Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cavola w historii http://piekielni.pl/78866 opisała siedmiolatka, któremu mamusia wszystko podtyka pod nos,…

Cavola w historii http://piekielni.pl/78866 opisała siedmiolatka, któremu mamusia wszystko podtyka pod nos, w konkluzji pisząc, że nie wie, czy to w końcu jej mama robi młodemu krzywdę, czy to jednak ona wyolbrzymia.

Cóż, mogę z własnego doświadczenia powiedzieć, jak taka sytuacja może wyglądać za lat dwadzieścia.

Mój młodszy [B]rat ma 26 lat. [M]ama mu gotuje, pierze, prasuje, często nawet specjalnie wstaje o jakiejś niedorzecznej godzinie, żeby brata obudzić, bo przecież biedactwo sam się do pracy nie obudzi.

Przy obecnych upałach [M] często wyjeżdża na działkę. Ale zostać tam może maksymalnie tydzień, bo przecież ktoś musi [B] wyprasować koszule na kolejny tydzień pracy... (w pracy [B] oczywiście nie pochwalił się nawet, że z mamusią mieszka, co dopiero tym, czego od niej wymaga - czyli widzi, że coś jest tu mocno nie porządku, ale ma to w nosie, bo tak jest mu niezmiernie wygodnie).

Bywały już sytuacje, że np.: przez miesiąc [M] gotowała mu ze składników kupionych wyłącznie za swoje pieniądze, w kolejnym miesiącu miała jakiś extra wydatek - jest rencistką, więc na nadmiar funduszy nie cierpi - i poprosiła, żeby tym razem to on kupował dla nich obojga jedzenie, a on reagował wielkim oburzeniem, że nie ma mowy, on nie ma na to pieniędzy.

[M] ma kota, kiedy wyjeżdża na działkę obowiązkiem [B] (swoją drogą jedynym, jaki ma) jest zajęcie się zwierzem. Kiedy [M] ma jakąś chwilę olśnienia i jednak próbuje coś od [B] wyegzekwować, ten natychmiast rzuca, że skoro tak, to on się jej kotem nie będzie zajmował, niech zdechnie...

Jak tylko coś jest nie po jego myśli, [M] czegoś nie zrobi/zrobi źle - od razu jest awantura.
Nie pożyczy [M] nawet 20zł, bo wiecznie nie ma pieniędzy (na ciągłe alkoholowe wypady z kumplami i częste stołowanie się na mieście jakoś, dziwnym trafem, zawsze pieniądze ma). Oczywiście w drugą stronę to nie działa, [M] często robi zakupy, z których korzystają oboje czy opłaca sama rachunki, a potem [B] "zapomni", że miał jej coś zwrócić.

Poprosi go o coś - on na to nie ma czasu, przecież ciężko pracuje (od kilku miesięcy pracuje w HR). Oczywiście, jak napisałam wyżej, na kilkugodzinne wyjścia z kumplami na alkohol, często również w tygodniu, jakoś czas znajduje.

Generalnie od [B] niczego się nie da wyegzekwować, żyjąc jak pączek w maśle, przyzwyczaił się po prostu do tego, że jemu się wszystko należy.

Nie wiem, ile razy już jej mówiłam, że to chore, że robi w sumie już nawet nie za służącą, a za niewolnicę. Przyznaje mi rację, oburza się na zachowanie brata, zarzeka się, że przestanie - i oczywiście nic się nie zmienia...

Czekam tylko, aż wreszcie nadejdzie ten dzień, kiedy brat zamieszka sam albo z dziewczyną i dopiero się zdziwi, ile rzeczy dorosły człowiek musi zrobić.

by jass
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Litterka
25 27

Obawiam się, że żadna nie będzie go chciała. A jeśli zechce i ma resztki rozumu, to szybko go pogoni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 18

@Litterka: właśnie chciałam to napisać....choć z drugiej strony nie brakuje dziewczyn które nieświadomie brną w takie toksyczne związki.

