Czy są tu może panie sprzątające? Być może w związku z tym, że Wy siedzicie w tym temacie, będziecie mi w stanie wytłumaczyć pewne zjawisko.
Moje mieszkanie jest duże. Do tego mam koty, więc pełno sierści i mnóstwo drobiazgów za meblami. Do tego nie znoszę wycierać kurzu, więc robię to mniej więcej raz na dwa - trzy tygodnie. Do tego wreszcie drzwi od kabiny prysznicowej myję zdecydowanie rzadziej, niżbym chciała.
Rozumiem więc, że pani sprzątająca, która przychodzi raz na miesiąc (z uwagi na komentarze chciałabym sprostować jedną rzecz: to, że pani sprzątająca przychodzi raz w miesiącu nie oznacza, że moje mieszkanie jest sprzątane raz w miesiącu - kuchnię ogarniam codziennie, a łazienkę i podłogi raz w tygodniu plus na bieżąco pilnuję, by rzeczy się nie walały tam, gdzie nie trzeba) ma dużo pracy.
Stanowczo natomiast moje mieszkanie nie wygląda jak akademik po trzydniowej imprezie. Wszystkie rzeczy są na swoim miejscu, nic nie śmierdzi, nie ma resztek jedzenia, w których tworzy się nowe życie itd. Nie rozumiem więc, dlaczego od każdej pani sprzątającej kilka razy w ciągu wizyty słyszę: "ojej, nie spodziewałam się, że będzie taki bałagan!" albo "no nie sądziłam, że coś takiego zastanę". Podobne doświadczenie mają moi znajomi.
Oczywiście możecie stwierdzić, że tylko mnie się wydaje, że nie jest tak źle - i być może macie rację. Niemniej jednak, czy tylko ja sądzę, że pani sprzątająca przychodzi żeby... posprzątać?
No nie wiem, jakoś wydaje mi się, że zapraszanie pani sprzątającej do czystego mieszkania jest lekko bez sensu... I to nie jest tak, że przez mój bałagan pani siedzi charytatywnie po godzinach, stawka jest za godzinę i im więcej jest pracy, tym większy jest zarobek.
Poza tym czy tylko mnie się wydaje, że powiedzenie obcemu człowiekowi, do którego przychodzimy do domu, że ma syf jest co najmniej nietaktowne?
Przechodzenie do obcego człowieka żeby posprzątać mu mieszkanie i stwierdzenie, że w tym mieszkaniu jest syf według mnie nie jest piekielne.
Odpowiedz@Vitas: po co to stwierdzac na glos? Myslala, ze idzie czyste sprzatac?
Odpowiedz@Vitas: Nie powiedziała, że syf, tylko że bałagan itp. Stwierdziła na głos stan faktyczny, gdzie tu nietakt?
OdpowiedzTrzeba było jej powiedzieć, że po to ją zatrudniasz.
OdpowiedzDla mnie jest to nietaktowne, ale dziwi mnie, że każda pani sprzątająca tak mówi. Może odbierasz to negatywnie, a nie miały to być uwagi personalne, a tylko takie stwierdzenie, żeby zapowiedzieć, że sprzątanie potrwa długo i zabezpieczenie się przed ewentualnymi pretensjami o wysoką cenę? Sama nigdy nie pracowałam w tym zawodzie, ale wyobrażam sobie, że te panie często spotykają się z piekielnościami w postaci niechęci do zapłacenia wysokiej ceny za usługę.
Odpowiedz@marynarka: To samo mialam pisac. Sama bym nigdy nikomu tak nie powiedziala, ale mysle, ze jest to wlasnie zabezpieczenie przed targami/pretensjami o cene. Jest tez szansa, ze z opisu praca brzmiala jak zadanie na x godzin, po przyjsciu okazuje sie, ze trzeba zostac dluzej, co moze dezorganizowac dzien.
