woda z muszli...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Nielubiany: No to przyznam, że kobieta pobiła nawet tego pana, który przyniósł do laboratorium swój kał w pudełku po butach :)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 0

Nie rozumiem nic a nic tego zamieszania. Przecież chyba jasne, że pielęgniarka sie wkurzyła, bo oberwała ZIMNĄ uryną, a każdy chyba wie, że należy oblewać ludzi CIEPŁYM moczem, tego wymaga podstawowa kultura!

Odpowiedz
Udostępnij