Będzie o pracy w McDonald's.
Na początku muszę zaznaczyć (i mówię tu wyłącznie w imieniu własnym), że praca w Maku mi odpowiada. Chyba trafiłem na taki lokal jaki pokazują w reklamach: z pracownikami nie mam problemów, managerowie i kierownik też są całkiem ugodowi, można sobie pozwolić na trochę większą swobodę, grafik jest zawsze układany pod studia. Słowem, praca niemal idealna dla studenta.
Niestety jednak, wśród klientów (sorry, powinienem powiedzieć "Gości", ale tak naprawdę mało kto tego przestrzega) zdarzają się takie kwiatki (lub chwasty), które uważają cię za podczłowieka, tylko dlatego że stoisz po drugiej stronie kasy w McDonald's. Prawdopodobnie podpinają sobie w umysłach do twojej twarzy notatkę: "No tak, ten to nic w życiu nie osiągnął" i mają Maka za nie wiadomo jaki kołchoz.
Ale nie jestem tu by bronić tego przybytku taniego żarcia średniej jakości. W tym pierwszym tekście opowiem wam o sytuacji, która zdarzyła się całkiem niedawno, może z 2 tygodnie temu:
Przyjechałem na pierwszą zmianę ("śniadaniową"), na godzinę 7. Ruch nie był jakiś szczególnie duży, może sześć osób, z czego część czekała już na zamówienia. Tu muszę zaznaczyć, że rano jest zazwyczaj bardzo mało osób, plus końcówka zmiany nocnej, więc w porywach może być 10 osób w całym lokalu. Dostałem przydział (kasjer), wkład początkowy i zalogowano mnie na miejsce. Nie minęło pięć minut jak z miejsca gdzie czeka się na odbiór podchodzi do mnie babka, z wyrazem wyraźnego obrzydzenia. Żadnego 'dzień dobry', 'przepraszam', czy 'pocałuj mnie w rzyć'... Chociaż nie, cofam, jedyne co powiedziała to:
- Teraz to już sami sobie tą kawę pijcie!
Po czym zmięła paragon w kulkę, rzuciła nim we mnie, odwróciła się na pięcie i odeszła. Z ciekawości sprawdziłem numer jej zamówienia. Czekała niecałe dwie minuty.
gastronomia
A gdybym mogła to wypiłabym, nie wiem jakie zasady funkcjonują jeżeli chodzi o takie rzeczy, ale szkoda żeby opłacona kawka nie została wypita. :D
Odpowiedz@Turututut: Została wylana (na straty) lub wydana kolejnej osobie.
OdpowiedzTakie czasy, że się ludziom poprzewracało w doopach. Najtrudniejsze to zachować wymagany procedurami uśmiech - nawet mając debila przeciw sobie. Serdecznie podziwiam młodych ludzi zmagających się z roszczeniową postawą jaśniepaństwa odwiedzającego fast food. Często jadam w MC, bo tak mi wygodnie - blisko, szybko, tanio.
OdpowiedzJedna typa rzuciła się z ryjem do jednej kasjerki,bo ,, to nie jest pięciogwiazdkowa restauracja, żebym czekała 5 minut na jedzenie!" A wtedy był naprawdę duży ruch...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Widać w odbycie była i gumno widziała. Od kiedy w pięciogwiazdkowej restauracji na jedzenie czeka się 5 minut? Tam się np. wskazaną przez klienta rybę wyjmuje się z akwarium, dopiero przy nim patroszy i przyrządza. Ten czas oczekiwania, wypełniony pogawędką biznesową/miłosną jest częścią ceremoniału posiłku. Do takiej restauracji się nawet nie chodzi po to, żeby się najeść, tylko właśnie pogawędzić w nastrojowej atmosferze!
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: Pewnie właśnie o to jej chodziło, że nie jest w miejscu w którym musiałaby długo czekać na jedzenie. Niemniej jednak pokazała kompletny brak kultury...
OdpowiedzPani zrobiła z siebie idiotkę, płacąc a nie korzystając z usługi. Brak kultury wobec pracowników marketów, fast foodów jest chyba próbą dowartościowania się lub marną okazją do wywyższania się.
Odpowiedz"Taniego żarcie średniej jakości", nie jest ani tanie, ani nawet niskiej jakości, tylko do dupy. Jak baba jednak zapłaciła, a nie wzięła jeszcze nie przygotowanego napoju, to czysty zysk dla firmy, że dostała gotówkę za nic, a ponadto utraciła głupią i bezczelną klientkę.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Wg tabeli wartości odżywczych aż tak niskiej jakości nie jest - wystarczająco, żeby uznać za "średnią jakość". Z tym, że nie jest tanie, muszę się zgodzić - żeby się najeść, muszę tam wydać ok. 30 złotych, czyli tyle, ile kosztuje normalny obiad w jakiejś normalnej restauracji. Ale że większości ludzi wystarczą frytki z burgerem czy dwoma, to wychodzi mniej niż za normalny obiad. I taki to zysk dla firmy, że kawa pewnie poszła na straty, których jest dobrych kilka-kilkanaście kilogramów dziennie (a przynajmniej tyle było w Maku, w którym pracowała moja kuzynka).
OdpowiedzPiekielność piekielnością, ale plusa masz za tych „Gości". Bo rzeczywiście mało kto tego przestrzega.
