Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Fala ukraińskich imigrantów dotarła i na polskie uczelnie. Czy to dobrze, czy…

Fala ukraińskich imigrantów dotarła i na polskie uczelnie. Czy to dobrze, czy źle? Jak dla mnie bez różnicy, student to student, niezależnie od narodowości. No ale nie byłoby tej historii, gdyby wszystko było tak kolorowo.

Jak wszędzie, również i wśród Ukraińców zdarzają się jednostki mniej i bardziej zaangażowane na zajęciach. Nie mam problemu z tym, że student leci na 3, bo go przedmiot nie interesuje/jest za trudny/nie chce mu się. Też na niektórych przedmiotach na studiach nie wysilałam się o wiele bardziej niż tyle, żeby zaliczyć. Nie mniej jednak strasznie wkurza mnie podejście „jestem z innego kraju to mi się należy/mam mieć łatwiej”.

Bohaterka niniejszej historii – studentka Ukrainka – radziła sobie z przedmiotem raczej kiepsko: na ileś tam kolokwiów większości nie zaliczyła, a te, które zaliczyła to ledwo ledwo i często przy dużej dawce dobrej woli prowadzącego.

Przychodzi koniec semestru, oceny wystawione, zaczyna się wielkie poprawianie. Przychodzi raz – bez sukcesu. Przychodzi drugi raz – bez sukcesu. Przy trzeciej porażce rzucam „No to widzimy się za rok”.

I wtedy zaczyna się lament: że ona takie biedna, że przedmiot taki trudny, że to inny język i ona ma problemy ze zrozumieniem.

Gwoli wyjaśnienia:
1) nie było problemu z dogadaniem się z nią w języku polskim (zresztą jak ze wszystkimi studentami Ukraińcami – mają specyficzny akcent, czasem kaleczą gramatykę, ale dogadać się idzie bez problemu)
2) przez cały semestr nie było mowy o tym, że czegoś nie rozumie
3) nigdy, absolutnie nigdy nie pojawiła się na konsultacjach, żeby jej coś wyjaśnić

Lament (mailowo i osobiście) trwał dobrych kilka dni. Nie docierał argument, że zwyczajnie nie umie na tyle, żeby zaliczyć przedmiot. Nie docierał argument, że byłoby to nie w porządku wobec innych studentów. Jęczała, jęczała, w końcu zirytowała mnie na tyle, że zapytałam ją, czy gdyby studiowała po chińsku nic nie rozumiejąc też by oczekiwała zaliczenia za sam fakt różnicy języków. Poskutkowało, dała za wygraną.

Nazwijcie mnie piekielną, ale uważam, że dorosły człowiek powinien brać odpowiedzialność za swoje życiowe decyzje. Jak się decyduje na studia za granicą, powinien znać język na tyle, by rozumieć, albo nadrabiać ewentualne braki we własnym zakresie, a nie czynić z nich oręż do walki o zaliczenie.

uczelnia

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 26

Mnie akurat do szału doprowadzało wyjękiwanie ocen i uważam,z e takich ludzi, którzy szantażują emocjonalnie i żebrzą o oceny powinno się skreślać z listy studentów za próbę wymuszenia i oszustwa.

Odpowiedz
avatar Chantall
9 13

@maat_: Mam na uczelni kolegę-wykładowcę. Pomimo, że to raczej człowiek z gatunku do rany przyłóż i jakoś niezbyt czepliwy względem studentów, to jak tylko student zaczyna pojękiwać, że "pan da trzy", to kolega patrzy na niego i pyta czy dawno nie był w sądzie, bo się niebezpiecznie zbliża.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

