Kilka lat temu mój znajomy kupował mieszkanie.
Interesowała go konkretna okolica, miał też sprecyzowane plany, stąd oglądał mieszkania na rynku wtórnym oraz od dewelopera, ale już wybudowane. Co istotne, interesował go również garaż, bo po pierwsze miał (i nadal ma) bzika na punkcie swojego samochodu, po drugie wynajmował wcześniej mieszkanie w okolicy, gdzie toczyła się permanentna wojna parkingowa i w swoim własnym mieszkaniu, kupionym na lata, chciał sobie tej części oszczędzić.
Na jednym spotkaniu z panią od dewelopera I ogląda sobie mieszkanie, pani zachwala, jaka to okolica bezpieczna, jak blisko wszędzie, jakie mieszkanie, wiadomo. No i znajomy pyta o kwestię garażu. Pani od razu, że są jeszcze niesprzedane miejsca garażowe, ale jak nie chce, to tu jest wszędzie pełno miejsc parkingowych, łatwo zaparkować, a tak w ogóle to niedaleko jest parking Lidla (!) i o miejsce na samochód nie ma się co bać.
Ostatecznie znajomy nie zdecydował się na mieszkanie z różnych względów, ale kupił w niemal sąsiednim bloku u dewelopera II, gdzie kupił też miejsce w garażu.
Minęło kilka lat, pojawiły się nowe bloki, nowi mieszkańcy. Cała okolica zamieniła się w jeden wielki parking (bliskość stacji komunikacji miejskiej).
Deweloper I wybudował kolejny blok i tak przerobił teren pod nim, że jest wspólny dojazd do obu budynków, a parking na zewnątrz został wykupiony przez lokale usługowe i wszędzie stoją tzw. "motylki", w budynku dewelopera II nowo utworzona wspólnota zdecydowała o obstawieniu całego bloku słupkami, a istniejące zatoczki są prawie stale zajęte. Parkujący przenieśli się dalej, gdzie wspólnota najpierw zdecydowała o posianiu trawy, a po jej zajeżdżeniu posadzili drzewa i postawili wielkie kamienne rzeźby.
Ale zawsze jest parking Lidla, prawda?
Otóż nie, tam chyba też ktoś się wkurzył, bo jest to jeden z pierwszych w Polsce sklepów tej sieci z płatnym parkingiem. I to takim naprawdę, nie dla picu, z holowaniem i całą resztą.
nowoczesna urbanistyka
@252426 jeśli nie piszesz o Katowicach, to w takim razie są dwa takie Lidle
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2017 o 14:11
@suonick: nie Katowice. I nie pisałam, że to jedyny taki parking w Polsce, a jeden z pierwszych, a z tego co wiem takich sklepów jest kilkanaście. http://biznes.onet.pl/wiadomosci/handel/lidl-platne-parkingi-przed-dyskontem/exym9l
OdpowiedzNa warszawskim Bemowie też jest płatny parking pod Lidlem.
Odpowiedz@suonick: chodziło o Lidl jako sieć, a nie konkretny sklep w danym mieście.
OdpowiedzDobrze, że znajomy nie posłuchał pani od dewelopera 1. Szkoda ludzi, którzy wierzą w takie banialuki, że "Panie, będzie miejsce". To już nawet nie chodzi o dzień dzisiejszy – patrząc, jak zmieniają się polskie miasta trudno wierzyć, że za 5 lat okolica będzie wyglądać tak samo. A co dopiero za 10, 20 i dalej.
Odpowiedz@Kobra: Dokładnie tak :) Co więcej, jak mi opowiadał, to zdziwiłam się, czemu pani była tak lekko nastawiona do tematu garażu, przecież deweloperowi opłaca się sprzedać miejsce i powinien chcieć je "wcisnąć". Ale okazuje się, że bardziej niż miejsce garażowe chce opchnąć samo mieszkanie, a tamto mimo fajnego rozkładu i pasującego metrażu miało widok na ślepą ścianę. I dlatego było jednym z ostatnich niesprzedanych.
OdpowiedzAle dobrze zrozumiałam, że Twój znajomy ma swoje miejsce w garażu? Ja też się nabrałam. Gdy kupowałam mieszkanie, sprzedająca zapewniała mnie, że nie będę miała żadnego kłopotu z wynajęciem od Spółdzielni indywidualnego miejsca parkingowego. Obok mojego bloku jest bardzo dużo miejsc parkingowych - w 90% są one "omotylkowane". Wynajęcie jest bardzo takie - 50 zł/miesiąc. Tyle tylko, że .... wszystkie są zajęte :) Należy złożyć podanie i czekać, aż się coś zwolni. Najprawdopodobniej w okolicach Świętego Gdygdy ;) CI, dla których "omotylkowanych nie starczyło" tłoczą się na pozostałych 10% miejsc na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy". A miało by tak pięknie ^^
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2017 o 11:36
@KatzenKratzen: Tak, kupił miejsce w garażu :) Od początku mu o takie chodziło, bo mieszkał wcześniej na osiedlu, gdzie trwała "wojna parkingowa", np. sąsiedzi dzwonili na straż miejską do kogoś prawidłowo parkującego, bo zajął "jego" miejsce (na ogólnie dostępnym, nieprzypisanym nikomu i nieopłaconym przez nikogo miejscu). Raz mu samochód przerysowała śmieciarka i stwierdził, że wprawdzie wszystko to się mogło wydarzyć na dowolnym parkingu w mieście, ale woli dołożyć kasy, stawiać na swoim i mieć z głowy. O połowę strachu o samochód mniej :)
OdpowiedzBrzmi jak Gdańsk zaspa
OdpowiedzPrawo mowi o obowiązku zapewnienia miejsc parkingowych, jak oni to robią, że nikt ich nie kara za takie coś?
Odpowiedz