Z tego co zauważyłam poziom empatii na piekielnych nie jest zbyt wysoki, ale trudno. Być może chociaż część osób skłonię do refleksji.
Jestem bardzo spokojną osobą, ale od dziecka mam jeden problem. Bardzo denerwują mnie dźwięki typu mlaskanie, siorbanie, itp. Denerwują to mało powiedziane - one wywołują u mnie furię! Te dźwięki sprawiają mi fizyczny i psychiczny ból. Gdy jednak w domu zwracałam na to uwagę, rodzice krzyczeli na mnie, więc z czasem przestałam o tym mówić. Jakiś czas temu dowiedziałam się, że nie jestem jedyną osobą z takim problemem i że nawet ma on nazwę - mizofonia.
Powiedziałam o tym w domu. Zero reakcji. Nic się nie zmieniło. Dalej sobie coś wymyślam. Dlatego zaczęłam posiłki jeść w samotności. Oczywiście pretensje, bo jak to tak? Stwierdziłam jednak, że nie mam zamiaru przechodzić przez mękę dla kogoś, kto nie jest w stanie na moją prośbę powstrzymać mlasków, cmokania i siorbań. Podejście niektórych znajomych jest identyczne. Albo z tego żartują albo ignorują problem.
Czy naprawdę zamykanie ust w czasie żucia to taki ogromny problem? Albo użycie nitki dentystycznej lub wykałaczki do wyjęcia resztek jedzenia spomiędzy zębów jest takie niewykonalne?
mizofonia
Czytam regularnie ten portal, po co dublujesz, lub, co gorsza, kopiujesz nie swoje historie? Ta już tu była.
Odpowiedz@Grejfrutowa: yyy... ze co prosze? Po pierwsze, mecze sie z tym od lat a ty masz czelnosc wmawiac mi ze kogos kopiuje? Po drugie, nie siedze ciagle na piekielnych, moglam cos przeoczyc
Odpowiedz@TaDziewczyna: Rzeczywiście była już historia o mizofoni. Jeśli ta straszna przypadłość również Ciebie dotknęła to bardzo Ci współczuję. Rozważałaś stopery?
Odpowiedz@maat_: Sprawdzilam. Byla jedna i to rok temu. I to o wiele bardziej ogólnikowa. Historii o np wspollokatorach albo staruszkach jest na peczki, wszystkie sa podobne a jakos nikt nie pisze "to juz bylo", "dlaczego kopiujesz?". Nie rozwazalam stoperow ale wtedy pewnie by bylo "jak mozesz tak siedziec i nas nie sluchac?". Od jakiegos czasu rozwazam za to lekarza
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2017 o 1:21
@TaDziewczyna: Myślę, ze lekarz to konieczność. Tyle tylko, ze to rzadka przypadłość, więc musisz poszukać specjalisty obeznanego z problemem. Najgorsze co może Ci sie przytrafić to wizyta to ciamkającego patafiana, który nigdy o czymś takim nie słyszał i zechce Ci wytłumaczyć jak to wydziwiasz, chcesz zwrócić na siebie uwagę czy też to młodzieńczy bunt. Sytuacja trudna, bo nie tylko dotycząca "dziwnej" (z punktu widzenia otoczenia) przypadłości, ale jeszcze dotykająca domowników bezpośrednio bo to oni te dzwięki wydają. Trzymam kciuki
Odpowiedz@TaDziewczyna: po tamtej historii zainteresowałam się tą intrygującą przypadłością. Poczytałam, pooglądałam dokumenty. Wyjaśniono nawet przyczynę tej dolegliwości (wcale nie chodziło o psychikę). I to, co uderzyło mnie w twojej historii to, tak, jak w tamtej sprzed roku, przekonanie, że wszyscy robią Ci na złość. Nie mówię o głupim koledze, który mlaska Ci przy uchu. Twoja rodzina po prostu je. Siłą rzeczy przy jedzeniu wydaje się odgłosy.
Odpowiedz@TaDziewczyna: ja cie rozumiem. Nie nawidze jak ludzie uedza jak swinie. Chociaz dla niektorych to nawet nie ma okreslenia sa tak obrzydliwi. Tu nawet nie chodzi o mizofonie tylko o najswyklejsze dobre wychowanie.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Moment - czy coś mnie ominęło? Na blogach parentingowych nie bywam - dzieci dorosłe (no prawie, młodsze dopiero za 4 dni będę mogła wysłać po piwo), na wnuki się jeszcze nie zanosi, więc nie wiem - czy już się dzieci nie uczy bezszmerowego jedzenia?