OdpowiedzMac jest tani ? Gdzie, kiedy, w jakiej rzeczywistości :P ?
Odpowiedz@czaron: Dużo zależy od tego czy lokal jest korporacyjny czy na licencji (tj. prywatny). Poza tym, i to odkryłem dopiero podczas pracy, ceny zmieniają się od jednego Maka do drugiego.
Odpowiedz@MakMatt94: Wszędzie są takie same ceny, zestaw 16, 2foru już chyba 6-7 zł. Za 16 to już można zjeść normalny obiad, a zamiast 2foryou normalną kanapkę (sałata, mięso/jajko, jakieś tam inne warzywa, ewentualnie sos).
OdpowiedzOK klientka zachowała się jak idiotka. Ale ... W Maku, w porze śniadaniowej, przy niewielkim ruchu, trzeba CZEKAĆ na kawę ?? SERIO ??!!
Odpowiedz@BORCH: Hm? Czekania nie uniknie się, nieważne czy jest to osiem Big Mac'ów czy jedna kawa. W bardzo niewielu lokacjach pozostał jeszcze "stary system", gdzie rzeczy robi się na zapas. A kawa też musi przepłynąć przez ekspres. Jedna leci szybciej (np. cappuccino, gdzie czystej kawy jest mało), inna dłużej (np. czarna).
Odpowiedz@MakMatt94: W takim razie poproszę o małe wyjaśnienie. Rzadko bywam w MD i jakoś nigdy mnie nie interesował szczegółowy system pracy obsługi. Ale zawsze miałem wrażenie, że napoje wydaje od razu kasjer, ewentualnie osoba asystująca przy kasie (czasami plącze się tak ktoś przy kasjerach :)). Odsyłanie do "poczekalni" osoby kupującej tylko kawę, którą robi się zaraz po odwróceniu się w stronę ekspresu jest trochę bez sensu.
Odpowiedz@BORCH: To właśnie było za poprzedniego systemu. Wtedy kasjer przyjmował zamówienie, z kuchni czekał na kanapki czy frytki (które wtedy jeszcze były robione na zapas), a za nim stały fontanny z napojami, ekspresy, czy maszyny do lodów. :) Teraz (czyt. w ostatnich pięciu latach) jest to nieco inaczej: stanowiska są bardziej podzielone. Jedynym obowiązkiem kasjera jest przyjęcie zamówienia i wydanie paragonu z numerem. Gdy numer wyświetla się na tablicy, podchodzi się do stanowiska wydawania i odbiera gotowe zamówienie. Z jednej strony jest to dobre, bo nie tworzy się kolejka od kasy do drzwi wejściowych... a z drugiej no właśnie, trzeba czekać aż osoba na stanowisku napojów (w co wchodzi zarówno zimne, ciepłe, jak i desery - trzy monitory to pilnowania) wszystko przygotuje. A osoby "asystujące", to prawdopodobnie managerowie, którzy mają swoje obowiązki (np. kontrola sprzedaży, którą też pokazują im ekrany kas), albo instruktorzy szkolący nowych pracowników.
OdpowiedzTeż pracowałam w trakcie studiów w Maku i pamiętam akcję gdzie gościu zrobił nam awanturę że zamówienie dostał ZBYT SZYBKO! Nie było innych zamówień, a chłopaki na kuchni lubili robić sobie wyścigi - ludzie robią wszystko żeby zabić monotonię - więc rzeczywiście bardzo szybko zostało mu wydane zamówienie. Gościu twierdził, że na pewno ta kanapka jest stara skoro nie musiał długo czekać...
OdpowiedzKlientka piekielna na pewno, ale... Ostatnio kawa w McDonalds zrobiła się paskudna, lurowata, do tego o 30% droższa. Powód? Każdy McDonald przeszedł na McCafe - co miało sugerować kawę bardziej luksusową, wymyślną itd. A skutkuje to tym, że ZWYKŁA BIAŁA KAWA kosztuje 10 zł (wcześniej np. 6 zł - jest różnica, prawda?). Jak dla mnie - FATALNY ruch McDonald, ewidentny skok na kasę.
Odpowiedz@LoonaThic: O! Dowód na moją teorię o różnicy cenowej. U nas biała duża jest po 8,50, średnia 7,90, mała 6,50.
OdpowiedzCoś w tym jest, że awanturują się najczęściej ludzie, którzy wcale tak długo nie czekają... potwierdzone doświadczeniem moim z mięsnego - awantury niemal ZAWSZE robią ludzie, którzy są drudzy lub trzeci w kolejce i przyszli minutę temu. Zawsze. Natomiast prawie nie zdarzają się, gdy jest kolejka na 10 osób i każdy stoi po 15, czasem nawet 20 minut.
Odpowiedz@szafa: Przyzwyczajeni do "teraz-już-zaraz!"... Ale w dobrym mięsnym warto stać. :)
Odpowiedz@InuKimi: Też tak uważam :) Tak samo jak do dobrego doktora czy mechanika warto poczekać :)
Odpowiedz@InuKimi: Stój - Halina!
OdpowiedzSfrustrowana kobieta musiała się na kimś wyżyć i padło na ciebie. Współczuję. Ale chętnie poczytam więcej historii z Maka. ;)
Odpowiedz