Powtarzałam to w ciągu swojego życia masę razy, powtórzę i teraz - Mój pokój to nie obora.
Dobre wychowanie nakazuje zapukać, zanim wejdziesz, czyż nie?
Niestety, moi dziadkowie zdają się tego nie rozumieć, wchodząc kiedy chcą i nie zważając na to, co aktualnie robię... Wczoraj zaowocowało to bardzo piekielną sytuacją...
Tak na marginesie: nie mogę za bardzo chodzić, gdyż niedawno miałam operację kolana. Utrudnia mi to dużo spraw, a niestety mam ich teraz sporo do załatwienia.
Tak więc, siedzę na łóżku i ślamazarnie się ubieram. Drzwi są "rozsunięte" (niestandardowy model, składany jak harmonijka), czyli zamknięte, jak kto woli. Słyszę, że babcia ma gości, ale jeszcze nic nie podejrzewam. Próbowałam właśnie wcisnąć się w spodenki, kiedy drzwi otwierają się z trzaskiem i wchodzi gromadka składająca się z babci i dwójki sąsiadów z na przeciwka, a ja siedzę sobie pół naga od pasa w górę.
Sąsiedzi się speszyli, babcia nie i nawija jakby nigdy nic
- O, widzicie, fajne te panele tutaj, tylko ona musi je przykrywać folią bo strasznie brudzi kiedy maluje... bla, bla bla
Osłaniam się koszulką niczym tarczą i wyrażam głośno swoje niezadowolenie
- Proszę mi stąd natychmiast wyjść! - na babci nie robi to wrażenia
- Jezusie, ubierz ty się (CO?!), idź do łazienki...
- K&%@A MAĆ, NA PEWNO! POFRUNĘ TAM! W TEJ CHWILI PRECZ! TO NIE OBORA, ŻEBY SOBIE TAK WCHODZIĆ JESZCZE Z OBCYMI LUDŹMI!!
Pani sąsiadka chce wyjść, ale jej mąż ma oczy wbite w moje... ekhem, a jego uśmieszek rozdrażnił mnie do tego stopnia, że złapałam koszyczek na farby i rzuciłam mu prosto w ry... twarz, rzuciłam mu w twarz.
Babcia krzyczy, ja krzyczę, żona szarpie męża do wyjścia, ale sytuację zakończyła Moria (moja psica), która zwabiona awanturą wypełzła z łazienki* i zaczęła ujadać z nami. Sąsiedztwo widząc psa, ulotniło się z mieszkania. Babcia nie lubi Morii, więc rzuciwszy tylko, żem dziwka (hm, dzięki) poszła oglądać serial i okryła się milczącym fochem.
A mi pozostała dokuśtykać do drzwi, zamknąć i przytulić się do psa na uspokojenie...
Panie Barejo, ileż inspiracji płynie z codziennego życia
*Moria uważa dywanik w łazience za dobre legowisko, więc kiedy akurat nie mamy tam nic do roboty to pozwalamy jej tam leżeć - raczej nikomu to nie przeszkadza.
dom i sąsiedzi
Ile masz lat? Następnym razem powiedz: Serdecznie Babcię zapraszam do toalety jak będe robić kupe i się podcierać. Na pewno zawołam i tu bardzo wazne by dotrzymać słowa: Wołasz: Babciu! Babciu! Chodź szybko! (zostaw drzwi otwarte wiem upokorzenie ale warto) jak przyjdzie to mówisz popatrz jak kupę robię, to super okazja bo normalnei się zamykam ale tym razem specjalnie dla Babci zostawiłam drzwi otwarte Ewentualnie w drugiej wersji wpakuj się babci do łazienki, gdy będzie siedziec na tronie, na protesty ale myslałam że babcia tak lubi, bo mi się w sytuacjach intymnych tez ładuje i to z obcymi ludźmi, jak babcia chce to zawołam sąsiadów
Odpowiedz@maat_: i w obu sytuacjach zapros sasiadow
Odpowiedz@maat_: obawiam się, że nie zadziała. Z moimi dziadkami było podobnie. Notorycznie nie zamykali się w kiblu, a często z oszczędności prądu nie zapalali światła i zostawiali uchylone drzwi, żeby coś widzieć. Zanim się nauczyłam, że tak robią i trzeba uważać, parę razy wlazłam w krytycznym momencie na jedno lub drugie. Żadne z nich nie mogło zrozumieć, czemu szybko się wycofalam i jeszcze zamknęłam drzwi. No co to za problem przebrać się czy umyć przy srającyn dziadku?
