Zainspirowana historią:
http://piekielni.pl/78669
Moje dziecko w tym roku brało udział w konkursie na najpiękniejszą Marzannę. Sporo się przy tym natrudziło ( i nabrudziło). Młoda zaniosła kukiełkę do szkoły, odczekała na wyniki i w końcu nastał wielki dzień - okazało się, że konkurs wygrała (był do konkurs ogólnoszkolny).
W nagrodę dostała dyplom i:
1. Książeczkę Kubusia o sokach
2. Tabletki do zmywarki! (ośmioletnie dziecko)
3. Próbkę Persila do kolorów! (nadal ośmiolatka)
4. Podkładkę pod talerz z Indykpolu
5. Breloczek reklamowy, nie pamiętam jakiej firmy (prosty brelok z nazwą firmy)
Jedni powiedzą - dużo prezentów, a ja patrząc na to badziewie cieszyłam się, że dostała chociaż dyplom. I szczerze mówiąc tylko dyplom sobie zatrzymała.
Naprawdę lepiej by było kupić dzieciakowi czekoladę za 2 zł lub wykosztowując się strasznie- maskotkę za 5 zł, niż dawać takie śmieci.
Wstyd.
szkoła
Masz szczęście, że dostała dyplom. Też zastanawiam się kto i dlaczego wybiera takie nagrody. Mając do dyspozycji 10 PLN na dzieciaka można zrobić atrakcyjne nagrody, które będą świadczyły o tym, że młodego człowieka i jego wysiłki traktuje się poważnie...
Odpowiedz@z_lasu: a te 10 zł. to skąd, jak sądzisz, ma się wziąć? Szkoła, jako instytucja, nie ma środków na nagrody. Ma na kredę, prąd, pensje, papier toaletowy, ale nie przewiduje się finansowania nagród. Nauczyciel z własnej kieszeni? Tak jak finansuje szkole swoje długopisy, swój komputer, swoją drukarkę i papier do niej, spinacze, skoroszyty, generalnie artykuły biurowe niezbędne do pracy, które w każdym gminnym urzędzie byle asystentka sekretarki ma na kopy na wyposażeniu stanowiska pracy. Czasem rada rodziców z zebranych składek coś rzuci. Zwykle zakupi dyplomy po 1.50 sztuka. Nadruk już na własnym nauczycielskim sprzęcie. Skąd zatem te 'nagrody'? Sponsorzy. Obdzwaniasz znajome i nieznajome firmy, hurtownie itp. instytucje, które czasem przyślą coś sensownego a czasem wypchną niechodliwy towar. Jak dobrze żebrzesz, to się czasem trafi coś fajnego dla zwycięzcy. A czasem nie.
Odpowiedz@Taczer: to niech dają same dyplomy. Z resztą nikt ich nie przymusza do organizowania konkursów. Dawanie takich śmieci tylko demotywuje.
Odpowiedz@menevagoriel: owszem, w tym wypadku ograniczyłabym się do dyplomów. Nie przymusza? :) Wiesz, koniec roku jest i jednym z dokumentów, jaki wypełniam, nosi tytuł: konkursy i imprezy zorganizowane przez zespół. Nr kolejny, tytuł, typ (szkolny, rejonowy etc.), rodzaj, liczba uczestników i coś tam jeszcze. Na radzie końcowej będzie wytrząsanie się, czemu matematycy zrobili mniej/więcej imprez od polonistów, czy tam odwrotnie. I czemu wszyscy nie robią więcej imprez, nie zaprosili prasy/radia/telewizji, władz gminy/powiatu/województwa i kraju... bo to ważne, żeby o szkole było głośno. Na relacje z tychże pójdzie pięć razy więcej czasu, niż na sprawozdania dotyczące nauczania. Ono jakieś takie nieszczególnie istotne się zrobiło.