Odpowiedz@maat_: Dziekuje :) @Grejfrutowa: Moja mama jeszcze sie jako tako stara zeby te dzwieki ograniczyc, ale ojciec w ogole. Po zwroceniu uwagi tylko sie wydziera. Kazdy gryz w jego wykonaniu to otwieranie ust i koncert mlaskania. A pozniej obowiazkowo 5-10 minut cmokania
Odpowiedz@Grejfrutowa: Skończ już z tym trollingiem, bo to się robi nudne. Nigdy nie wnikałem czy ten problem ma nazwę ale skoro już wiem, że ma to też to mam i najnormalniej w świecie mógłbym rozerwać na kawałki takiego pacana, który całej okolicy musi zakomunikować siorbaniem, że pije kawę czy coś tam innego. I nie jest to objaw jak to udowadniasz jedzenia bo każdy z nas przy tym wydaje dźwięki, ja i @TaDziewczyna też ale malskanie, cmokanie czy siorbanie to jest zwykły objaw piepszonego (celowo tak napisałem by przeszło) niechlujstwa.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Nie Ty jedna masz z tym problem, do tych dźwięków w moim przypadku dochodzi jeszcze chrupanie :)
OdpowiedzTak - bo nie możesz wymagać od innych, żeby się dostosowywali do ciebie. Nie musisz z nimi jeść jednocześnie. Dlatego dobrze zrobiłaś, że zaczęłaś jeść osobno, a twoi rodzice źle robią, dziwiąc się temu, robiąc ci za to wyrzuty oraz wmawiając ci, że problemu nie masz. Ale musisz pamiętać, że to właśnie ty masz problem i wymuszanie na innych dostosowanie się do ciebie nie jest w porządku.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2017 o 1:23
@Issander: Patrzysz na to tak jak zdecydowana wiekszosc: "taki kaprys". Gdy np przygotowujesz obiad dla znajomych i ktos jest na cos uczulony to nie uzywasz tego skladnika albo robisz cos innego dla tej osoby prawda? Mizofonia to nic innego niz pewnego rodzaju uczulenie. A przede wszystkim choroba. Rozne rzeczy wtedy przychodza do glowy. Gdybym miala problemy z panowaniem nad soba to z pewnoscia dochodziloby do atakow histerii, karczemnych awantur albo i rekoczynow.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Nie, nie patrzę na to jak na "taki kaprys". W ogóle bije z twoich słów jakieś dziwne przeświadczenie, że większość ludzi robi ci na złość albo bagatelizuje twój problem. Są pewne zasady współżycia społecznego, których powinno się trzymać. Jak jest się na coś uczulonym, to nie można wymagać od kogoś, żeby robił posiłki takie, jakie uczulonemu odpowiadają, ale z drugiej strony nie można wymagać od uczulonej osoby, by na te posiłki przychodziła. Nikt nie musi się do ciebie dostosowywać, ale ty nie musisz przebywać w towarzystwie osób, które się do ciebie nie dostosowują. Proste i logiczne. Owszem, ktoś może być miły i się dostosować, ale to jest jego dobra wola i należy być wdzięcznym, a nie to wymuszać. Natomiast u ciebie w domu działa to w odwrotną stronę, ale z podobnym efektem. Owszem, masz prawo wymagać od gości, żeby nie mlaskali, bo to oni przyszli w odwiedziny - ale jeśli im się taki wymóg nie podoba, mogą ciebie nie odwiedzać.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2017 o 1:48
@Issander: Twoje komentarze mowia co innego. Czemu bije z moich wypowiedzi takie przeswiadczenie? Yyy... BO TAK JEST! Nieraz jest to zwyczajnie perfidne. Jeden znajomy gdy dowiedzial sie od kogos ze mam taki problem doslownie stanal mi nad glowa i zaczal obrzydliwie mlaskac. No i przyklad z domu. To nie jest tak ze czasem sie wyrwie. To jest ciagle typowe oblesne ciamanie. To zabawne ze mowisz o zasadach wspolzycia spolecznego w tym kontekscie. Zdaje sie ze dotycza one rowniez kultury i zachowania sie przy stole, a mlaskanie, cmokanie i inne tego typu odglosy sa uwazane za niekulturalne. Przez caly czas piszesz jakby to bylo moje zyczenie. Podkreslam, to jest choroba. To mi doslownie sprawia bol. Gdyby np na glowe mlaskajacej osoby zawalil sie sufit to pierwsza pojawilaby sie ulga ze juz nie mlaska. Nie jestem okrutna sadystka, jestem bardzo wrazliwa na bol innych, ale te dzwieki budza we mnie okropna furie. Sama wtedy siebie nie poznaje. Nigdy nie zwracalam uwagi gosciom. Byc moze jako dziecko, ale nie przypominam sobie. Przy gosciach zawsze zaciskam zeby i staram sie udawac ze wszystko jest ok. Chyba w takiej sytuacji mam prawo wymagac wsparcia chociaz od najblizszej rodziny we wlasnym domu? To troche przykre gdy dla kogos bliskiego wazniejsze od ciebie jest otwieranie ust w czasie przezuwania
Odpowiedz@TaDziewczyna: "Jeden znajomy gdy dowiedzial sie od kogos ze mam taki problem doslownie stanal mi nad glowa i zaczal obrzydliwie mlaskac. " - a wiesz co to znaczy? To znaczy, że Cię ten człowiek nie lubi, zwisasz mu i powiewasz. Może czas żeby przestał być osobą do której znania się przyznajesz.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Ból psychiczny niestety bardzo często jest bagatelizowany
Odpowiedz@Issander: Co ty człowieku piszesz?Autorka ma być wdzięczna bo ktoś umie zachować się przy stole?!Ludzie człowiek kulturalny je prawie bezglośnie, wystarczy zamknąć buzię.Widze że kultura przy jedzeniu, w obecnych czasach jest w zaniku,niedługo ludzie przestaną używać noży i widelców bo będzie za trudno.
