Parę dni temu pojawiła się historia o mało współczującej policji. Przypomniała mi się moja własna.
Miałam jakieś dwadzieścia siedem lat i oficjalnie byłam bezrobotna, a nieoficjalnie dorabiałam sobie korepetycjami z angielskiego. Nie miałam samochodu ani prawa jazdy, więc do uczniów dojeżdżałam autobusem. Była późna jesień i szybko robiło się ciemno.
Tego feralnego wieczoru, w drodze do domu, postanowiłam wysiąść kilka przystanków wcześniej i zrobić szybkie zakupy w Biedronce. Z biedronki miałam do domu dosłownie dziesięć minut spacerkiem i miałam zamiar wrócić piechotą.
W połowie drogi zostałam napadnięta przez trzech osobników, rzucona na ziemię, skopana (próbowałam się bronić) i wyrwano mi torbę, w której miałam wszystko: portfel, telefon, słowniki, pomoce naukowe, kosmetyczkę, dokumenty swoje i mamy (załatwiałam coś dla niej wcześniej w ZUS) i dopiero co zrobione zakupy.
Po ataku ktoś ze świadków zadzwonił na policję. Przyjechali po jakimś pół godziny, pani policjantka bardzo niesympatyczna, odmówiła mi udania się do domu po drodze na komendę - w czasie szamotaniny wypadła mi jedna soczewka i dostawałam bólu głowy od nierównomiernego widzenia. Na komendzie czekałam w korytarzu przez dobre dwie godziny, zanim wezwano mnie i spisano zeznania.
Po spisaniu zeznań usłyszałam: "to może już pani iść do domu”.
Jak to iść? Sama? Nocą? Przez centrum miasta? Tuż po napadzie? Półślepa, bo bez soczewki...
"Tam jest postój, weźmie pani taksówkę”.
Za co? Cała kasa była w portfelu…
Po jakiejś godzinie, kiedy odmówiłam stanowczo pójścia pieszo do domu, wezwano wreszcie jakiś patrol i odwieziono mnie do domu, ale tak upokorzona zachowaniem naszej policji to chyba nigdy nie byłam...
Czasami mnie zastanawia, czym kierują się tacy ludzie. Czy policjant nie powinien być tarczą dla cywila? Takim rycerzem w niebieskim uniformie. Niektórzy mineli sie z powołaniem.
Odpowiedz@Lynxo: Będąc kilka lat temu w UK w odwiedzinach u kolegi, przyszło nam wracać po 2 w nocy przez totalnie opustoszone miasteczko Potters Bar. Ulice puste, zero ludzi, podjeżdża patrol. Sprawdzają dokumenty, pytają się co tutaj robimy - odpowiadamy, że nam ostatni autobus uciekł, a że to tylko 2 km to się postanowiliśmy przejść. Zaproponowali podwózkę, bardzo mili policjanci. Odwieźli pod sam budynek, poczekali aż wejdziemy i sobie pojechali.
Odpowiedz@noddam: Podobnie tutaj mialem. Wracalem z jakiejs imprezy. Spory kawalek do domu ale ani pijany, zmeczony tez nie to sie przejde. Po 5 minutach patrol, podwiezli do domu, zyczyli dobrej nocy i pojechali.
OdpowiedzMiałam szczęście trafiać na policjantów z powołania a nie takich sqrwysynów jak w historii. Na miejscu Autorki złożyłabym skarge na funkcjonariuszy, trzeba tępić takie zachowania. Ale rozumiem,że upokorzenie i strach i autorka nie myślała o tym.
Odpowiedz@salee_n: Z policjantami jak z lekarzami kontakt masz tylko w kryzysowych sytuacjach i nie myślisz wtedy żeby walczyć o swoje, tylko chcesz rozwiązać problem. Część to wykorzystuje zachowując się arogancko i chamsko wobec osób którym są winne pomoc. Nie zapomnę miny lekarki, którą lekko zjechałem, niczym Marian Bońka, tylko że wtedy byłem w sprawie ojca, a nie swojej własnej.
