Już dziś pisałam, ale mam historyjkę sprzed chwili.
Ciocia natura wpadła z comiesięczną wizytą, tak więc naszła mnie ochota na ziemniaczany przysmak.
Sklep mam pod blokiem, więc portfel w dłoń i biegnę. Na miejscu dokładnie oglądam półkę pełną chrupków, dokładnie opisanych, i widzę na przedostatniej niewielkie paczuszki lays'ów, a tuż pod nimi etykietki z logiem "lays" i cena 4,00. Na ostatniej półeczce były jeszcze cheetosy, ale nie miałam na nie ochoty.
Chwyciłam paczuszkę i podchodzę do kasy. Pan sprzedawca kasuje i słyszę... 4,90.
No chwila, zerkam jeszcze raz i cena jak byk na karteczce z logiem lays wynosi 4,00. Zahaczam więc o ten fakt i słyszę że: "no bo wie pani, to albo stara cena albo dotyczy cheetosów. No ja nie mogę nic z tym zrobić, nie ma opcji, że pani nabiję te chipsy za 4,00, bo z własnej kieszeni będę dokładał".
1. Już nie chodzi mi o to 90 groszy, ale pracowałam w handlu latami i wiem, że jak przy danym produkcie widnieje cena 5 zł, to klient MA PRAWO kupić to za 5 zł a nie za 6, mylić się rzeczą ludzką, osobiście po takich akcjach leciałam zmieniać cenę na prawidłową.
2. Jeśli cena widnieje na etykiecie dajmy na to mleka, to ostatnią rzeczą o jakiej pomyślę jest to, że dotyczy maślanki, w dodatku innej firmy. No kurka, jak mogłam się nie domyślić...
3. Dla tych co zarzucą mi, że pewnie jednorazowa sytuacja a ja się czepiam. Jestem w tym sklepie niemalże codziennie, i często zerkam na tą półkę, bo jestem na diecie i ze sobą walczę, paczuszki smakowe się zmieniają, cena nie.
Chipsów nie kupiłam.
Nieważne czy jeden grosz, dziewięćdziesiąt groszy czy sto złotych. Cena na półce pod produktem jest w rozumieniu polskiego prawa ofertą handlową i sprzedawca żądający za dany produkt ceny wyższej to prawo łamie. I to jego zakichanym obowiązkiem jest pilnowanie, żeby te ceny zgadzały się z tymi, które ma w "systemie". Skoro ta sytuacja występuje tam nagminnie, to istnieje podejrzenie, że właściciel sklepu celowo wprowadza klientów w błąd. Naślij na niego Inspekcję Handlową, niech im wciska te gadki.
Odpowiedz@Fomalhaut: kurde, sorry, na komórce przez przypadek kliknąłem Ci minusa, za małe te ikonki są :(
Odpowiedzkontrole jakas mozesz im naslac?
OdpowiedzJuż dziś pisałam ale mam historyjkę sprzed chwili. Ciocia natura wpadła z comiesięczną wizytą, tak więc naszła mnie ochota na ziemniaczany przysmak. Czyli że co ??? Ciotka ze wsi ci ziemnioków na wiozła i chciałaś placki ziemniaczane ale nie miałaś patelki więc poszłaś po czipsy ?
Odpowiedz@Gienek: Wywołano czerwony alarm co w związku z przypływem na czerwonym morzu i fazą krwawego księżyca sprawiło, że dawno niewidziana ciocia musiała przyjechać z wizytą aby nikomu nie zabrakło chipsów w te trudne dni.
Odpowiedz@Gienek: Nie jestem pewna, czy to troll, czy Ty tak na poważnie. "Ciocia", zwłaszcza "natura", to potoczna nazwa miesiączki.
Odpowiedz@Lolitte: Ciocia natura na miesiączkę mówiło sie w gimnazjum kiedy to człowiek wstydzi się wielu spraw natury intymnej. Jesteśmy ludźmi dorosłymi, nazywajmy rzeczy po imieniu.
Odpowiedz@nasturcja: @Lolitte: @no_serious: Wydaje mi się, że Gieniek zrozumiał o co chodzi tylko w ten delikatny sposób chciał dać znać, że informacja o intymnych dolegliwościach autorki jest całkowicie zbędna w tej historii. Gdyby autorka, kupowała podpaski bo jej po nogach cieknie, a kasjer chciał wymusić wyższą cenę ze względu na jej dyskomfort, to była by inna rozmowa.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2017 o 10:37
@Axisss: @no_serious: Okres jest tak intymny jak katar a nazywanie go innymi słowami jest już w tym momencie bardziej żartem niż prawdziwym wstydzeniem się. Ja osobiście mówię "red alert" aczkolwiek rzeczywiście nie przy komentarzach w internecie bo tam to nie dość, że może zostać to niezrozumiane to jeszcze gramar nazi przyczepią się o wtykanie angielskiego gdzie nie trzeba.