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: To rzeczywiście kicha, ale nie przekonasz się dopóki nei spróbujesz :D Moze pomoże
OdpowiedzZałóż sobie (na koszt babci) baaardzo drogie drzwi zamykane na klucz
Odpowiedzpolecam ZAMEK, w harmonijkowych drzwiach tez sie da, mialam takie na jednej ze stancji
Odpowiedzmatka mojego bylego robila podobne numery 30 letniemu chlopu wchodzila " zebrac ciuchy do prania ( opcja na odrebna historie... ex sie wzbranial, ale nie wiem cyz nie tylko przy mnie)... stwierdzilam spokojnie, ze ok, kiedys wejdzie na sexy, to bedzie do teog pokoju pukac do konca zycia, nawet jak ex sie wyprowadzi...
Odpowiedz@bazienka: może wchodziłaby częściej gdyby wlazła w czasie akcji? Niektórzy ludzie tacy są. Żadnych seksów w moim domu lub zakaz wstępu dla ciebie
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: mieszkalam z nim wtedy ;)
Odpowiedz@bazienka: mogła cię wygnać na korytarz
Odpowiedz@bazienka: Może to była taka delikatna forma aluzji, aby 30 latek wyprowadził się w końcu od matki?
Odpowiedz@noddam: taaaa - mamo, wracam z pracy, cos kupic po drodze? - mieszkanie sobie kup! ;)
Odpowiedz@bazienka: Nosz kurde, jeżeli mieszkaliście u niej to się nie dziwię, robiła to coby się was szybciej pozbyć ;)
Odpowiedz@bazienka: Ta tylko taki przytyk od osób którym Państwo praktycznie rozdało mieszkania bo było "opiekuńcze" i za co nowe pokolenie dziś płaci, to jest trochę nie na miejscu. Jakby musieli na dzisiejszych zasadach nabyć mieszkanie to by im w piety poszło. Tak wiem że to żart i do tego śmieszny ale są osoby które tak na serio to biorą. Bo oni "kupili" mieszkanie za komuny.
Odpowiedz@falcion: Kupiłam mieszkanie na nowych zasadach. Nie zaczynałam małżeństwa od mieszkania kątem u kogoś, nie u siebie, na cudzych zasadach. Najpierw wynajmowaliśmy, a potem kupili. Fakt, było strasznie, cała wypłata szła na początku na spłaty, żyliśmy z dorobionych pieniędzy i z tego co rodzice podrzucili, ale mieszkaliśmy sami, i sami tworzyli nasz związek.
Odpowiedz@Bastet: Czy zarzuciłem imiennie Tobie kupienie na jakiś preferencyjnych warunkach? Bo mam wrażenie jakbym to uczynił, a z mojej wypowiedzi to nie wynika. Mówię o konkretnym przytyku który się pojawia do młodych. "Ja to w ich wieku już mieszkanie miałam (dostałam) i Krzysiu miał 4 latka(kalendarzyk nie zadziałał), a ja do pracy chodziłam(nie istniało coś chyba jak limit miejsc w żłobku/przedszkolu, po prostu było dziecko musiało być miejsce)"
Odpowiedzkwestia kultury osobistej to inna sprawa - starszeosoby mają z tym czasem problem, niemniej z prawnego punktu widzenia - pytanie zasadnicze - KOGO TO MIESZKANIE? 1. bo jeśli jesteś współwłaścicielką mieszkania i współfinansujesz jego utrzymania - masz prawo założyć sobie w drzwiach zamek = koniec problemu 2. ale jeśli to np. Twoja Babcia jest właścicielką mieszkania (a ty tylko u niej mieszkasz) - to sorry - to TY musisz się do niej dostosować a nie ona do Ciebie!!!
