Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie dosyć krótko, może nie dla wszystkich piekielnie, jednak mnie opisane poniżej…

Będzie dosyć krótko, może nie dla wszystkich piekielnie, jednak mnie opisane poniżej zjawisko przeraża.

Mój ojciec od 10 lat (od nowości) serwisował samochód w jednym punkcie w stolicy. Wszystko było dokładnie sprawdzane, nie można było się do niczego przyczepić. Akurat zbliżał się termin przeglądu, a udaliśmy się na tydzień na działkę. Chcąc nie chcąc samochód trzeba było odstawić do najbliższej Stacji Kontroli Pojazdów.

Nastał ten dzień, w którym tata pojawił się przed w/w budynkiem wraz z autem. Przy rozmowie z "szefem" SKP tata stwierdził, że mu się spieszy i zapytał czy długo będzie musiał czekać. Pan zrobił maślane oczka i głosem pełnym zdziwienia powiedział: "Taaaaaak? To zapraszam do "biura".

Potem wszystko trwało 3(!) minuty. Ów pan pobrał opłatę 99 złotych (stała stawka za przegląd), wbił w dowód rejestracyjny pieczątkę i skończył swoją robotę. Jedyne co zrobił przy aucie to spisał stan licznika. Żadnego sprawdzania hamulców, płynów, korozji etc.

I wyobraźcie sobie - przyjeżdża 30-letni gruchot, który sypie się z każdej strony. Normalnie nie mógłby zostać dopuszczony do ruchu, lecz w tej, jakby nie patrzeć, "wiejskiej" SKP każde auto może pozytywnie przejść przegląd. Nieważne, że nie zdąży wyhamować albo rozpadnie się przy prędkości autostradowej. Ważne aby zarobić i się nie narobić.

Stacja Kontroli Pojazdów Radzymin

by HHH723
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar karol2149
7 11

Tyle, że z tego co się orientuję to gość bierze na siebie całkiem sporą odpowiedzialność i sam dąży do bankructwa w razie wypadku takiego gruchota.

Odpowiedz
avatar HHH723
2 4

@karol2149: podejrzewam, że w Polsce wymigałby się od jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo "jak sprawdzałem to samochód był w idealnym stanie". To pewnie kierowca w tak krótkim czasie go zniszczył.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@karol2149: Nic nie bierze na siebie, bo zawsze może powiedzieć, że na badaniu pojazd był sprawny. A co se działo po wyjeździe to przecież tylko Bóg raczy wiedzieć.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
2 6

@Xirdus: od ponad roku prowadzę auto, a że prowadzę (a raczej parkuję) źle, to mam je całe poobijane, łącznie z wgniecionymi miejscowo zderzakami. Nikt mi nie robił z tego tytułu problemów na dwóch przeglądach, jakie mam za sobą.

Odpowiedz
avatar whateva
-1 1

@Xirdus: Mój pierwszy samochód miał trochę rys i wgnieceń, wyłamane kilka cm kw. tylnej lampy i trochę podobnych wizualnych niedociągnięć - ot, pierwszy pojazd przeznaczony na naukę i zajeżdżenie - za to silnik, hamulce i amortyzatory w stanie idealnym. Przeglądy przechodził z marszu, w losowo wybranych SKP, i żaden diagnosta nawet nie miauknął.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@Xirdus: Pomyślałeś, że niekoniecznie oznacza to, że TY bierzesz odpowiedzialność za SWÓJ samochód? Przecież o wiele bardziej prawdopodobne jest, że to KTOŚ inny, kto ma rozwalone auto, wjedzie w Twoją brykę albo w Ciebie na chodniku. Jeśli kogoś nie stać na samochód w dobrym stanie technicznym, to sorry, ale niech nie kupuje. Jego życie, jego broszka, ale co, jeśli się nie rozwali na drzewie, tylko na pełnym ludzi przystanku?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

A może ten wasz samochód "wygląda" na sprawny. Jakby przyjechał rozpadający się 30 letni gruchot to może by go tak na oko nie dopuścił do ruchu? Wasz wyglądał na zadbany, żadna odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
5 5

@noddam: i zapewne też dużo dała w dowodzie cała kolekcja pieczątek z tej stacji. Gdy ja pierwszy raz przyjechałem na jedną stację, to auto zostało bardzo dokładnie przetrzepane i opukane z każdej strony. Wykładziny mi powyciągali szukając nr nadwozia. Gdy później diagnosta widział już swe wcześniejsze wpisy, to mniej restrykcyjnie do badania podchodził. Kluczowe podzespoły jednak sprawdzał, tak że co jakiś czas wychodziło że gałka zużyta, czy tylne jedno koło na ręcznym nie hamuje.

Odpowiedz
avatar no_serious
1 1

@vonKlauS: Ale w tej historii to zupełnie nowa stacja diagnostyczna. Ojciec autorki był tam pierwszy raz.

