Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Blaski i cienie znajomości z akademika. Na studiach mieszkałam w pokoju ze…

Blaski i cienie znajomości z akademika.

Na studiach mieszkałam w pokoju ze świetną dziewczyną, dołączyła do nas na drugim roku, od razu się polubiłyśmy i ustaliłyśmy, że od października zamieszkamy razem w pokoju - w nowym wyremontowanym akademiku. Stare składy i tak musiały się przemieszać ze względu na remont budynku - stare pokoje 3-osobowe zamieniano na dwójki, więc wszystko pasowało.

I tak od nowego roku zostałyśmy współlokatorkami. Koleżanka miała starszą siostrę na zaocznych studiach, która co kilka tygodni miała zjazdy i nocowała z nami w pokoju. Dla mnie wydawała się spoko, ale koleżanka ewidentnie miała z nią pod górkę. Cała atmosfera wzięła się z ich rodzinnego domu. Wg mojej kumpeli tamta miała wszystko podawane na tacy, no bo ona przecież i pracuje i studiuje. Tak to tłumaczyli ich rodzice. Nawet brudne naczynia mama sprzątała tylko po jednej córce.

Jakoś dotrwałyśmy do końca studiów i siostry się nie pozabijały. Był tylko jeden incydent- piekielna siostra zaprosiła do nas do pokoju na małe co nie co pół swojej grupy, ok, niech będzie. Tylko dlaczego oddalili się z moim gazem pieprzowym, który leżał na moim biurku?? Siostra nawet nie przeprosiła, nie ma bata żeby wsiąkł. O odkupieniu nie było mowy.

Po studiach koleżanka wróciła w rodzinne strony i zaraz po dyplomie wzięła ślub, na który oczywiście zostałam zaproszona. Ja natomiast znalazłam pracę w wielkim mieście i wynajęłam sobie malutką, względnie tanią kawalerkę niedaleko akademika.

Gdzie zaczyna się piekielność?

Podczas wesela siostra młodej spytała, czy na czas jej sporadycznych przyjazdów do wielkiego miasta ją przenocuję. Po paru głębszych odpowiedziałam, że ok, nie ma problemu. Szkopuł w tym, że mam nienormowany czas pracy i będzie po zajęciach stała jak kołek pod blokiem i czekała, aż wrócę. Na to siostra rzecze, że przecież mogę dorobić jej klucze, najbliższy zjazd ma niedługo, do tego czasu nie będzie jej w mieście, więc padła propozycja, żebym owe klucze jej wysłała. Całej rozmowie przysłuchiwała się panna młoda. Na moje nieszczęście nie zainterweniowała.

Jak obiecałam, tak zrobiłam. Po powrocie z wesela dorobiłam klucze, wysłałam, a szczegóły typu: zawsze dawaj mi znać jak będziesz miała przyjechać, nie chcę żadnych libacji z twoimi kleptomanami z roku u mnie na chacie, nie syf strasznie- ustaliłyśmy telefonicznie. Warunki postawione, przyjęte, kasy żadnej nie chcę.

Pierwszy zjazd: Koleżanka zapowiada się, przybywa, praktycznie się mijamy, szał następuje dopiero w sobotę późnym wieczorem. Wchodzę do mieszkania, a tam syf niemiłosierny, z kosza pod zlewem wysypują się puszki po piwsku, po pokoju porozrzucane kartony po pizzy i pizza, syf jak diabli, po odpadkach sugeruję, że uchlałoby się i objadło 10 osób. A koleżanki nie ma. Dzwonię, a ten bezczel ze znajomymi na imprezie, wróci późno, nie czekaj, pogadamy rano. Rzeczywiście poszłam spać, nie słyszałam jak wróciła, nie słyszałam też jak rano się szybciutko spakowała i poszła. Ze swoimi nowymi kluczami. Bajzel cały zostawiła. Nie wiem jakim cudem się nie obudziłam. Uśpiła mnie, czy co?? Cóż, nie pogadałyśmy. Zostawiłam temat.

Minęło kilka tygodni. Piątek wieczór, wracam zmęczona po pracy do domu, przestępuję próg i prawie dostaję zawału. Jakaś walizka w przedpokoju, jakieś buty, coś wisi na wieszaku. Myślałam, że mieszkania pomyliłam, za sekundę, że ktoś się włamał, nogi jak z waty. Wsadzam głowę do pokoju, a tam gwiazda filmu niemego rozwalona na łóżku i śpi. Szlag mnie trafił. Tym razem odbyłyśmy rozmowę, poprosiłam o oddanie kluczy, poradziłam, żeby poszła sobie dokądkolwiek, byle z dala ode mnie, a na pytanie dlaczego mi nie raczyła powiedzieć, że będzie w ten weekend odrzekła tylko, że przecież mi mówiła. Tak, kwartał temu na weselu siostry, sorry, że nie zapamiętałam.

Po jakimś czasie streściłam historię lepszej siostrze, powiedziała tylko: "Przecież ci mówiłam, że to idiotka".

studia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
15 15

@KoparkaApokalipsy: Siostra przyjaciółki, to różnica. Nie zmienia to faktu, że byłam naiwną bździągwą. Przyznaję się bez bicia.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
20 22

Fakt, ostrzegała. Uznała, że to Twoja decyzja i Twoja sprawa. Zabrałaś jej te klucze czy zmieniłaś zamek?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

@KatzenKratzen: Klucze zabrałam, zamek zmieniłam i puknęłam się w czoło.

Odpowiedz
avatar no_serious
31 31

Szczerze mówiąc nigdy nie zgodziłabym się dorabiać kluczy dla osób z którymi nie mieszkam o ile nie byliby to moi rodzice, ewentualnie przyjaciele( też po głębszym namyśle, najwyżej pożyczylabym swoją drugą parę na chwilkę). Bez przesady. Mój dom, moja twierdza.

Odpowiedz
avatar Kumbak
9 11

Nie mogłaś jej powiedzieć, że skoro wynajmujesz to nie możesz nikogo nocować ani dorabiać kluczy?

Odpowiedz
avatar Windowlicker
9 9

Nie chcę Ci przykrości robić, ale najmądrzejsze to to nie było :(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Windowlicker: Teraz to wiem:)) Co mną kierowało? Nie pamiętam, z natury jestem uczynna, pomocna. A dziewuchę przecież znałam, nie zaprosiłam do domu obcego z ulicy. Gdybym teraz znalazła się w takiej sytuacji, to co najwyżej pomogłabym w szukaniu najtańszego noclegu, jakiś hostel czy coś.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

Niektórzy dają sobie wejść na głowę, a później dziwią się, że ktoś na nią nasrał ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

sama jestes sobie winna ja bym z aprog nie wpuscila po kradziezy mojej wlasnosci dla bezpieczenstwa zmien zamki, cholera wie, czy nie ma innego klucza

Odpowiedz
avatar sparxx
0 0

Powiem tak: super, że Ci się przydarzyło coś takiego dość wcześnie, żeby zapisać się złotą czcionką w pamięci! Drugie super, że to doświadczenie, choć niewątpliwie bardzo przykre, spowoduje, że po nim gestów dobroci dostąpią jedynie wybrańcy, z przymiotami charakteru godnymi dawnych opowieści i pieśni bardów. Można pomóc komuś, kto tę pomoc doceni, każdy się tego jakoś uczy.

Odpowiedz
Udostępnij