Odpowiedz@staphre: Bardzo możliwe. Nie stać mnie na zatrudnianie regularnie pani sprzątającej, tylko kilka razy w roku na wielkie porządki z myciem okien i od razu zapowiadam, że nie będzie to lekkie i przyjemne i że pewnie zajmę jej cały dzień. Pani wtedy podaje kwotę, ja ją akceptuję i mamy jasną sytuację. Wtedy w ten dzień razem z nią siedzę i staram się jej ułatwić pracę - pomagam przestawić meble, przygotowuję środki czystości itp. Na obiad zamawiam dla nas obu pizzę. Nigdy żadna nie skomentowała stanu mieszkania, chociaż daleko mi do perfekcyjnej pani domu i też mam futrzaki. Może to też kwestia podejścia? :)
Odpowiedz@marynarka, @staphre: myślę, że jest sporo racji w tym co piszecie, dzięki za komentarze :) ja nigdy paniom nie mówię, że będzie mało roboty, ale też faktycznie nie daję do zrozumienia, żeby się szykowały na ciężki dzień, ciekawa jestem czy zmiana w tej kwestii przyniesie efekt, bo jeśli nie to ja już nie wiem :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2017 o 23:06
Może trzeba posprzątać mieszkanie przed przyjściem sprzątaczki, aby wstydu nie było? :) A tak na poważnie to albo masz zaburzoną ocenę stanu nieładu w mieszkaniu, a może jest coś na rzeczy w kwestii umawiania się z paniami? W sensie, mówisz pani przez telefon, że praca na ok. godzinę, to pani spodziewa się, że trzeba wykonać tylko kilka podstawowych czynności, a na miejscu w jej ocenie okazuje się, że roboty na co najmniej 3 godziny? Innych pomysłów mi brak.
Odpowiedz@digi51: chciałam to napisać. Moi studenci też mówią, że mają czysto a jak przychodzi co do czego....ech...trzeba ich dyscyplinować
Odpowiedz@digi51: ty się nie śmiej, ale moja mama ma taka jedną klientkę któ®a przed jej przyjsciem dokladnie pucuje dom. I moja mama sprzata juz posprzatany dom :) Raz dostała upomnienie, bo pani się poskarżyła, że po sprzataniu, mama zle poukładała środki czystości, etykietki miały być ustawione przodem a nie były.
Odpowiedz@TakaFrancuska: Moja mama przez ponad pół roku kazała mi sprzatać przed przyjściem pani sprzątającej, bo bała się, ze ta źle o nas pomysli.
Odpowiedz@TakaFrancuska: I to dopiero jest piekielne ;)
OdpowiedzRaz w miesiącu? Nie lepiej raz na tydzień? Max raz na 2 tygodnie
Odpowiedz@maat_: I za co te minusy? Zwyczajnie pytam? O takiej częstotliwości nie słyszałam, za każdym razem jest to wtedy ciężkie gruntowne spotkanie, najbardziej efektywne jest sprzątanie raz w tygodniu, max co 2, raz w miesiącu jest kiepskie
Odpowiedz@maat_: zgadzam się, że jest to wtedy ciężkie, gruntowe sprzątanie, natomiast wiele osób wlasnie tak robi, nie stać ich na płacenie za taką usługę co tydzień lub po prostu uznają, że takie zwykłe cotygodniowe porządki mogą same zrobić i wzywają panią sprzątającą gdy zrobi się nieco większy bałagan lub gdy np. chcą zrobić większe porządki z myciem okien, ogarnianiem balkonu itd. Albo po prostu raz na jakiś czas chcą mieć wolne ;)
Odpowiedz@maat_: Jak ja to przeczytałam. Też mam koty i psa. Tak, ma syf w mieszkaniu. Jezu. Sprzątaczka raz na miesiąc przy zwierzętach!? Nie dziwię się, że tak reagują.Sprzątaczki. Kurz raz na dwa czy trzy tygodnie ścierany? Masz brudno i tyle autorko.