Odpowiedz@cebulka33: może to fani kultury Japonii, kto wie.
Odpowiedz@Issander: Ze wszsytkim się zgadzam co napisałeś, ale jednak uważam że osoby które tak się zachowują przy stole również mają problem. Bo brak podstawowych zasad kultury to jednak spory problem.
Odpowiedz@Issander: mowienie komus ze zre jak prosie i niedobrze sie robi od dzwiekow jakie wydaje przy okazji jest wymogiem dostosowania sie? Myslalam, ze dobre wychowanie ciagle obowiazuje. Widac nie wszedzie.
Odpowiedz@Caron: Nie, to po prostu znaczy ze jest debilem bo stwierdzil ze chcial sprawdzic czy to prawda.
Odpowiedz@Issander: Mylisz się twierdząc, że to ona ma problem. Problem to nieumiejętność kulturalnego, normalnego otwierania dzioba przy jedzeniu. Mlaskanie, cmokanie siorbanie to objaw niechlujstwa.
Odpowiedz@TaDziewczyna: "Jeden znajomy" robi ci na złość, więc wszyscy robią ci na złość. Dowód anegdotyczny, rozmowę zamykam.
Odpowiedz@shatus: Wiesz co to znaczy "przykład"? Miałam opisywać reakcję każdego znajomego?
Odpowiedz@tadziewczyna - mam dokładnie to samo co Ty. Moja rodzina też uważa, że wymyślam, bo niby jak można się czymś takim denerwować.
Odpowiedz@M3FJU: No coz, najlepiej jest w tej sytuacji uciekac. Najgorsze sa swieta bo wtedy nie mozna.
OdpowiedzWspółczuję Ci serdecznie, samą może nie choruje na mizofonie ale jestem bardzo uczulona na kulturę jedzenia.Niestety większość ludzi, szczególnie ta z niskim ilorazem inteligencji ma tendencje do zachowywania się jak bydło.Popatrzcie wokół siebie, w restauracji czy barze jak ludzie jedzą.Mlaskanie, siorbanie,rozmawianie z pełną buzią i pryskanie jedzeniem na wszystkie strony, a najgorsze jest to, że większość ludzi nie widzi w tym problemu. Ludzie dla których to ty masz problem i powinnaś się dostosować, to najprawdopodobniej bydło które nie potrafi zachować się przy stole a podstawy kultury osobistej to dla nich jakaś abstrakcja.
Odpowiedz@cebulka33: nie mam pojecia, gdzie sie stołujesz, że doswiadczasz notorycznie takich rzeczy. Kiedy ja ide gdzies zjesc, to zajmuję sie własnym talerzem, a nie obcymi ludzmi i ich stylem jedzenia.
Odpowiedz@cebulka33: nie wybieraj się lepiej nigdy do Chin albo Japonii, bo apopleksji dostaniesz, jak dobrze wykształcony Japończyk z wysokim ilorazem inteligencji wysiorbie przy Tobie zupę, a potem głośno beknie. Kultura sprawa względna.
Odpowiedz@Caron: W Japonii jest taki kanon kulturalnego jedzenia, a u nas jest inny. Dlatego kulturalne zachowanie jest kwestią regionu. U nas kulturalna osoba nie mlaszcze, nie siorbie, nie beka, nie pierdzi przy stole
Odpowiedz@maat_: przesadzasz, nie mowimy o takich skrajnych zachowaniach, ale nie da się jeść w absolutnej ciszy. Czasami jedzenie wydaje dźwięk np gryzonie jabłko, przelykanie też słychać. A niektóre rzeczy robimy nieświadomie np. cmokniecie nad pysznym jedzeniem.