Odpowiedz@voytek: Na litość, jeżeli nawet babcia z wpisu jest właścicielką, księżną udzielną i panią na włościach, to WSPÓŁCZEŚNIE nie zwalnia jej to z kulturalnego zachowania, a to wskazuje, żeby pukać do pokoju albo w inny sposób uprzedzać o wejściu. Zwłaszcza jeżeli wiadomo, że autorka użytkuje pokój jako miejsce, w którym sypia i się przebiera.
Odpowiedz@voytek: serio, dziewczyna nie moze miec paru metrow kwadratowych tylko dla siebie i nie ma prawa do prywatnosci w mieszkaniu, w ktorym mieszka tylko dlatego, bo nie jest wlascicielką? Analogicznie jesli przyjdziesz w odwiedziny do znajomych to mogą ci wejsc do kibla, bo ich dom, ich zasady, oni zawsze tak robia i masz sie dostosowac. Zreszta wlazenie komus bez pukania jest zwyczajnym ku**estwem i nie ma znaczenia, czyje jest mieszkanie. Babcia pozwala jej tam mieszkac? Pozwala. To niech ją traktuje jak czlowieka, a nie jak kundla.
Odpowiedz@voytek: Nie masz racji. Tak jak już o tym wspominali poprzednicy. Nawet jeżeli jesteś właścicielem mieszkania nie wolno ci do niego wchodzić kiedy ci się podoba jeżeli mieszka w nim ktoś inny: Art. 193 Kodeksu karnego "Naruszenie miru domowego" Już o zwykłej przyzwoitości i krztynie kultury nie wspominając.
Odpowiedz@Eander: ale tutaj mowa o pokoju w mieszkaniu, w którym wnuczka mieszka. I chociaż zachowanie okropne, po części zgadzam się z voytkiem. Znaczy, babci mieszkanie = babcia może zachowywać się w nim tak, jak chce. Jeżeli wnuczce zachowania babci nie odpowiadają, powinna się wyprowadzić, a nie wprowadzać swoje zasady.
Odpowiedz@Etincelle: Przejrzałam na szybko inne historie autorki i w pierwszej historii znalazłam, że mieszkają w 5 osób, czyli nie jest przesądzone, że mieszkanie należy do babci, może równie dobrze należeć do rodziców autorki. Zresztą zawsze fajnie się pisze, ten ma do tego prawo, do tamtego, ty nie masz do niczego, sranie w banie. Pewnie byłabyś bardzo rozżalona gdyby np. Twoi rodzice zawsze wchodzili ci do pokoju kiedy im się podoba i nie zważali na to, że akurat się przebierasz, stoisz w samych majtkach itp. ruszaliby twoje rzeczy alb np. czytali Twoją, korespondencje bo dom jest ICH, pokój ICH i mają prawo. Na pewno byłabyś bardzo rozgoryczona gdyby to spotkało Ciebie, ale że spotkało inną osobę to w porządku. Poza tym sądziłam, ze w rodzinie powinny panować jednak nieco inne stosunki niż chłodne rachowanie co jest czyje, kto za co zapłacił i kto ma jakieś prawa a kto nie ma żadnych.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2017 o 23:42
@voytek: Bardzo dobrze piszesz, a minusy poleciały od osób, które chciałby, aby było inaczej (pewnie są w podobnej sytuacji co autorka [tylko pewnie w miejsce babci, wpisują ojca] i one koniecznie chcą, aby było im wszystko wolno w cudzym mieszkaniu). Ludziom się wydaje, że jak u kogoś mieszkają to mają pełnie praw, a tymczasem przysługują im prawa i podlegają zasadom nałożonym przez właściciela. W sumie można to bardzo łatwo porównać do imigracji. Chcecie, aby