Niedaleko mojego bloku wygospodarowano parking na cztery auta, parkować trzeba zatoczkowo (równolegle). Kto mieszka "na blokowisku" z czasów minionych, wie, jak cenne jest każde miejsce.
Do ok. godz. 15 parking święci raczej pustkami. Wraca z roboty pierwszy sąsiad i parkuje w zatoczce zostawiając przed sobą miejsce na 3/4 auta (ewentualnie na Smarta, ale nikt z osiedla nie ma takiego auta).
Minuty późnej wraca z pracy drugi sąsiad, parkuje w zatoczkę przy jej drugim końcu zostawiając za sobą też miejsce na 3/4 wielkości samochodu. I tym sposobem bystrzy sąsiedzi z parkingu na 4 miejsca robią parking na 2 auta.
To jakiś większy problem z dojechaniem do krawędzi?
Osiedle
Tak jak nie popieram samosądów, tak tutaj mam wrażenie cuda mogłaby zdziałać anonimowa karteczka za wycieraczką z informacją, że po osiedlu chodzi jakaś wredna, niezidentyfikowana banda, która spuszcza ludziom powietrze z opon - ale podobno jest cudowny sposób, żeby się obronić, wystarczy nie parkować jak burak i zostawiać innym mieszkańcom miejsce. A jak spuszczanie powietrza zbyt drastyczne (jak sąsiad gapa i nie zauważy to sobie może koło uszkodzić), to można kupić najtańszą szminkę i ponowić wiadomość na szybach - nie niszczymy cudzej własności (w odróżnieniu od popularnych nalepek, które mogą niszczyć szybę), a czas spędzony na doczyszczeniu sąsiad może spędzić na pewnych przemyśleniach.
Odpowiedz