Na fali opowieści o kotach postanowiłam podzielić się swoją.
Zdarzyło się pewnego razu, że, młodziutka jeszcze wówczas, kotka moich rodziców uciekła szukać romansów. Wróciła po kilku dniach, głodna, ale dziwnie zadowolona.
Po pewnym czasie urodziła piątkę kociąt. Kotka najwyraźniej ma bardzo dobry gust, bo, sama cała czarna, powiła miot prześlicznych białych kotków z szarymi skarpetkami i pyszczkami. Plus niebieskie oczy. Wyglądały jak rasa neva masquerade.
Kiedy osiągnęły odpowiedni wiek, wrzuciłam ogłoszenie na popularny portal, zostawiając tylko e-mail do kontaktu. Po kilku godzinach byłam w niemałym szoku, mając ponad 50 wiadomości. Jak widać, małe kulki słodyczy nie tylko mnie urzekły.
Większość pytała, czy są rasowe i jaką sumę za nie chcę. Zgodnie z prawdą odpowiadałam, że są zwykłymi dachowcami i nie oczekuję żadnej zapłaty. Spośród całej masy kandydatów wybrałam 3 osoby, które sprawiały wrażenie najbardziej odpowiedzialnych.
Niestety wśród nich była Piekielna. Młoda dziewczyna, moja imienniczka, z własnym mieszkaniem i złamanym sercem po niedawnej utracie kocura. Spotkałyśmy się, oddałam jej malucha z zastrzeżeniem, że jakby coś nie wypaliło, to ma do mnie zadzwonić.
Kotki rozdane, ludzie szczęśliwi, rodzice zadowoleni, happy end. Otóż nie.
Po kilku tygodniach dzwoni do mnie Piekielna [P].
[P]: Witam, chciałam zapytać, jak się sprawuje kotek, którego pani sprzedałam?
Ja: Przecież pani żadnego kotka mi nie SPRZEDAŁA. Ja pani kotka oddałam.
Dziewczę szybko się rozłączyło i nie odbierało już telefonów.
Tak więc Piekielna musiała pomylić numery telefonów. Zamiast zadzwonić do osoby, której sprzedała kota jako rasowego, zadzwoniła do mnie. Mistrzyni zła, bo jeszcze kilka dni wcześniej odbyłyśmy krótką rozmowę, w której zapewniała mnie, że maluch ma się świetnie.
W długim i niecenzuralnym SMS-ie napisałam, co myślę o jej zachowaniu i oszukiwaniu ludzi, którzy nie wiadomo co mogą zrobić ze zwierzakiem, kiedy okaże się, że nie jest rasowy.
A skąd pewność, że ona kogokolwiek okłamała co do pochodzenia kotka? Może sprzedała go jako dachowca. Nie rozumiem, czemu ty je rozdałaś skoro mogłaś na tym zarobić...
Odpowiedz@piesekpreriowy: Hmm moze dlatego, ze to karalne?
Odpowiedz@KIuska: Nie no... xD
Odpowiedz@piesekpreriowy: Haha, haha śmieszne. A nie, jednak nie. A tak na serio, to tak, sprzedaż zwierząt gdy nie masz hodowli jest karalna. Nawet złotówki nie możesz wziąć.
OdpowiedzWybacz, ale też mocno dałaś ciała. Już pominę kwestię sterylizacji kota, ale przede wszystkim powinnaś była spisać umowę adopcyjną zwłaszcza, że koty wyglądały jak rasowe i nie trzeba geniusza, by przewidzieć, że ktoś zechce je odsprzedać.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: ale ta baba musiała podpisać umowę z ludźmi którym sprzedała kota. Teoretycznie powinna mieć zarejestrowaną hodowlę. Opcje są dwie - baba zarabia na szwindlu, wyszukuje dachowce wyglądające na rasowe koty i sprzedaje je w odpowiedniej cenie. Może ma sfałszowane papiery twierdzące, że jest hodowcą i ma swoją hodowlę. - akcja jest jednorazowa a kupującym są janusze, którzy posrali się ze szczęścia kupując " rasowego" kota za 200zł bez umowy, rodowodu i innych certyfikatów. - babka nie wiedział, że nierasowych zwierząt nie wolno rozmnażać a tym bardziej sprzedawać. Ja też o tym niewiedziałam, sądzę że wielu ludzi o tym nie wie.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: fajnie, ale co to ma do mojego komentarza? Jeśli nie zrozumiałaś mojego lomentarza, spieszę wyjaśnić: pisałam o tym, że autorka nie zadbała o bezpieczeństwo kota.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: i mialabyy tym samym namiary na te laske gdyby co moglaby np. zglosic przestepstwo z art. 268kk chociazby- wyludzenie/oszustwo, wprowadzenie w blad w celu niekorzystnego gospodarowania mieniem ( czyli przedstawienie dachowca jako rasowca) albo jakies falszerstwo, ze to niby zarejestrowana hodowla @Day_Becomes_Night: nierasowych nie wolno rozmnazac... a jak ci sie kotka pusci jak autorce, to co, zabic? aborcja? utopic? a ty staw sie do samoukarania pod murami aresztu no bez przesady