Odpowiedz@no_serious: ja nawet wtedy nie mowilam, od zawsze mowilam po prostu- mam okres , a na wf, ze jestem niedysponowana, i tyle a nie jakies ' ciocia przyjechala czerwonym samochodem' cyz inne karkolomne skojarzenia
Odpowiedzja tego w ogóle nie zrozumiałem, myślałem o prawdziwej ciotce i zastanawiałem się, jakie ma to w ogóle znaczenie xD
Odpowiedz@Axisss: Właśnie miałam zapytać, jakie znaczenie dla historii ma fakt, że autorka dostała okresu i czy koniecznie trzeba było nas raczyć tą informacją...
Odpowiedz@MissFuneral: Widać, że z kobietami to Ty nie masz za często kontaktu :)
Odpowiedz@broneq: Spójrz na mój nick...
OdpowiedzTelefonem robisz zdjęcie ceny z towarem. Na kasie zostawiasz 4zł i wychodzisz. Jak chce, to niech wzywa policję.
OdpowiedzZawsze walczę z tym zjawiskiem. Płacę taką cenę jaka widnieje na półce albo żądam zwrotu nadpłaty. Rozumiem że czasami ktoś zapomni lub nie zdąży zmienić ceny na półce ale nie jest to dla mnie żadne wytłumaczenie. Jakoś przy kasie cenę ktoś zdążył zmienić więc równie dobrze może to być próbą oszustwa. Uwazam swoje zachowanie za właściwe ponieważ nastepnym razem ktoś odpowiedzialny za to zmieni cenę na czas albo zrezygnuje z próby naciagniecia klientów.
Odpowiedz@Israfil: od kuchni wygląda to trochę inaczej. Jak jest dostawa i informatyk wprowadza fakturę to jeśli ceny sprzedaży są wyższe lub niższe to w systemie zmienia się cena czyli na kasach. W momencie skanowania towaru kasjerka nie wie jaka jest cena na półce i podaje to co widzi na kasie. Zła cena na półce jest wyłącznie wina pracownika sklepu odpowiadającego za dział który nie zmienil ceny a nie kasjerka. One nie mają obowiązku znać cen na półce. Zwrot różnicy trochę trwa bo trzeba zrobić zwrot, zmienić cenę i nabić jeszcze raz. Dla starszego kasjera to nie problem bo i tak siedzi 8h w pracy a klient musi poczekac:) Ciekawa sprawa jest ze jak produkt jest tańszy niż na półce to nikt nic nie mówi :) @Israfil:
Odpowiedz@leonkennedy: szczerze prawo to prawo, biorąc coś do koszyka po danej cenie masz prawo nabyć towar po danej cenie jaką widziałeś - tłumaczenie się błędem w systemie czy błędem ludzkim nie usprawiedliwia pomyłki. A prawo jest tak skonstruowane w sklepie że za błędy się płaci. Mamy tutaj zastosowanie trzech przepisów: - włożenie towaru do koszyka to oświadczenie woli o zakupie towaru - mówiąc wprost - wkładając towar do koszyka zawierasz umowę ze sklepem. - sprzedawca nie może odmówić ci sprzedaży towaru przy którym widnieje cena ("ukrywanie towaru przed konsumentem" to wykroczenie) - sprzedawca ma obowiązek sprzedania Ci towaru po takiej cenie jaka widnieje przy/na produkcie. Ja bym "dla zasady" się upierał na kupnie tego towaru i powoływał się na te trzy punkty, dodatkowo w telefonie zawsze mam zdjęcie z zapisem tych przepisów i podstawy prawnej aby być przygotowany do takiej rozmowy. W przypadku zdecydowanej odmowy - żądanie wezwania kierownika zmiany, a jeśli on odmówi poprosiłbym o napisanie oświadczenia sklepu o odmowie sprzedaży towaru wraz z opisem sytuacji. Gdyby tego odmówili wyciągnąłbym telefon i zaczął nagrywać przebieg rozmowy - gdyby wezwali ochronę - ja bym wezwał policję ;) Im więcej świadków tym lepiej. Wygląda to co prawda jak robienie scen, ale prawo jest święte i warto walczyć o swoje.
Odpowiedz@Andu: są prawa dla klienta i są prawa dla sklepu. Tylko o prawach sklepu nic nikt nie mowi:) choćby to że można odmówić sprzedaży jeśli nie ma się jak wydać reszty:) o nagrywaniu rozmowy należy poinformować. Nie można tego robić bez zgody i wiedzy drugiej osoby. Bo nawet telemarketer informuje i pyta o zgodę nagrywania rozmowy.
OdpowiedzBrawo Ty, też bym nie kupił :)
Odpowiedz