Za czasów gdy uczęszczałam jeszcze do szkoły, często brałam udział w różnych zawodach sportowych. A to biegi, a to basen, czy taniec.
Udało mi się raz zdobyć I miejsce w swojej kategorii wiekowej. Dyplom i medal zawisły w szkolnej gablocie. Powisiały tam jakiś czas i zostały wymienione na inne osiągnięcia uczniów. Zgłosiłam się więc do wuefistów o zwrot zdobytego medalu i dyplomu. Chciałam mieć je w domu na pamiątkę. Pani zaczęła szperać w magazynku. Dość długo tam była, co zaczęło mnie niepokoić. W końcu wyszła ze złotym medalem w ręku twierdząc, że mojego nie może znaleźć, ale ten jest uniwersalny (bez opisu w jakiej dziedzinie zdobyty), więc da mi ten. Dyplomu brak. Ok, wzięłam. To pierwsza piekielność.
Mój ojciec ożenił się drugi raz i mam młodszego brata z jego drugiego małżeństwa. Brat ten udziela się w szkole w sekcji sportowej i również zdobywa medale i dyplomy. Piekielnością drugą jest tu żona taty. Gdy po szkole wyprowadzałam się, aby się usamodzielnić, żona taty zabrała mi mój medal twierdząc, że to brata. Co najśmieszniejsze - medal za III miejsce oddała bez piśnięcia słówka...
Ja wiem, że to tylko kawałek metalu. Ale mimo wszystko jest to pamiątka i MOJA WŁASNOŚĆ.
To nie płacz na piekielnych tylko weź co swoje a jak macocha będzie miała z tym problem to ją opi***ol z góry na dół. Nie jesteś od niej zależna więc nie widzę problemu.
Odpowiedz@babubabu89: Myślisz, że tego nie zrobiłam? Owszem, zrobiłam, tylko nie opisałam. Przedstawiłam tylko to, co piekielne.
OdpowiedzJejku, jeżeli niedałabym rady chociaż polubić dzieci z poprzedniego związku partnera, dałabym sobie spokój z takim związkiem. Po co sobie i innym zatruwać życie?
OdpowiedzPowieliła stereotyp wrednej macochy.
OdpowiedzDoskonale rozumiem - sama bardzo szanuję swoją kolekcję medali. Może nie są z żadnych szlachetnych metali, może najtańsze z marketu, ale wywalczyłam je i mają dużą wartość sentymentalną. :) A jak dwa lata temu udało mi się wygrać puchar w biegach (trzeci do kolekcji, dwa poprzednie za dzieciaka z Aikido) byłam przeszczęśliwa - za dzieciaka to owszem, ale kto by się spodziewał, że dorosłej babie tyle radości sprawi kawałek złotego plastiku z kamiennym cokołem? :D Więc wiesz - takie pamiątki są super. :)
OdpowiedzJa nigdy nie odzyskałam dyplomu za konkurs literacki. Źle zapisali nazwisko i wysłali go do szkoły. Jak chciałam go odzyskać to najpierw stwierdzili, że nic nie przyszło, a potem, że oddadzą jak nie skserują. Minęły 4 lata, a dyplomu brak.
OdpowiedzZdarzyło mi się w gimnazjum (kiedy to było...) wygrać kilka konkursów. W gablocie wisiały ksera dyplomów, i jakoś nikt na ten temat nie dyskutował. Czemu wszędzie nie może być tak prosto?
Odpowiedz