Krótko i zwięźle.
Po długiej nieobecności odwiedzam dom rodzinny. Gadka-szmatka.
Mówię do ojca:
- Zostaliśmy rodziną zastępczą dla Marty (siostra małżonki).
- Co? Kolejny problem sobie wziąłeś na głowę.
Podejrzewam, że dla niego pierwszym "problemem" była moja żona.
Dzięki tato - za to, że myślisz, iż marnuję sobie życie.
Nie, nie powiedziałeś tego, ale wystarczyło mi spojrzenie i ton głosu.
A ja jedynie liczyłem na dobre słowo, poradę (w końcu 3 synów wychowałeś), czy głupie pytanie: „Jak sobie radzisz". Cóż, przeliczyłem się.
dom rodzice
Pamiętaj by ojca na starość sobie na głowę nie brać. Skoro ma takie poglądy to na pewno nie jest hipokrytą i nie chciałby być kolejnym problemem na Twojej głowie PS Gratuluję zostania rodziną zastępczą
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2017 o 10:24
@maat_: Dziękuje. Lekko nie było i nie mówię tu o podjęciu decyzji - to co się działo w sądzie to zakrawa na absurd :D Rok minął i jakoś leci.
Odpowiedz@Edwin: Opisz co działo się w sądzie.
Odpowiedz@Edwin: Tez chętnie poczytam perypetie sądowe, niestety znam batalie z sądami rodzinnymi. Ludzie nie mają pojęcia jak zdeprawowane, zdegenerowane i bezduszne są te instytucje. Nie mówiąc o przewlekłosci postępowań, gdzie dla dziecka liczy się każdy dzień. Sądy rodzinne każdego dnia łamią prawa człowieka
Odpowiedz@maat_; imhotep: To w sumie nie tylko sam sąd ale: 1. Poprzednia rodzina zastępcza 2. Ośrodek Pomocy Społecznej. 3. Sąd. Sporo tego. Jak to zbiorę do kupy może opiszę. Kwiatków kilka: 1. Pracownica OPS stwierdziła u Młodej Aspergera, ot tak na oko. Miała pecha bo nasz prawnik jest oblatany w temacie tej choroby lepiej niż niejeden lekarz. 2. Sąd wysyłający pismo w sprawie rozprawy tak, że dostałem je 3 dni przed. 3. Nikt na dzień dobry nie chciał zapytać Młodej o zdanie: z kim chcesz mieszkać. 4. Spotkania Sędzia, Rodzina Zastępcza + Młoda Gdzie padały pytania: A co jeśli "poprzedniej RZ będzie przykro". 5. Kiedy przyszło do rozprawy i Młoda zeznawała bała się cokolwiek powiedzieć napisała do Sędzi list. 6. crème de la crème. Młoda miała podczas toczącego postępowania 15 lat. Nikt nie stwierdził wcześniej u niej, żadnej ułomności psychicznej ni nic. Wnosimy o jej przesłuchanie. Sąd miał to w nosie. Dopiero po interwencji Rzecznika Praw Dziecka Młoda staje przed sądem. Ogólnie bez RPD pewnie bylibyśmy w doopie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lipca 2017 o 13:53
@Edwin: Ogólnie jak macie problemy z sądem rodzinny, polecam kontakt z Rzecznikiem Praw Dziecka, mi pomógł. Chyba za dużo powiedziałem, zaraz ktoś sprawę zidentyfikuje i będzie dym :D
Odpowiedz@Edwin: Znam to odczucie, moi znajomi mieli też przeboje i też im RPD pomógł. Właśnie o ten całokształt mi chodziło o te wszystkie instytusje któe tak podle traktują dzieci. O te nadęte urzedniczki wszystkich instytucji około rodzinnych. Nie ma większej tragedii niż ta klika, a gdy jesteś z zewnątrz a nie zawodową rodziną zastępcza to łąpią poczucie, ze coś im kradniesz, wiesz trzeba cię zgnoić i co ty tam wiesz. radze uważać i oględnie pisać, bo nawet jeśli nie zidentyfikują ciebie to może im sie źle pokojarzyć i zgnoją kogoś innego
Odpowiedz@maat_: Z tymi zawodowymi to też nie tak różowo. Żona piszę magisterkę na ten temat. Co się nasłuchała to włos się jeży i zęby zgrzytają.