OdpowiedzA co stało się z pozostałymi dwoma kociętami? A może dałaś tej dziewczynie jednego kotka, a pozostałym dwóm osobom po dwa? W takiej sytuacji też mogłabyś sądzić, że poszły one na sprzedaż. Sprawdziłaś to? Poza tym, tak mi coś jeszcze do głowy przyszło. Jeśli ta dziewczyna, "Piekielna", sprzedałaby kota jako rasowego - to raczej nie dzwoniłaby do nabywcy dopytując się o jego (kota, nie nabywcy) samopoczucie, tylko zerwała z nabywcą wszelkie kontakty. Dodatkowo. Jeśli ktoś kupuje kota rasowego, ale z "dzikiej" hodowli, i nie zależy mu na rodowodzie - to jednak, na ogół, po kota przyjeżdża sam. Choćby po to, żeby obejrzeć jego rodziców. No, ale panna może przehandlowała kociaka na bazarze, albo dała ogłoszenie "kupiłam rasowego kota i chcę się go pozbyć, dostarczę osobiście pod wskazany adres". Tylko po co miałaby zawracać sobie dupę braniem od nabywcy numeru telefonu? Więc może go i sprzedała (jak pisze "piesekpreriowy") za niewielką kwotę jako zwykłego dachowca - co i ty mogłaś przecież zrobić - ale nie byle komu i jego los nie jest jej obojętny. Więc, może, wcale nie taka piekielna ta panna?
Odpowiedz@Armagedon: Nie do końca mogła zrobić bo handel zwierzętami w przypadku gdy nie masz hodowli jest karalny.
Odpowiedz@Armagedon: nie wszyscy maja instynkt samozachowawczy moze to dobrze widziane dzwonic i dopytac o stan pupila, moze pomyslala sobie, ze to wzbudzi w klientach wieksze zaufanie?
OdpowiedzOch! Uważaj! Zaraz się na Twoja głowę gromy posypią od Państwa Nieomylnych i Doskonałych! Jaka Ty jesteś nieodpowiedzialna, bo dopuściłaś do ciąży kotki! Nie wysterylizowałaś! Nie pilnowałaś! Nie (wstaw dowolne słowo/czynność). Przeczytaj sobie w moim profilu historię o powieszonej kotce, to zrozumiesz, o czym mówię.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2017 o 20:33
@KatzenKratzen: Bo lepiej jest zapobiegać niż leczyć. Tak trudno zrozumieć, że kot/pies dojrzewa płciowo i może zajść w ciążę? Lepiej jest wykastrować i nie pomnażać biedy, a także uratować nasze zwierzę od niepotrzebnego cierpienia np. ropomacicza. I tutaj dla kotków znaleziono domy- przynajmniej na chwilę, bo nie wiadomo co nowym właścicelom przyjdzie do głowy. Chwała za to. Ale ile jest istot, które zostają wyrzucone na śmieci, wywiezione do lasu, przywiązane do drzewa, czy utopione w wiadrze? O wiele więcej. Dlatego należy kastrować swoje zwierzęta i , według mnie, powinien być na to obowiązek prawny.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2017 o 22:25
@KatzenKratzen: Oo to ty, ta co tak bardzo byla przejęta przeprowadzką, że nie zadbala o bezpieczenstwo wlasnego kota. I ty się jeszcze dziwisz, że poszla na ciebie fala krytyki? Jak widać byla za mala, nadal nic nie rozumiesz.
Odpowiedz@KIuska: Oo to Ty! Pani Chodząca Doskonałość Co Zawsze O Wszystkim Pamięta I Nigdy Niczego Nie Zaniedbała. Dobrze, że są takie ideały na świecie :)
Odpowiedz@Habiel: Masz córkę? Współczuje....
Odpowiedz@KatzenKratzen: Oczywiscie, ze popelniam błędy ale umiem się do nich przyznać. Nie udaje, że winny był los.
Odpowiedz@KIuska: Ja też się przyznałam. Od razu. Swój błąd zrozumiałam już w momencie zdejmowania kotki z okna i wylane na mnie wiadra pomyj nie były absolutnie do tego potrzebne.
Odpowiedz@thebill: Przepraszam, o co chodzi?
Odpowiedz@KatzenKratzen: Od razu? Od razu to nie jest po edycji hiatorii. Ani po tym jak wiele osób zwróciło ci uwagę, że to jest wylącznie twoja wina. Wcześniej oskarżany był zły los i przypadek.
