Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sporej wielkości market. Godziny przedpołudniowe. Poszedłem zrobić zakupy. Wziąłem spory plecak, bo…

Sporej wielkości market. Godziny przedpołudniowe. Poszedłem zrobić zakupy. Wziąłem spory plecak, bo nie lubię targać 10 toreb ze sobą, a do niego wszystko się spokojnie mieści.

Wrzuciłem plecak do wózka na uchwyt dla małych dzieci, żeby mi nie przeszkadzał. Stałem akurat na dziale z warzywami i owocami, ważyłem pomarańcze, gdy kątem oka zobaczyłem, że ktoś bezczelnie grzebie mi w wózku.

Kobieta lat na oko z 50, kompletnie na mnie nie zwracała uwagi. Stoję, patrzę i się pytam:

- Zgubiła pani coś w tym wózku?
- Ja tylko po to, to i tamto. Widzę, że tak ładnie wybrane i zważone, to sobie wezmę.
Myślę sobie. Pewnie, że psia mać ładnie zważone i wybrane, bo sam to robiłem przez ostatnie 10 minut.
- Nie wiem, czy zwróciła pani uwagę, ale grzebie w tym momencie w MOIM WÓZKU. Więc grzecznie proszę odłożyć na miejsce to, co pani wzięła i zachowywać się jak człowiek, a nie jak troglodyta.
- Jak śmiesz chamie się tak do mnie odzywać!
- Chamstwem, to się pani w tym momencie popisuje, grzebiąc w czyimś wózku, wydzierając się na pół sklepu i obrażając, bo ktoś zwrócił pani uwagę. Poza tym, nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na "ty".

Naszą wymianę zdań przerwał ochroniarz, wezwany pewnie przez kogoś z obsługi sklepu. Wyjaśniłem w czym rzecz, kobieta się zapierała, że ona tego nie zrobiła, a ja na nią, bogu ducha winną, nie wiadomo dlaczego naskoczyłem. To jej powiedziałem, żeby się uśmiechnęła do dwóch kamer, które akurat są na ten dział skierowane, bo wszystko się na nich pięknie nagrało.

To chyba przelało czarę goryczy, bo naskoczyła ze zdwojoną siłą na nas obu. Na mnie i na ochroniarza, próbującego ją uspokoić. Inwektywy się sypały jak z rękawa. Ja kobietę olałem, ale ochroniarz chyba nie miał zamiaru się z nią w jakiekolwiek dyskusje wdawać, więc ją ze sklepu po prostu wyrzucił.

Po drodze było jeszcze słychać teksty w stylu: "ty już tu nie pracujesz" "ty nie wiesz, kim ja jestem" "już ja dopilnuję, żeby wam ten sklep zamknęli" i kilka innych, które nie zasługują na umieszczenie tutaj...

Jeszcze gwoli wyjaśnienia jednej rzeczy. Kobieta kręciła się w pobliżu warzywnego przez dłuższą chwilę, więc nie ma możliwości, by pomyliła wózki, bądź nie wiedziała, że jest on jakiegoś klienta.

Podeszła po prostu na bezczela, bo jej się nie chce/należy/sam nie wiem.

market

by Frytek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 19

Tylko co ma do tego ten wyraźnie zaznaczony w historii plecak? :D Na początku myślałam że ktoś go zgarnie bo mu się podoba i on chce go kupić :D Domyślam się że to jeden z powodów dla których nie mogła się pomylić co do wózka, ale napisałeś tak, że wychodzi na to że dałeś taki szczegół bez sensu i powodu :D

Odpowiedz
avatar Meliana
10 10

@Farellka: Ja myślałam, że ochrona się do tego plecaka dowali, a wygląda to tak, że autor wprowadził do historii wątek na półtora akapitu, z którego nic nie wynika - kij wie po co. Znaczy, domyślam się, podobnie jak Ty, ale jeśli taki był faktyczny cel tego zabiegu, to można go było ująć w jednym zdaniu. Natomiast sama sytuacja piekielna. Brawa dla autora za reakcję, bo ja bym chyba wobec takiej bezczelności się zawiesiła i zapomniała po co mi ten kawał mięsa w gębie wyrósł.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2017 o 18:34

avatar KatzenKratzen
-3 5

No nie, proszę. Proszę, napisz, że to Ci się przyśniło. NAPRAWDĘ istnieją tacy ludzie? Mnie to się w głowie nie mieści, sądziłam, że nic mnie już w życiu nie zaskoczy (a żyje już długo) ale czytanie Waszych historii powiększa moje oczy do rozmiarów 5-złotówek (w porywach do 10-złotówek).

Odpowiedz
avatar kitusiek
3 3

@KatzenKratzen: Prostokątne oczy muszą wyglądać naprawdę ciekawie ;P Było już kilkanaście historii tego typu przez 6 lat jak tu jestem, więc albo po prostu grasuje taka jedna (lub więcej) zakręcona babka, albo ktoś wrzuca oklepanego fejka licząc na to, że ludzie zapomnieli. Ale że w Polsce żyje prawie 40 mln ludzi i mniej więcej połowa z nich chodzi na zakupy, to ta pierwsza opcja wcale nie jest taka nieprawdopodobna. Coś jak koleś z historii Starscreama o kolesiu, który kompletnie nie rozumiał co się do niego mówiło (#37898, #52692). Choć sam fakt istnienia takich ludzi może szokować i przerażać.

Odpowiedz
avatar CrazDes
1 1

Tego typu ludzi jest pełno. Szukają wolontariuszy, w opisanej historii tą nieodpłatną pracą była selekcja i ważenie warzyw i owoców. Wiele historii w serwisie daje ten sam typ, tylko w innych sytuacjach: robienie za darmową opiekunkę, podwożenie, naprawy, a nawet oczekiwanie dowożenia do domu przy ogłoszeniach "oddam za darmo" Wolontariat w postaci podpowiedzi, które warzywka są ładniejsze, czy też pomoc w obsłudze wagi - jak najbardziej popieram. Ale tylko za uprzednią prośbą i otrzymaniem zgody. Myślenie "daj bo mi się należy" należy tępić, co na szczęście się w tej historii zadziało. Niestety jak już coś ktoś zabierze, to ciężko się bronić: ni to kradzież, siłą nie idzie odzyskać, a można sobie tylko kłopotów narobić... bo odpowiedzialność jak za człowieka (podczas gdy jedyne cechy związane ze człowieczeństwem to postawa dwunożna).

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

kiedys spotkala mnie podobna historia byylam w biedrze, interesujaca mnie alejka byla zastawiona paletami, wiec zostawilam koszyk z zakupami u wylotu i poszlam po 2 rzeczy wraca, a babsztyl grzebie mi w koszyku, zwrocilam uwage, ze moje, a ona- to sobie pani jeszcze raz pojdzie wybrac, mloda pani jest... a ja sobie wezme to, bo i tka chcialam kupic no dramat skonczylo sie na interwencji ochrony

Odpowiedz
avatar Lolitte
2 2

Miałam kiedyś podobną sytuację - zostawiłam koszyk z produktami z boku, żeby nie przeszkadzał a sama odeszłam trochę w bok, żeby coś wybrać. Wracam i patrzę - jakieś starsze małżeństwo grzebie mi w koszyku. Zapytani co robią z moimi zakupami bardzo się zdziwili, że to czyjeś zakupy :D Uznali, że to koszyk, do którego obsługa zrzuca pozostawiane po sklepie produkty, czy coś takiego :D Ale ładnie przeprosili i poszli sobie :)

Odpowiedz
Udostępnij