Z zawodu jestem księgową. Niedawno postanowiłam porzucić pracę na etacie i otworzyć własne biuro. I zaczęło się... Na szczęście pojedyncze jednostki stosują się do poniższych zasad. Gdyby wszyscy się tak zachowywali, zamknęłabym biuro natychmiast, bo szkoda zdrowia psychicznego :)
Poradnik - jak wkurzyć księgową:
1) Mimo, że prowadzisz firmę od kilku lat, co miesiąc bądź niezmiernie zdziwiony, że do 15go masz zapłacić ZUS, do 20go podatek dochodowy, a do 25go VAT. Podatki? Jakie podatki? Dlaczego dopiero dziś mi pani o tym mówi?!
2) Zadawaj w kółko te same pytania. Może za 10tym razem uzyskasz inną odpowiedź?
3) Nigdy nie dostarczaj dokumentów na czas. Dawaj księgowej dokumenty dzień przed terminem zapłaty podatku, a potem wściekaj się, że nie wiedziałeś wcześniej jaki podatek będziesz musiał zapłacić. Ewentualnie wyślij zupełnie nieczytelne zdjęcia zrobione przestarzałym telefonem po ciemku.
4) Nie odpisuj księgowej na żadne e-maile ani SMSy, nie odbieraj też telefonów. Jeśli pisze po raz 3 w tej samej sprawie, odpisz, że załatwisz "na dniach" i poczekaj jeszcze ze 3 tygodnie (albo miesiące). Potem sam zadzwoń w piątek o 21:00 , a jak księgowa nie odbierze, w sobotę wyślij pełnego jadu maila jak to ciężko się z nią skontaktować.
5) Nie opisuj faktur mimo notorycznych próśb. W końcu księgowa i urzędnicy powinni sami wiedzieć po co ci telewizor, lalka Barbie i buty z CCC w firmie.
6) Nie bierz faktur na zakupy do firmy, bo:
a) na firmę dostaniesz krótszą gwarancję
b) kolejka do punktu wystawiania faktur jest za długa
c) zapomniałeś swojego NIP
d) weźmiesz innym razem, na przykład za 3 miesiące
e) przecież paragon wystarczy
Potem awanturuj się, że podatek wyszedł za duży i księgowa ma ci to wrzucić w koszty na podstawie zeznań świadków.
7) Nie płać za rozliczone PITy roczne żony, babci, teściowej i 3 kolegów. Jak to? To tego nie obejmuje umowa na księgowość twojej firmy?
8) Dzwoń milion razy pod rząd, bo księgowa teraz natychmiast ma ci wystawić rachunek dla pracownika. Przecież nie wiesz ile masz zapłacić, a pracownik przed chwilą dał ci zestawienie godzin pracy i chce dostać wypłatę do ręki. Co miesiąc płacisz tyle samo? To nie ma znaczenia, może składki ZUS się nagle niezapowiedzianie zmieniły? A poza tym nie chce ci się przecież szukać ile to ten pracownik zarabia. On wie? Nie, na pewno kłamie...
9) Traktuj księgową jak swoją sekretarkę, archiwistkę, doradcę kredytowego, ubezpieczeniowego i prawnego w 1. W końcu jesteś klientem - płacisz (mało i nieterminowo, ale jednak) i wymagasz!
10) Księgowa ma zaplanowany i zapowiedziany zabieg w szpitalu i wyznaczyła na całe 3 dni zastępstwo? Nie ufaj nikomu nowemu. Zadzwoń do szpitala i domagaj się odpowiedzi na wszystkie mało istotne pytania z pierwszej ręki. To nie może czekać, przecież do terminu załatwienia sprawy zostało już tylko 22 dni!
11) Podważaj wszystko, co ci doradza księgowa. Przecież sąsiada bratanek też prowadzi firmę i zrobił coś, co mu się opłaciło, to i tobie się opłaci. Co z tego, że firma działa w innej branży, rozlicza się na innych zasadach i nie jest VATowcem w przeciwieństwie do ciebie? Przyślij księgowej na potwierdzenie swojej tezy artykuł z plotkarskiego portalu internetowego z 2003r, ewentualnie print screen z forum dla Sebixów.
12) Co miesiąc wyszukuj co najmniej 3 sposoby na oszukanie Urzędu Skarbowego i oczekuj od księgowej dogłębnej analizy tej pseudooptymalizacji podatkowej. Nie opłaca się? Nie da się tego zrobić zgodnie z prawem? A niezgodnie z prawem księgowa nie chce? Patrz pkt 13.
13) Księgowa zwróciła ci uwagę, że nie tak miała wyglądać współpraca? Zmień księgową. Wygarnij jej, że:
- nie ma prawa od ciebie wymagać respektowania zapisów umowy, bo to ty jesteś klientem i wymagasz
- ma małe dzieci i to ich wina, bo spędza z nimi za dużo czasu zamiast ślęczeć nad twoimi 15ma fakturami cały miesiąc
- za tak NISKĄ cenę to w sumie mogłeś się tego spodziewać
- a tak w ogóle to jest beznadziejna tak samo jak 2 poprzednie.
Tadam :) Historia prawdziwa.
