Parę dni temu mama z psem odbierała mnie z dworca. W oczekiwaniu na pociąg stała na końcu peronu.
Dwa perony dalej lazły trzy Karyny, dwójka dzieci i amstaff - co dla historii ma takie znaczenie, że mój pies amstaffów nie lubi, boi się, ma przykre doświadczenia.
Karyny przez tory przelazły na peron, na którym stała mama, i jedno z dzieci na widok mojego psa postanowiło, że pieski się przywitają. Wzięło amstaffa i idzie.
[M]ama: Proszę nie podchodzić z psem, mój pies się boi amstaffów.
[K]aryna: Ale mój piesek jest spokojny!
[M]: Ale mój się boi tej rasy, jest koniec peronu, dalej nie odejdę, mogłaby pani nie podchodzić po prostu?
[K]: ALE MOJA CÓRECZKA BĘDZIE NIEZADOWOLONA…
Na takie meritum moja mama stwierdziła rzeczowo, że ma w dupie córeczkę i, osłaniając zestresowanego psa, wyminęła Karynę, której komentarzy już na szczęście zabrakło.
Pomijając nierozgarniętą właścicielkę asta... czemu nie popracujesz ze swoim psem, żeby się nie bał?
Odpowiedz@tick: A skąd wiesz, że nie pracuje? Efekty nie przychodzą z dnia na dzień, a dworzec kolejowy, który sam w sobie dla wielu psów jest miejscem stresującym, to średnio trafione miejsce na sprawdzanie efektów "kuracji".
Odpowiedz@dzemzbiedronki: Z doświadczenia? ;) Z historii nie wynika, żeby ktoś pracował z psem. Poza tym, generalizacja u psów jest na wielkość, umaszczenie, ale nie na rasę - psy nie rozpoznają ras. Co do efektów... w zależności od psa, rodzaju niewłaściwego zachowania, sposobu pracy i podejścia opiekuna, są widoczne od tygodnia do nawet trzech lat. PS. jesteś adwokatem autora/ki? ;)
Odpowiedz@tick: no widzisz, a z mojego doświadczenia wynika, że jednak coś tam rozpoznają ;) mój ON miał zatarg z amstaffem i od tamtej pory zawsze, gdy widzi amstaffa widzę, że jest spięty i zaniepokojony... tymczasem na wszystkie yorki reaguje z respektem (od małego terroryzowany na podwórku przez wojowniczego przedstawiciela gatunku). Może nie rozpoznają ras, ale myślę, że mają w głowie coś takiego jak "Hej! On wygląda zupełnie jak...".
Odpowiedz@Ajsza: A może reaguje na Twoje zachowanie? Psy są cholernie dobrymi obserwatorami i bacznie obserwują swojego człowieka. Może sama nieświadomie się spinasz, napinasz smycz czy jakkolwiek inaczej informujesz swojego psa o "zagrożeniu"? Z jakiś miesiąc temu pracowałem z psem, który ma awersję do ludzi w czapce z daszkiem. Po prostu rzucał się na takie osoby z zębami z 15 - 20 metrów. Już na pierwszym treningu okazało się, że tak wcale nie jest. Że to właściciel sam swoim zachowaniem (nieświadomie) nakręca psa do takiego zachowania. Pies nie ma najlepszego wzroku pod względem rozdzielczości i rozróżniania barw, ma o wiele lepszy pod względem rozpoznawania ruchu. Zaś podstawowym zmysłem jest węch - to nim pies rozpoznaje i zapamiętuje praktycznie wszystko.
Odpowiedz@tick: nie sądzę, żeby moje zachowanie na niego wpływało. Z początku nie sądziłam, że będzie się tak zachowywał w stosunku do tej rasy - szłam totalnie zrelaksowana, bo oprócz tego jednego konkretnego psa ze wszystkimi się dogadywał -ale zaczął źle reagować na inne podobne i nic, co próbowałam robić skutku nie przynosiło.
Odpowiedz@Ajsza: Próbowałaś porady behawiorysty, żeby nakierował jak można "inaczej" pracować? To nie krytyka, ale sugestia :) Wiem, że ludzie czasami starają się pracować ze swoim psem, szukają porad po forach, naoglądają się Millana... i niewiele z tego wychodzi. A czasami wystarczy jedna sesja, żeby nakierować opiekuna w jaki sposób ma postępować i to przynosi ogromne postępy.
Odpowiedz@tick: pracujemy z psem (z behawiorystą, zanim sobie dopowiesz, że oglądamy program i się wymądrzamy), ale to jest praca na dłuższy czas, a nie "hej, nie bój się amstafów". zwłaszcza, że mojego psa rasa jest akurat bardzo uparta pod każdym względem, a strach jest całkiem świeży. z historii nie wynika też, że nie pracujemy, więc sobie nie dopowiadaj :) poza tym mój pies boi się konkretnie tej rasy, bo jest ogrom ras wielkości amstafa i od żadnych innych nie ucieka.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2017 o 23:10
Na takie dictum, a nie meritum.
Odpowiedz@Krolewna_z_Drewna: ubiegłaś mnie o 7 minut :)
Odpowiedz@Krolewna_z_Drewna: o pardon, już chyba edytować nie mogę, ale zapamiętam :)
OdpowiedzZawsze sobie w takich sytuacjach myślę, że trzeba było pozwolić, tyle tylko, że z następującym zastrzeżeniem: za reakcję przestraszonego psa nie odpowiadasz. Może akurat czegoś by Karyn nauczył. Ale wiem, że pewnie i tak wniosków by nie wyciągnęły, a psa nie ma sensu narażać na niepotrzebny stres :)
Odpowiedz@klkr: Tylko jeżeli mowa np. o małym psie, to konfrontacja z amstaffem skończyła by się dla niego najgorzej. Warto przysparzać psu cierpienia, aby czegoś karyn nauczyć?
Odpowiedzniezadowolona to bedzie jak jej kiedys pies reke upiertoli
Odpowiedz