Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś o naszej publicznej służbie zdrowia. Moja babcia ma "mały" problem natury…

Coś o naszej publicznej służbie zdrowia.

Moja babcia ma "mały" problem natury kostnej, że tak to ujmę - nie będę zagłębiać się w szczegóły, bo to nie o to tutaj chodzi.

Po roku wizyt u różnych specjalistów, określono jasno i niemal jednogłośnie - potrzebna operacja. Tak więc babcia została zapisana na takową na 13 miesięcy wprzód, na termin 22.06.2017 r. Ciężko jej było chodzić, no ale mus to mus, wytrzymała.

20 czerwca została przyjęta na oddział i położona na wygodnym szpitalnym łóżku. Lekarz prowadzący bardzo miły, nawet jedzenie wydawało się być całkiem zdatne do spożycia. Babcia została poinformowana, że operacja odbędzie się w czwartek w godzinach popołudniowych, że zostanie znieczulona od pasa w dół oraz ogólnie "ogłupiona" tzw. "głupim jasiem" (taki lek znieczulająco-uspokajający podawany przed operacją, żeby pacjent nie był w pełni świadomy i był relatywnie spokojny). Wszystko pięknie, babcia trochę przestraszona, ale zachęcona możliwością normalnego chodzenia, z niecierpliwością oczekiwała operacji.

W czwartek wszystko, powiedzmy, było już dopięte na ostatni guzik, po czym babcia dostała tego „głupiego jasia” i w spokoju oczekiwała na operację.

Ta jednak nie nastąpiła. Okazało się, że nie ma anestezjologa na oddziale i nie będzie komu podać znieczulenia. No cóż, zdarza się. Jednakże lekarze stwierdzili, że skoro operacji nie będzie, to babcię wypiszą, bo po co ma łóżko zajmować. Jak pomyśleli, tak zrobili i wypisali babcię OD RAZU, będącą wciąż pod wpływem głupiego jasia. Ba, nawet jej karetką transportową nie odesłali do domu, tylko praktycznie zrzucili z łóżka, dali wypis i ahoj!

Jeżeli ktoś nie wie, jak działa „głupi jaś”, to, w skrócie, oprócz znieczulenia i uspokojenia, powoduje coś na podobieństwo upojenia alkoholowego. Człowiek nie może samodzielnie chodzić po prostej, nie potrafi składnie mówić, bardzo często plecie głupoty. Ponadto, wprawdzie rzadko, ale zdarzają się poważne komplikacje po przyjęciu tego leku.

I tak, lekarze "wyrzucili" kobietę po siedemdziesiątce, będącą pod wpływem leku odurzającego, samopas do domu.

Tu już naprawdę nie chodzi o brak operacji po 13 miesiącach oczekiwania, ale o to, jak moja babcia została potraktowana, że naprawdę wiele złych rzeczy mogło się wydarzyć. Żałuję, że nie było mnie na miejscu, bo zrobiłabym awanturę, żeby trzymali babcię do czasu aż ostatni mg „głupiego jasia” wydostałby się z jej organizmu, żebym była pewna, że będzie wszystko w porządku.

Na szczęście babci nic się nie stało, bo inaczej to nie ręczyłabym za siebie i na pewno poruszyłabym niebo i ziemię, żeby osoby ponoszące za to odpowiedzialność poniosły konsekwencje. Tak czy owak, zgłoszenie do Komisji do spraw orzekania o niepożądanych zdarzeniach medycznych poszło. Mam nadzieję, że coś zrobią w tej sprawie.

Babcia na pytanie, kiedy będzie miała operację, usłyszała, że w bliżej nieokreślonej przyszłości. Kiedy się zaczęła natarczywie dopytywać, uzyskiwała tę samą odpowiedź.

Sprawa jest świeża, bo wszystko działo się wczoraj/dziś, więc mam nadzieję, że otrzymamy w końcu należyte informacje.

I tak się zastanawiam, co by było, gdyby ta sytuacja dotyczyła osoby pracującej, nie emerytki, czyli osoby, która straciłaby dni pracy. Co by się działo, gdyby babci jednak coś się stało..

I, tak po cichu, zastanawiam się, na co idą nasze składki...

