Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostrzegam, że będzie przydługo. Dostałam pewnego dnia stażystkę - wzięli mnie z…

Ostrzegam, że będzie przydługo.

Dostałam pewnego dnia stażystkę - wzięli mnie z zaskoczenia, bowiem zazwyczaj stażystów wybieram ja, tym razem odpowiedzialna była jedna z dyrektorek. Dziewczę miało przyjechać aż Francji, w aplikacji angielski miała wpisany jako płynny, więc myślę - spoko.
Zjawiła się u mnie o 9.40 w poniedziałek rano (gdzie początek pracy stażystów to 9.30 - o czym poinformowana została w tak zwanym ‘welcome packu’). Lat 18, kudły jak u Pocahontas, makijaż taki, że aż się przeżegnałam (a podobno maluję się dość mocno). Stwierdziłam - wyrośnie, narazie aspiruje na instagramową Kardashiankę. Także Kardashianiątko zasiadło, przedstawiło się (roboczo: Beatka), dostało komputer, spis swoich obowiązków i listę klientów do przeczytania. Wszystko pięknie - lubię stażystów, chociażby z tego prostego powodu, że w czasie ich obecności głupawe żądania mojej szefowej typu ‘leć kup mi nowy krem do twarzy, ale na już, bo za 10 minut wychodzę do domu’ mogę zlecić właśnie im i zająć się klientami. Smutne, ale prawdziwe życie stażysty.

Sytuacja pierwsza:
Beatka dodaje mnie do kontaktów na LinkedIn (dla wyjaśnienia, taka służbowa Twarzoksiążka). Oczywiście zdążyła sobie wpisać już pracę u nas na stanowisku (uwaga) Asystent PR. Troszkę się we mnie zagotowało - ja na taki tytuł pracowałam swego czasu ponad pół roku, właśnie jako stażystka. Jako typ pieniacza, zaproszenie odrzuciłam.

Sytuacja druga:
Co rano okoliczny kiosk dostarcza nam górę codziennych gazet, których przegląd należy do obowiązków Beatki. Beatka dzielnie je odpakowuje i odkłada na półkę. Gdy zwracam jej uwagę, najpierw prosi, by powtórzyć, bo nie zrozumiała (płynny angielski…), po czym wzrusza ramionami i stwierdza, że ona i tak nigdy tam nie może znaleźć nic ciekawego. Obstawiam przy swoim i proszę, by co rano przeglądała i szukała wzmianek o naszych klientach (które mogło zdarzyć nam się przeoczyć, lub okazji na kontakt z dziennikarzem w sprawie owego klienta). Od tego czasu zajmuje jej to co rano około dwóch godzin (gdzie mnie zawsze zajmowało jakieś pół godziny, a przy porannej kawie czytałam jeszcze koleżance z pokoju to ciekawsze wyrywki z kolumny z poradami).

Sytuacja trzecia:
Wpada do nas Zuza, jedna z dyrektorek. Wręcza Beatce butelkę likieru (producent jest naszym klientem) i prosi, by zaniosła do wydawnictwa, ładnie zapakowane, dla konkretnego dziennikarza. Sprawdzam z Beatką adres na Google, (zresztą naklejka z adresem na ozdobnej torebce), mówię jej nawet gdzie ma wysiąść z metra. Załapała, wychodzi o jedenastej. Wraca tuż po drugiej z torebką wciąż w łapie. “No bo Princess, ja wysiadłam z metra i patrzę na mapie, że jeszcze musiałabym iść (no coś ty!), więc wzięłam Ubera, ale on mnie pod zły adres zawiózł, nie wiedziałam gdzie mam dalej iść, więc wróciłam” Aha.
Wielce zdumiona, że będzie musiała jechać jeszcze raz.

Sytuacja czwarta:
Beatka mi wpisane w welcome packu, że na lunch ‘wychodny’ ma do 45 minute w godzinach od dwunastej do drugiej, chyba, że nie pozwalają na to obowiązki, wtedy może iść wcześniej lub później. Beatka wychodzi bez słowa na minimum półtorej godziny. Kiedy zwracam jej uwagę twierdzi, że ‘ona traci poczucie czasu’.

Sytuacja piąta:
Wysyłam Beatce maila z prośbą, o wykonanie czegoś. Beatka nawet nie patrzy na ekran, przesuwa instagram. Godzinę później pytam, czy już skończyła, jeśli nie to ewentualnie ile jeszcze jej zejdzie. “Ale co skończyłam, potrzebujesz czegoś ode mnie?” Generalnie większość dnia w biurze Beatka spędza na ‘ogarnianiu social media’ a wyznaczone zadania wykonuje na odwal się.