@Chantall: I słusznie! Te plagę trzeba wypalac do korzenia. Co to ma być! Miałam taką koleżankę w podstawówce, która wypłakiwała oceny raz nie wytrzymałam i jak wstawała z łąki wypłakać powiedziałam: Rozpłacz się od razu po co czekać aż dojdziesz do biurka. Dostałam uwagę za bycie wredną. Mój ojciec się zapytał, dlaczego koleżanka nie dostała minusa za próbę wymuszenia i nakłonienia nauczyciela do wystawienia fałszywej oceny. Zostaliśmy uznani powszechnie za dziwnych. Potem miałam takie jednostki i w średniej i na studiach i jestem na to uczulona i nie pojmuję jak nauczyciel/wykładowca moze robic takie rzeczy. Chyba że lubią takie błagalno żebracze klimaty

Odpowiedz
avatar oszi90
11 13

@maat_: Widać nauczyciele lubią jak ich ktoś tak błaga na klęczkach albo chcą mieć święty spokój z takim osobnikiem

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@maat_: Też miałam taką w podstawówce... Dodatkowym jej "argumenetem" był fakt, że jest chora. No to ilekroć dostała jakąś gorszą ocenę niż 5 to w płacz. I kurde podnosili jej, albo dawali dodatkową szansę... Raz jeden jedyny matematyczka ją zjechała, że płaczem nie wymusi i ma przestać się tak zachowywać. Ale to był tylko jeden przedmiot...

Odpowiedz
avatar kitusiek
10 12

Kurczę, u mnie najazd głównie Białorusinów, Ukraińców też jest sporo, ale bez problemu zaliczają wszystkie przedmioty - co więcej, z fizyki mają najlepsze wyniki i często prawie idealną polszczyzną tłumaczą rozwiązania reszcie grupy ;)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

@kitusiek: Myśmy na roku mieli jednego jedynego Ukraińca. Chłopak miły i sympatyczny, tematy ogarniał mimo, że ten język mu niemałe kłopoty sprawiał. Ale sobie bardzo dobrze radził. Przyznam, że fajnie się słuchało na przestrzeni lat jak coraz lepiej mówił i rozumiał po polsku ;)

Odpowiedz
avatar Naevari
6 6

@Imnotarobot: Noo! Koleżanka z Nepalu w kilka miesięcy przeszła od "I can understand some Polish, but I don't speak" do rozmów płynną polszczyzną, mając na głowie jeszcze trzy inne języki na naszych studiach, i niesamowicie się patrzy na jej postępy. :D Cwaniara praktycznie każdy etap edukacji przeszła w innym języku, więc błyskawicznie podłapuje. I zupełnie inaczej niż u większości z nas, jej umiejętność mówienia zdecydowanie wyprzedza umiejętność pisania. Zazdroszczę jej tego. :D

Odpowiedz
avatar RedRose
13 13

Zawsze się znajdzie pretekst by się wściekać i wymuszać oceny. Jak nie pochodzenie np. "jestem z biednej rodziny", to praca "bo ja pracuję i nie mam czasu się uczyć" aż do byle jakich argumentów typu "pies mi porwał notatki". Dobrze, że nie ugięłaś się w swoim postanowieniu i tym samym nie pokazałaś, że nie dasz sobie wejść na głowę.

Odpowiedz
avatar xyRon
6 6

Oczywiście. Masz całkowitą rację. To tak jakby student medycyny przeszedł przez studia tylko dlatego, że nie znał zbyt dobrze języka w którym studiował. Jaki będzie później z niego lekarz? Nie wolno zaniżać poziomu edukacji z takich powodów. Jak się wyjeżdża do innego kraju studiować to się powinno mieć świadomość konsekwencji takiej decyzji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Mi się czasami zdarzyło pójść do wykładowcy i "żebrać" o ocenę, kiedy do zaliczenia/wyższej oceny zabrakło mi punktu albo nawet mniej - jeśli więcej, to po prostu uczyłam się na drugi termin. Aczkolwiek zawsze w takich przypadkach idę oglądać pracę, żeby wiedzieć co miałam źle i na sam koniec - jeśli punktu brakuje - pytam o możliwość dopytki na wyższą ocenę. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby faktycznie dopytywali, bo stawiali mi wyższą ocenę po krótkim wypytaniu dlaczego na kolokwium nie umiałam albo dlatego, że byłam na wszystkich wykładach. Aczkolwiek jakby się nie zgodzili, to przyjęłabym do wiadomości i wróciła do domu się uczyć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2017 o 9:03

avatar piesekpreriowy
-1 1

Problem jest takie, że polscy studenci i uczniowie jak świat światem też żebrzą i tak w ogóle coś pokończyli... To obraz polskiego szkolnictwa i systemu oceniania. A ukraińscy imigranci są tylko tłem...