imigrant przyjechał do waszego domu i rozstawiał domowników po kątach, mówił co wam wolno, a czego nie, samowolnie modernizował wasze mieszkanie pod jego widzi mi się? Właśnie taki modeł przedstawiają ci wszyscy, którzy minusują kolegę Voytka (zamiast imigrant wstawcie słowo "autorka" i macie swoją ideologię). Ludzie starsi tacy są, bezwstydni, (pewnie bliskość do śmierci tak na nich wpływa) czują się bezkarni, w szczególności wobec swojej własnej rodziny. Często mają też problemy z pamięcią. Faktycznie nie jest to miłe zachowanie ze strony Twojej babci, ale to ona jest w swoim domu, a Ty jesteś jedynie gościem. @Eander: art. 193 KK, chyba nie na ten artykuł się powołujesz co trzeba albo nie rozumiesz jego zapisu. Jeśli dziadkowie są właścicielami mieszkania to art. 193 KK nie ma zastosowania, w tym wypadku - ponieważ dziadkowie nie mogą się bezprawnie wedrzeć do ich własnego mieszkania (chyba logiczne).
Odpowiedz@paski: Do korespondencji nie mają prawa osoby postronne, jest to opisane w art. 267 KK. Zupełnie nie pasujący przykład. Oczywiście, że jako osoba małoletnia mieszkałem u rodziców i niezmiernie mnie irytowało jak ojciec przychodził o 23 i kazał wyłączyć komp albo że muszę wynosić śmieci czy kosić trawnik co 2 tyg. Ale miał do tego pełne prawo - on płaci za prąd, on płaci za internet, on płaci za dom, jest zasadniczo właścicielem wszystkiego z czego korzystałem, więc ma prawo ustalać reguły. Bez pieniędzy innych ludzi (póki się nie usamowolnimy) jesteśmy w stanie bardzo niewiele zrobić samemu, zatem jeśli chcemy korzystać z efektów czyjejś ciężkiej pracy to powinniśmy pamiętać komu to zawdzięczamy i stosować się do reguł panujących w domu. Nie wiem skąd takie rozluźnienie społeczne się wzięło. Wszystkim się wydaje, że się coś należy od kogoś i ten ktoś ma OBOWIĄZEK tańczyć jak się jej zagra. Co za lewacka bzdura. Na wszystko trzeba zapracować, a nie wejść do kogoś z buta w życie i wymagać.
Odpowiedz@paski: być może, ja odnosiłam się do posta, w którym rozważano, czyje mieszkanie jest. Jeśli autorki - okej. Jeśli kogoś innego - zależy, na co właściciel babci pozwala. Przykład z korespondencją nietrafiony, zresztą już to noddam wyjaśnił. Gdyby mnie to spotkało? Rozgoryczona nie, na pewno zła, ale zamiast to znosić i skarżyć się na piekielnych, że ktoś w swoim własnym domu ma swoje własne zasady, usamodzielniłabym się i wyprowadziła. Kolejna rzecz, zakładając oczywiście, że mieszkanie należy do babci, a wnuczka tam mieszka. Piszesz o tym, że powinny panować inne stosunki. Jasne, byłoby miło. Ale teraz weźmy sytuację taką: wnuczka potrzebuje mieszkania, babcia się zgadza z zastrzeżeniem, że swoich zwyczajów nie zmienia. I tak pomaga tym wnuczce. Gdyby miała jeszcze się dostosować, wyglądałoby to tak, że nie dość, że wnuczka tam mieszka, to jeszcze wprowadza swoje rządy, bo ma być miło i bez rachowania... Komu miło? Dlaczego jej, a nie babci? Gdzie właściciel mieszkania może zachowywać się tak, jak ma ochotę?