Odpowiedz@Caron: Nie mam zamiaru, miałam tą nieprzyjemność jeść w towarzystwie Chińczyka i nigdy więcej, ale rozumiem że taka jego kultura, natomiast nie rozumiem jak można się tak zachowywać będąc Polakiem, bo nasza kultura wymaga jedzenia z zamkniętą buzią.Patrząc na komentarze niestety muszę stwierdzić,że naród nam chamieje i wszelkie oznaki okłady traktuje się jak oznaki szaleństwa.Smutne to ale widać to znak naszych czasów: chamstwo i buractwo rządzi.
Odpowiedz@Grejfrutowa Może tobie nie przeszkadza jak ktoś drze ryja przy jedzeniu i pluje na Ciebie jego resztkami, ale mi ogromnie i ha zwracam na to uwagę.Gdzie? Wszędzie i ponieważ ja zwracam na to uwagę i uczę moje dzieci poprawnego zachowania przy stole, zawsze i wszędzie słyszę komentarze w stylu;pani da spokój dzieciom,przecież to nic takiego to tylko dzieci itp.Nagminne jest wkładanie jedzenia do ust i zaczynanie rozmowy jakby jedzenie w ciszy bylo straszną gafą.
Odpowiedz@cebulka33: ludzie na ciebie wszedzie pluja przy jedzeniu? Krzycza na ciebie przy jedzeniu? Rozmowa z toba na ten temat nie ma sensu. Na mnie nikt nie pluke i nikt nie krzyczy. Dla mnie normalne, ze jedzenie to czas rozmowy dla wielu rodzin. Spotkania rodzinne i przyjacielakie kreca sie zazwyczaj wokół jedzenia i piciai naturalnym jest, ze sie wowczas rozmawia. A ty dziwaczysz.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Zgadzam się z Tobą, fajnie pogadać z rodziną przy obiedzie, nie fajnie gdy ludzie rozmawiają, mając pożywienie w ustach a to jest nagminne. Zrób kiedyś eksperyment i zwróć uwagę jak ludzie jedzą, myślę,że zgodzisz się że mną że większość ludzi nie potrafi jeść poprawnie.Oczywiście jest szansa, że sama jesz jak prosie i nie zwracasz na to uwagi ale mam nadzieję że jednak tak nie jest i jesteś otoczona tylko kulturalnymi ludźmi, czego ci z calego serca bardzo zazdroszczę.
Odpowiedz@cebulka33: Wiesz do czego jeszcze mają tendencję ludzie z niskim ilorazem inteligencji? Do powtarzania oklepanych, schematycznych stereotypów: olaboga naród nam chamieje! chamstwo i buractwo się szerzy!
Odpowiedz@paski: Kiedyś skandalem było przeklinać przy kobiecie a teraz kobiety klną. Zaj@biście stało się dość powszechne a przecież pochodzi od słowa j@bać. Wulgaryzacja postępuje
OdpowiedzDzięki - zdiagnozowałaś moją żonę!
Odpowiedz@thebill: Nie ma za co. Sama dowiedzialam sie z kwejka
OdpowiedzTego typu dźwięki są niemiłe i niekulturalne nawet przy osobach, które nie cierpią na mizofonię. Nie rozumiem czemu tyle osób ci tu mówi, że twoi rodzice mają rację i mogą sobie jeść jak chcą, bo siorbanie jest normalne. Jakoś ja umiem jeść bez takich obrzydliwych dźwięków. Trzym się
OdpowiedzNo tak - cały świat ma się dostosować do Jaśnie Pani ! Pamiętam z dzieciństwa - moja mama miała to czas jakiś - też czasem złościła się, gdy w jej pobliżu ktoś gryzł np. jabłko. Niemniej jednak starała się opanować i w okresach zaostrzenia prosiła, aby postarać się jeść ciszej. Też czas jakiś to miałam, ale nauczona mamy doświadczeniem, ćwiczyłam opanowywanie. Pewnie umiejętność opanowania zależy od stopnia nasilenia przypadłości, ale jeśli nic się z tym nie robi, a nawet się człowiek nakręca (bo cały świat się uwziął i na złość mlaska i gryzie) to natężenie przypadłości będzie rosło. Popracować nad sobą należy !
Odpowiedz@katem: pracować nad sobą i własną kulturą jedzenia to powinni ci siorbający i mlaskający. Nie wiem, w jakim srodowisku trzeba się wychowywać w Polsce, aby uważać chamstwo ( siorbanie i mlaskanie) za normalnosc....
