Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ależ mi się dziś z okazji protestu taksówkarzy przypomniało! Piekielni byliśmy chyba…

Ależ mi się dziś z okazji protestu taksówkarzy przypomniało! Piekielni byliśmy chyba z panem taksówkarzem po równo...

Rzecz działa się jakieś 3 lata temu w Poznaniu. Polski Bus, na który miałam wykupiony bilet powrotny, ku mojemu zdziwieniu odjeżdżał z innego dworca niż ten, na który przyjechałam. Zdecydowałam się więc złapać taksówkę i spróbować zdążyć dojechać na docelowy dworzec na peryferiach. Upewniłam się jeszcze u taksówkarza, że jest szansa, iż w kwadrans zdążymy.

Cóż, nie zdążyliśmy, taksówkarz nie gnał na złamanie karku, ale podjął się wyzwania, więc postanowiłam, że zostawię mu większy niż standardowo napiwek. Spojrzałam na taksometr, na którym świeciła kwota 22 złote, z portfela wyciągnęłam 30 złotych, po czym pan taksówkarz rzucił mi magiczną kwotę złotych... 56.

[J]a: - Przepraszam, ile?
[T]aksówkarz: - No, 56.
[J]: - Eee... Jakim cudem?
[T]: - Taka jest opłata.
[J]: - Ale na taksometrze widnieje kwota 22 złote!

Taksówkarz błyskawicznie wcisnął jakiś przycisk i 22 zmieniło się w 56.
[T]: - Bo za kurs jest 22, ale opłata za włączenie klimatyzacji to 34 złote, wyszło 56, nic na to pani nie poradzę. W ramach promocji zabiorę panią z powrotem na dworzec, skoro pani nie zdążyła na ten autobus, bo i tak wracam na stanowisko.
[J]: - To jest usługa dodatkowa, jak mniemam? Ta klimatyzacja...
[T]: - No tak... Tu ma pani cennik.

Taksówkarz mówiąc to wyciągnął spod fotela pasażera jakiś świstek papieru i machnął mi nim przed oczami.
[J]: - Ale ja mam przyklejoną na szybie taryfę opłat, która w rozumieniu kodeksu cywilnego jest ofertą handlową. I tu nie ma ani słowa o opłacie za klimatyzację!
[T]: - Oj, nie musiałem pani mówić, że włączam, domyśliłem się, że będzie pani się milej jechało.
[J]: - Rozumiem... Proszę w takim razie przygotować 24 złote.
[T]: - ?!
[J]: - Właśnie udzielam panu w myślach porady prawnej, a to kosztuje 80 złotych. Odliczamy kwotę za przejazd i klimatyzację, więc pan jest mi winny 24 złote.

Taksówkarz zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Moje szczęście, a jego pech chciał, że byłam dość elegancko ubrana (jechałam na poważny wywiad), a w ręku trzymałam wyraźnie oznaczone kserokopie dwóch tomów akt sądowych, które dostałam od rozmówcy na użytek przygotowywanego tekstu.

Musiał uznać widocznie, że jestem prawniczką, bo... wyrwał mi z ręki już wydrukowany paragon z kwotą 56 złotych, podwiózł pod samiuteńki dworzec i kazał spadać, bo "jemu więcej problemów nie trzeba".

Jednego się nauczyłam: gdy ktoś próbuje mnie zrobić w konia, rzucam na chybił trafił numerami artykułów z właściwych dla danej sytuacji kodeksów, jak również przewidzianymi sankcjami za ich złamanie. Jak do tej pory działa bez zarzutu :)

by hanka_bez_pudla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cija
6 8

Czy metoda wymaga stroju galowego? :)

Odpowiedz
avatar hanka_bez_pudla
3 7

@cija: Raczej nie, w moim wydaniu elegancko oznacza sportowe buty i sukienka z kołnierzykiem a la grzeczna uczennica :)

Odpowiedz
avatar didja
-3 15

"a w ręku trzymałam wyraźnie oznaczone kserokopie dwóch tomów akt sądowych, które dostałam od rozmówcy na użytek przygotowywanego tekstu". Ja w kwestii formalnej - rozumiem, że miałaś zgody wszystkich, których te akta dotyczyły? Bo jakoś mnie ciarki przeszły na myśl, że redaktor/pisarz czy dziennikarz tak po prostu kseruje sobie całe tomy akt sądowych, ze wszystkimi zawartymi w nich danymi osobowymi, informacjami poufnymi czy, nie daj Boże, opiniami biegłych z zakresu medycyny.

