Coraz popularniejsze są śluby i wesela w piątki.
Brat był w poprzedni piątek gościem, a że niedaleko ode mnie to wesele, to miałem odebrać go z partnerką, gdy da znać. Nie spodziewałem się tylko telefonu chwilę po 22.
Co się okazało, ojciec panny młodej już miał mocno w czubie i zaczął dość mocno adorować dziewczynę brata. W tańcu jego ręka kilka razy lądowała tam, gdzie kręgosłup się kończy, przy obrocie "przypadkiem" złapał za pierś. Powiedziała bratu o całej sytuacji, ale, widząc, że się zdenerwował, prosiła, by nie robił afery.
Niestety długo spokojnie nie było, bo pan przysiadł się do nich i męczył o kolejny taniec, o to, by chlapnęli z nim, w końcu kazał im wypier... z wesela, które to on zasponsorował córce.
Brat z dziewczyną powiedzieli o wszystkim młodym. Panna młoda (prywatnie nie lubi się z moim bratem, bo kiedyś wygarnął jej, że jest oszustką i poprzekręcała pewne fakty związane z innym kolegą) powiedziała, żeby spadali, bo jej tatuś nie tknąłby takiej szkarady jak to - pokazując palcem na partnerkę brata. Pan młody zachował się jak trzeba, ponieważ stanął w obronie mojego brata.
Brat i tak opuścił wesele, a pijanego tatusia uspokajali trzeźwiejsi przedstawiciele jego rodziny, bo do mojego przyjazdu wyrywał się, aby ”poprawić facjatę" mojego brata.
wesele
Jakiś bliski przyjaciel pana młodego? Nie lubi się z panną młodą i idzie na wesele
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Nie. Lubi się z panem młodym, więc idzie na wesele. Nie trzeba lubić wybranki przyjaciela, by być obecnym na jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu tego przyjaciela.
Odpowiedz@Pattwor: Tak, dobrzy przyjaciele, zawodnicy z jednego klubu siatkarskiego. Żona kolegi córeczką dzianego bufona, który ma dużo kasy, bo prowadzi lokalną sieć ciucholandów, dodatkowo właściciel 2 ubojni, ach zapomniałem o tym, że ma takie "znajomości" w sądach, prokuraturach i w policji, że lepiej mu nie podskakiwać, co nie uchroniło go od utraty prawka za jazdę pod wpływem.
Odpowiedz@krzychum4: Znaczy, przyjaciel na kasę poleciał? Bo z historii wynika, że raczej nie na rozum. No, chyba że córeczka aż taka urodziwa...
Odpowiedz@Pattwor: Jestem taką osobą,która unika kontaktu z osobami które mnie irytują lub wkurzają. Gdybym była na miejscu tego przyjaciela, to pewnie wymyśliłabym jakąś wymówkę aby nie iść. Nie umiem się przełamać. Po prostu nie umiem.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: a kogo to obchodzi co ty umiesz a co nie?
Odpowiedz@Sharp_one: a co mnie to obchodzi,że kogoś nie obchodzi?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Dostal zaproszenie to poszedl, jak go tam nie chcieli to mogli nie zapraszac osoby, ktorej panna mloda nie lubi.
Odpowiedz@paski: może pan młody się o niego wykłócił? Nie wiemy. Każdy robi to co uważa za słuszne, ale jeżeli wiem że na imprezie czy na innym spotkaniu będzie osoba której nie lubię a ta osoba nie lubi mnie i może być niezły kwas, to zastanowiłabym się dobrze czy warto tam iść. Szczególnie, że jeszcze można spotkać tam buraka pokroju tatusia młodej.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: A może po prostu państwo młodzi szanują się nawzajem i w związku z tym są w stanie poświęcić odrobinę swojej dumy dla partnera i zaprosić osobę, za którą jedna strona niezbyt przepada, a dla drugiej jest przyjacielem/bardzo dobrym kolegą/kimkolwiek ważnym? Nie byłoby to nic niezwykłego, co więcej - całkowicie chorą sytuacją byłoby dla mnie nie zaproszenie na moje wesele mojego kolegi, którego nie lubiłaby moja przyszła żona i odwrotnie - jej koleżanki, której znowu ja nie znoszę. No i trzeba pamiętać, że brat z historii poszedł na wesele swojego przyjaciela i dla przyjaciela, a nie jego teścia. Gdyby każda z zaproszonych osób miała wybrzydzać "a bo tego nie lubię, to nie pójdę", zjawiłoby się może z 10 osób - wliczając młodą parę, świadków i rodziców nowożeńców.