Odpowiedz@Taczer: To, że nie ma nagród świadczy tylko o mhh... delikatnie mówiąc, nieudolności nauczycieli. Mam nieodparte wrażenie, że w większości klas wystarczy wspomnieć o takich potrzebach i natychmiast znajdą się atrakcyjniejsze dla dzieci drobiazgi niż persil i tabletki do zmywarki. Sam mam pudełko fajnych notesów reklamowych z motywami dziecięcymi, które stoi i się kurzy. Do tego dobrą umowę z firmą robiącą kubki (można zamówić za groszę dowolny nadruk). Tak na szybko wpadło mi do głowy. A gdybym pomyślał i krzyknął do znajomych to znalazłyby się dużo fajniejsze rzeczy. I zakup na potrzeby nagród kresek czy farbek też by mnie nie zabił. Tylko trzeba o tym mówić, a nie płakać, że wymaga się cudów od nauczycieli. Wymaga się komunikatywności i artykułowania potrzeb a nie płaczu jak to jest ciężko bo trzeba wypełniać tabelki i organizować konkursy. Organizacja to również zapewnienie satysfakcji zwycięzcom. I tak, znacznie lepszy jest sam dyplom za zwycięstwo niż takie rupiecie. Skoro jesteś nauczycielką powinnaś wiedzieć, że dzieci doskonale wyczuwają kiedy są traktowane niepoważnie. Swoją drogą 1,5 za 1 szt. dyplomu, to przepłacanie 2x. Paczka 25 dyplomów kosztuje poniżej 20 zł.
Odpowiedz@Taczer: Większość szkół ma w budżecie środki przewidziane właśnie na nagrody w konkursach, nagrody na zakończenie roku szkolnego etc.
Odpowiedz@menevagoriel: Z jednej strony masz rację i porządna nagroda podziałałaby motywacyjnie na dziecko, jednak takie nagrody jak dostała twoja córka mogły wyniknąć z kilku przyczyn, np organ prowadzący obciął szkole fundusze, a dyrektor w związku z tym przestał finansować szkolenia dla nauczycieli i nagrody w konkursach, (to najłatwiej ograniczyć,) firma sponsorująca konkurs się wycofała w ostatniej chwili i na prędko coś trzeba było wykombinować. Nauczyciele robiący awans muszą robić konkursy, ale nie oczekujmy od nich, że z własnych pieniędzy będą kupowali dzieciom fajne nagrody.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 czerwca 2017 o 2:34
@kertesz_haz: Sorry ale nagrody są częścią organizacji konkursu. I ogłaszając konkurs wypadałoby mieć je zabezpieczone. Jeszcze raz. Nikt nie oczekuje, że nauczyciel SAM za SWOJE pieniądze kupi nagrodę dla dzieci. Ale z całą pewnością oczekuje się traktowania dzieci poważnie i artykułowania potrzeb. Nikt mi nie wmówi, że wszyscy rodzice nie chcą współpracować. Niektórzy nie chcą. Ale większość jest chętna.
Odpowiedz@menevagoriel: Widzę, że dużo śmieci dostałeś i bardzo cię to zdemotywowało. Pisze się "zresztą" (nie zawsze, sprawdź to sobie dokładnie).
Odpowiedz@Taczer: Też ostatnio mam wrażenie, że najmniej istotne w szkole jest nauczanie. I z roku na rok coraz gorzej, niedługo nauczyciel (nie daj Boże wychowawca) w ogóle nie będzie miał kiedy prowadzić lekcji, bo już teraz dnia ledwo starcza na coraz głupsze i bardziej szczegółowe papiery...
OdpowiedzNaszą firmę obsługuje biuro rachunkowe no i cała dwójka księgowych są zapalonymi wędkarzami i należą do koła wędkarskiego. Dwa razy do roku (długie weekendy związane z Bożym Ciałem i z 15 sierpnia) odbywają się konkursy wędkarskie dla dzieci. Panowie księgowi na nagrody zbierają długopisy, ołówki, breloki kubki i inne gadżety nadrukami firmowymi z firm które obsługują.
