Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Witam, moja historia dotyczy Polonii za granicami. Pracowałem w dosyć sporej firmie…

Witam, moja historia dotyczy Polonii za granicami.

Pracowałem w dosyć sporej firmie niemieckiej jako tak zwany brygadzista, jedyny Polak (na około 20) mówiący po niemiecku - czyli wszystkie sprawy przechodziły przez moje ręce.

Jedna z perełek:

Czwartek, dzwoni do mnie jeden z pracowników i prosi o możliwość pojechania do domu, bo mu cieli się krowa. Ok, jakoś przekonałem szefa, bo takich wolnych nie dostawali raczej u nas pracownicy, tym bardziej nowi.

Po pół godziny szef dzwoni do mnie z pretensjami, bo pięciu się pakuje na weekend do Polski i rzekomo dostali ode mnie pozwolenie. Szef podał mi telefon i główny kierownik zamieszania oznajmił, że skoro tamten już jedzie, to oni sobie z nim pojadą. Po tłumaczeniu z mojej strony, że zgoda jest wyjątkowa i nie ma czegoś takiego w tej firmie, że przychodzą, kiedy im pasuje, poleciało kilka obelg, że jestem faszysta i Goebbels, i że taki dla Polaków, i że tamto i jeszcze tamto.

Z racji że zawsze pomagałem swoim i zdenerwowały mnie takie zarzuty, powiedziałem krótko i na temat: kto nie przyjdzie w piątek do pracy, może od razu zabrać swoje rzeczy i nie ma powrotu, a zgodnie z umową nie otrzyma pieniędzy za ostatni okres. Chamsko, ale sytuacja mnie zmusiła.

Sprawa teoretycznie się rozwiązała, ale do piątku, kiedy to grupa niezadowolonych „ludziów” przyjechała do mnie pod dom, żeby ręcznie pokazać swoje niezadowolenie. Niestety trafili na zły moment, kolega z pracy był u mnie w odwiedzinach. Szybka wymiana zdań i powiedziałem, że jeżeli w tej chwili nie odjadą, wezwę policję.

Niestety w tym momencie poleciał kamień w szybę. Moje nerwy, już i tak poszargane przez wszystkie problemy, które miałem przez swoich rodaków na przestrzeni kilku miesięcy, po prostu puściły, wyszedłem rozwiązać sprawę, a z racji że trenowałem przez bardzo długi czas różne sztuki walki, a i moi przeciwnicy to 2 starszych panów i 2 młodszych, ale nieco wysuszonych z powodu syndromu białego nosa, nie mieli wielu szans.

Po chwili zjawiła się wezwana przez kolegę policja. I przez jeden głupi dzień sprawa skończyła się dla wszystkich mandatami, kosztami wymiany okna oraz utratą pracy w trybie natychmiastowym.

Oczywiście trafiły do mnie opowieści, że to ja jestem wszystkiemu winny i każdy POLAK BRYGADZISTA to największa szuja.

by ~Aleksss
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
7 11

Powinieneś im powiedzieć ,że nie jesteś aden Goebbels, tylko Müller - szef gestapo. Czyli pomylili się w nazistowskim systemie, a poza tym - mogą tobie tylko skoczyć. Mimo wszystko wygląda mi ta cała historia na zmyśloną z jednego powodu, w Niemczech policja nie daje żadnych mandatów za jakieś burdy, tylko p[rzekayuje sprawę do prokuratury, a pracy nie traci się tu za prywatne przepychanki i to (jak zapodałeś) w trybie natychmiastowym, tym bardziej, że to ponoć spora firma niemiecka, to jest napewno rada zakładowa broniąca czasem praw pracowników i niewątpliwie protestująca na takie nagłe zwolnienia. Tu pracownik ma DUŻO różnych praw, o czym czasem nawet nie wie nic (ale od tego są prawnicy, n.p. przy związkach zawodowych i nie kosztują ani grosza, jak się nie ma forsy, bo płaci za nich wtedy gmina, albo urząd do spraw socjalnych).