Sytuacja szósta:
Beatka jest u nas już dwa miesiące, w tym czasie zdążyła już wziąć osiem dni wolnego. Powody: Zgubione klucze do mieszkania, katar, okres. Spóźnienia minimum 10 minut co rano, do tego przedłużanie lunchu. Powody spóźnień: zapomniała karty do metra i musiała wrócić, zapomniała wieczorem umyć włosy, zaspała. Idę do Zuzy, nakreślam całokształt, pytam czy mogę Beatkę zwolnić. Kasa na nią idzie co prawda nieduża, ale dziewczę niewiele robi, więc szkoda, żeby zajmowała miejsce. Dostaję okejkę, Beatki w tym czasie nie ma w biurze, właśnie z powodu okresu. Wysyłam maila - odpowiedź? “Ja muszę ten staż dokończyć, ja potrzebuję do szkoły!”

Materiały dodatkowe:
Beatka po angielsku rozumie co trzecie słowo, samo tłumaczenie jej wyznaczonego zadania zajmuje mi tyle czasu, że wolę zrobić to sama. Ciężko jej powierzyć nawet proste wyjście po kawę, bo zamiast słodzika wsypie cukier.
Zuza zwraca się do nas per 'kochanie'. Spoko, kilka osób też podłapało i tak się pieszczotliwie przyjęło. Gorzej, że podłapała też Beatka i gdy pierwszy raz nazwała Zuzę 'kochaniem' przyznaję, zamarłam. Bynajmniej Beatka nie jest jeszcze na etapie 'kochania' kogokolwiek w pracy. Cierpliwie czekamy, aż powie tak do szefowej.
Toteż grzeje krzesło w moim pokoiku, zajmując miejsce komuś, kto chciałby się czegoś ode mnie nauczyć.

Wreszcie, epilog:
Beatka w końcu odrywa się od instagrama i spogląda na mnie z nad ekranu.
Princess, to kiedy zabierzesz mnie na spotkanie z klientem?

Głupie to, nieogarnięte, czy po prostu cwane i się nie przepracowuje?

stażyści

by princesstrish21
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Issander
27 29

Proste. Nie liczy najwyraźniej na stałe zatrudnienie u was, tylko na papierek z zaliczeniem stażu do szkoły. Więc daje z siebie możliwie najmniej, aby wystarczyło, byście jej nie wyrzucili. I z tego co widać, uda się jej to.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2017 o 1:29

avatar kazmirz
0 24

Sytuacja 1. piekielna nie jest ani troche.

Odpowiedz
avatar carollline
-2 12

@kazmirz: Też tak uważam, może faktycznie wpisanie innego stanowiska (zawyżenie w hierarchii) nie jest dobre ale samo zaproszenie na Linkedin, chyba nie jest aż tak straszną obrazą szanownego majestatu.

Odpowiedz
avatar Tranquility
3 7

@carollline: alez autorka wlasnie uznala za piekielne to zawyzenie stanowiska, nie sam fakt zaproszenia (co moim zdaniem piekielne nie jest, ale serio...?). Odrzucenie zaproszenia bylo wynikiem irytacji tym spowodowanej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2017 o 17:53

avatar princesstrish21
7 11

@Tranquility: samo zaproszenie nie było dla mnie żadną obrazą majestatu - chodziło mi o to ze zawyżenie sobie stanowiska znaczyło tyle, ze Beatka przypisała sobie umiejętności i kompetencje których nie ma i po stażu miec nie będzie. Asystent PR jest niestety wyżej od stażysty.

Odpowiedz
avatar kazmirz
5 13

@princesstrish21: z mojego doswiadczenia z firmami PR roznica miedzy stazysta a "asystentem PR" jest praktycznie niezauwazalna, wiec upiekszenie nazwy stanowiska piekielnoscia zbytnio nie jest; dodatkowo piszesz ze po stazu "kompetencji" asystenta miec nie bedzie, ale tez piszesz ze sama zostalas asystentem po stazu :) plus stresowanie sie tym co ktos wrzuca na linkedin jest raczej plytkie

Odpowiedz
avatar princesstrish21
1 7

@maat_: zuza sie zlitowała - niestety żadne zmiany w zachowaniu Beatki nie zaszły

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 2

@princesstrish21: zamien sie z nia na 1 dzien to zmieni zdanie

Odpowiedz
avatar layla999
23 23

I co- dziewczątko potrzebuje staż do szkoły i dlatego jej nie zwalniacie? Trochę słabo z Waszej strony, przyzwalacie tym samym na takie zachowanie.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
18 20

Moim zdaniem cwane i się nie przepracowuje. Chce po prostu odbębnić staż kosztem jak najmniejszego wysiłku własnego. Długi ten staż?