Na szczęście inni klienci stosują się do 1, max 2 punktów na raz. Tylko jeden kombos mi się na razie trafił. Pożegnaliśmy się w niezgodzie.
uslugi
Aż skomentuję, bo jestem z drugiej strony :) Notorycznie zapominałam dostarczać dokumentów o czasie (zawsze faktury miały być do 10 dnia miesiąca) i wpadałam do niej na dwa, trzy dni przed terminem zero ze stertą faktur. Wiem że to było niedobre, jednak jako jednoosobowa firma byłam pochłonięta ciągle załatwianiem spraw, zamówieniami itp. Dostarczanie dokumentów nie było dla mnie takie ważne. Aż do czasu - księgowa ogłosiła że normalne stawki za obsługę księgową dotyczą tylko tych, którzy dostarczają faktury do 10 dnia miesiąca (oni płaca 200 zł), ci co dostarczą później dopłacają 50 zł. Jak ręką odjął nagle problem się rozwiązał! Nagle znajdywałam czas żeby dostarczyć dokumenty do 10 dnia! :P Tak więc podsuwam pomysł, na opornych (takich jak ja) działa :) :)
OdpowiedzPunkt 5 najlepszy :D Szefo kiedyś przyniósł fakturę z biura podróży za rodzinny wypad do Kenii. Firma zajmuje się konsultingiem i dostarcza internet radiowy :D
OdpowiedzWiesz, ja na twoim miejscu po takich akcjach z "optymalizacjami podatkowymi" w skarbówce bym jeszcze Janusza Biznesmena do skarbówki podpier*olił. A niech mu trzepią papiery przez tydzień, niech robi w gacie ze strachu. A z tym dostarczaniem papierów w terminie to się nawet nie wypowiem, bo kiedyś miałem (nie)przyjemność pracować u takiego "słownego" gościa. Jednoosobowa działalność gospodarcza z bardzo płynnym stanem personelu. Jego nigdy w biurze nie było, w zasadzie to nikt nigdy nie wiedział gdzie on jest, bo tyle miał zawsze załatwiania, tyle wyjazdów do klientów, tyle zamówień... tak więc zapierdzielaliśmy jak idioci, do czasu aż znajomy wyhaczył go przypadkowo w jego własnym ogrodzie, na leżaku i spytał mi się telefonicznie czy on w tej swojej firmie bywa. Spytałem się tylko, czy jest tam teraz i czy mógłby cyknąć fotkę. Cyknął, wysłał. Ja dzwonię z pytaniem gdzie jest i co? Noo, ja jadę ze spotkania biznesowego, blablabla umowa, blablabla kasa, blablabla. Fajne to spotkanie- rzyć rozwalona na leżaku na ogrodzie, na stoliku obok szklanka z jakimś sokiem, gazetka w ręku, żyć nie umierać. Potem się innymi kanałami dowiedziałem, że jak go nie było, to to nie były żadne wyjazdy w sprawach firmy, jak wciskał za każdym razem, tylko albo miał lenia, albo jechał sobie do mamusi na obiadek, albo jechał do domu niańczyć dzieciaki. A jak dzwoniłeś do niego, bo ludzie się pytają, bo miał być- zaje&any robotą, panie, on nie wie czy w ogóle się wyrobi... Nigdy się nie wyrobił. Z papierami było tak samo. Księgowej zawoził jak się już 10 razy dobijała do firmy, wszystko co się akurat nawinęło pod rękę, więc potem jeszcze zwykle księgowa dzwoniła że brakuje -nastu faktur. Nie wiem czemu i jak ta kobieta go nie kopnęła w dupę. Nawet nie będę wspominał jak wyglądało jego dawanie pracownikom PITów (miesiąc po terminie? meh, jest dobrze), bo to się kwalifikowało do zwykłego zgłoszenia i to zostało zgłoszone, kolektywnie, przez wszystkich pracowników. A potem zaczął się już prawdziwy gnój, ja się na szczęście stamtąd zwinąłem szybciej niż później, z tego co teraz słyszę to zrobiłem to w ostatnim momencie, bo w tej pseudofiremce fajnie się nie dzieje.
Odpowiedz@mongol13: Jak ma biuro księgowe to będą trzepać biuro księgowe. Więc pomysł do d...
OdpowiedzTak na marginesie - "pojedyncze jednostki"... a są jakieś inne?
Odpowiedz@Bubu2016: może być zbiór jednostek :-)
OdpowiedzMam klienta, który prowadzi działalność jakieś 15 lat, w pierwszym miesiącu naszej współpracy wyszedł mu VAT do zapłaty. Zdziwił się, że to nie ja będę go płaciła :D
Odpowiedz@malbor0: Niedobra jesteś :) Nie chciałaś za pana zapłacić. To po co mu taka księgowa? ^^
OdpowiedzZUS to nie do 10? Moja księgowa z firmy zewnętrznej znana była z tego, że nas goniła o papiery. Ale to był plus bo nie był kłopotów.
Odpowiedz"wrzucić w koszty na podstawie zeznań świadków" :)) Padłam :)
Odpowiedz@zendra: No jak to, pani urzędniczko, mojego szwagrowi pani nie wierzy? Toć to MÓJ szwagier, złoty chłopak ! Nie? Zaraz zaraz chwila... aaa! Przecież wujek Zenek też to widział. Szwagier! Dzwoń po wuja Zenka!
Odpowiedz@KatzenKratzen: Tacy ludzie chyba nie rozumieją, że księgowa ratuje im tyłki i dorobek życia przed postępowaniem karno-skarbowym. Gdyby skarbówce podali taką podstawę zaliczenia wydatków w koszty, to urzędnicy przez tydzień turlaliby się ze śmiechu :)
Odpowiedz@zendra: Zupełnie nie rozumieją. Traktują księgowość jako zupełnie zbędny balat i niepotrzebny, ale konieczny wydatek. Pomijając to, że zazwyczaj ignorują to, co księgowość każe traktując to jako zbytnią nadgorliwość
Odpowiedz