Przeczytałam historię
http://piekielni.pl/78760#comments, miałam napisać komentarz, ale za długo wyszło...
Poszliśmy dziś do kina. Dawno nie byłam w kinie w weekend i chyba nieprędko znowu pójdę, bo podczas seansu trafił mnie bardzo niezmiernie straszny szlag.
Film (prawie) premierowy, niedzielne popołudnie, więc ludzi sporo. Tylko nie za bardzo wiadomo, po co ci ludzie tam przyszli.
Za nami - trzy rozkoszne królewny w permanentnym konkursie siorbania. Dorosłe. Serio. Miały napoje, miały słomki i urządziły sobie konkurs, która będzie głośniej siorbać. Przed nami - obiad rodzinny. Czteroosobowa rodzinka pożera nachosy, wymieniając uwagi na temat sosów i napojów. Sosy i napoje też między sobą wymieniają.
Co chwilę ktoś nurkuje pod fotel, bo mu coś tam upadło. Po lewej - panienka, która seans filmowy uznała za najlepszy moment do kłótni ze swoim facetem przez telefon. Scenicznym szeptem - to znaczy teoretycznie szepcze, ale kilka rzędów słyszy każde słowo, nawet pomimo efektów specjalnych w filmie. A po prawej grupka chłopaczków gimnazjalnych, komentujących pełnym głosem każdą scenę...
Próby uprzejmego zwracania uwagi przez osoby siedzące w bezpośrednim zasięgu zostały zignorowane całkowicie, podobnie jak zwracanie uwagi mniej uprzejme. Bardzo już nieuprzejme zwracanie uwagi skutkowało zapadnięciem ciszy na pięć sekund, potem zaczynało się na nowo. Wreszcie mój kolega nie wytrzymał, wstał i ryknął na cały głos: "Zamknąć mordy!!!". Efekt był niezły - kolega ma prawie dwa metry wzrostu i śpiewa w chórze w najniższych basach. I wiecie co? Zadziałało. Do końca seansu była cisza. :)
Nawiązując do historii, którą wymieniłam na początku - nie tylko w kościele ludzie ostatnio nie umieją się zachować...
Taka kumulacja to chyba wyjątkowy pech. Nigdy mi się nie zdarzyła tego typu sytuacja w kinie, a chodzę do najpopularniejszej sieciówki przynajmniej raz w tygodniu.
Odpowiedz@Agness92: Mnie się do tej pory też coś takiego nie zdarzyło. Kumulacja, bardzo dobre określenie :) Też dość często chodzę do kina, ale w tygodniu, ludzi wtedy jest mało i takich cudów nie ma.
Odpowiedz@Agness92: Aż taka kumulacja mi się nie zdarzyła, ale kiedyś koleżance wybrudzono rękaw żakietu daniem spożywanym przez sąsiadkę, nie wspominając o smrodzie garkuchni w sali kinowej.
Odpowiedz@Agness92: Mnie się raz zdarzyła podobna kumulacja, nie pamiętam na czym. Z lewej laska gapiła się w telefon albo pytała swojego misiaczka o co chodzi w filmie, z prawej trójka chłopaczków komentująca każdą scenę, z tyłu ciągle ktoś zakładał nogę na nogę w związku z czym kopał moje krzesło, a z przodu też jakieś cyrki odchodziły.
OdpowiedzTak to jest jak ludzie idą na Wonder Woman z poczucia obowiązku aniżeli dla przyjemności.
Odpowiedz@Xirdus: Akurat to nie była Wonder Woman ;)
OdpowiedzNa film do kina? Dziękuję, postoję. Żrące,albo drące ryje bydło, plus prawie godzina reklam przed seansem.
Odpowiedz@Fomalhaut: Ta,może jeszcze 2 godziny ;) Ciężko przyjść dwadzieścia minut po czasie rozpoczęcia seansu? Narzekasz na swój brak sprytu.
Odpowiedz@Billie_Jean: Albo po prostu pójść na reklamy, trailery obejrzeć z przyjemnością a reklamy normalne przegadać z osobą obok bo raczej mało komu przeszkadza rozmawianie w czasie reklam :).
Odpowiedz@Fomalhaut: My zawsze przychodzimy po rozpoczęciu seansu, właśnie po to, żeby reklam nie oglądać. A w tygodniu ludzi jest mało, więc nawet jeśli ktoś się niewłaściwie zachowuje, można usiąść daleko od niego i nie ma problemu.
Odpowiedz@skell: Bywa że przeszkadza ;) Raz kiedy tak rozmawiałyśmy z koleżanką na reklamach jakiś facet warknął, żebyśmy przestały, jak chcemy pogadać to w kawiarni, a nie w kinie :P Czasem naprawdę nie rozumiem ludzi...