Odpowiedz@KIuska: Bo nie przewidziałam. Wykończona fizycznie i umysłowo po prostu NIE PRZEWIDZIAŁAM. Wiadra pomyj, m.in od Ciebie były właśnie za to. W życiu i pod karą śmierci wcześniej takiej sytuacji bym NIE PRZEWIDZIAŁA. Stąd moja opinia o Tobie i Tobie podobnych - Państwie, Którzy Przewidują Absolutnie Każdą Sytuację W Życiu I Umieją Jej Zapobiec. Ja nie przewidziałam i nie zapobiegłam. Jestem tylko zwykła istotą ludzką, nie zaś Istotą Doskonałą, jak Ty i Tobie podobni.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2017 o 21:47
@KatzenKratzen: Oj niestety twoje pseudo argumenty nie mają poparcia. Nie napisałam ani jednego komentarza pod tamtą historią. Nawet pół literki. Jasne, że się nie da wszystkiego przewidzieć, ale do błędów się przyznaje. A ty tego nie zrobilas i nie mow ze kest inaczej. Takie wymuszone przyznaniw to mozesz sobie w nos wsadzić. Skończ wreszcie te wycieczki personalne. Niby dorosla baba a zachowujesz sie jak rozwydrzony dzieciak.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Nie bierz do bani. Wojownicy klawiatury Ci nie daruja i tak. Nie wazne co powiesz/zrobisz. Wiec po prostu wrzuc na luz i olej.
Odpowiedz@Habiel: mi wet nie chcial wysterylizowac mlodej kotki stw- musi przejsc pierwsza ruje no i moze autorce zwyczajnie podczas tej rui uciekla niepostrzezenie? przez otwarte okno czy balkon?
Odpowiedz@bazienka: Skoro nie miała jeszcze pierwszej rui to nie młoda kotka, tylko podrośnięty kociak i bardzo słusznie zrobił. Co prawda w kwestii sterylizacji są dwie szkoły i według jednej z nich można sterylizować takie kociaki, ale według popularniejszej zwierz musi być po pierwszej rui, żeby był już odpowiednio dojrzały i miał w przyszłości mniejsze szanse na choroby "sfer intymnych".
Odpowiedz@bazienka: @jass: Żadne choroby, to wygoda weterynarza i tyle. Większość wmawia ludziom takie głupoty bo większe koty lepiej się kastruje (tak, kastruje. Kotli też się kastruje i to właśnie kastracja chroni przed chorobami np. rakiem listwy mlecznej albo ropomaciczem i polegq na wycięciu, a sterylizacja to jedynie podwiązanie i nie chroni przed chorobami). Najlepiej jest zrobić to jak najszybciej. Szczegolnie w przypadku kota, chyba, że ktoś lubi jak mu kot znaczy teren w mieszkaniu.
Odpowiedz@KIuska: Wiem, że obie płcie się kastruje, niemniej jak powiedziałam u weterynarza że chcę wykastrować kotkę powiedział, że to co prawda medycznie poprawne, ale jednak przyjęło się u kotek nazywać ten zabieg sterylizacją. Także uzus językowy mocno jest tu widoczny. Nie odniosę się do tego co piszesz o chorobach, bo czytałam na ten temat już dosyć dawno, kiedy interesowało mnie to ze względu na moje kotki. Niemniej nawet gdyby była to kwestia wygody weterynarza to w pełni przekonuje mnie to do zrobienia zabiegu u zwierza po pierwszej rui - u kotek to zabieg mocno inwazyjny, a właściwie operacja, zawsze trzeba podpisać papiery że jak coś pójdzie nie tak zwalnia się weta od odpowiedzialności, więc wolę żeby kotka miała większe szanse na w pełni udaną operację, niż dla własnego widzimisię i wygody (w końcu przeżywanie kociej rui to mało przyjemna sprawa, delikatnie rzecz ujmując) upierać się na jak najwcześniejszą sterylizację.
Odpowiedz@jass: Przyjęlo się tak, ale to jest błąd. Nie wiem co za weterynarz ci tak powiedział i zupełnie nie rozumiem czemu dalej rozsiewa błędne nazewnictwo. Chyba w tym wszystkim zapominasz o najważniejszym. Ruja jest mało przyjemna głównie dla kotki. Myślisz, że dla niej to sprawia rqdość? Ja u swojej kotki czekałam do pierwszej rui i zaluje. Później trzeba jyło jek podawać leki żeby ruje wyciszyć. Nie dalo się bez nich bo jedna ruja się kończyla, a za kilka dni zaczynała się kolejna. Tylko niepotrzebnie cierpiała. Gdybym mogła cofnąć czas wykastrowałabym ją przed rują, najlepiej między 8 a 12 miesiącem zycia. Od razu zaznacze, że lepiej nie wykonywać kastracji podczas rui bo jeat ogromne ryzyko na powazny krqotok. Dla własnwgo widzimisię i wygody to jest wlasnie czekanie na ruje.