Odpowiedz
avatar jass
21 21

@Litterka: Jest przystojny, nawet bardzo, a i potrafi swoje wady bardzo skutecznie ukrywać, dlatego obawiam się że do momentu zamieszkania razem dziewczyna nie będzie nawet mieć świadomości, w co się ładuje. Inna sprawa ile to potrwa - każda rozsądna dziewczyna albo go pogoni albo szybko spróbuje doprowadzić do pionu. Gorzej jeśli trafi na uległą, która zastąpi mamusię, wtedy to już chyba nie ma szans, że kiedykolwiek zacznie się zachowywać jak dorosły.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 18

@Day_Becomes_Night: Babki, które w takie toksyczne zwiąski brną są albo głupie albo pochodzą z dysfunkcyjnej rodziny. Takiej gdzie baba ma wbite do głowy, że ma być niewolnicą faceta. Jak kobieta ma rozum to nawet jak się nabierze na grę aktorską takiego cepa to go później i tak pogoni jak się zorientuje w co wdepnęła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

@Imnotarobot: teściówka mojej siostry. Tylko ona wcześnie została osierocona, dzieciństwo spędziła w domu dziecka, była w dwóch toksycznych związkach....ona nawet pyta się mojego szwagra czy może się wykąpać...siostra z mężem łapią się za głowę bo już miloin razy jej mówili, że ma tak nie robić bo może się kąpać kiedy chce....lub kiedyś wypaliła, że zasłużyła na obiad... gdyby ktoś tak z boku posłuchał co ona gada...myślałby że mój szwagru znęca się nad matką

Odpowiedz
avatar nasturcja
11 11

@piesekpreriowy: to szkodzenie ukochanej osobie bo się "to lubi" jest moralnie akceptowalne? Czy już nie uznajemy samodzielności za wartość samą w sobie?

Odpowiedz
avatar Tranquility
13 13

@piesekpreriowy: Niestety z bliskiej obserwacji wiem, ze "uslugiwanie" kochanej osobie, bo sie lubi albo "tak bedzie szybciej" odbija sie czkawka... po latach, chocby nawet sie chcialo, chocby i ukochana osoba chciala, to juz nie potrafi, bo za bardzo w krew to wchodzi... Mojego tate najpierw wyreczala babcua i ciocia, ktora z rodzina mieszkala jak moj tata byl mlodym mezczyzna. Pozniej moja mama, jako osoba bardzo energiczna robila wszystko za niego, bo on nienauczony pewnych rzeczy robil to trzy razy wolniej. W tym momencie, oboje juz po 60tce, a sytuacja dalej taka sana - moj tata w domu na emeryturze, moja mama etat plus praca dodatkowa. Myslicie, ze tata sprzata? Gotuje? Nie. Nawet zakupy jak zrobi to zostawia do rozpakowania tam gdzie je postawi (np. w przedpokoju). I nic nie pomaga, spokojna rozmowa, perswazja, nawet awantura... I wiem, ze on moze nawet chcialby, moze jest mu wstyd, ze ludzie (nie tylko rodzina to widzi) mu to wypominaja... ale on nie potrafi inaczej. Stal sie egocentrykiem - dla niego liczy sie przede wszystkim on. On sie zle czuje i kropka. A ze zle czuje sie czesto to.... Moja mama, bardzo silna kobieta, zaczyna sie podlamywac, bo potrzebuje pomocy, ale od taty jej nie dostaje. Powiem wiecej, sama nienajlepiej sie czujaca, opiekuje sie tata... Ja pomagam ile moge kiedy jestem u nich, ale ze mieszkam daleko widze sie z nimi maksymalnie 3 razy do roku. I juz nie wiem jak trafic do taty.... Tak wiec od dziecinstwa dzieci powinny byc uczone o swoich obowiazkach, bo w pewnych kwestiach robi sie z nich kaleki zyciowe...

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
9 9

@piesekpreriowy: A czy Ty serio uważasz, że usługiwanie jest zdrowe? Że to normalne? Bo nie jest. Jak się kogoś kocha to się mu pomaga lub wyręcza gdy zajdzie taka potrzeba. A najważniejsze - ukochaną osobę się szanuje. Nie uświadczysz tego w rodzinie gdzie się właśnie usługuje. Mam wrażenie, że uważasz iż mam coś przeciw tradycyjnemu modelu rodziny czyli kobieta w domu a mężczyzna pracuje, gdzie takie właśnie niby usługiwanie jest. Otóż nie, nie mam. Warunek jest taki, że tak jak w rodzinie powinno być, oni się szanują nawzajem i w razie potrzeby ten mężczyzna przejmie część obowiązków żony (np. gdy ona zachoruje) i na odwrót. A chcesz wiedzieć jak ten tradycjny model wygląda w praktyce gdy mamy do czynienia z niewolnictwem? Bo znam go aż za dobrze. Baba robi WSZYSTKO i jeszcze do tego pracuje zawodowo. Facet, łaskawca, wróci z pracy i nawet palcem nie kiwnie. Dorosły facet nie umie sobie nawet herbaty zrobić. A domaga się wszystkiego. I oczywiście wszystko się sypie gdy baba ma wypadek albo właśnie zachoruje. Choroba chorobą ale obiad musi być. To nie jest moja "racja". Tak to po prostu wygląda. I nawet jak ktoś to lubi (chyba rzadko kiedy ktoś lubi być niewolnikiem) to na dłuższą metę jest to strasznie wyniszczające i gwarantuję, że szybko się takie osoby złamią. Sporo kobiet z rodziny mojej mamy skończyły jako wraki przez takie traktowanie.

