Historia
http://piekielni.pl/78892 przypomniała mi coś z mojego okresu w podstawówce.
Otóż pewnego dnia przyszła do nas na lekcje pani z naprawdę fajnie wykonanymi atlasami geograficznymi Polski. Nie pamiętam wielu szczegółów, poza tym, że zawierały one wiele różnych map w stylu demograficzna, krajobrazowa, rzeki z dopływami itd. wszystko ładnie, kolorowo i... tanio!
Każdy uczeń dostał taki atlas do domu, do pokazania rodzicom i następnego dnia miał zwrócić atlas lub pieniądze za niego.
Rodzicielce ten przybór naukowy się spodobał (nieistotne już jest, że chyba nie bardzo miał cokolwiek wspólnego z ówczesnym programem nauczania klas 4-6), więc wróciłem z pieniędzmi do szkoły.
Ja byłem za młody, żeby wiedzieć o co chodzi, rodzicielka nie zwróciła uwagi, bo kto myśli o czymś takim na co dzień...
Jakieś dwa miesiące po zdarzeniu zmienił się podział administracyjny Polski na inną liczbę województw. Granice województw były zaznaczone na większości map.
podstawówka akwizytorzy
A co w tym bylo piekelnego? Uwazasz ze administracja powinna sie zmienic nie zmieniajac map? Lub na rok przed zmiana powinni zaprzestac druku ksiazek i podrecznikow? Przeciez to normalne ze jak sie zmienia podzial granic to sie zmienia rowniez w ksiazkach i trzeba je wymieniac.
Odpowiedz@katka1110: wydaje mi się, że autor łączy niską cenę atlasów ze zmianami administracyjnymi. Pozbywanie się towaru, zanim stanie się nieaktualny. Ale piekielności wciąż nie widzę, nikt ich nie oszukał, trzeba myśleć.
Odpowiedz@katka1110: Zmiana podziału administracyjnego nie zadziała się od tak. Nie była też przeprowadzana po cichu. Firemka która sprzedawała te atlasy była świadoma, że albo opchnął je w przeciągu 2 miesięcy, albo wcale. A rodzice po prostu nie sprawdzili dokładnie atlasu, nie zwrócili uwagi.
Odpowiedz@Edwin: myślę, że wpychanie czegoś takiego dziecku jest piekielne.
Odpowiedz@Edwin: tyle ze wtedy nie bylo powszechnych internetow i jesli ktos nie ogladal telewizji, to sprawa omgla mu umknac ewidentne zerowanie na niewiedzy
Odpowiedz@hatesmog: ale dzieci dostały atlasy do domu i rodzice mogli je obejrzeć. Piekielne by było, gdyby naopowiadali o super atlasach, a dopiero po zapłacie nieświadome dzieciaki dostały atlasy z granicami, które miały się za moment zdezaktualizować.
Odpowiedz@katka1110: po pierwsze, nie wepchneli tego dziecku, bo uczniowie mieli pokazać atlasy rodzicom i to oni mieli zdecydować. Po drugie to całkowicie normalne, że towar, który niedługo przestanie być świeży/modny/aktualny sprzedaje się taniej. Też nie widzę nic piekielnego.
OdpowiedzMiałam podobna historie w czasach szkolnych. Szkoła udostępniła numery zarówno komórkowe jak i stacjonarne jakiejś firmie . Pracownicy wyzwaniali później przedstawiając się jako pracownik szkoły ze potrzebna jest mapa jakas tam i jako Imię nazwisko matka dziecka imię nazwisko które chodzi do szkoły powinna wspomóc. Małe środowisko i brak świadomości w tych czasach sprawiły że naciagneli kilkadziesiąt osób, a map jak nie było tak nie ma.
Odpowiedz@b_b: Tak bardzo próbuje, ale tak bardzo nie mogę do końca zrozumieć.
OdpowiedzTo kup sobie słownik ortograficzny! Przysięgam, że nie zdeaktualizuje się tak szybko a na pewno ci pomoże! I co to jest mapa z dopływami? Chyba po prostu hydrograficzna? Czy zaznaczone są same dopływy a rzeki główne nie?
Odpowiedz@piesekpreriowy: bo NAPRAWDĘ NIEISTOTNA jest treść opowieści jak się widzi byki: ja nie jestem polonistką, ale jak widzę błędy to skupiam się na nich (ile jeszcze znajdę?) i nie rozpoznaję piekielności :-(
Odpowiedz