Odpowiedz@curiously: Sprzątanie raz w miesiącu jest droższe niż sprzątanie co 2 tygodnie.
Odpowiedz@Katka_43:Widziałaś, że wydajesz opinię ?! Po to zatrudnia sprzątaczkę, aby jej posprzątała.
OdpowiedzU mnie w domu zawsze były koty i wiem jak wygląda mieszkanie po kilku dniach nie sprzątania. Ja oceniałam jako straszny syf jeśli nie odkurzyłam, nie ściągnęłam kłaków i nie umyłam podług w najbardziej newralgicznych pomieszczeniach przez tydzień. Nie wyobrażam sobie jak to wygląda po miesiącu tylko pobieżnego sprzątania. I nie ma znaczenia, że wszystko jest poukładane i nie śmierdzi. Pani sprzątająca słyszy, że jest względny porządek więc myśli, że robota na max. 2 godziny, a przychodzi i widzi przed sobą 5 godzin ciężkiej orki. Też by mnie coś trafiło.
OdpowiedzJa sprzątam i nie wyobrażam sobie, że miałabym w ten sposób skomentować czyjeś mieszkanie. Czasem ktoś zacznie sam się tłumaczyć ze swojego bałaganu, na co odpowiadam, że nie ma się czym przejmować, bo w końcu od tego jestem. W dodatku to mała miejscowość i czasem ktoś wścibski próbuje wypytać mnie o stan mieszkań/domów sąsiadów, znajomych...
OdpowiedzSpotkałam się z podobną sytuacją kilka lat temu gdy jeszcze wyjeżdżałam do domu na wakacje w czasie studiów. Współlokatorzy też wyjeżdżali, więc właściciel co roku we wrześniu zatrudniał sprzątaczkę, żeby ogarnęła mieszkanie przed naszym przyjazdem. Jednego roku sprzątaczka stwierdziła, że w moim pokoju jest "niewyobrażalny bałagan". Jak ten bałagan wyglądał? Kilka par czystych, wypranych majtek powieszonych na kaloryferze, które wisiały tam, bo nie zmieściły się po praniu na linkach nad wanną i zapomniałam je zabrać przed wyjazdem. Sprzątaczka stwierdziła, że ona strzela focha i "posprzątała" mieszkanie tak, że wszędzie było pełno kurzu i pajęczyn. Pieniądze oczywiście wzięła, bo właściciel uwierzył jej na słowo i szkoda mu było, że się "musiała narobić". Moim zdaniem po prostu postanowiła nawciskać kitu, żeby się nie narobić, ale zarobić. Może w tym przypadku jest podobnie, albo liczy na jakąś ekstra kasę.
Odpowiedzto jest odpowiednik tekstu którzy rzucają wszelcy majstrzy "ło kurna, kto panu tutaj tak to spied0lił ?!?!" normalna praktyka mająca na celu negocjacje ceny w górę oraz zdejmowanie odpowiedzialności za własną niskiej jakości robotę.
OdpowiedzNie chcę uogólniać, ale spotkałam się wielokrotnie z podobnym zachowaniem. Już tłumaczę: przychodzi do Ciebie pani sprzątająca. Mieszkanie nie jest zasyfione, ale wymaga sprzątania, z którym każdej średnio ogarniętej w tym temacie osobie zajęłoby około 2h. Problem w tym, że Pani sprzątająca nie chce mieć zapłacone za 2h, a np. za 5h. Dlatego od progu lamentuje, że jak brudno, ojoj, ale jej długo zejdzie. Przy tym zamiast poprzecierać wilgotną ściereczką czy szybko i sprawnie nabłyszczyć bibeloty, będzie każdego porcelanowego słonika pieściła bite 10 minut. Pani sprzątająca wie, że nie może uwinąć się u Ciebie za szybko, jeśli chce mieć zapłacone za większy nakład pracy, niż w rzeczywistości był potrzebny. Koleżanki na studiach często dorabiały jako takie panie sprzątające i nasłuchałam się ich opowieści. Niestety, ale to cwaniactwo, żadna filozofia. Dodatkowo, jeśli Pani marudzi już po przekroczeniu progu i przez cały czas jej pracy to pewnie liczy na solidny napiwek - większości klientów podobno serca miękną jak widzą taką spracowaną biedulkę i rzucają coś extra. Jeśli chcesz mieć posprzątane szybko i sprawnie, nie zostawiaj Pani samej w mieszkaniu, kręć się w tym samym pomieszczeniu co ona i zwracaj uwagę, jeśli uznasz, że coś jest już gotowe, a ona dalej uparcie poleruje. Niestety, tylko to działa - przynajmniej według opowieści znajomych.