Odpowiedz@noddam: ale obowiazki domowe to jedno, a prawo do prywatnosci to drugie. Ja tez mialam obowiazek pomagac w domu ale szanowano moja prywatnosc, nikt nie wchodzil bez pukania, tak samo ja i brat nie wchodzilismy bez pukania do pokoju rodzicow. Trudno, u mnie w rodzinnym domu panowaly cieple stosunki i wzajemny szacunek, moze dlatego nie jestem w stanie zrozumiec podejscia do czlonkow rodziny w stylu: ty tu za nic nie placisz bo jestes tylko dzieckiem/nastolatką wiec nie masz prawa nawet przebrac sie w spokoju. Co do lewackiego podejscia... dzieci same sie na swiat nie pchają i tak, jesli jeszcze mieszkają z rodziną to tak, rodzice maja OBOWIAZEK to dziecko szanowac, skoro je zrobili.
Odpowiedz@noddam: Po pierwsze jeżeli właściciel mieszkania użycza go w jakiejś formie innej osobie przekazuje jej część praw do dysponowania nim, a więc i prawo do ustalania kto w nim może przebywać. Czy wyobrażasz sobie żeby do wynajmowanego przez ciebie mieszkania jego właściciel mógł w dowolnej chwili wejść na przykład pod twoją nieobecność, lub przeglądać zawartość mebli? Przestępstwo naruszenia miru domowego może zostać popełnione przez właściciela mieszkania na dwa sposoby: przez wdarcie się do mieszkania przez brak opuszczenia mieszkania na żądanie najemcy. Jeżeli mi nie wierzysz zapytaj prawnika. Po drugie tu nie chodzi o ustalone zasady tylko szacunek do prywatności drugiej osoby i zwykłą kulturę osobistą. Gdyby babcia (przyjmijmy że jest właścicielką) choćby zapukała, a gdy zobaczyła sytuacje wycofała się i dała jej chwilę na ogarnięcie nie było by sprawy.
Odpowiedz@Eander: A to rozumiem, że autorka jest najemcą, ma podpisana umowę i płaci czynsz, bo nigdzie o tym nie było wspomniane, a powołujesz się na prawa najemcy. Na prawa współwłaściciela nieruchomości też nie może liczyć, chyba, że jest współwłaścicielką uznaną notarialnie. Pogódźcie się z tym, że jak jesteście u kogoś w gościach (bo tak należy traktować taką sytuację), to przestrzegacie zasad gospodarzy. Czemu tak trudno jest sobie wyobrazić przestrzeganie panujących zasad będąc w gościach w relacji wnuk-dziadkowie , a naturalnym jest zrozumienie, gdy mówimy o gościnie u znajomych.
Odpowiedz@noddam: Nie musisz być najemcą aby mieć takie prawa wystarczy że udowodnisz że właściciel użyczył ci go w jakiejkolwiek formie. Ustna umowa również się tu liczy. W pełni się zgadzam, że będąc u kogoś gościem w jakiejkolwiek formie, należy przestrzegać jej reguł. jednak gospodarz również zobowiązany jest do minimum dobrej woli i poszanowania podstawowych wartości takich jak na przykład moja prywatność na przykład w chwili przebierania się czy snu.
OdpowiedzA mnie interesuje tylko, czy autorka wchodząc do pokoju dziadków też puka?
Odpowiedz@Armagedon: A mnie interesuje, w co konkretnie miał wbite oczy sąsiad, skoro autorka zasłaniała się koszulką?
Odpowiedz@Bedrana: Zgaduje że to typ Janusza który widząc brak spodni tak się poci że możne zbierać wiadrami i język ma do pasa. Zasłaniając się koszulką zapewne nie była w stanie naciągnąć ją dużo poniżej pasa, a dla takiego zboka to wystarczy. Ale żeby przy własnej żonie się tak zachowywać?