Odpowiedz
avatar skell
0 8

@Imnotarobot: Polecam się dokształcić w temacie, bo to nie jest takie hop siup, babka głupia to jest z gnojem. W skrócie często wygląda to tak, że początkowo związek jest w porządku, a zmiana w chama jest stopniowa połączona z jednoczesnym obniżaniem samooceny kobiety, jej wiary w siebie, odcinanie jej od znajomych i rodziny i ogólnie praca z jej psychiką w taki sposób, by ją od siebie uzależnić. I zdarza się to kobietom z każdej sfery życia i każdym typem wychowania, nie tylko głupim albo po przejściach. No i nie tylko kobietom, działa to tak naprawdę w obie strony.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 2

@skell: Polecam rozdzielić temat bo mówimy o dwóch różnych rzeczach: 1. Nie mówimy o wszelkiego rodzaju psychopatach itp, gdzie sytuacja staje się przemocą domową i/lub psychiczną. Ci ludzie są straszni właśnie dlatego, że umieją dobrze grać i manipulować. Ale by to robić to trzeba być człowiekiem w miarę inteligentnym, metodycznym, cierpliwym i umiejącym sobie w życiu radzić bez pomocy sługi. 2. "Głupia" to jeden z dwóch przyczyn przeze mnie podanych. I owszem trzeba być głupią, żeby widzieć, że Misiaczek ma 2 lewe rączki i szuka niewolnicy a mimo tego wciąż chcieć z takim być. Znaczna większość tych maminsynków (jakbym miała mówić tylko i wyłącznie z mojego doświadczenia to powiedziałabym, że żaden) nie jest w stanie ukryć lub ukrywać zbyt długo jakimi są pierdołami życiowymi bo właśnie na takich zostali wychowani. Tacy faceci są zbyt durni i leniwi (ale też dość emocjonalni) by być w stanie zrobić tak wyrafinowane pranie mózgu przez jakie przechodzą ofiary, o którcyh mówisz. W większości takich przypadków właśnie doskonale widać z czym ma się do czynienia niemal od razu. Rozumna babka od takiego ucieknie. No chyba, że jak wspomniałam wyciągnęła wzorzec z domu i dla niej normalne jest, że się nią pomiata. Żadnego prania mózgu nie trzeba dla ofiary skrzywionej mentalności.

Odpowiedz
avatar Balbina
8 10

Po prostu są kobiety które muszą mieć kogo obsługiwać. Może obsługiwała ojca Waszego( mniemam z tekstu że go już nie ma) I z braku jednego samca Alfa przerzuciła się na innego. Niby narzeka ale robi i tak żeby mu było dobrze. Matka mojej kumpeli tak jest zapatrzona w swego syna(40) że jak on wchodzi do pokoju np przy spotkaniu rodzinnym a nie ma wolnego miejsca do siedzenia to wstaje i ustępuje mu miejsce. Co on powie to jest święte. Liczy się li tylko jego zadowolenie.

Odpowiedz
avatar jass
7 7

@Balbina: Co do ojca to w sumie jest w tym sporo prawdy - on miał okropny charakter (choleryk, despota, pedant, że wymienię tylko kilka cech), a mama mocno uległy - pewnie również z powodu swojej choroby i dlatego że babcia też była dosyć despotyczna. Niemniej Młodego hoduje tak odkąd pamiętam, a ojciec umarł stosunkowo niedawno, 7 lat temu. Takie zachowanie matek jest straszne, nie tylko sobie robią krzywdę, ale i tym chłopom, którzy uczą się, że są pępkiem świata.