Odpowiedz@elfia_luczniczka: Masz rację dlatego nigdy nie wolno umawiać się na stawkę za godzinę. Nalezy wycenić pracę i określić dokładnie zakres prac. A czy zostanie to wykonane w 2 czy 10 godzin to już nie jest sprawa zleceniodawcy. Wszelkie prace czy to remonty czy cokolwiek innego tak wyceniam, nigdy za godzinę - można się nie wypłacić
Odpowiedz@maat_: podobnie jest w Skzocji.. ale tam to idzie rpzeginka w druga strone. Mama nie raz mowi ze na mieszkanie / dom. skladajace sie z 3 sypalni 2 lazienek, kuchnia i duzy salon a czasem jeszcze jakas jadalnia dostaje 2h... Motorek w dupie to za malo czasem na posprzatanie tego. Ale ona jest tylko podwykonawca...
Odpowiedz@TakaFrancuska: To niemożliwe by ogarnąc to porządnie w 2 godziny!
Odpowiedz@maat_: ale takie sa stawki.. mama sie dwoi i troi.. nieraz mlodsze dziewczyny nie daja rady. A jak trzeba zostaje nieco dluzej. A w tym czasie umyj naczynia i podlogi.. zetrzyj kurze posciel lozka umyj lazienke.. sama sie dziwie jak sobie daje radę..
OdpowiedzTo jest coś w stylu: Wchodzi robotnik do remontowanego mieszkania i mówi „ooo panie, dużo pracy, wszystko trzeba zrobić! wszystko wyremontować i wymienić!”. Podkreśla jak wiele ma pracy, bo może akurat kogoś ruszy sumienie i uzna, że u niego jest wyjątkowo trudny remont (albo wyjątkowo pracochłonne sprzątanie) i podwyższy stawkę.
OdpowiedzJak dla mnie raz w miesiącu takie porządne sprzątanie to trochę mało - kiedy ja pracowałem jako sprzątaczka w trakcie wakacyjnej roboty, wszystkie prywatne mieszkania i domy były sprzątane co dwa tygodnie, mimo że właściciele ogarniali kuchnię i łazienkę na bieżąco. Chociaż to pewnie tylko moje wrażenie - Norwegowie, u których pracowałem, są większymi syfiarzami niż statystyczni Polacy, bo przecież przyjdzie Polka/Ukrainka/Czarna i posprząta. Z drugiej strony, żeby otwarcie właścicielowi (i pracodawcy przy okazji) powiedzieć, że "taki bałagan" czy "syf", to albo trzeba być jakimś ograniczonym, albo przykleić się do podłogi po dwóch krokach.