Odpowiedz@Edwin: Oj wiem! A społeczeństwu się wmawia,z e to święci jacyś a to jest biznes jakich mało.
Odpowiedz@Edwin: "nasz prawnik jest oblatany w temacie tej choroby lepiej niż niejeden lekarz." Ale to nie choroba :)
Odpowiedz@Caron: Faktycznie to zaburzenie. Dlatego to mój prawnik był w tym temacie oblatany nie ja :) @maat_: Nie to nie jest biznes. - przynajmniej w chwili gdy ktoś chce to zrobić dobrze. Praca 24h na dobę za 2k brutto wypłaty to śmieszne pieniądze. A 1000 zł na potrzeby dziecka to czasem śmieszne pieniądze. Biorąc pod uwagę to, ze musisz je ubrać, nakarmić, odwiedzić czasem kilku specjalistów bo te dzieciaki nie są przecież "normalne" tak jak te wychowujące się w zdrowych rodzinach. Moja żona pracowała w domu dziecka. W ramach nagrody zabierała dzieci do mieszkania na noc. Nie wiem ile by musieli mi zapłacić żebym zabrał je chociaż na tydzień, ale to co oferują to są śmieszne pieniądze w porównaniu do odpowiedzialności jaką na siebie bierzesz i wysiłku jaki musisz włożyć w wychowanie tych dzieci. W bonusie masz jeszcze instytucje, które wiecznie maja do Ciebie jakieś ale. Albo dają ci dzieci rzekomo zdrowe, bez zaburzeń. A później okazuje się, że dziecko (7 lat): moczy się co noc, ma napady autoagresji, padaczkę i kilka innych. Dziękuje bardzo.
Odpowiedz@Edwin: kluczem jest tutaj stwierdzenie "zrobić to dobrze".
Odpowiedzpodziwiam i wspieram a ojcu na starosc powiedzialabym, ze idzie do domu opieki, bo ja kolejnego problemu na glowe brac nie bede
Odpowiedz@bazienka: szczerze? Na starość wolałabym chyba iść do domu starców niż mieszkać ze swoimi dziećmi i ich rodzinami.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Dlaczego? Mój dziadek z nami mieszkał i bardzo dobrze to wspominam, uwielbiałam dziadka historyjki, potem niestety miał wylew i zajmowaliśmy się dziadkiem przykutym do łóżka i też uważam, iż to doświadczenie było dla mnie i mojego rozwoju bardzo ważne
Odpowiedz@maat_: Osobiście popieram przedmówcę. Jeśli miałbym być jakimkolwiek obiążeniem dla bliskich to wolałbym żeby mnie nie było :D - taki czarny humor.
Odpowiedz@maat_: będę pracować do 65 roku życia. Większość ludzi traktuje dziadów i babcie jako darmowe nianie a człowiek w tym wieku powinien mieć spokój, czuć się komfortowo w swoim domu a nie się cisnąć w kupie. Jeżeli coś mi się stanie chcę mieć profesionalną opiekę. Pozatym jak Edwin napisał, nie chcę być dla nikogo obciążeniem.
OdpowiedzBez kontekstu ciężko oceniać. Fakt faktem, że dzieci to jednaj jest problem.
Odpowiedz@bloodcarver: Faktycznie bez kontekstu ciężko ocenić. Ale dla kontekstu musiałbym tu strzelić porządne opowiadanie. Wiesz, powiedział to w takim sposób jakbym sobie życie już zmarnował. A ja głupi liczyłem na jakieś dobre słowo, poradę (w końcu 3 synów wychował), czy głupie pytanie: "jak sobie radzisz". A tu: Masz problem. Się przeliczyłem.