Odpowiedz
avatar hanka_bez_pudla
11 13

@didja: Spokojna głowa :) Żeby nie zaplątać się zbytnio w szczegóły, użyłam trochę skrótu myślowego. To były akta dotyczące tylko jednej konkretnej osoby, której naturalnie zgodę miałam. Nic poufnego, nic łamiącego ustawę o ochronie danych osobowych, w dodatku zainteresowany sam mi wszystko przygotował i elegancko zbindował jeszcze przed moim przyjazdem :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2017 o 23:32

avatar konto usunięte
-4 6

@kertesz_haz: Prawo Agaty pasuje, ale to tylko zgadywanka

Odpowiedz
avatar Mornigstar
-1 3

@maat_: Co zabawne, wczoraj w wiadomościach był podobny artykuł o tym. Nawet kwoty by się zgadzały.

Odpowiedz
avatar hanka_bez_pudla
-1 3

@Mornigstar: A to nie mojego autorstwa :) Chyba że któryś ze znajomych pismaków przypomniał sobie, jak mu opowiadałam historię. Poproszę o link, jeśli masz.

Odpowiedz
avatar sqby
19 19

Tatuś mój wracał z badań, z autobusu wysiadł pod dworcem PKP, do domu około 4 km, starszy, zmęczony, na postoju stoją taryfy, skorzystał. Oczywiście trasa według pana kierowcy przez sąsiednie dzielnice wyniosła 18 km. Taksówkarz wydrukował paragon na pięćdziesiąt parę złotych. Tatuś poprosił o fakturę z zaznaczonym początkiem i końcem trasy. - Potrzebna panu ta faktura? Będzie trochę taniej bez bo nie mam przy sobie bloczka.. - Potrzebna, do sądu w sprawie o wyłudzenie, mieszkam tu 20 lat i taką trasą do domu jechałem po raz pierwszy... - A idź pan w cholerę transport na koszt firmy... Myślę, że to nie pierwszy i nie jedyny przypadek tego typu z taksiarzami

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@sqby: To i tak dziwne, że zrezygnował z prawidłowego zarobku np.20zł

Odpowiedz
avatar rahell
7 7

@sqby: to smutne jak taksiarze chcą oszukiwać starsze osoby. Moi dziadkowie w ogóle nie ogarniają taksówek inaczej niż z postoju, bo za ich czasów były tylko takie. Ostatnio mnie poprosili o numer telefonu na jakąś taksówkę, bo będą w miejscu, gdzie postoju nie ma. Ok, dałam im (dla ciekawskich megataxi). Kilka dni później rozmawialiśmy i dziadek się dziwił, że tak tanio, 20 złotych, bo oni zazwyczaj za taką trasę płacili 50.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
2 2

Podobnie zdarzyło mi się na zorganizowanej i z góry opłaconej wycieczce mikrobusem po karaibskiej wyspie Antiqua, gdzie szoferak chciał (przy strasznym gorącu i wilgoci) dodatkową opłatę w wysokości 20 od łebka, za naszą chęć włączenia klimatyzacji, bo ta powoduje podwyższenie spalania benzyny. Nie zapłaciliśmy, a drań pocił się tak samo, jak my. Tylko jacyś głupi uczestnicy tej wycieczki zafundowali mu - biedakowi - jeszcze darmowy napój. Ja bym mu tylko powiedział, że ma spadać, podły naciągacz. Ale (w przeciwieństwie do opowieści) karaibski kierowca informował z góry o planowanej podwyżce ceny i była możliwość - odmówić i zrezygnować, a nie być postawionym przed faktem dokonanym. Czego się nie zamawiało, za to nie trzeba płacić, jasne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Metoda niezła, chociaż ja z tym uważam- za dużo spotkałam ludzi, którzy chcieli coś wymusić opowiadając jakąś bzdurę ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

A potem płacz, że ludzie wolą jeździć Uberem, niż dać się rżnąć złotówom. Ostatecznie jak zwykle wychodzi, że "licencja" jest gówno warta.

Odpowiedz
Udostępnij