Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali historii o piekielnych taksówkarzach sytuacja sprzed dwóch tygodni. Moja koleżanka…

Na fali historii o piekielnych taksówkarzach sytuacja sprzed dwóch tygodni.

Moja koleżanka wyprawiała swoje 18. urodziny w klubie. Jako dobra przyjaciółka wraz z dwiema innymi młodymi i radosnymi dziewczynami (ważne dla historii - żadna z nas nie miała więcej niż 21, jedynie ja ze względu na wygląd uchodzę zwykle za starszą) przyjechałyśmy wcześniej do jej domu, by pomóc w wyszykowaniu się.

Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w aucie zdecydowaliśmy, że jej rodzice pojadą osobno, a my jak celebrytki podjedziemy taksówką. Piekielny rydwan zamówiony z dwugodzinnym wyprzedzeniem. Stwierdziłyśmy, że wypijemy przed wyjściem jeszcze po małym owocowym piwie. Jak postanowiłyśmy, tak zrobiłyśmy, dzięki czemu atmosfera poddenerwowania wydarzeniem zelżała.

O 19.30 cała nasza czwórka wsiada do naszego rydwanu, by z łódzkich krańców zajechać do klubu. Ze względu, iż przypadło mi miejsce z przodu, najwięcej rozmawiałam z Piekielnym Taksówkarzem, który w tej części historii był jeszcze nader miły, jedynie jego ręka za często znajdowała się w okolicach mojej spódnicy. Mimo to atmosfera w taksówce była wyjątkowo radosna i przyjemna.

Dojeżdżamy radośnie na miejsce, P.T. oznajmia, iż należy się ok. 27 zł. Szybkie spojrzenie na Jubilatkę, ona natomiast wyjmuje z malutkiego portfela banknot 100 zł i puszcza do mnie oko. Podaje go mi, następnie ja jego kierowcy, z czego wywiązał się taki dialog:
[Ja] - Proszę, tu jest 100 zł, wyszło 27, ale proszę wydać do 30.
[Piekielny Taksówkarz] - Łeee tam, pani kochana, co mi po tych 3 zł, proszę sobie zachować, normalnie wydam całość.

Uśmiecham się więc do niego, sięgając po torbę, by sprawdzić, czy nic z niej nie wypadło, a P.T., głośno licząc, wydaje resztę.

Wyprostowałam się w momencie, gdy Piekielny podawał z tyłu siedzącej Jubilatce pieniądze. Mignął mi w jego dłoni tylko banknot 20 zł z drobnymi, ale jako wierząca w ludzi stwierdziłam, że reszta pewnie jest pod owym papierkiem z podobizną Bolesława. O ja naiwna.

Zdążyłyśmy ledwie postawić nogi na chodniku, a nasz rydwan odjechał z piskiem opon. Trącona złym przeczuciem, pytam się koleżanki, czy aby na pewno dobrze dostała resztę. Wyjmuje ona z maleńkiej torebki jednoprzegródkowy portfel. Patrzymy, a tam tylko i wyłącznie owe 20 zł, które widziałam i drobne.

Chwila konsternacji, szybka wymiana punktu widzenia i stwierdzamy, że to facet jest winny. Decyzja - dzwonimy do dystrybutora. Ze względu na wrodzoną śmiałość ten zaszczyt przypadł mnie.

Pani Anielskiej szybko wytłumaczyłam sytuację, podałam nr piekielnej taksówki. Dystrybutorka prosi o rozłączenie się, by w tym czasie mogła się skontaktować z naszym Piekielnym Kierowcą, obiecując, że wtedy on do nas oddzwoni.

Mija 10 minut, a więc telefon w dłoń i dzwonimy. Ponownie trafiamy na Panią Anielską, tłumaczy nam, iż ów kierowca nie odbiera od nich telefonów, że też są zaniepokojeni tą sytuacją. P. Dystrybutor proponuje nam od razu przekierowanie do Piekielnego, na co się zgadzamy. Po paru sygnałach słyszymy głos kierowcy, tym razem już nie takiego miłego.

Dowiedziałyśmy się:
- że to my na pewno zgubiłyśmy pieniądze;
- że on właśnie patrzy na pieniądze i jemu na oko się zgadzają;
- że my byłyśmy przecież pijane (wspominałyśmy, że wypiło nam się piwo, lecz żadna z nas nie miała jego widocznych objawów - chyba że uznamy za to dobry humor);
- że chcemy go naciągnąć;
- że jemu nie opłaca się znowu do nas jechać, i że to my możemy podjechać po te pieniądze;
- że jednak mu się chyba kasa nie zgadza, ale to najwyżej o 20 zł;
- no ale ja pani dawałem 20 zł i drobne, to powinno być ok (przyznał też, że dałyśmy mu 100 zł);
- no może moja wina, ale ja w taksówce nie mam kamer, to nie stwierdzę (kamery były świetnie widoczne, sam nawet podczas jazdy wspominał o nich);
- no ale te kamery to tylko atrapy (błąd, gdyż w powyższej opowieści podkreślał że działają);
- mi na pieniądzach, proszę pań, nie zależy.

Historia skończyła się tym, że w międzyczasie dojechali pod klub rodzice Jubilatki. Jej Mama musiała wysłuchiwać coraz pokrętniejszych i mniej sympatycznych epitetów, w czasie których jej Tata dodzwonił się do Pana Prezesa (ach, te znajomości ;) ). Koniec końców Piekielny Taksówkarz podjechał pod klub jeszcze raz z przeprosinami i życzeniami urodzinowymi, oddał pieniądze, a po weekendzie został zwolniony w trybie dyscyplinarnym.

Taksówka

by ManiaChan
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 12

Co to znaczy "pomóc w wyszukiwaniu się"? owe 20 zł nie owo nie dystrybutora tylko dyspozytora

Odpowiedz
avatar paski
4 6

@maat_: jeszcze "bankton" i "dwu godzinny" Koleżanka chyba powinna pójść do szkoły zamiast na imprezę :( Albo przynajmniej sprawdzać swoje historie przed dodaniem.

Odpowiedz
avatar greggor
13 23

" jej Tata dodzwonił się do Pana Prezesa" Chodź, opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
7 9

@greggor: Co jest w tym nieprawdopodobnego? Pytam serio.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@greggor: rozni ludzie znaja roznych ludzi

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@Lynxo: a smoki?

Odpowiedz
avatar krzychum4
2 4

Dystrybutor? Zawsze wydawało mi się, że dyspozytor. :)

Odpowiedz
avatar Face15372
2 4

Kłamać też trzeba potrafić, popracuj nad tym, niestety przydatne w życiu.

Odpowiedz
Udostępnij