OdpowiedzZdarzenie miało miejsce z 8 lat temu. Wtedy o pseudo-hodowlach tak dużo się nie mówiło. Kotka należała do moich rodziców, starszych ludzi, którym pomogłam ogarnąć kwestie ogłoszeniowe. Jako młodziutka osoba nie wiedziałam nic o umowie adopcyjnej. Wychowując się w domu w którym zawsze były zwierzęta, które pojawiały się u nas z ogłoszenia myślałam, że wszyscy traktują przygarnięte stwory jak członków rodziny. Kotka oczywiście została ostatecznie wysterylizowana. Pozostałe dwa kocięta trafiły do rodzin zaprzyjaźnionych. Pamiętam, że jeden Pan przyjechał po malucha z miejscowości oddalonej o 4 godziny jazdy. Pisząc ten komentarz mam na kolanach małego potwora z ogłoszenia, drugi leży rozłożony na kanapie.
Odpowiedz@wirtuoza: super, masz kota na kolanach. Ktoś ma się wzruszyć i uznać, że Twoje zachowanie było ok? Może masz pod ręką gdzieś chore dziecko, to wtedy już w ogóle będzie gites.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Kolejna Nieomylna Co Nigdy Nie Popełniła Żadnego Błędu? A tak się fajnie Twoje historie czytało.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: "A co stało się z pozostałymi dwoma kociętami?" zapytała Armagedon 28 czerwca 2017 o 20:20. Teraz otrzymała odpowiedź.
Odpowiedz@KatzenKratzen: O jeżu kolczasty! Niby dorosła baba, a zamiast oceniać historie po tym czy są piekielne czy nie, a po tym czy ktoś ślepo pochwala każde jej zachowanie.
Odpowiedz@KIuska: Nie lubisz mnie, prawda?
Odpowiedz@KatzenKratzen: Nie lubię kłamców i krętaczy. Ja przynajmniej ciebie nie obrażam, a ty wesolo sobie po mnie ciśniesz a nic o mnie nie wiesz. Ale każde słowo krytyki skierowanw do ciebie powoduje piekielny ból twojego zadu i obrazę majestatu.
Odpowiedz@KIuska: Ależ jest dokładnie odwrotnie! Ja Cię traktuję z szacunkiem a Ty jedziesz po mnie, jak po łysej kobyle ;) I nic o mnie nie wiesz, osądziłaś mnie na podstawie jednego błędu, który popełniłam. Też nie znoszę kłamców i krętaczy. Ale powód, dla których zaliczasz mnie do tego grupy pozostaje poza moimi zdolnościami pojmowania.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Co? To jest szacunek? To jakiś słaby żart? Wycieczki personalne to szacunek? Znowu kręcisz i na silę próbujesz się wywinąć.
Odpowiedz@KIuska: Kluseczko... Dajmy spokój kłótniom.. Stronka jest taka jaka jest. A my się niepotrzebnie spinamy. Wyciągam łapę, daj swoją i zakończmy to głupie swary...
OdpowiedzJa wiem, że dla niektórych to brzmi strasznie, ale kocicom i suczkom robi się tzw. kastrację aborcyjną jeżeli opiekun był na tyle nieodpowiedzialny, że przed zajściem nie wykastrował zwierzaka. Moje koty jakoś się nie rozmnożyły, chociaż mam w domu kocicę i kocura. Po prostu kiedy nadszedł odpowiedni wiek, oba zostały wykastrowane. 8 lat temu też się kastrowało zwierzęta, to nie jest jakiś straszny szmat czasu, więc nie jest to ŻADNE usprawiedliwienie.
OdpowiedzOdpowiadając na burzę która rozegrała się pod komentarzami. Wychowałam się w domu pełnym zwierząt, trzy psy to był minimum plus koty, liczba różna, płeć różna. Moi rodzice dbali o niedokładanie zbędnego potomstwa dla środowiska. Kotka Rosa, to był pierwszy zwierzak który zaszedł w ciąże w moim rodzinnym domu, kiedy miałam ok. 20 lat. Więc nie czepiajcie się braku sterylizacji zwierzęcia. Zdarzył się wypadek, nasze niedopatrzenie. Nie dopuściliśmy do powtórki sytuacji.Żaden kolejny pies,czy kot nie miał potomstwa.
Odpowiedz"(...) ludzi, którzy nie wiadomo co mogą zrobić ze zwierzakiem, kiedy okaże się, że nie jest rasowy." - tu się nie miało co okazywać, skoro kociak nie miał rodowodu to od początku było wiadomo, że nie jest rasowy.
Odpowiedz