Odpowiedzkituś, większość ludzi w ogóle nie zatrudnia sprzątaczki, tylko jakoś ogarniają sami, autorka napisała, że też trochę sama robi, więc pewnie ma taki średni syfek, który da się znieść
OdpowiedzDo krytykujących autorkę za syf w domu: oj tam, oj tam, bywa gorzej :) Z listu do "Kijowej Pani Domu" (jest takie coś na gęboksiędze, tylko z mocniejszym słowem w tytule): - Czy jeśli myję okna raz w roku około Wielkiejnocy, to już jestem KPD? Reakcją był szok i niedowierzanie, a zszokowane dzieliły się na trzy grupy: 1. SiN, że można myć okna częściej. 2. SiN, że trzeba myć okna na Wielkanoc. 3. SiN, że w ogóle trzeba myć okna :) A psy mam dwa, z czego jeden z podszerstkiem, więc jasne, że gdybym sprzątała raz w miesiącu, to wiosną i jesienią miałabym w domu naturalny perski dywan :) Więc autorka pewnie też na bieżąco ogarnia.
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Fajny nick :D
Odpowiedz@maat_: Dzięki - tylko ta szesnastka w tytule może być myląca. Nie jestem gimbazą, a nawet nigdy nie byłam, bo chodziłam do starej, poczciwej ośmiolatki. Mam żonatego (no, na kartę rowerową) syna i pełnoletnią córkę, a to jest mój rocznik, czytany od tylca :)
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Nie brzmisz an gimbazę :) Tez chodziłam do szkoły przed wszelkimi reformami. Jestem rocznikiem stanu wojennego :)
OdpowiedzPchła pchłę pchła, chrząszcz, chrząszcz, chrząszcz, PYCIĄĄĄĄĄĄG!
Odpowiedz@maat_: ja również :)
OdpowiedzA ja z innej beczki: skoro "kuchnię ogarniasz codziennie, a łazienkę i podłogi raz w tygodniu" to po co ci jeszcze sprzątaczka? Żeby starła kurze?
Odpowiedz@Crook: Dla prestiżu. Zaprasza wtedy znajomych i dyryguje sprzątającą. Marysiu, tutaj nie dotarłaś, proszę to natychmiast poprawić. A jak już sprzątaczka pójdzie z pokoju to mówi do gawiedzi - no widzicie jak teraz ciężko o porządną służbę, wszystko sama muszę w domu robić.
Odpowiedz@xyRon: Jeśli już, to "NIECH Marysia tu poprawi". Tak się przynajmniej mówiło przed wojną :) Ale przypuszczam, że wątpię, żeby chodziło o lans. Gdyby tak było, to by nam od razu na wstępie zaznaczyła, że jest weganką, studiuje prawo i trenuje crossfit...
OdpowiedzU mnie w rodzie działa to na zasadzie polecenia. Cała rodzina (dziadkowie, rodzice, wujostwo) korzystają z usług tej samej pary sprzątaczek (matka i córka). Od lat trwa taka współpraca, wysoki standard usług zapewniony. Panie są zawsze na czas, uczciwe, nie trzeba się martwić, można zostawić je same w domu, a nic nie zniknie. Jeśli z przyczyn losowych nie mogą przyjść to dzwonią umówić się na inny termin lub proponują zastępstwo. Można im zaufać, bo nadwyrężenie tego zaufania skutkowałoby utratą kilku klientów.
OdpowiedzHej, jak ktoś ma w Wawie do polecenia osobę do sprzątania (chodzi o mycie okien) to dajcie znać. Dwie osoby z ogłoszenia były i to był jakiś żart. Skasowały pieniądze, a okna nie były wcale czyste:(
Odpowiedzmoja Pani na szczęście tak nie mówi. Przychodzi, sprząta i wychodzi :)
OdpowiedzOoo znam to, ja mam duzo rzeczy, lubie wazoniki, bibeloty i rozne drobiazgi i nie mam czasu (choc bym chciala) na sprzatanie tak czesto jak uwazam za stosowne. Tez.mi sie zdarzylo uslyszec, ze tyle pracy, ze ojoj, tyle drobiazgow...Ale ja sie umowilam na stawkę calosciowa a nie godzinowa, wiec Pani kweczenie nie pomoglo niestety. Fakt, ze nasza wspolpraca sie wtedy skonczyla.
Odpowiedz