Odpowiedz@Fomalhaut: w multi.. 25 min reklam
OdpowiedzOstatnio mam ogromną ochotę zabierać ze sobą pistolet na wodę o poprawionym zasięgu i celności.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Całkiem niezły pomysł ;)
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Mam lepszy pomysł. Weź ze sobą gumowe jojo. Jak jeden z drugim dostanie w łeb takim pociskiem, to moment będzie spokój :D
OdpowiedzZ tego też właśnie względu zainwestowałam w wysokiej klasy TV i zestaw kina domowego. Tylko dlatego. Lubię obejrzeć czasem dobry film ale nienawidzę zapachu popcornu i tego wszechobecnego "chrup chrup chrup". Do kina nie dam się zaciągnąć wołami, dopóki będą tam sprzedawać wielkie kubły tego śmierdzącego, chrupiącego paskudztwa.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Na pewno jest to jakiś pomysł, ale jednak duży ekran to duży ekran. Dużo filmów oglądam w domu, ale takie z efektami specjalnymi wolę w kinie :)
Odpowiedz@Golondrina: Ja też, to oczywiste. Ale jeśli tym efektem specjalnym jest przeze wszystkich chrupanie, siorbanie, szeleszczenie i ten smród to jednak rezygnuję. Kto to w ogóle wymyślił, żeby w kinach sprzedawać te wielkie wiadra śmierdzącego, tłustego chrupacza??? Ja jakiejś starej daty jestem. Jak chodziliśmy do kina w czasach szkolnych to nawet batonika nie wolno było wyjąć i zjeść, nauczyciele nas pilnowali, zresztą nikomu nie przyszło by to do głowy. Szliśmy obejrzeć film a nie się najeść. Bez przesady, ze nie da się wytrzymać 1,5 - 2 godzin bez żarcia i picia.
Odpowiedz@KatzenKratzen: to chodź na seanse nocne(o ile to dramaty), albo na jakies śmieszne godziny w stylu czwartek o 12:00(o ile masz taką możliwość, warto wypróbować w trakcie urlopu). Możesz sobie wejść raz czy drugi w rezerwacje i sprawdzić kiedy nie ma ludzi. Ja tak chodze i wiele razy się zdarzyło, że byłam sama z osobą towarzyszącą, albo poza nami była jedna-dwie osoby. Polecam.
Odpowiedz@tysenna: Też mi się kilka razy zdarzyło, że film oglądałam sobie w samotności. Świetna sprawa. Jeśli się chodzi w tygodniu, a szczególnie na wcześniejsze godziny, to ogląda się zazwyczaj całkiem luksusowo :)
OdpowiedzWybieraj kina studyjne, jakość nieporównywalnie lepsza, jedzenia tam się nawet nie kupi.
Odpowiedz@LesnyPan: Kina studyjne są świetne, ale grają tam nieco inny repertuar. Jeśli chce się obejrzeć jakieś hollywoodzkie "zabili go i uciekł", to trzeba iść do normalnego kina. A czasami człowiek potrzebuje się odmóżdżyć :P
OdpowiedzJa trafiłam kiedyś na nawiedzoną mamuśkę, która w trakcie seansu robiła zdjęcia swoim dzieciom... Błyskała przy tym lampą błyskową po oczach reszcie oglądających.
Odpowiedz@pasia251: No super. Takich akcji jeszcze nie spotkałam...
OdpowiedzKocham kino! Fajnie jest! bilet 20zł, popkorn i cola 50zł i już oglądamy 20 min. reklam 15 min. trialery, 20 min. reklam i jest mój film! Popkorn i kola się skończyły (po to są reklamy) i teraz bez przeszkód oglądam! Ktoś komentuje, para się obmacuje, ktoś się spóźnił na reklamy i ma jeszcze kolę, dzieciak popkornem rzuca w buca 2 rzędy niżej! Jest fajnie! Kocham kino!
OdpowiedzNormalnie dałabym takiej historii minus, bo irytuje mnie to narzekanie na jedzenie w kinie - uważam że częścią przyjemności pójścia do kina jest też to, że kupuje się na seans jakąś śmieciową pochrupajkę - ale z tego co opisałaś faktycznie zachowania ludzi były mocno piekielne, a już w takiej kumulacji... Aż trudno uwierzyć że tylu buraków zebrało się na jednym seansie. Byłam wczoraj wieczorem na "Wonder Woman", sala pełna, ale takich zachowań nie było w ogóle.