Odpowiedz@kitusiek: Wszystko to być może. Tylko dlaczego potraktowała w tak fantastyczny sposób dziewczynę brata? Słowo " szkarada" nie jest komplementem. Stary zrobił burdę a ta kazała im spadać. Przykład szacunku do przyjaciół swojego już męża...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Owa panna młoda miała prosty tok rozumowania. Z jej punktu widzenia z dwojga złego, lepsze było wywalenie przyjaciela męża, za którym i tak nie przepada, niż rodzica i sponsora wesela. Tatuś może jeszcze nie wszystko zapłacił, a przyjaciel to problem męża a nie panny młodej.
Odpowiedz@rodzynek2: No. Czyli dowód na to, że panna w dupie ma tak naprawdę swojego męża. Już nawet o wstydzie nie wspominając. Kobieta musi być naprawdę bogata i urodziwa, że ktoś chciał się z nią ożenić.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Sakramentalne tak już zostało powiedziane, podpisy na urzędowych dokumentach złożone, więc panna już starać się nie musi. Znam kilka osób, facetów i kobiety, co po ślubie zmienił im się charakter o prawie 180 stopni, lub po prostu przestało się starać.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lipca 2017 o 13:40
@kitusiek: przyjaciel stanąłby w jego obronie, a nie ulegał teściowi-burakowi
Odpowiedz@greggor: a to już przyjaciela sprawa, nie nasza :) Może oboje kochają tureckie telenowele albo jakieś fikuśne praktyki seksualne, może łączy ich co innego - ich sprawa, każdy ma prawo sobie tak wybrać żonę, jak mu się podoba, nie muszą nam się cudze żony podobać, nawet lepiej żeby się za bardzo nie podobały :)
Odpowiedzja bym staremu dziadowi strzelila teatralnego liscia po tym, jakby mnie drugi raz za cos zlapal. na srodku parkietu. i niech sie tlumaczy. laska jezyka w gebie nie miala? sparalizowalo?
Odpowiedz@bazienka: Na pijanego czasami nie ma rady. Może była zaskoczona tym, nie wiem, nie mnie oceniać. Czy kolega poleciał na kasę? Nie wiem, znam go, pracuje w firmie farmaceutycznej w dziale badań, więc sam kiepsko nie zarabia.
Odpowiedz@krzychum4: jest lub nie jakby laska wprost dala do zrozumienia, ze sobie tego nie zyczy, publicznie, to pewnie znalezliby sie panowie, ktorzy przetlumaczyliby tatusiowi, ze zachowuje sie niewlasciwie
Odpowiedz@bazienka: Brat chciał, dziewczyna wolała to spokojniej rozwiązać, więc udali się do Młodych.