Odpowiedz
avatar Balbina
6 6

@jass: Dokładnie było u mojej koleżanki.Matka uległa a ojciec wypisz wymaluj Twój.I też mu się zmarło. A jak syn widział jak Twoja matka była traktowana to powiela schemat. Pewnie się z ojcem spierałaś i negowałaś jego zachowanie i widzisz w bracie te same cechy a przynajmniej początki na kolejnego trutnia.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Balbina: Z tymi podobnymi cechami to niezupełnie, ojciec co prawda też był ukochanym syneczkiem mamusi (chociaż było ich w domu trzech braci), ale na wsi, gdzie pracować tak czy inaczej musiał i leniwy nie był. A jako pedant jak coś się w domu psuło to zaraz to naprawiał. Chociaż jednocześnie był przyzwyczajony do tego że żona zawsze ugotuje/wyprasuje/pójdzie za niego do lekarza :P Brat niestety pracowity nie jest ani trochę, no ale też niczego nigdy się od niego nie wymagało, więc może to zachowanie przejęte od ojca u niego jeszcze się pogłębiło.

Odpowiedz
avatar Meliana
14 14

Też znam takie układy, niestety, wcale nie są one takie rzadkie. Najstarsze "ofiary" przekroczyły już pięćdziesiątkę, nie zmieniwszy stanu cywilnego. Jedno takie "wieczne dziecko" właśnie dostało nawet nie kubeł, ale cały beczkowóz zimnej wody na łeb, bo mamusi się zmarło, został równie dziecinny ojciec, a tu jakieś rachunki przychodzą, "co to jest?! A za co tyle? I czemu tak dziwnie to liczą? Dach cieknie! Ojej, co teraz, olaboga!" i pielgrzymka po sąsiadach i rodzinie, co z tym fantem teraz zrobić. Osoba 50+, przypominam. Straszne, jak taka źle zrozumiana opiekuńczość może skrzywdzić dziecko.

Odpowiedz
avatar Balbina
15 15

@Meliana: W kamienicy u mojej kuzynki mieszkał sobie właśnie taki 50-latek.Pracą się nie parał no bo i po co. Mamusia da jeść i opierze.No i się mamusi zmarło tak ze starości. Renty już nie było,jedzenia też,ciuchy brudne. Chłopina się powiesił po miesiącu.Rzeczywistość go przytłoczyła.

Odpowiedz
avatar boom_boom
5 5

Mama kipnie, a brat się do Ciebie będzie chciał przeprowadzić i zgadnij od kogo będzie wymagać tego, co od mamy? :D

Odpowiedz
avatar jass
13 13

@boom_boom: Tu by się poważnie przeliczył, bo charakter mam zupełnie do mamy niepodobny ;)

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
8 8

Bardzo to smutne. Tak naprawdę współczuję Twojej mamie, Twojemu bratu, ale i jego przyszłej partnerce. Twoja mama jednak sama tak go wychowała. Może wyniosła z domu wzorzec, że kobiet ma usługiwać mężczyźnie, a może poprostu jest to jej wołanie do syna o zainteresowanie. Być może ma nadzieję, że brat jej podziękuje, że usłyszy dobre słowo. Ale brat się przyzwyczaił do wygodnego i tkwi w tym. Dla niego to już jest czymś oczywistym, że matka ma robić za praczkę, sprzątaczkę i kucharkę. Pozostaje mieć nadzieję, że każda kobieta na jego drodze otrząśnie się z zauroczenia przystojną buźką i kopnie go w zadek.

Odpowiedz
avatar jass
2 6

@ZjemTwojeCiastko: Tak mi się wydaje, że trochę dlatego tak go traktuje. Poza tym nasz ojciec był bardzo trudny - i kiedy w końcu przyzwyczaił się mniej więcej do tego, że ja jestem pyskata, mój brat zaczął wchodzić w okres dojrzewania i też mieć własne zdanie, a tego już ojciec nie mógł znieść i go gnębił za nas dwoje. A mamie było go szkoda, więc z kolei pozwalała mu na wszystko i tak to się nakręcało. Dogadujemy się z bratem różnie, jednak ciągle mam nadzieję że znajdzie się kobieta która go naprostuje, bo mama ani ja nie mamy już na to szans (to znaczy myślę w sumie że jej mogłoby się jeszcze udać, no ale musiałaby kompletnie zmienić podejście względem niego, a na to nie ma szans).

