Parę lat temu, na studiach, dorabiałam jako opiekunka do dziecka.
Pewnego dnia moja chlebodawczyni zadzwoniła do mnie, czy nie zajęłabym się jej sześcioletnim synem w dodatkowy dzień, bo przychodzi do niej szefowa i mają nad czymś razem popracować, a dzieciakiem nie miałby się kto zająć.
Zapytałam ją (nauczona wcześniejszymi doświadczeniami), czy nie miałaby nic przeciwko temu, żebym zabrała małego do muzeum - i tak musiałam tam iść w związku z pracą zaliczeniową. Pani była zachwycona, powiedziała, że oczywiście, że nie ma nic przeciw, bardzo się cieszy, niech się dziecko rozwija.
Poszliśmy więc do muzeum, ja znajdowałam przyjemność w pokazywaniu i tłumaczeniu małemu ekspozycji (żadne tam skomplikowane dzieła, wystawa dotyczyła początków naszego miasta) i przy okazji zebrałam materiały do swojej pracy.
Mały był bardzo zadowolony i kiedy tylko znaleźliśmy się w domu, natychmiast zachwycony pobiegł opowiedzieć o naszej wyprawie mamie.
Zamiast szefowej zastałam w domu jej siostrę, której moja pracodawczyni w pocie czoła robiła manicure. Nie moja to sprawa, ja miałam za to płacone ekstra, więc pani mogła ten czas nawet przespać, uznałam, że nic mi do tego.
Problemy zaczęły się, kiedy dziecko rozentuzjazmowane zaczęło opowiadać o tym, co zobaczyło na wystawie. Ciotka chłopca z pogardą zaczęła wywracać oczami i teatralnie wzdychać. Kiedy poszłam z małym do przedpokoju zdjąć buty, usłyszałam, jak siostra mówi do mojej szefowej: "Ale zj***na ta opiekunka".
Puściłam tę uwagę mimo uszu.
Następnego dnia z rana miałam już telefon od pani matki, że niestety, ale ona jest zmuszona zerwać ze mną umowę. Byłam bardzo zdziwiona i oczywiście natychmiast zapytałam dlaczego. Okazało się, że dziecko od wczoraj ją męczy, że znowu chce iść zobaczyć wystawę, a ona nie ma czasu z nim po muzeach latać, że ona myślała, że wejdziemy tylko na chwilę, a potem go zabiorę na basen albo do kina, bo wystawy to za trudne rzeczy dla sześciolatka.
Gwoździem programu było to, że pani z rozbrajającą szczerością powiedziała, że jej siostra zasugerowała zmianę niani i zaproponowała, że opiekunka jej dzieci weźmie dodatkowo opiekę nad chłopcem.
Tak oto pracę straciłam. Mam tylko nadzieję, że nowa niania nie zabiła w dziecku ciekawości świata.
Pewnie młody W PRZYSZŁOŚCI MA BYĆ PRAWNIKIEM/DOKTOREM a nie jakimiś pierdołami się zajmować. (Nie ubliżając Nikomu ;) ).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2017 o 20:35
@mabmalkin: przypomniałaś mi :D Tępy palancie w „de” kopany, Synu najgorszej kurtyzany, Paskudna mordo, zły pomiocie Sklejony z genów po idiocie, Żmijo obmierzła, wredna, śliska, Gnijąca warstwo torfowiska, Skutku uboczny chorób licznych, (W tym - przede wszystkim wenerycznych), Świeża padlino, brudna ściero, Trądzie, tyfusie i cholero, Ścierwo, klejnocie ciemnogrodu, Żywe ucieleśnienie smrodu, Jamo, do której plują ptaki, Ryju podobny do kloaki, Nędzna przybłędo spod Sodomy, Świńskie koryto pełne pomyj, Potwór! Wywłoka! Kreatura! Krzyżówko skunksa, pchły i szczura, Poczwaro ty ropnistooka, Ozdobo szamba i rynsztoka, Klonie sparszywiałego chwostu, Odmiano ścieku i kompostu, Szmato, na której psy siadają, Bękarcie zła! Nie uwłaczając. - Artur Andrus :D
Odpowiedz@yannika: Ciekawe tylko bez podsumowania czy też morału lub dedykacji
OdpowiedzNajpierw pomyślałam, że to fake, bo aż takich kretynów nie ma... po czym dotarło do mnie, że jest ich niestety całe mnóstwo. Patrząc na polską rzeczywistość, można uznać, że nawet większość.
OdpowiedzJak mnie truli za mlody kim mam byc to powiedzialem ze ksiedzem zostane. Momentalnie sie odczepili.
OdpowiedzJak śmiałaś! Przecież dziecko mogło się zarazić myśleniem! A co potem zrobić by miała matka? Dziecko jeszcze nie daj Boże, zacznie czytać, przestanie oglądać odmózgowizję i będzie chciało się uczyć. Straszne...!
Odpowiedz@WilliamFoster: i co najgorsze, dziecko zacznie zadawac pytania i trzeba bedzie na nie odpowiadac.
OdpowiedzO zgrozo! A jak się mamusia przegrzeje przy odpowiadaniu na takie pytanie? Przecież myślenie boli...
Odpowiedz@WilliamFoster: To się wymieni na nowszy model :-D
OdpowiedzMatka powinna Ci dziękować za to, że młody dzięki Tobie odczuwa głód wiedzy. Zaangażuj się i zabieraj młodego do muzeum na wystawy. A matkę palnij w łeb, może jej trybiki w końcu zaczną się kręcić we właściwą stronę.
Odpowiedzno co? bulwers, bo dzieckiem sie trzeba ZAJAC, a nie przegonic go daniem smartfona czy tableta, byle by bylo cicho...
Odpowiedz