Odpowiedz@katem: no i jakim wyjątkowym chamem trzeba być, aby specjalnie, głośniej i zlośliwie, z pełną premedytacją siorbać przy kims , kogo to denerwuje i drażni. Przy kims kto nalezy podobno do naszej rodziny, a więc,kogo powinno się co najmniej lubić jeśli nie coś więcej... Bycie złośliwym dla własnej rodziny jest dla wszystkich tutaj takie normalne? rodzina powinna się wspierać, być dla siebie oparciem, a nie złośliwie sobie dokuczać....
Odpowiedz@celulozarogata6: Nic nie wiemy, czy rodzina autorki faktycznie tak głośno je - jej opinia, jako osoby dotkniętej przypadłością nie jest obiektywna. Z moich doświadczeń wynika, że nawet jedzenie z zamkniętymi ustami odbiera się wtedy jako głośne i uciążliwe. Tyle, że trzeba mieć świadomość, że to co nam się wydaje, nie jest tak samo odbierane przez otoczenie.
Odpowiedz@katem: Nie oczekuje ze caly swiat sie do mnie dostosuje. I od nikogo nie wymagam jakiegos "ą ę" i savoir-vivre z najwyzszej polki. Jedynie zwracam uwage na np mlaskanie ktorego eliminacja to jedynie zamykanie ust w czasie przezuwania. Skoro jak twierdzisz opanowalas to to raczej nie byla to choroba. Ewentualnie udalo ci sie ja uspic i pewnego dnia wroci. Tez przez jakis czas u mnie byla cisza.
Odpowiedz@katem: Co do tego ze moze przesadzam: nie przesadzam. Nieco wyzej pisalam jak to wyglada u moich rodzicow
Odpowiedz@katem: Też mnie czasami takie dźwięki doprowadzają do szału. Nie raz i nie dwa bywało, że miałam ochotę własnej matce coś zrobić, bo mnie krew zalewała. Ale wystarczyło siebie powstrzymać i uspokoić, jej zwrócić uwagę. Albo wstać i wyjść. Nikt nie mówi, że trzeba wszystkie posiłki jeść razem, jeśli ktoś ma taki problem. A od czasu do czasu gdy jednak trzeba, można się powstrzymać. Najgorzej jak od pociągania nosem dostaję białej gorączki i wpadam w furię (ponad pół roku mieszkania w pokoju z dziewczyną, która tak robiła notorycznie) i niewiele poradzić mogę.
Odpowiedz@Niamh: Ja już nie zwracam uwagi zwłaszcza ojcu, bo jak to robiłam to było wydzieranie się na mnie. Nie potrafię się uspokoić gdy ktoś mlaska czy cmoka przy mnie. Udaje mi się to dopiero gdy już przez jakiś czas tego nie słyszę. Niestety nie zawsze da się wstać i wyjść, ale gdy to jest możliwe to dosłownie się za mną kurzy. Albo np w samochodzie zakładam słuchawki i włączam muzykę (spokojnie, tylko wtedy gdy nie prowadzę). Też jest oczywiście marudzenie, ale mam to gdzieś.
Odpowiedz@TaDziewczyna: A nie przyszło ci nigdy do głowy, że te dźwięki sobie roisz?
Odpowiedz@Morog: A nie przyszło ci nigdy do głowy, że wrażliwość na niektóre dźwięki to nie to samo co schizofrenia?
OdpowiedzCo ma poziom empatii na piekielnych do mizofonii i w jaki sposób irytujące dźwięki łączą się z resztkami jedzenia między zębami?
Odpowiedz@mskps: To ze spodziewalam sie czesci reakcji jakie tutaj sie pojawily. Domyslalam sie ze wytknie mi sie ze przesadzam, wymyslam albo wymagam Bog wie czego.
OdpowiedzTo co mają te resztki jedzenia do mlaskania?
Odpowiedz@shatus: Jest też mowa o cmokaniu, co niektórzy robią, żeby pozbyć się resztek jedzenia spomiędzy zębów.