szpital

by Filemona
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
5 15

Powiedz mi, moja droga, czy ty wierzysz w to, że w szpitalu nie było anestezjologa, który mógłby podać znieczulenie? Ani jednego? Przyjęto babcię dwa dni przed zabiegiem, operacja była planowa, konieczne badania zrobiono, pacjentkę do zabiegu przygotowano... i co? W ostatniej chwili ktoś zajarzył, że nie ma specjalisty od znieczuleń? A nawet gdyby pan anestezjolog dostał nagłej sraczki, uchlał się, albo wypiął tyłek i poszedł do domu - to znaczy, że operacja nie odbyła się z winy szpitala i należało ją po prostu przesunąć na dzień następny. Jeśli tego nie zrobiono, a do tego, właściwie, WYRZUCONO twoją babcię ze szpitala bez konkretnej przyczyny - oznacza to, że tej operacji nikt już babci zrobić nie zamierza. Moje podejrzenia są takie, że miejsce babci zajął jakiś "pacjent prywatny", który w prywatnym gabinecie, na prywatnej wizycie, prywatnie przekonał pana doktora (lub ordynatora), że jego operacja jest ważniejsza i musi odbyć się natychmiast. No więc kogoś musiano się pozbyć. Bo w dokumentach do NFZ wszystko musi się zgadzać, ale niekoniecznie nazwisko pacjenta. A najłatwiej pozbyć się osoby starej i bezradnej. Jest jeszcze inna opcja, ale mniej prawdopodobna. Chociaż... cholera wie? Przyjmują starego człowieka na oddział, robią badania, dokumentacja jest, zgoda na operację podpisana, po czym operacja się nie odbywa, pacjent idzie do domu. Natomiast w dokumentach się odbywa i NFZ za nią szpitalowi zwraca. Założę się, że jest to do zrobienia. A stary człowiek? Nich cierpi. Zagrożenia życia nie ma, a pewnie już i tak długo nie pociągnie. Ryzyko powikłań wzrasta z wiekiem, a jeszcze weźmie i "zejdzie" na stole... po co to komu?

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 9

Aż trudno uwierzyć w prawdziwość historii, ale może być niestety taką. Miałem pacjenta, którego posłałem na oesophagogastroduodnoskopię i potem nagle pojawił się w mojej praktyce w stanie zupełnie zamroczonym i gadał jakieś głupoty. Otóż zrobili mu badanie u gastroenterologa i położyli na obserwacje, aby spokojnie doszedł do siebie, a ten im zwiał w stanie zupełnie pokiwanym i poszedł w siną dal. Naturalnie powinni byli temu zapobiec, ale przeoczyli i to była ich wina (ale nic sie nie stało). Może ta babcia z opowiadania sobie wszystko też wymyśliła, albo ubzdurała i spłynęła ze szpitala przed cięciem, bo sie bała? Nie chce insynuować, ale różnie bywało i w medycynie istnieją najdziwniejsze przypadki.

Odpowiedz
avatar Filemona
0 6

@ZaglobaOnufry: wiesz co, za przeproszeniem przestań pie$dolić. Moją babcię odbierał dziadek, w pełni świadomy. Ponadto nie wiem jak twoja babcia, ale moja jest normalna i nie ucieka ze szpitali, szczególnie że na tę operację czeka z niecierpliwością, a dzisiaj od rana siedzimy w szpitalu, żeby załatwić nowy termin. Co więcej w jej dokumentacji jest napisane, że planowana operacja się nie odbyła ze względu na problemy techniczne. Dziwne też, że Komisja przyjęła zawiadomienie bez mrugnięcia okiem, więc pewnie to nie pierwszy taki przypadek. Poza tym, nie wiem dlaczego ci to tlumaczę, po tak chamskiej insynuacji. Ogarnij sie albo nie odzywaj.

Odpowiedz
avatar mmmmo
6 6

Aż specjalnie założyłem konto żeby tu skomentować. Zamiast pisać na piekielnych, pisz skargę na szpital do NFZ. Masz dwa mocne powody.

Odpowiedz
avatar WrednyInstruktor
-2 2

A ja bym się zastanowił czy to nie fejk. Fentanyl (substancja czynna "głupiego jasia") podany dożylnie działa ok 30 minut... I pewnie w warunkach szpitalnych o jego podaniu decyduje właśnie anestezjolog - choć tu może się ktoś bardziej światły wypowie. Otrzymanie wypisu "w godzinach popołudniowych" w polskim szpitalu w 10 - 20 minut od decyzji o wypuszczeniu pacjenta do domu? (bo chyba nie podali znieczulenia po tej decyzji) Jak dla mnie to Science-fiction.

Odpowiedz
avatar Filemona
0 0

@WrednyInstruktor: science fiction- tu się zgodzę, ale tyko tu. Szukaj informacji gdzie indziej niż na hyperreal :) Fentanyl może być podany w różnej formie i dawkach w zależności od zabiegu. Moja babcia otrzymała wstrzykniętą dawkę 0,05 mg/kg mc, co trzyma nawet do 6 godzin podobno, choc mojej babci odpuscilo po okolo 3,5h (ale pozniej i tak przespała prawie dobę). Poza tym nie wiem skąd wziąłeś te magiczne dane po ilu minutach babcia została wypisana hmmm? Dostała "jasia" koło 14, info o braku anastezjologa zostało potwierdzone koło 14:30 i po 15 babcia juz była wypisana. Lek wciąż działał. Nie wiem jakie ty masz szpitale u siebie, ale u mnie długo przyjmują albo wcale, a do wypisu to pierwsi, jak najszybciej i tu wlasnie tak to wyglądało. Sprawa jest zgłoszona, bo to jest po prostu skandaliczne. A tobie poolecam inne źródła niż te dla nstoletnich ćpunków oraz dogłębne zapoznanie się z tematem zanim się komuś zacznie imputować kłamstwa.

Odpowiedz
Udostępnij