Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja historia miała być komentarzem do http://piekielni.pl/78934 ale nazbierało się tego sporo…

Moja historia miała być komentarzem do http://piekielni.pl/78934 ale nazbierało się tego sporo :)

Jestem w widocznej już ciąży i podobnie jak autorka powyżej historii nigdy nie oczekiwałam żadnych przywilejów, przepuszczania w kolejkach czy innych. Jednakże moja wola swoje, a mój organizm swoje, zdarzały mi się zasłabnięcia, dlatego też unikam sytuacji, w których musiałabym np. zbyt długo stać, w miarę możliwości załatwiam wszystkie sprawy poza godzinami szczytu, ale jak wiadomo nie zawsze się da.

1) W metrze staram się zawsze usiąść jak najbliżej wejścia (o ile jest możliwość), gdyż nie chcę się potem przeciskać, a już na pewno nie wtedy kiedy pociąg jeszcze jedzie. Tak też zrobiłam ostatnio, siedziałam sobie spokojnie, kiedy poczułam szarpanie za ramię, jakaś starsza pani patrzy na mnie i krzyczy, że tam stoi pani o kulach. Ja mimo najlepszych chęci nie powinnam stać w metrze, dlatego mówię:
- Przykro mi, ale jestem w ciąży, mogę tu zemdleć - na to babka cały czas mnie szarpiąc i krzycząc na mnie się drze że:
- Ale tu tylu młodych ludzi siedzi! Jak tak można, pani o kulach stoi.
No dobra, rzeczywiście, ale dlaczego to mnie kobieto szarpiesz i na mnie krzyczysz? W końcu jakaś młoda dziewczyna wstała, a co najlepsze - pani o kulach było wszystko jedno, bo i tak już wysiadała. Samozwańcza bohaterka stała nade mną nadąsana kilka kolejnych stacji.

2) Moją piętą Achillesową jest stanie nieruchomo w miejscu, mogę spokojnie chodzić, ale kiedy stoję bez ruchu od razu robi mi się duszno i źle (co czyni tak prozaiczne sytuacje jak malowanie przy lustrze w łazience czy prostowanie włosów niesamowicie kłopotliwymi). W zeszłym miesiącu pani z kolejki w biedronce zwróciła mi uwagę i kazała przestać się kręcić jak dziecko. Co robiłam? Przestępowałam sobie z nogi na nogę, żeby pobudzić krążenie i nie odpłynąć.

3) Wsiadam do zatłoczonego autobusu, wraz ze mną sporo ludzi, dlatego wchodzę głębiej pomiędzy fotele i łapię się obiema rękami za rurki, żeby stać stabilnie. Tuż po tym jak autobus rusza z jednego z miejsc w głębi zrywa się kobieta i zaczyna przepychać w moją stronę. Przeprasza i zaczyna się wytrwale przeciskać obok mnie, stąd uznałam że kieruje się do biletomatu więc staram się jej odsunąć i jednocześnie nie upaść, ale kobieta jest sporych rozmiarów i w końcu staje na moim miejscu. I tak zostaje. Ja wylądowałam półwisząc nad bagażami jakiegoś kolesia w najbardziej zatłoczonej części tuż przy wejściu. Okazało się, że pani chciała do wyjścia, bo na następnym wysiada. Niestety podobnie jak ja i jakieś 3/4 osób z autobusu. Zwróciłam jej uwagę, że się niepotrzebnie przepychała, ale nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem.

komunikacja_miejska

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Edwin
11 17

3. Taaaak!!! Jak ja to wielbię. Autobus rusza z przystanku. Co robią inteligenci wysiadający na kolejnym? Wstają, zaczynają przeciągać siaty, walizki, byleby być bliżej wyjścia. Przy okazji obijając, depcząc współpasażerów. Autobus jedzie, skręca, hamuje a ci ludzie wtedy wpadają na innych. Naprawdę nie można poczekać? najlepiej: Autobus zapakowany pod korek. Siedzę na siedzeniu od przejścia. Sytuacja jak wyżej, autobus rusza. Obok mnie osobnik już się zbiera do wyjścia. Ja ni cholery nie wstanę bo nie mam miejsca żeby stopę postawić. Osobnik się przeciska przechodzi byle bliżej drzwi. Jezu, jak to dobrze, że mam rower i takie męki tylko kilka miesięcy w roku.

Odpowiedz
avatar Etincelle
9 11

@Edwin: a ja akurat w tym punkcie najbardziej byłam w stanie zrozumieć "piekielnych". Mój przyjaciel mieszkał kiedyś w takim miejscu, że musiałam jechać dość mocno obleganymi liniami, ale wysiadać na przystanku, na którym mało kiedy ktoś poza mną wysiadał. I po tym, jak dwa razy wylądowałam przystanek dalej, niż chciałam, zaczynałam - dokładnie jak napisałeś - przepychać się do wyjścia kawałek wcześniej. Bo niestety, starsze panie wracające z pobliskiego bazarku, ani myślały się przesunąć w którąkolwiek stronę, niezależnie od moich próśb/gróźb/krzyków, i zwyczajnie na torowanie sobie drogi łokciami (trudno, jak mus, to mus) potrzebowałam więcej czasu, niż miałam między zatrzymaniem się autobusu, a jego odjazdem.

Odpowiedz
avatar burninfire
14 14

@Etincelle: Też chciałam napisać. I nie dotyczy to tylko starszych pań z bazarku, ale nawet i młodych ludzi, którzy magicznie ogłuchli na "przepraszam". To samo zresztą przy wsiadaniu. Bo oni MUSZĄ stać przy drzwiach, a Ty się na nich pchaj, bo jak inaczej wejść/wyjść? Nie dziwię się, że ktoś doszedł do podobnych wniosków i wcielił je w życie.

Odpowiedz
avatar Bastet
0 0

@Etincelle: Tylko, że nie ma to sensu, jeżeli wysiada się na popularnych przystankach. A tacy ludzie, którzy muszą być pierwsi do wyjścia, też wtedy działają. I nie ma znaczenia, że znają tą trasę.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 13

1. ja bym pani powiedziala, ze jak wstane, to zwymiotuje. na nia. 2. co babe w biedrze obchodzi, cyz stoisz na bacznosc, czy sie kiwasz? 3. kocham. babony chcace wstac dobry kilometr przed przystankiem i zbey je wypuscic. najlepiej na jakims zakrecie juz tak kiedys wyladowalam, walnelam plecami o rurke i tak sobie lezalam do konca trasy... od tej pory nikogo nie przepuszczam ( jesli siedze od przejscia a ktos od okna), a jak sie bus zatrzyma, wstaje jak czlowiek, a nie przechylam kolana o 20 stopni w bok

Odpowiedz
avatar Patrycja0
0 2

Wielbię... otyła baba, która lekko przechykiła nogi. Taką to tylko staranowac...

Odpowiedz
avatar tova123
0 0

Mam dokładnie tak samo jak autorka. Chodzić mogę, ale stanie choćby w krótkiej kolejce to tortura. Pracowałam przy pakowaniu (stanie w miejscu przy stole), wytrzymałam tydzień. Mimo, że praca ok, temperatura wprost idealna ( niektórzy w krótkich rękawkach), to właśnie stanie sprawiało, że oblewały mnie poty i miałam zawroty głowy.

Odpowiedz
Udostępnij