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@ZjemTwojeCiastko: Wzorca się ciężko pozbyć. Moja mama taki właśnie miała. O tyle dobrze, że miała na tyle oleju w głowie by szukać edukacji wyższej i pracować (co już się nie podobało). Tam spotkała fajne towarzystwo, które ją trochę ogarnęło. Mój tata z kolei usiłował mamę w ogóle z tego wszystkiego wyciągnąć. Niby się udało, niby wie, że sobie poradzimy, że zrobimy. Ale i tak potrafi czasami wejść w ten stan "usługiwania" przez co albo ja albo tata musimy ją niemal siłą na fotelu posadzić, żeby odpoczęła i dała nam popracować.

Odpowiedz
avatar tova123
3 3

@ZjemTwojeCiastko: U mnie w domu było podobnie. Bracia nauczeni, że facet w domu nic nie musi robić, nawet talerzy po sobie do zlewu nie zanosili. Wszystko mamusia, a potem na mnie te obowiązki przeszły. Buntowałam się, niestety bezskutecznie. Na szczęście okazało się, że wystarczy normalna żona. Jeden z braci mieszka z żoną w Warszawie. Okazuje się, że wiele rzeczy potrafi sam zrobić (ugotować, posprzątać, pranie zrobić, ba! nawet okna umyć). Może wystarczyła sama bratowa, żeby przemówić mu do rozumu, ale podejrzewam, że duży udział w jego "odchowaniu" miała również ciocia bratowej. Oboje sporo zawdzięczają jej i jej mężowi. Więc gdy ciocia mówiła, że mężczyźni idą umyć okna (a w ich domu sporo ich było), a brat widział, że wujek bez protestu łapie za płyn do szyb, musiał się dostosować. Nie wypadało mu odmówić, albo rzucać tekstem, że do babska robota (a w domu potrafił). Bratowa się śmieje, że gdy jadą do nas to jej mąż znowu dostaje "małpiego rozumu" (mamusia pozwala), a normalnieje bliżej Warszawy.

Odpowiedz
avatar Jorn
6 6

Dla pocieszenia dodam, że to nie zawsze się tak kończy. Znany jest mi przypadek kobiety, która porzuciła dobrą pracę i zatrudniła się jako pomoc kuchenna w przedszkolu, żeby tylko stale być blisko ukochanej córci. Potem przeniosła się na stanowisko kuchty w podstawówce, do kuchni licealnej już jej nie przyjęli. Tym niemniej córci udało się zostać w miarę normalną dorosłą kobietą, pewnie dlatego, że ojciec był normalny.

Odpowiedz
avatar oszi90
2 6

Ale porównywać to do traktowania tak 7latka? :) Mnie do końca liceum rodzice gotowali obiady, bo mama robiła dla całej rodziny, a ja nie mam zamiłowania do garów. Jak miałam 7 lat to mi wszystko robili, jedzenie, pranie... I nie wyrosłam na jakiegoś łosia :P Na studiach mieszkałam w innym mieście, teraz po studiach mieszkam sama i sobie jakieśtam proste żarcie jem, ale jest zdrowo i smacznie. Nigdy np. nie nauczyłam się robić zupy, bo zup nie lubię i zjem tylko na siłę jak do mamy wpadam.

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@oszi90: Mam wrażenie że z dziewczynami jakoś częściej jest tak, że chcą się z domu wyrwać i usamodzielnić. Brat studiował mieszkając w domu z mamą, teraz pracuje wciąż mieszkając z nią, więc nie miał nigdy okazji zobaczyć jak to jest kiedy się mieszka samemu. A ten wspomniany siedmiolatek, jak z historii wynika, nie jest traktowany normalnie - w tym wieku załatwia się do nocnika, czy dostaje oddzielne jedzenie, bo takie ma fochy - trudno to porównywać z tym co opisałaś ;) Szczerze to jeśli dzieciak teraz jest tak traktowany myślę że ma szansę wyrosnąć na jeszcze bardziej egocentrycznego i nieprzystosowanego dorosłego niż mój brat.