OdpowiedzTeż nie lubię, gdy ludzie mlaskają, siorbią, bekają, podciągają smarki nosem, pierdzą, czyli zachowują się w towarzystwie jak świnie bez kultury i obyczajów, ale furia, to chyba przesada i nienormalka wariacka, wymagając leczenia. A może po prostu unikać takich ludzi bez wychowania i sprawa z głowy?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Gdybym tylko przesadzala to nie byloby to nazwane choroba. Czasami nie da sie tego uniknac, np swieta, odwiedziny u kogos albo spotkanie towarzyskie. Robie co moge zeby tego unikac, jak napisalam, w domu jadam sama. Moi dobrzy znajomi wiedza jaka jest sytuacja i nie kazdy to szanuje
OdpowiedzMoja żona też ma ten problem. Zwróciła mi uwagę parę razy, staram się pilnować - i nie chodzi tutaj o zamykanie ust, bo jem z zamkniętymi. Nie mówię, kiedy mam jedzenie w ustach, nie ciamkam, nie siorbię. Ale ona coś słyszy, niezależnie od wszystkiego, cóż, taka choroba. Ale tym bardziej sądzę, że tak jak sugerowano wyżej - sama się nakręcasz. Zamiast starać się ignorować, skupić na własnym talerzu, albo nie wiem, muzyce z radia, cokolwiek, patrzysz wszystkim na usta. Poszukaj pomocy lekarza i nastaw się trochę inaczej do ludzi, bo po samej sobie wiem, że mogę myśleć, że mnie w ogóle nie słychać, a żona ma inne zdanie. A zdecydowanie jest ostatnią osobą, jaką mogłabym chcieć denerwować.
Odpowiedz@paradiseseeker: Myślisz, że to takie proste? Nie umiem w żaden sposób skupić się na czymkolwiek innym w takiej sytuacji. Próbowałam nieraz. Te dźwięki potrafią nawet obudzić mnie w nocy, a zazwyczaj mam dość twardy sen.
Odpowiedz@TaDziewczyna: A czy cokolwiek próbujesz ze swoim problemem zrobić? Szukałaś jakiejś pomocy? Od rodziców wymagasz zmiany, a czy sama próbujesz coś zmienić? Ciężko uwierzyć, żeby osobę o tak nienagannych manierach wychowała para neandertalczyków nieumiejących jeść kulturalnie.
Odpowiedz@aklorak: Na początku trafiłam na złe źródło, które głosiło, że nie da się nic z tym zrobić. Jakiś czas temu przeczytałam, że wyleczenie jest możliwe i od niedawna zastanawiam się nad jakimś psychologiem. Po prostu moi rodzice wyznają zasadę "zachowuj się, ludzie patrzą. Rób co chcesz jak nie widzą".
OdpowiedzTwoja niepełnosprawność to TWÓJ problem, świat się do ciebie nie dostosuje, uwierz.
Odpowiedz@Morog: Zaczyna mnie bawić ta cała obrona buractwa. Jesteśmy cywilizowanym krajem, w którym mlaskanie, siorbanie, itd jest uważane za niekulturalne, a nagle grupka ludzi próbuje mi wciskać, że to ja jestem zła i niedobra, bo oczekuję odrobiny zrozumienia i kultury. A o tym dostosowaniu się lub nie pogadamy jeśli ktoś z twojego otoczenia będzie miał taki problem. I oby to nie był ktoś kto ma problem z panowaniem nad sobą. Chociaż z drugiej strony, szybciej by do niektórych dotarło, że to jest nie tylko problem osób z taką przypadłością.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Ale po przeczytaniu komentarzy, w których mówisz, że WSZYSCY robią ci na złość i specjalnie mimo twoich próśb nadal wydają głośne odgłosy oraz relacji męża, który mówi, że je z zamkniętymi ustami, nie mówi, stara się jeść najciszej jak może, a żona i tak słyszy jakieś odgłosy, można dojść do wniosku, że to nie musi być "buractwo". Skoro przypadłość jest tak silna, że byś pozabijała wszystkich przy tym stole, a nie możesz tego powstrzymywać i jedynie się bardziej nakręcasz, to te dźwięki może nie są takie głośne? Jak żyję, słyszałem odgłosy jedzenia tylko u dzieci i osób starych, bądź tych z niepełnym uzębieniem. Z twojej relacji wynika, że taki duży, taki mały, może mlaskać jak słoń. A twój odbiór na piekielnych jest negatywny, bo masz postawę pretensjonalną oraz, mimo trąbienia o wychowaniu i savoir vivre, nie wykazujesz szacunku do rozmówcy.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Cały czas chcesz by wszyscy dostosowywali się do Ciebie. Wiesz jaki jest problem? JA NIE WIEM CZY JA MLASKAM CZY NIE - nie zwracam na to uwagi. Zapewne jak większość ludzi jedzących - nie zwraca specjalnie uwagi dopóki ktoś (np. TY) nie zwróci uwagi na to. To, że ktoś złośliwie stoi nad Twoją głową i mlaska, to wynika z jego infantylnego, kretyńskiego i szczeniackiego poczucia "humoru", zapewne chciał Cię "sprawdzić". Czasem podobny schemat jest w momencie gdy ktoś mówi, że jest bokserem, karateką itd. Jak jest lekko podchmielone towarzystwo to ZAWSZE znajdzie się kretyn, który będzie chciał "sprawdzić" Twoje umiejętności. Dlatego lepiej się nie chwalić. Jak na razie najlepszą metodą walki z mizofonią jest ... wkładanie zatyczek do uszu podczas jedzenia :) Niestety.