Odpowiedz@rodzynek2: Kurcze! Takie długopisy, ołówki i kubki to fajna sprawa. No i każdemu się przydadzą. Ale tabletki do zmywarki i proszek dla ośmiolatki?
OdpowiedzZatkało mnie! No chamstwo skończone! Jak tak można! to niby pedagodzy, którzy powinni rozumieć co jest właściwą nagroda dla ośmiolatka
OdpowiedzMoja córka wiele razy brała udział w szkolnych konkursach: na szopkę betlejemską, stroik bożonarodzeniowy/wielkanocny, palmę czy inne. Nie zawsze wygrywała, ale pamiętam, pamiątkowy dyplom dostawało każde dziecko. A miejsca zwycięskie lub wyróżnione nagradzane były książkami odpowiednimi do wieku dziecka (bajki, lektury, albumy, fotoprzewodniki). Szkoła jest biedna, wiejska, w województwie rolniczym, ale takie nagrody były odkąd pamiętam. Do tej pory mam piękne wydanie "W pustyni i w puszczy", które sama dostałam w nagrodę w jakimś konkursie.
OdpowiedzA zastanowiłaś się skąd szkoła ma brać pieniądze na nagrody? Z pensji pracowników?
Odpowiedz@unaragazza: Jak są takie mameje, że nie potrafią zorganizować nagród, to może faktycznie z pensji nauczycieli. Skoro nie potrafią odezwać się do rodziców o takich potrzebach, to nie będą się odzywać również w przypadku zabierania im pieniędzy z pensji.
Odpowiedz@z_lasu: Śmieszny jesteś. Każdy rodzic wpłaca klasowe, komitet rodzicielski - a skoro nie wpłacają, to i nagród nie ma. A do płacenia przymusić też nie można.
Odpowiedz@InuKimi: To co piszesz, to tylko dowód na to, że nauczyciel, to dupa a nie organizator. Inną sprawą jest wołanie o kasę a inną o nagrody rzeczowe. Nie powiesz mi, że nagrody za wszystkie konkursy są sponsorowane z komitetu - bo to bzdura. Zresztą, jak komitet prężny to ma również sponsorów a nie tylko składki.
OdpowiedzMaskotkę za 5 zł? To chyba z 15 lat temu... Teraz byle gówniany misiek ze Smyka albo 5 10 15 to wydatek 50 zł +
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2017 o 13:51
@Jaladreips: jak kupujesz w smyku to rzeczywiście płacisz 50 zł za maskotkę, którą ja kupuję za 5 zł.
OdpowiedzJak rodzice nie wpłacają na klasowe to nie z czego nagród kupić... Uczniowie z klasy mojej mamy dostaną cokolwiek na koniec roku tylko dlatego, że udało nam się dojrzeć w "książkach za 1 zł" paczkę "Pieśni, fraszek i trenów" Kochanowskiego... To się kupiło, z własnych, a jakże.
Odpowiedz@InuKimi: Rodzice nie wpłacają na klasowe... Wszyscy rodzice, czy 2-3 osoby z najtrudniejszą/patologiczną sytuacją? Mama prosiła o nagrody rzeczowe? czy tylko wołała o pieniądze? Bo to jest istotna różnica. Nie wiem czy dałbym nadprogramową kasę. Natomiast rzeczy, które nadają się dla dzieci na nagrody, bez problemu.
OdpowiedzKurde! Jak w mojej szkole podstawowej nagrodą był papier toaletowy to wszyscy brali udział z ochotą! Jako pierwsza nagroda kredki świecowe chińskie 36 kolorów - marzenie! druga tabliczka czekolady, a w zasadzie był to "wyrób czekoladopodobny" - tak było opisane :). A teraz bez tableta to nie ma konkursu
Odpowiedz"Dzisiejszy konkurs na najpiękniejszą marzannę sponsorują: Maspex, Henkel, Indykpol, Tesco. Dziękujemy za udział w konkursie, gratulujemy zwycięzcy..."
Odpowiedz