Odpowiedz
avatar tova123
2 2

@oszi90: Czym innym jest gotowanie obiadu dla całej rodziny, a czym innym dodatkowo osobno dla dziecka, bo np. on nie lubi tej zupki czy kurczaka. Moja córka jeżeli czegoś nie lubi to nie je, ale nie gotuję specjalnie osobno dla niej. Nie lubi sosu? to zje same ziemniaki z surówką. Jednak ma obowiązek spróbowania wszystkiego, bo może akurat jej posmakuje. I często okazuje się, że "nie lubię" jest nieaktualne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Koleżanka wzięła sobie takiego synusia, chowany przez matkę i babcię, jedyne co musiał robić to odwieźć/przywieźć matkę do/z pracy, raz kiedyś babcię do sklepu rzucić, jak w gazetce znalazła, że cukier na drugim końcu miasta przecenili oraz odsunąć klawiaturę jak mu mamusia do pokoju obiad przynosiła pod mordę prosto. Raz chłop postanowił sobie odpocząć i dwa lata nie pracował. Odpoczął, podjął ponownie pracę. Jak koleżanka chciała go wkurzyć, bo się pokłócili, to mówiła coś w stylu "idź się mamusi w rękaw wypłacz", wtedy jakby diabeł w niego wstąpił, awantura, że dach się unosił. Po pięciu latach dopiero uciekła. A po latach przyznała, że ją parę razy w pysk strzelił. aha, kasy co napożyczał, bo się np. sprzęgło spaliło nie oddał. Ciężko wyjść z toksycznego związku. Nadmienię, że żadnego pijaństwa, innych patologii nie było. (nie licząc piekielnego synusia) Przykre strasznie widzieć, że ktoś bliski tak trafił, no ale zakochana była, synuś jej znajomych psioczących na niego nazywał bydłem!!

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

wyczuwam sukces, brat ma prace aczkolwiek wspolczuje jego ewentualnej przyszlej dziewczynie chyba, ze zyje zgodnie z 3 aksjomatem

Odpowiedz
avatar Intro47
1 3

Nie rozumiem tego typu osób, choć mam podobnie w domu rodzinnym. Brat (młodszy, 18 lat) jest typowym przykładem pier* lenia, naprawdę ciężko go zmusić do jakiejkolwiek pomocy rodzicom, już nie mówiąc o tym żeby sam coś zrobił. Osobiście mogę się pochwalić że bardzo różnię się od niego, szkołę skończyłem ( z czym on ma problem) znalazłem pracę (z czym będzie miał problem) zarabiam (tu bez komentarza), już w szkole średniej walczyłem o stypendium by starczyło na bursę (przygoda, impuls do samodzielności, być może brak konieczności oglądania mości księcia), przeniosłem się do innego miasta, wynajmuję mieszkanie (praca), nie proszę rodziców o pieniądze, czasami coś z domu dostanę, wiadomo, troska rodziców ale staram się być samowystarczalny. Nie wychowywaliśmy się w dwóch różnych warunkach, jeśli chodzi o rówieśników to można powiedzieć że on miał o wiele lepiej ode mnie. Zakręcił się w pobliżu miejscowej śmietanki młodzieżowej, ogniska, imprezy itd. (gdy ja siedziałem w domu, pomagałem rodzicom, czytałem książki, zajmowałem się hobby - modelarstwo i gra na gitarze.) Sam sobie robi krzywdę a ja nie zamierzam wkładać palców w te trybiki, wina tragiczna.

Odpowiedz
avatar RedHead777
3 3

Znam takiego ale już w wieku lat 33. Porażka. Mamusia do dzisiaj wszystko za niego robi a "facet" przy tym ma tak wysoką samoocenę że to się nie dzieje. Wieczne imprezy, wyjazdy z kumplami, a mamusia go ubiera, karmi, pierze, sprząta itp. To jest typ "faceta" który tak długo jak mamusia będzie tak długo będzie ją wykorzystywał, a jak matki zabraknie to tyłu sobie sam nie podetrze, umrze z głodu i brudu. Żal mi jedynie tych matek, ale jak wychowały tak mają.

Odpowiedz
avatar Ania1008
2 2

M], [B]... Naprawdę przy takiej historii nie można pisać normalnie - mama i brat (albo wymyślić mu jakieś imię)? Litery w nawiasach są na potrzeby dialogu, a takowego tu nie ma. Wiem, że to czepialstwo, ale czasem się zastanawiam, cwzy autorzy myślą pisząc historię, czy bezmyślnie powtarzają. Nie czyta się tego przyjemnie.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Ania1008: Nieustannego powtarzania "mama" i "brat" też nie czytałoby się przyjemnie, tu nie ma dobrego rozwiązania, ale zastosowanie skrótów uznałam za lepsze.

Odpowiedz
Udostępnij