Odpowiedz
avatar princesstrish21
1 13

Smaczki z dzisiaj: Beatka spogląda na mnie znad ekranu, myślę sobie - coś sie musiało stać. "Princess, bo ja internetu nie mam". Mowię, zadzwoń do IT i pewnie coś poradzą. "Ale ja ich nie rozumiem! Nie możesz ty zadzwonić?" Nie, nie mogę, mam lepsze rzeczy do roboty w tym czasie. Półtorej godziny pózniej dalej gapiła sie w telefon, facet z IT zadzwonił sam, ze mieli problemy z łączem. Szefowa wyjeżdża na weekend, zażądała, żeby kupić jej olejek do twarzy, wychodzi za godzinę. Olejek, który używała do tej pory został wycofany ze sklepów, każe obdzwonic okoliczne sklepy i sprawdzić, czy gdzieś coś nie zostało. Zlecam Beatce - "okej, to ja idę na lunch a potem pochodzę po sklepach i sprawdzę". Mówię - zadzwoń i zapytaj. I idź teraz, bo Jadźka za chwilę wychodzi. "Ale ja jestem głodna, teraz idę na lunch". Tyle ją widziałam. Po olejek poszłam sama.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 24

@princesstrish21: ja przepraszam bardzo, ale co to za firma, że szef każe pracownikowi ( i to nie sekretarce tylko "asys. PR)" robić PRYWATNE zakupy???

Odpowiedz
avatar grupaorkow
22 22

@princesstrish21: po ziemniaki na obiad też jej biegacie? To jakiś cyrk, nie firma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 17

Strasznie mi się rzuciła na oczy szwfowa... Macie w umowie zapisane załatwianie jej prywatnych spraw? I nie rozumiem, dlaczego jej jednak nie zwolniliście. Niby ok, wzięła na litość, ale jakieś ultimatum jej postawić?

Odpowiedz
avatar CzarnaKaczuszka
3 9

Spoko. Ja mam na studiach koleżanki święcie oburzone, że jak idą na praktyki do przedszkola, to się do nich dzieci przytulają :D Ja rozumiem, że nie każdemu może się podobać to, że taki 3-4 latek nie umie się wysmarkać, podetrzeć, że zwymiotuje albo zsika się na leżak... Owszem, są panie do pomocy, które zazwyczaj to ogarniają, ale zazwyczaj nauczycielki też coś tam w tym zakresie robią i jakoś im korona z głowy nie spada. A tu proszę, nowe pokolenie kończy studia i brzydzi się dziecko przytulić chociażby. Absurd goni absurd. O tych dziuniach to by można było osobną historię napisać, ale tu jest tyle osób, które dzieci nie lubią, że to raczej nie miałoby sensu, więc poprzestanę na komentarzu ;)

Odpowiedz
avatar Wilczyca
9 11

Wydaje mi się, że Wy też macie w tej firmie trochę takie podejście, że stażysta jest od czarnej roboty, przynoszenia kawy, robienia prywatnych zakupów dla szefowej i innych mało interesujących obowiązków. Czego ją uczycie? W jaki sposób dzielicie się wiedzą, każąc jej tylko przeglądać gazetki czy instagrama? I dziwicie się, że nie chce jej się starać przy takich obowiązkach?

Odpowiedz
avatar tomatek
3 3

Też się zachowałaś mało profesjonalnie mailowo informując pracownika o zwolnieniu

Odpowiedz
avatar jakietomaznaczenie
10 10

Powtórzę się, bo na szczęście niektórzy też już zwrócili na to uwagę - Beatka nie jest najbardziej piekielna w tej historii. Nie wiem, jakie zadania otrzymywała poza tym, ale kupowanie kremu szefowej? Wyjście po kawę? To w ten sposób nabiera się kompetencji do uzyskania pozycji asystenta PR? Nie za bardzo rozumiem, jak chcecie pozyskać zdolnych stażystów przy takim zakresie obowiązków - ja od razu z takiej firmy bym odeszła i szukała stażu gdzie indziej. Nie dziwcie się, że potem trafiają do was takie "Beatki", którym zależy jedynie na odbębnieniu obowiązkowych praktyk. Dodatkowo - nie zna angielskiego? To nie weryfikowaliście tego na rozmowie rekrutacyjnej? Znajomość języka nie jest trudna do sprawdzenia. Zwolnienie poprzez e-mail... Naprawdę, nie można było poczekać ten 1 dzień, aż dziewczyna wróci do pracy i przeprowadzić taką rozmowę w cztery oczy? W mojej firmie (branża finansowa) ostatnio została zatrudniona asystentka zarządu. Gdy powiedziała praktykantce, żeby ta przyniosła jej paczkę z recepcji, to została od razu uświadomiona przez innych pracowników, że stażyści nie są od tego. Stażyści to nie jest tania siła robocza od załatwiania osobistych spraw - szanujmy się nawzajem.

Odpowiedz
avatar 3bik
-1 1

Czy ta stażystka przyjechała w ramach jakiegoś programu wymiany studenckiej?

Odpowiedz
Udostępnij