Odpowiedz
avatar HHH723
0 0

@no_serious: autora*

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@no_serious: Mechanik otwiera książeczkę, a tam kolekcja 10 pieczątek z autoryzowanego serwisu. Auto zadbane i sprawne.

Odpowiedz
avatar HHH723
2 2

@noddam: ale może zrozumcie, że to nie ma prawa odbyć się na takich warunkach. Samochód MUSI wjechać na hamownię oraz mieć sprawdzone płyny eksploatacyjne.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
1 1

Plyny eksploatacyjne? A kogo to obchodzi czy olej w moim samochodzie ma 3 miesiące czy 3 lata? Jak czytałem instrukcje kilku samochodów to według nich to olej się tylko dolewa (dopuszczalne spalanie to litr na 1000 km). Płyn hamulcowy wymienia się co 3-5 lat, a najlepsze słyszałem w jednym ASO jak pojechałem na wymianę oleju w automatycznej skrzyni (wymiana co 5 lat, lub 60kkm). Twierdzili że oleju się nie wymienia.

Odpowiedz
avatar HHH723
-1 1

@sutsirhc: nie mówię o wieku płynów, a bardziej o ich chociażby ilości. Przyjedzie osoba, którą pod machę nigdy nie zagląda, a będzie miała za mało płynu hamulcowego. Wypadek murowany.

Odpowiedz
avatar no_serious
2 4

@noddam: I co z tego? Jego obowiązkiem jest sprawdzenie.

Odpowiedz
avatar Zucchini
-1 3

Mnie bardziej przeraża, że są osoby, które się na to godzą, bo domyślam się, że twój ojciec słowem się nie odezwał, zapłacił, zabrał papiery i do widzenia. Miałam taką samą sytuację ale była to stacja w której pracował znajomy, raz mi zaproponował coś takiego, powiedziałam:"nie rób jaj", niestety jak się później okazało nie tylko mi takie coś proponowali bo po jakimś czasie właściciel umieścił tam kamery

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

@Zucchini: Nie tylko zgodził, ale sam powiedział że mu się spieszy. Facet po prostu zdał się na intuicję, ocenił go jako rozsądnego człowieka i poszedł mu na rękę. I jeszcze pretensje.

Odpowiedz
avatar HHH723
0 2

@asmok: gdyby mnie i mojego ojca to nie wkurzyło to bym tego nie napisał. Przez "spieszy mi się" miał na myśli szybkie zabranie się za sprawdzanie auta, a nie robotę na :odpie*dol się". Jak widzę wielu czytelników ma problem ze zrozumieniem przesłania, ale czego się mogłem spodziewać.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-2 2

To jest nagminne w stacjach w małych miejscowościach, gdzie ludzie muszą mieć auto, bo nie ma jak się dostać dokądkolwiek (bus 2 x dziennie do najbliższego miasteczka). Stacja taka nie zarobiłaby grosza, gdyby zechciała sprawdzać stan tych aut. Inna sprawa, że w takich przypadkach służą one głównie do przejechania tylko kilku kilometrów bocznymi drogami celem dostania si,e do pracy, jak nie ma innej alternatywy. Taka sytuacja była w rodzinie mojego byłego męża.

Odpowiedz
avatar kubeck30
0 0

Ze skrajności w skrajność. Ja na ten przykład rejestrując moją igłę (zajmuje sie nin teść podczas wizyt, mechanik silników lotniczych z zawodu, więc gdy coś trzeba wymienić to wymieniamy, płyny sprawdzane co wizyta, lepszej opieki nad autem sobie wyobrazić nie można). Jezdziłem po 4ch serwisach, gdzie w 3ch "specjalista" nawet go nie "otworzył" i orzekł, że nie podbije. Gratuluje tym 3-m rentgena w oczach, ale radze go trochę wyregulować, bo im źle pokazuje. Więc ze skrajności w krajność, jedni bez patrzenia podbijają rdzę która się tylko na taśmie trzyma a inny bez patrzenia (do środka) orzekają, że złom. Nie dogodzisz...

Odpowiedz
avatar Maszin84
0 0

U mnie w mieście jest SKP z serwisem, która jest chyba najpopularniejsza w mieście. Zdarzało im się ponoć kiedyś, że wbijali pieczątkę bez sprawdzania. Działo się tak do czasu, kiedy policja zatrzymała jednego kierowcę i zabrała dowód za jakąś awarię. Pewny siebie kierowca powiedział, że jeszcze dzisiaj będzie miał ten dowód z powrotem. Pojechał na ww. stację, wszedł do biura i wyszedł z wydrukowanym przeglądem. Nie spodziewał się, że będzie śledzony. Stacja ponoć dostała bardzo dużą karę, miała ponoć problem z uprawnieniami do przeprowadzania kontroli. To wszystko ponoć. Ale wiem, że ta stacja nie wypuści mnie z pełnym przeglądem nawet z lekko pękniętym zderzakiem, albo przepaloną żaróweczką (jedną z chyba 7) w górnym stopie.

Odpowiedz
Udostępnij