Odpowiedz@Tapionvirgo: Jaki znowu zbok? Autorka jest mężczyzną?
Odpowiedz@greggor: Człowieku, mowa o sąsiedzie...
Odpowiedz@bialamurzynka: Dalej nie rozumiem. To sąsiad jest homo, że gdy interesują go kobiece piersi to zbok?
Odpowiedz@greggor: Nie twierdzę że nie może się interesować, jednak będąc żonatym nie powinien się tak dosadnie oglądać za innymi. Zwłaszcza, że jego żona przy tym była. No i poza tym kultura wymaga jakiegoś normalnego zachowania, a nie stania jak słup i szorowania językiem po podłodze jak zwierzę.
OdpowiedzZ takimi babciami robi się to samo, co dawniej ponoć uskuteczniano w Sparcie - wywala się przed mury miasta, gdzie są pożerane przez wilki, bo perswazja na takie nie wystarcza. A sąsiada = w mordę, niech wie!
OdpowiedzOprócz oczywistej piekielności ze strony babci i sąsiada zauważyłam jeszcze jedną - to sposób w jaki ze sobą rozmawiacie. Ty rzucasz k..wami, babcia wyzywa Ciebie od dziwek. dla waszego dobra sugerowałabym zastanowić się jak to można zmienić.
Odpowiedz@kertesz_haz: Na podstawie jednej sytuacji wyciągasz bardzo daleko idące wnioski. Nie wiesz jak Autorka zwraca się do babci na co dzień, ta konkretnie sytuacja była na tyle stresująca że rzucenie k*rwami nie było niczym dziwnym. A babcia - cóż, jeździliśmy swego czasu z rodzicami do dziadków na wieś, taką głęboką wieś, wodę czerpali ze studni a ja, jak to nastolatka, nawet w takim otoczeniu chciałam być oczywiście ładna i zadbana. Wieczorem nie było możliwości umyć głowy (dużo osób w kolejce do mycia), więc postanowiłam to zrobić w ciągu dnia. Umyłam, naciągnęłam na siebie bluzkę na cienkie ramiączka i akurat przyszli kuzyni. Gadamy, jest miło, a jak wyszli słyszę, jak babcia nazywa mnie dziwką (dokładnej wypowiedzi nie pamiętam, ale to słowo się pojawiło). Do dziś nie wiem czy naprawdę to miała na myśli (bluzka bynajmniej nie była prześwitująca, koronkowa, ani w ogóle w żaden sposób wyzywająca), czy może jakoś tak walnęła, bez większego zastanowienia.
Odpowiedz@jass: Wyciągam wnioski na podstawie innych historii autorki. W jednej babcia nią szarpie podczas gdy autorka bije kogoś z rodziny. Myśl co chcesz, ale dla mnie trzeba pracować nad takimi emocjonalnymi reakcjami nieadekwatnymi do sytuacji, bo strach pomyśleć jak zachowa się autorka z babcią jeśli w rodzinie pojawi się prawdziwie poważny problem?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2017 o 18:07
@jass: Moja śp.babcia (rocznik 1908, też głęboka wieś) też tak mówiła o mnie i o mojej siostrze i w jej ustach to słowo było zupełnie neutralne. "Wyrosły dziwki, nawet nie wiadomo kiedy". W wielu gwarach ludowych zachowało się to archaiczne znaczenie, znane z literatury staropolskiej. Dziewka (w wymowie często dziwka) = panna, córka.
Odpowiedz@litlle_trouble1: Szukamy pozytywów. Skoro sąsiad oka nie mógł oderwać, to masz zgrabne piersi. :)
Odpowiedz@marius: No właśnie! Uwolnić biust!!!
OdpowiedzZainwestuj w zamek do drzwi.
Odpowiedz