Odpowiedz@shatus: Nigdzie nie napisałam, że "wszyscy". Pisałam o niektórych znajomych i ojcu. I ciebie tam nie ma, więc może nie wymyślaj jak jest. Pisałam też powyżej, że każdy gryz w wykonaniu mojego ojca to otwieranie ust i koncert mlaskania. Kilka dni temu rozmawiałam z mamą, która sama przyznała, że ojciec z tym przesadza, ale on nigdy się do nikogo nie dostosuje. Kolega bez tej przypadłości kiedyś sam ze względu na mnie zwracał uwagę osobom, które mlaskały i nie do wszystkich to docierało. Być może czasami przesadzam, ale na pewno nie w tych wymienionych przypadkach. Po m.in. ojcu widzę, że przy ludziach każdy "ą ę", a w domu maniery z chlewu rodem. A wmawianie mi, że coś sobie wymyślam albo że nikt się nie będzie do mnie dostosowywał, chociaż mówimy o chorobie a nie fanaberiach to może szacunek? Ciekawe jak ty szybko straciłbyś cierpliwość gdyby co chwilę ktoś ci wmawiał, że coś co cię zżera od środka to tylko taki twój wymysł. @LoonaThic: Jednak w momencie gdy zwrócę na to uwagę to raczej taka osoba już o tym wie, prawda? Jeśli to jest pojedyncze mlaśnięcie raz na jakiś czas, co może zdarzyć się każdemu, to nie jest tak źle i jestem w stanie to przeżyć bez wściekania się. U niektórych to jest otwieranie japy przy każdym gryzie, a takie rzeczy są zwyczajnie niekulturalne i obrzydliwe. Pomijając dźwięki to jest dosłownie prezentacja pt "zobacz jak wygląda przeżute jedzenie pomieszane z moją śliną". "Lepiej się nie chwalić" - w przypadku tamtego znajomego, który stanął i urządził sobie koncert mlaskania nad moją głową, to nie ja o tym opowiedziałam. Nie chwalenie się w mlaskającym towarzystwie? Każdy prędzej czy później by się zorientował, że coś się dzieje. Jeśli muszę to dłużej wytrzymywać to robię się nieprzyjemna.
OdpowiedzPoruszyłaś dwa problemy. Problem numer jeden to pretensje ludzi, że nie chcesz z nimi jeść. Tu się z Tobą zgadzam całkowicie - jeśli nie chcesz w inny sposób walczyć z problemem, to naturalnym i w pełni zrozumiałym sposobem funkcjonowania jest jedzenie samemu. Jeśli inni nie potrafią tego zrozumieć, to mówiąc kolokwialnie pie8dol idiotów pozbawionych empatii. Natomiast mogłabyś sobie odpuścić fragment o tym, że inni mogliby się dostosować do Ciebie. Ja mam problem, Wy się dostosujcie. A skąd wiesz, czy inni nie mają problemu też? Może ktoś ma niedrożny nos i problemy z jedzeniem z zamkniętymi ustami? (rzadki problem, ale podejrzewam, że równie rzadki jak Twój :P) Poza tym, sądząc po opisie Twoich reakcji psychosomatycznych, to już jest poziom nerwicy, z którą nic nie robisz. Nie lepiej pomyśleć o terapii? Ja też mam nerwicę i skłonności depresyjne, przy ataku nerwicy potrafią mi przeszkadzać nawet własne zęby, ale nie oczekuję, że wszyscy będą się zachowywali tak, jak mi pasuje, tylko piję swoje ziółka czy inne tam hydroksyzyny.
Odpowiedz@szafa: Ale czy ja wymagam czegoś okropnie skomplikowanego? Tak naprawdę to są podstawy dobrego wychowania! A nagle ja wymyślam i ja dziwaczę? No błagam! To tak jakbyś uznał za fanaberie, że ktoś oczekuje czystych naczyń w restauracji. Zresztą nie chodzę po cudzych domach i nie narzekam, że mają nie mlaskać, mówię m.in. o moim własnym rodzinnym domu, w którym ludzie powinni się wspierać i rozumieć, a nie drzeć się jakbym miała pretensje o jedzenie w ogóle. I w żadnym z opisywanych przeze mnie przypadków nikt nie ma i nie miał problemów z niedrożnym nosem. Pisałam już, że przez lata nie wiedziałam, że to choroba, gdy się dowiedziałam trafiłam na złe źródło i byłam przekonana, że to nieuleczalne a od jakiegoś czasu zastanawiam się nad wizytą u psychologa. Rozumiem, że tego jest już trochę dużo, ale moglibyście czytać inne komentarze, bo wiele osób zadaje pytania, na które odpowiedzi padły już kilka razy.
