Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zainspirowani relacją z jednego bloga podróżniczego, w długi weekend z Bożym Ciałem…

Zainspirowani relacją z jednego bloga podróżniczego, w długi weekend z Bożym Ciałem pojechaliśmy zwiedzać północne Niemcy (Hamburg, Brema itd.).

Moi rodzice są wspaniali i kochamy się bardzo, ale czasem jak się na coś uprą, to niestety nie ma sposobu, by ich przekonać. Jak im powiedziałam o naszych turystycznych planach, to powiedziała, że kategorycznie zabrania mi jechać. Dlaczego? Bo w Niemczech jest teraz niebezpiecznie, bo terroryści i zamachy.

Próbowałam użyć merytorycznego argumentu, że, nawet wliczając zamachy, to bezpieczniej jest jechać do Hamburga niż do Gdańska, bo ciągle jest większe ryzyko zginąć w wypadku na polskiej drodze niż w niemieckim zamachu. Nie trafiło.

W dzień wyjazdu (środa po pracy, jechaliśmy autem na noc) matka zadzwoniła, że ona ma stan przedzawałowy i żebym najlepiej przyjechała, bo ona chyba dzwoni po karetkę.

Za 5 minut ojciec napisał mi SMS-a, że to jest szopka, odstawiona żebym nie jechała do Niemiec. Zadzwoniłam do matki, aby zapytać, jak jest naprawdę. Przyznała się i stwierdziła, że ojciec popamięta. Podobno cały długi weekend w domu były ciche dni.

W sumie trochę piekielne, trochę komiczne, a tatusia uwielbiam, zawsze był po mojej stronie. :D

rodzina

by Hedwiga
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kikai
19 31

@KatzenKratzen: No i? Autorka (dorosła! zamężna!) ma rzucić wszystko i rezygnować z własnych planów, kierując się lękami matki? A jakby matka zabroniła jej jechać nad polskie morze, bo się utopi, czy cokolwiek innego, to też miałaby się wiecznie uginać pod presją tej pięknej, matczynej miłości?

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
4 8

@KatzenKratzen: Czasem bywa odwrotnie. U mnie np. to mąż jest panikarzem nr 1. Ile jeremiad się nasłuchaliśmy oboje z synem, gdy miał jechać stopem do Lwowa, to się w pale nie mieści. Na Ukrainie porywają, zabijają, gwałcą (chłopaka? to chyba nie ten kierunek :)), wycinają organy i Hanna-Gronkiewicz-Waltz (HGW) co jeszcze. Był, wrócił, żyje, a na Sylwestra to nawet pojechał do przyszłych teściów do Odessy. A wczoraj mała, upojona świeżo osiągniętą pełnoletnością, oświadczyła (na razie mnie), że się w sierpniu wybiera na koncert ulubionego zespołu... właśnie do Berlina. Symulowany zawał mam jak w banku, jak się ojciec dowie :(

Odpowiedz
avatar hatesmog
3 9

@KatzenKratzen: czy ja wiem? U mnie to ojciec panikuje i wszystko trzeba forsować siłą. Typu nocowanie u chłopaka, z którym jestem dwa lata (a mam niecałe 19), z czymże rodzice nie są zagorzałymi katolikami, żeby mieć coś przeciwko. Po prostu nie mogłam, bo nie. I dopóki się nie wkurzyłam i któregoś dnia po pracy (dorywczej) wieczorem pojechałam tam na noc, dopóty nie było mowy o "oficjalnym" zostaniu u niego. Wiadomo, nie mam dwudziestu paru czy więcej lat, żeby zabranianie mi czegoś takiego było śmieszne, ale może bez przesady. Chłopaka rodzice znali od początku i naprawdę ciężko o bardziej idealny obraz "grzecznego dziecka" z jego strony, a i tak panikowali. Czasem trzeba po prostu rodziców olać, bo mój tata, gdyby nie mama, pewnie nie puszczał by mnie nigdy i nigdzie.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
5 7