OdpowiedzMożliwe, że miał rację. Nie powiedział przecież, że dziewczynka nie zasługuje na rodzinę, że jest mniej wartościowym człowiekiem. Powiedział, że jej wychowanie to będzie dla Was problem... a teraz pokaż mi nastolatkę z trudną sytuacją rodzinną (skoro to siostra żony raczej nie jest malutkim dzieckiem) która nie sprawia problemów.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: ich biologiczne dziecko też by kiedyś zostało nastolatkiem, czasem własne dzieci bywają w tym okresie straszne :P Jak dziewczyna ma już 15 lat, to już niedużo jej do dorosłości zostało. Jednak jest to siostra żony, czyli bardzo bliska osoba bardzo bliskiej osoby, i jak się jest dobrym mężem to też się człowiek troszczy o rodzinę żony. Wielu ludzi ma dzieci z problemami zdrowotnymi, a nie skarżą się i by ich nie zamienili, choć jest ciężko.
Odpowiedz@oszi90: Tylko na wychowanie swojego dziecka masz większy wpływ niż postawienie do pionu tej tak zwanej "trudnej młodzieży", a od 15 lat wzwyż to właśnie ten najgorszy "okres buntu". @KoparkaApokalipsy zgadzam się z tobą, ojciec nie neguje że ta dziewczyna to jakiś gorszy człowiek, ale że jej wychowanie to będzie problem bo tak jak mówisz to nastolatek z trudną sytuacją rodzinną. Ponadto jeśli ojciec jest starszej daty to może liczył że jego syn zjawi się z informacją o wnukach bo "tak od zawsze było". Też uważam że za mało tu szczegółów by osądzać ojca bo ani nie znamy tej dziewczyny, ani twojej żony ani ciebie ani waszej sytuacji materialnej. Powiedziałeś wgl ojcu co o jego słowach myślisz czy tylko siedziałeś jak trusia? Wgl jeśli przejmujesz się czymś takim to nic dziwnego że ojciec może podejrzewać ze nie dasz rady, myślisz że jak się komuś tym pochwalisz to będą cię klepać po plecach? Założę się ze większość powie "to świetnie stary, gratuluje" a w myślach "o kurde, to sobie dowaliłeś zmartwień", ojciec przynajmniej jest szczery. I jeśli chcesz podołać, to nie możesz się przejmować każdym złym słowem.
OdpowiedzJesteś przybranym ojcem szwagierki? Twoja żona jest przybraną matką swojej siostry?
Odpowiedz@Gorn221: Opiekunem prawnym. Tworzymy rodzinę zastępczą spokrewnioną. Żadne z nas nie myślało nigdy o sobie jako rodzice.
OdpowiedzOjciec na pewno nie powinien tego powiedzieć, ale to w końcu starszy człowiek. Nie powinieneś słuchać wszystkiego co mówi. Tacy ludzie często mówią co przyniesie im ślina na język. Najpierw powiedzą, a potem się zastanowią. On na pewno wcale tak nie myśli :) Moja babcia powiedziała kiedyś młodszej siostrze, że jest tylko utrapieniem dla rodziców, bo nosiła aparat ortodontyczny, który wcale nie był tani, a pieniądze z niego poszłyby na jakąś inną istotną rzecz. Mała wzięła to do siebie, ale w końcu babcia wszystko przemyślała i powiedziala jej, że nie to miała na myśli. Nie martw się, jestem pewna, że przeprosi i doda ci otuchy ;)
OdpowiedzRodzice czasem potrafią dołożyć. Jestem teraz w ciąży, moje dwie bratowe również. O ile ciąża pierwszej z nich cieszy wszystkich (6 lat po ślubie i babcie wreszcie się doczekają ), drugiej średnio (oboje bardzo młodzi, mają jedno dziecko i problemy z pracą), to ja od własnej matki usłyszałam, że myślała, że jestem mądrzejsza. Noż kuffa... mam trzydzieści parę lat, jedenastoletnią córkę i jestem po rozwodzie, ale z obecnym partnerem jesteśmy już trzy lata razem, mieszkamy od roku w innym kraju, radzimy sobie. Stwierdziliśmy, że chcemy mieć dziecko, bo dlaczego nie? Młodsza nie będę, więc to chyba odpowiedni moment. Dodam, że te słowa usłyszałam nie raz od matki, więc raczej nie dziwi fakt, że nie dzwonię do niej często, a jeśli już to wolę rozmawiać o doopie Maryni....
Odpowiedz