Odpowiedz@bazienka: Jasne, że to by było najlepsze rozwiązanie, ale w takich dziwnych, stresujących sytuacjach każdy reaguje po swojemu, nie zawsze racjonalnie. Przecież to nie jest tak, że ten facet zaczepił ją w ciemnej uliczce i złapał za tyłek tylko robił na początku coś normalnego i akceptowalnego - tańczył na weselu. MIała prawo czuć się bezpieczna, bo to przecież ojciec panny młodej, nie spodziewała się przekroczenia granicy. Pewnie gdy ta ręka spadła trochę pierwszy raz była tak zszokowana, że nie chciała uwierzyć w to co się dzieje, tylko wolała wmówić sobie, że może się potknął czy coś takiego. Pracuję na codzień z ofiarami przemocy, także seksualnej - te osoby często mają wielkie poczucie winy, bo myślą tak jak Ty - sama jestem sobie winna, czemu nie krzyknęłam, czemu się nie obroniłam. Nikt z nas nie wie, jak się zachowa w trudnej sytuacji. To tak jak np. gdy jedziesz samochodem i stanie się na drodze coś nagłego, zareagujesz instynktownie - czasem po jakimś czasie zastanowisz się, przemyślisz sprawę i pomyślisz, że głupio zrobiłaś, trzeba było sprzęgło nie hamulec albo w lewo a nie w prawo - no, ale po czasie każdy jest mądry. Choć jasne, super by było gdyby każda kobieta miała wgrany mechanizm że gdy dzieje się coś, czego nie chce - głośno protestuje i robi hałas :)
Odpowiedz@krzychum4: i co im z tego przyszlo? wyzwiska i potraktowanie, jakby to oni zrobili cos zlego dziadow trzeba pietnowac, natychmiast @LuzMaria: ja to wszystko wiem ale kurcze ona nie chciala robic afery i nie robila afere zapoczatkowal lubiezny zapijaczony stary chlop, ona by sie tylko bronila no ja bym sie staremu oblechowi nie dala obmacywac w imie " nie robienia afery" ja nie mam opcji " sama jestem sobie winna", ja takie zachowanie uwidaczniam i sie bronie. mam szacunek do siebie i nie tlumacze zwyroli, nie moja wina, ze koles okazal sie chamem jasne, zdarzaja sie sytuacje, w ktorych najpierw dzialanie potem myslenie ale ja wyszlam z syndromu sztokholmskiego i krzywdy robic sobie nie pozwole. nigdy wiecej. nikomu. nie pozwole na przekraczanie moich granic.
Odpowiedz@bazienka: i tak trzymać :) siła zawsze dobra rzecz w takich sytuacjach - po prostu pamiętajmy, że niektórym tej siły brakuje i traktujmy to ze zrozumieniem... Bo czasem dziewczyny w różnych sytuacjach czują się winne, że nie krzyczały, nie protestowały - i przez to nie chcą opowiadać o swoich problemach, bo nie chcą usłyszeć takiego właśnie "ale jak to czemu nie krzyczałaś, czemu go nie uderzyłaś?". Jedna krzyknie i przywali, inna nie - i każdemu należy się tu zrozumienie... Choć masz rację, krzyknąć i się bronić - najlepiej :)
OdpowiedzSytuacja faktycznie piekielna. Zastanawia mnie tylko dlaczego brat zaangażował w nią młodych. Mimo wszystko to było ich święto. Nie dało się tego załatwić poza nimi? Na weselach na jakich byłam bardzo sporadycznie zdarzały się zgrzyty między gośćmi jednak wówczas załatwiano je bez udziału nowożeńców.
Odpowiedz@jukatan: @kertesz_haz: To, że w piątek to zapewne bez znaczenia, zaangażował młodych, bo chciał rozwiązać problem nie siłowo, kulturalnie, niestety "tatuś" dążył do konfrontacji siłowej, więc lepsze rozwiązanie porozmawiać z młodymi i wyjść z imprezy. Czasami Młodzi potrafią uspokoić krewkich krewnych.
OdpowiedzSzkoda, że pewnie koperta już dana.
OdpowiedzCzy ma jakies znaczenie w tej historii, ze wesele bylo w piatek? W soboty sie takie burdy nie dzieja, czy jak?
OdpowiedzA co ma do tego piątek?
Odpowiedz@dyndns: Zapewne nic :)
OdpowiedzSorry, miałbym w poważaniu, że to czyjeś wesele. Nie walnąłbym ojca od razu. Ale po zachowaniu córeczki, wypłaciłbym i Panu młodemu i ojcu.
Odpowiedz