Odpowiedz
avatar Vitas
-1 5

@ZaglobaOnufry: A słyszałeś o umowach śmieciowych? Na takich umowach pracownik ma niewiele praw i może zostać zwolniony z dnia na dzień.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 3

@Vitas: W Niemczech nie istnieja zadne umowy smieciowe. A firma ponoc niemiecka! Wszystkie umowy maja tu takie same prawa i nie ma zwolnien w trybie natychmiastowym za cos, co nie dotyczylo pracy, czyli - prywata. Naturalnie istnieja uzgodnione dwustronnie okresy probne ze skroconym czasem wypowiadania pracy i wtedy nawet nie potrzeba zadnego powodu, ale NIGDY - w trybie natychmiastowym przez pracodawce (chyba, ze kradloby sie srebrne lyzki w firmie, albo obrazalo, badz atakowalo szefa.

Odpowiedz
avatar Vitas
2 2

@ZaglobaOnufry: Wszystkie umowy przykładowo w agencji pracy są śmieciowe. Tak samo jak kontrakty poza agencją które nazywają się kontraktami zerowymi. Firma nie zapewnia ci żadnych godzin, przychodzisz kiedy jesteś potrzebny. Na tym kontrakcie nie masz ani ubezpieczenia ani urlopu a zwolnić mogą z dnia na dzień bez podania przyczyny. Tak jest w Niemczech, Holandii i pewnie reszcie krajów UE.

Odpowiedz
avatar Vitas
0 0

@Vitas: Nie mogę już edytować. Miało być bez słowa "przykładowo".

Odpowiedz
avatar marius
0 0

@Vitas: Na umowie śmieciowej nie można zrezygnować z dnia na dzień, tylko trzeba pracować 3 miesiące.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Aleksss: Byłeś kapo w arbeitskommando?!

Odpowiedz
avatar MtthSkyy
1 5

Proszę: ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, zapomniałeś.

Odpowiedz
avatar healthandsafety
9 9

Zawsze jak widze tekst typu "trenowalem wiele lat sztuki walki" to mysle, ze koncowka jest wymyslona. Bo kto normalny by sie tak zachowal trenujac cokolwiek wczesniej? Nawet jak jest 1 na 4, i ten jeden trenowal szybciej sztuki walki to on zostanie oskarzony za napasc, bo potrafil sie bic. Wiec ciezko mi w to uwierzyc.

Odpowiedz
avatar Naevari
4 4

@healthandsafety: No, czytałam całkiem zaintrygowana, ale jak tylko zobaczyłam "jestem czakiem norisem, rzucam się z wpierdzielem na całe grupy ludzi naraz" od razu minus. :D

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@healthandsafety: Są tylko 2 wyjaśnienia tej zagadki. Albo cała historia jest zmyślona, albo jest prawdziwa do połowy, a autor chce sobie osłodzić porażkę wypisywaniem bzdur w internetach.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@healthandsafety: Co do zachowania polskich pracowników to wierzę, bo wiele takich historii słyszałem. Jeśli ta część o trenowaniu sztuk walki i pobiciu czterech napastników jest prawdą, to jest różnica między prawem polskim a prawem niemieckim. W Polsce to działa tak jak opisałeś/aś, czyli ten, kto zna sztuki walki, zostaje oskarżony o napaść, bo przecież taka wiedza to niebezpieczna broń i można komuś krzywdę zrobić. Być może w Niemczech mają zdrowsze podejście, czyli "jak ktoś cię atakuje, to się bronisz, a jak uszkodzisz napastnika, to jego problem". Wydaje mi się to tym bardziej prawdopodobne w przypadku, gdy napastnicy to 4 podpitych Polaków. Z jednej strony Niemcy zawsze uważają się za lepszych od nas, a z drugiej nasi rodacy dali im sporo powodów do uprzedzeń. Choćby kradzieże na masową skalę za czasów Jumy.

Odpowiedz
Udostępnij