Odpowiedz@szafa: A i jeszcze jedno: to NIE jest nerwica. Napisałam jak nazywa się ta choroba. Wygoogluj sobie jeśli mi nie wierzysz.
OdpowiedzWiele potraw NIE DA SIĘ jeść bezgłośnie. Marchewka, rzodkiewka, jabłka...
Odpowiedz@refael72: A znasz osoby, których dieta składa się TYLKO z marchewek, rzodkiewek i jabłek? Poza tym, nie mam nic do chrupania, a mlaskanie da się wyeliminować w każdym przypadku.
OdpowiedzDoskonale Cię rozumiem... Wiadomo, że wiele potraw, owoców, przekąsek nie da się jeść bezgłośnie, ale WSZYSTKO da się jeść z zamkniętą buzią. Uwierzcie mi, że dla osoby która jest wrażliwa na takie dźwięki w zupełności to wystarczy. A żyjemy w takiej kulturze, gdzie jedzenie z zamkniętą buzią właśnie za kulturalne uchodzi. Więc, kultura osobista fajna rzecz.
Odpowiedz@Parampampage: Niby wszyscy wiedzą w jakiej kulturze żyjemy, ale poczytaj komentarze. Nagle to ja wymyślam nie wiadomo co i wymagam cudów, chociaż mówimy tu o czymś, co każdy powinien wynieść z domu.
OdpowiedzDoskonale wiem o czym mówisz. Normalne jedzenie mi nie przeszkadza - ba! ja jestem w stanie znieść siorbanie, kiedy np daję łyżkę gorącej zupy prosto z garnka mojemu facetowi na spróbowanie - ale jak ktoś zaczyna mlaskać, jeść z otwartymi ustami albo co gorsza mówić z pełnymi ustami, mlaskając przy tym.... no normalnie mam ochotę udusić taką osobę. Wiele osób się tutaj wypowiada w tonie: "to Ty masz problem, oni po prostu jedzą". Tu nie chodzi o jedzenie "po prostu". Jak ktoś po prostu je, to wydaje dźwięki tak niesamowicie ciche, że obiad musiałby się odbywać w niesamowitej ciszy, aby cokolwiek usłyszeć. Ale kiedy ktoś je z otwartymi ustami mlaskając co sekundę, to to nie jest normalne jedzenie, a normalny brak kultury...
Odpowiedz@Arbuz: Dokładnie! Cały czas o tym piszę! Cieszę się, że chociaż kilka osób to rozumie.
Odpowiedzja nie mlaskam, nie siorbię i nie ciamkam bo rodzice nauczyli mnie,że takie dźwięki przy stole są najzwyczajniej w świecie NIEKULTURALNE. I tego samego mam zamiar nauczyć moich dzieci. A rodzice najzwyczajniej w świecie (Twoi) powinni chociaż postarać się jeść normalnie. Chyba, że sa w wieku mojej babci (80 lat) i do ich głowy sie juz nic nie wbije.
Odpowiedz@Aruetha: Mama się stara, nawet obiecała porozmawiać ze swoim znajomym psychologiem. Mój ojciec nie ma 80 lat, do niego po prostu nic nie dociera. Najważniejsze, żeby jemu było wygodnie, inni ludzie zupełnie go nie obchodzą, nawet jeśli chodzi o mamę, o mnie czy o moje rodzeństwo.
OdpowiedzProblem masz i to prawda, ale świata pod swoje dyktando nie ułożysz. Wszystkim ust nie zamkniesz i musisz z tym żyć.
Odpowiedzmam dokladnie to samo- mlaskanie, ciamkanie, jedzenie z otwarta buzia, zucie gumy z otwartymi ustami, siorbanie, plucie- wszystko to wywoluje we mnie nie tylko furie, ale i odruch wymiotny, niemal natychmiastowy znajomi oczywiscie mysla, ze to zabawne, bo " z mlaskaniiem smakuje 2 razy lepiej" i potrafia mi ciamkac tylko po to, by mnie zirytowac- zazwyczaj dziala to do pierwszych wymiotow ( teraz juz umyslnie w ich kierunku, tak by ich pobrudzic), bo dopiero wtedy przekonuja sie, ze nie zartowalam i to nie tylko takie gadanie " bo tak smiesznie sie wkurzam" kolezanka ma to samo, ale na chrupanie, jedzenie chipsow w jej towarzystwie nie wychodzi ;)
Odpowiedz