@pchlapchlepchla16: U mnie jednak przoduje mama. Choć na ogół mnie wspiera, odsłuchać swoje zawsze muszę. Np. przed podróżą do USA - zginę w trzęsieniu ziemi, w strzelaninie, zjedzą mnie rekiny, albo może nawet nie dojdzie do tego wszystkiego, bo mój samolot się rozbije. Szczęśliwie mama nigdy nie robiła mi takich numerów, jak opisany w historii. Najwyżej kończy się na stwierdzeniu: "Nie podoba mi się to, ale nic nie mogę zrobić".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@AsianGirl: No to bardzo fajnie, że Twoja mama ostatecznie daje Ci spokój. Schemat zachowania mojej mamy, gdy chcę zrobić coś, co jej się nie spodoba i nie mam zamiaru zmienić zdania: 1. Dobitne stwierdzenie: "Masz zrobić tak, jak ja mówię". 2. Nerwy i krzyki, że nie może być inaczej niż ona chce. 3. Próba manipulacji emocjonalnej. Często na tym etapie pojawia się też próba udowodnienia mi, że jestem złym dzieckiem, bo inaczej mnie wychowywała - wg niej, oczywiście. 4. Szantaż. 5. Foch tysiąclecia, gdy jednak postawię na swoim. I gdyby to dotyczyło nieważne jak istotnych rzeczy, ale nie. Nawet jakaś inwentaryzacja w weekend w semestrze akademickim jest dla niej problemem albo spacer po mieście po 22, jeśli mam iść sama. Naprawdę się boję powiedzieć jej, że chcę zrobić magistra zaocznie za swoje zarobione pieniądze, bo po pierwszym stopniu chcę zacząć żyć na własny rachunek. Zapewne skończy się tak, że coś napomknę ze trzy miesiące przed obroną, a potem postawię ją po prostu przed faktem dokonanym, ale już sobie wyobrażam tę awanturę i krzyki.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
2 2

@Marcelinka: Współczuję. Nie zawsze było tak fajnie. Teraz mam jednak ten komfort, że przy pkt. 2 mogę wyjść i pojechać do siebie, dlatego rzadko do niego dochodzi. No i nauczyłam, że pkt. 5 nic nie daje poza tym, że nie widzimy się potem przez np. tydzień lub miesiąc. Generalnie o wiele lepsze stosunki mamy, odkąd jestem na swoim, trzymam kciuki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@AsianGirl: Studiuję 400 km od domu rodzinnego, więc z reguły - jak już dochodzi do kłótni - to jest to przez telefon. Jak kiedyś się rozłączyłam, kiedy zaczęła krzyczeć, to zrobiła takie piekło, że już wolę nic jej nie mówić (ew. odsłuchać, potaknąć, a potem i tak zrobić swoje), a ona się dowie po fakcie. Zrobiłam tak, np. z dwoma przeprowadzkami w czasie studiów. Gorzej, jeśli coś się jej nie spodoba, kiedy jestem w domu na kilka dni na Święta albo z innej okazji. Aczkolwiek staram się być wtedy jak najkrócej i odkąd wyjechałam na studia dziwi się, że tak rzadko i na tak krótko przyjeżdżam. Też mam lepsze stosunki z mamą odkąd wyjechałam na studia, bo dużo mniej się kłócimy, ale wciąż to nie jest nawet w połowie to, co bym chciała, a co w sumie jest realne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2017 o 13:20

avatar Jorn
11 17

Chyba cię pogrzało.

Odpowiedz
avatar minutka
15 19

@ogonkomara: a manipulacja i okłamywanie córki nie są piekielne?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 15

Było mamusi powiedzieć, że alternatywom jest Egipt...

Odpowiedz
avatar ficek
7 11

Mieszkam w Hamburgu :) Nie, nie jest tu niebezpiecznie. A Twoja mama, yhhhh jak bardzo kochana z pewnością jest, to te zachowanie nie tyle piekielne co idiotyczne. Nie oceniam oczywiście jej, a samo zachowanie. Natomiast zawsze dziwi mnie próba szantażu emocjonalnego, z moją babcią przerabiałem to milion razy, może kiedyś to powrzucam jako Historie aczkolwiek jest mi wstyd, więc sobie to 2x przemyślę. Pozdrawiam ! :)

Odpowiedz
avatar Nazgull
4 4

@ficek: po tym co się działo w Hamburgu z okazji G20 też nadal jest tam bezpiecznie?

Odpowiedz
Udostępnij