Odpowiedz
avatar paski
0 0

@piesekpreriowy: a co Ty skonczyles?

Odpowiedz
avatar Drzewo
6 6

Mieszkam za granicą. Ponieważ nie studiowałam żadnego kierunku, który jest związany z moim zawodem, postanowiłam to zmienić i poprzez studia podnieść swoje kwalifikacje. Okazało się, że każda uczelnia wymaga od obcokrajowców (nieważne, skąd pochodzą) certyfikatu albo innego dokumentu, poświadczającego znajomość języka. Proste - nie masz papierka, nie studiujesz. A jak się taki papierek dostarczy, to "nieznajomość języka" jest raczej kiepską wymówką. Wymówka w każdym przypadku w sumie kiepska. "Ale szefie, nie zrobiłam projektu i przyniosłam straty firmie, bo nie znam języka, a pana za dyskryminację do sądu podam!" ... :D

Odpowiedz
avatar Kyliee
1 1

Na moim kierunku mam pewnego kolegę właśnie z Ukrainy, który jest po prostu wzorem studenta. Widać, że mu zależy, bo nie opuszcza wykładów, zajęć, jest zawsze bardzo aktywny, widać, że interesuje go kierunek. Co prawda nie jest orłem z każdego przedmiotu, ale ma typowo ścisły umysł i jeśli ma się problem z fizyką, analizą czy podobnymi przedmiotami, to można do niego walić jak w dym i chłopak zawsze chętnie pomaga, tłumaczy. Wiele razy rozwiązał dla całego roku różne zadania. Jest bardzo kontaktowy i absolutnie nikomu nie przeszkadza, że czasem kaleczy słowa. Staramy się za to odpłacić mu jak możemy, być równie uprzejmi i pomocni. Szkoda tylko, że jest wyjątkiem w porównaniu z innymi obcokrajowcami na kierunku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Ja to z Ukraińcami mam utrapienie. Ponad połowa mojego roku była z Ukrainy. Generalnie fajni ludzie tylko jednej rzeczy strasznie w nich nie lubię - mamy bardzo dużo prezentacji i projektów, nic się nie da zrozumieć jak coś czytają lub prezentują. W projektach jest masa błędów językowych, czasem tak dużo, że się nie da zrozumieć całego akapitu. Mimo to są oceniani tak samo jak Polscy studenci. Kiedyś zapytałem prowadzącego na jakiej podstawie wystawił mi taką samą ocenę jak parze Ukraińców skoro nie dało się zrozumieć o czym mówią. "Coś tam przygotowali, łatwiej dać zaliczenie i mieć to z głowy niż kazać im poprawiać, bo potem i tak wrócą i tak samo przedstawią, znowu nic nie zrozumiemy, a zaliczyć przedmiot przecież muszą."

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
4 4

@noddam: No to już jest nie fair... Ukrainiec u mnie na studiach też błędami walił zwłaszcza na początku, ale jemu akurat kazali to poprawiać i dopiero brali do dokumentacji (merytorycznie był zwykle dobrze przygotowany). Z czasem pisownię ogarnął, a wcześniej to za piwo prosił by ktoś na to zerknął i wytknął błędy.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

u mojej kolezanki Ukraincy mieli automatycznie bezplatne miejsce w akademiku, stypendium wyzsze niz uczelniane oraz zdane wszystko na piekny usmiech...

Odpowiedz
Udostępnij