Siedzę w robocie i jem śniadanie. Włącza się alarm pożarowy. No to…
Siedzę w robocie i jem śniadanie. Włącza się alarm pożarowy. No to rozpoznanie, zobaczyć gdzie, system daje numer czujki. W instrukcji pożarowej na planach nie ma lokalizacji czujek.
Tyle dobrego, że alarm fałszywy.
@Lynxo: Ty tak serio? Pomijając piekielność samej sytuacji to chociażby:
1. Osoba robiąca instrukcje.
2. Osoba, która zgubiła/wyrzuciła dokumentacje z listą ich umieszczenia, bo ta chyba sama nie wyparowała.
3. Administracja, która nie sprawdziła, czy taka dokumentacja jest pracownikom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo udostępniona.
@Jaladreips:
Po to, że jakbyś się nie domyślił po tym, że napisałam o rozpoznaniu i instrukcji, to JA jestem odpowiedzialna za sprawdzenie czy, co i gdzie się pali i albo wyłączenie alarmu, albo dopilnowanie, by pareset osób miało szansę uciec, a nie dalej siedzieć w biurach radośnie ignorując alarm.
A do tego miło jest wiedzieć, gdzie czujka się uruchamia zamiast latać po całym budynku - system daje max 3-4 minuty i jeśli w tym czasie alarmu nie wyłączysz ten idzie automatycznie do straży. A jak wyłączysz wcześniej i się okaże, że pożar jednak jest to już masz n minut w plecy.
Brak takiego dokumentu kwalifikuje się pod jakiś paragraf. Projektant robiąc taki projekt jest zobowiązany do załączenia planów rozmieszczenia czujek. Tego wymaga norma. Dziwi mnie tylko, że ktoś odbierając projekt (czyt. inwestor) nie wyłapał tego, że takich planów brakuje.
@szafa: A szkoda gadać, dymu nie było na żadnym z monitoringów, a po wejściu na piętro (to przynajmniej podało) też nic nie było widać, więc nic poważnego (najpewniej w takim wypadku ktoś palił papierosa pod czujką, poszło zwarcie gdzieś w pobliżu, albo była zasyfiona, bo wtedy są takie jaja) ale na 100% czy jakiś kabel nie miał przepięcia i się nie tli to wiedzieliśmy jak ze strażakami udało nam się wreszcie chyba po 1-2h czujkę znaleźć. Nie byli zachwyceni. I wcale im się nie dziwię.
Tyle dobrego, że teraz przynajmniej plany z tym dostaliśmy.
No ale kto byl piekielny?
Odpowiedz@Lynxo: ktoś, kto projektował instrukcję pożarową.
Odpowiedz@Lynxo: Ty tak serio? Pomijając piekielność samej sytuacji to chociażby: 1. Osoba robiąca instrukcje. 2. Osoba, która zgubiła/wyrzuciła dokumentacje z listą ich umieszczenia, bo ta chyba sama nie wyparowała. 3. Administracja, która nie sprawdziła, czy taka dokumentacja jest pracownikom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo udostępniona.
Odpowiedz@InessaMaximova: czy ja wiem? Może ta osoba robiła ją wedługg norm, a te nie wymagają lokalizacji czujek w instrukcji pożarowej?
Odpowiedz@Mori: Ale w sumie po co ci to? Jest pożar to uciekasz.
Odpowiedz@Jaladreips: Ale musisz wiedzieć, w którą stronę nawiewać ^^
Odpowiedz@Jaladreips: Po to, że jakbyś się nie domyślił po tym, że napisałam o rozpoznaniu i instrukcji, to JA jestem odpowiedzialna za sprawdzenie czy, co i gdzie się pali i albo wyłączenie alarmu, albo dopilnowanie, by pareset osób miało szansę uciec, a nie dalej siedzieć w biurach radośnie ignorując alarm. A do tego miło jest wiedzieć, gdzie czujka się uruchamia zamiast latać po całym budynku - system daje max 3-4 minuty i jeśli w tym czasie alarmu nie wyłączysz ten idzie automatycznie do straży. A jak wyłączysz wcześniej i się okaże, że pożar jednak jest to już masz n minut w plecy.
Odpowiedz@Mori: Z twojego tekstu nie wynika, że jesteś odpowiedzialny za sprawdzenie gdzie się pali.
OdpowiedzBrak takiego dokumentu kwalifikuje się pod jakiś paragraf. Projektant robiąc taki projekt jest zobowiązany do załączenia planów rozmieszczenia czujek. Tego wymaga norma. Dziwi mnie tylko, że ktoś odbierając projekt (czyt. inwestor) nie wyłapał tego, że takich planów brakuje.
OdpowiedzSwoją drogą, jak i w ile czasu doszliście, że to fałszywy alarm?
Odpowiedz@szafa: A szkoda gadać, dymu nie było na żadnym z monitoringów, a po wejściu na piętro (to przynajmniej podało) też nic nie było widać, więc nic poważnego (najpewniej w takim wypadku ktoś palił papierosa pod czujką, poszło zwarcie gdzieś w pobliżu, albo była zasyfiona, bo wtedy są takie jaja) ale na 100% czy jakiś kabel nie miał przepięcia i się nie tli to wiedzieliśmy jak ze strażakami udało nam się wreszcie chyba po 1-2h czujkę znaleźć. Nie byli zachwyceni. I wcale im się nie dziwię. Tyle dobrego, że teraz przynajmniej plany z tym dostaliśmy.
Odpowiedz