Odpowiedz@salee_n: to było jakieś piętnaście lat temu. Nie myślałam wtedy o tym. Bułamek wdzięczna losowi, że nic poważniejszego mi się nie stało. Co do zachowania policji - myślałam że to normalne. W końcu mam wystarczająco lat na karku, by pamiętać jeszcze milicję i jej metody...
OdpowiedzSie ciesz, ze nie miałaś przygody na trzy baty. :P
Odpowiedz@boom_boom: A co? Miałeś i nie polecasz?
Odpowiedz@Lynxo: Pewnie za tym tęskni ;-)
OdpowiedzW Niemczech mowi sie na nich "policjant to twoj przyjaciel i pomocnik", ale bardzo czesto nie sa takimi, tylko pomylili sie z powolaniem. Ale jest zawsze mozliwosc, postawic na swoim i wykorzystac wszystkie mozliwosci jurystyczne, a tych jest kupa, tylko trzeba je znac, albo przynajmniej byc wspomaganym przez znawce prawa.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Niestety niedlugo w Polsce nie będzie dobrze tym co są przeciw PISowi..
OdpowiedzJaki piękny pokaz hipokryzji: sama się do kosztów utrzymania państwa nie dorzucasz prowadząc działalność na czarno, ale masz wielkie pretensje, że policja ci za taksówkę nie posłużyła.
Odpowiedz@Jorn: to było kilkanaście lat temu, i owszem, pracowałam na czarno, zdarzyło się. Nie zmienia to faktu, że policjanci zachowali się bezdusznie
Odpowiedz@Jorn: Czyli uważasz, że nie płacisz innych podatków niż dochodowy? Tobie też pewnie nie zdarzyło się nigdy zrobić przysługi znajomemu za parę zł.
Odpowiedz@Jorn: Drzazgę w cudzym oku widzisz ale belki we własnym nie...
OdpowiedzTak jest traktowana osoba,która została napadnięta. Wyobraźcie sobie jaką traumą jest takie podejście w przypadku gwałtu. I stąd mamy niskie statystyki zgłaszania przestępstw na tle seksualnym.
OdpowiedzNie wiem czy rozumiesz, ale właśnie przyznałaś się do oszukiwania urzędu skarbowego
Odpowiedz@maat_: 15 lat temu. A od lat trzynastu nie mieszkam w Polsce.
Odpowiedz@GoshC: Sa tylko dwie pewne w życiu rzeczy śmierć i podatki. W zyciu bym się nie przyznała
OdpowiedzW pewnym małym miasteczku na wschodnich rubieżach Polski, gdzie często bywałem u rodziny, regułą było, że policja w piątkowe i sobotnie noce odwoziła imprezowiczów (szczególnie płeć piękną:) do domów w okolicznych wioskach:) dodam, że po godz. 18 taksówki tam nie funkcjonowały. Można mieć do tego obiekcje, ale dzięki temu mieli oni pełny przegląd co, kto, gdzie więc nie występował tam wandalizm itp. bo policja w czasie jazdy sporo się potrafiła dowiedzieć:) A i pobić czy gwałtów nie notowano bo odwózka była swoistą prewencją:)
Odpowiedz@Kukuladek: Trochę to może być kontrowersyjne, ale biorąc pod uwagę koszta prowadzenia postępowania itp. to i tak pewnie tańsze rozwiązanie. Nie trzeba już mówić o szacunku mieszkańców do Policji i o ogólnym poczuciu bezpieczeństwa.
OdpowiedzSzczęściem, że Cie nie zgwałcono bo nie wyobrazam sobie jak wtedy mogłabys sie czuć i każda kobieta, to co teraz robi policja to jest chore!
OdpowiedzSkłada się skargę do Wydziału Wewnętrznego.
Odpowiedz