Odpowiedz@jass: Miałaś szczęście albo byłaś w porządniejszym kinie niż ja. W każdym razie zazdroszczę :)
Odpowiedz@Golondrina: Najgorsze co spotkało mnie w kinie (a chodzę dosyć często, w dużym mieście i w dodatku w weekendy) to ludzie gadający przez telefon (myślałam że każdy już wie że w kinie się tego nie robi, a tu jednak niespodzianka...) i bawiący się na seansie smartfonami - a to ostre światło naprawdę skutecznie rozprasza uwagę. Ale pomyśl, że taka kumulacja po raz drugi już raczej nie ma szansy Ci się trafić :)
Odpowiedz@jass: Też tak mam. Popcorn to część zabawy. Problem jest kiedy ludzie nie potrafiący elegancko jeść znajdują się blisko ciebie ale to kwestia ludzi a nie popcornu.
Odpowiedz@nasturcja: Miło że ktoś jeszcze tak uważa :) To fakt, zresztą taki buc wcinający głośno i sypiący swoim żarciem dookoła jeśli nie będzie miał żarcia znajdzie sobie inny sposób żeby przeszkadzać, ten typ tak ma. Niemniej podczas swoich dosyć częstych wypadów do kina naprawdę nie zaobserwowałam takich drastycznych przypadków. Na nocnych maratonach się zdarzało, ale w ciągu dnia nie.
OdpowiedzTroche z innej beczki, bo ni to było piekielne a raczej niepojęte. Spotkałem znajomego w kinie z jego tam jakimiś znajomymi. Film 3D. Gadka szmatka i zerkam a on ma karty do magica ze sobą. No to zaczołem się wypytywać o to a on (w skrócie). Że mają miejscówki na końcu (czyli jeden z najgorszych rzedów dla 3D) a jak im się film nie spodoba/ będzie nudny to zagraja partyjke. To ja się pytam, po co? Nie lepiej było umówić się do kogoś do domu i tam zagrać? Jak macie sobie uprzykrzać seans siadając na samym końcu i w sumie nie interesować sie filmem ?
Odpowiedz@Kecaw: Ja bym chyba wolała w takiej sytuacji w ogóle wyjść z kina. Nie da się chyba grać w karty w okularach 3D, a bez nich na seansie i tak nic by nie widzieli, więc lepiej chyba byłoby po prostu wyjść i pograć gdzieś indziej...
OdpowiedzW tym roku również wybrałem się do kina pierwszy raz od niepamiętnych czasów, chyba ostatni raz w życiu. Miałem ochotę wyjść jeszcze przed rozpoczęciem filmu, po 25 minutach wściekle ryczących reklam, nie trailerów czy jakichś krótkich spotów, 25 minut reklam biur podróży czy jeb***ch podpasek nastawionych na cały regulator, puszczanych po kilka razy tych samych. Jakoś to przebolałem, film się zaczął po prawej strzelanie puszek piwa, otwieranie setek, jedno wielkie żłopanie, wpier***nie chipsów, ciastek, szeleszczenie reklamówkami rozmowy przez telefon. Później towarzystwo zaczęło szczać, jeden wraca, reszta opowiada mu co go ominęło. Ludzie 20-40 letni nie mogący wytrzymać 2 godzin bez wpierd***a słodyczy, chlania piwa i gadania przez telefon, już nie wspomnę jakiejś tępej kur**y nagrywającej cały seans telefonem (będzie oglądać w domu czy jaki ch*j?). Żałosne buractwo i jedna wielka męczarnia.
Odpowiedz@htmzor: Otóż to. Z wymienionych przez Ciebie powodów moja noga w kinie nie postanie, choć chciałabym. Kino domowe, mimo dobrej jakości, to jednak nie to samo. Znakomicie podsumowałeś temat.
OdpowiedzMi ostatnio na filmie jakiś koleś zwrócił uwagę jak się zaśmiałam pod nosem z czegoś na filmie, że to nie jest wcale śmieszne. A potem sam wyszedł z filmu przed czasem czyli faktycznie nie było zabawnie ;)
OdpowiedzTwój kolega powinien zrobić dokładnie to, co ta babka na tym filmie https://www.youtube.com/watch?v=g3sm2RNF6C0
OdpowiedzOstatnio prawie co tydzień chodzę do kina i to do różnych. Jakoś przez 3 miesiące to tylko raz mi się zdarzyło jak dwóch arabskiego pochodzenia gości gadało przez telefon i nimi świeciło. Zostali wyproszeni. Tak to normalnie jak w kinie, ciche rozmowy na temat co się dzieje i jedzenie. Nic co by przeszkadzało, no chyba, że ktoś szuka byle pretekstu, by się na kimś wyżyć.
Odpowiedz