Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak przestrzegany jest przepis, w myśl którego nie wolno zastawiać bram wjazdowych?…

Jak przestrzegany jest przepis, w myśl którego nie wolno zastawiać bram wjazdowych? Ano tak:

Obok mojego bloku znajduje się ogrodzony placyk z bramą wjazdową. Na tym placyku mieszczą się śmietniki i 4 miejsca parkingowe – opłacane, każde dla konkretnego samochodu, w tym mojego. Z ulicy skręca się w 6-metrowy podjazd zamknięty bramą wjazdową na ten placyk. Te 6 metrów jest po to, żeby można tam było postawić auto na czas ręcznego otwierania bramy, aby nie blokować ruchu ulicznego. Ulica jest wąska, dwukierunkowa. Wzdłuż niej, przed blokiem też są miejsca parkingowe, ale oczywiście niepłatne i „losowe” czyli jest miejsce to parkujesz, nie ma – to nie.

1. Wracając z pracy dojeżdżam i widzę na podjeździe terenówkę. Kierowcy brak, ot stoi, samotny. Na chodniku miejsca brak. Pewnie kierowca poszedł do pobliskiego sklepu i za chwilkę wróci. Sytuacja o tyle niekomfortowa, że stojąc na pasie ruchu zwyczajnie go blokuję. Objeżdżam blok wraz z placykiem, raz, drugi, trzeci. Terenówka jak przyspawana. Trudno, wrzucam kierunkowskaz i czekam. Po jakimś czasie drepce lasia z siatkami. Ignoruje kompletnie mnie i mój kierunkowskaz. Otwiera bagażnik i zaczyna układać siatki. Ułożyła i wsiada. No, super, zaraz odjedzie. Ha ha, ale ja naiwna. Lasiątko otwiera jakieś pudełeczko i zaczyna... poprawiać makijaż w lusterku wstecznym. Jak staram się nie używać klaksonu bez naglącej potrzeby (na kursie uczyli, że w mieście używa się go tylko w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu), tak tym razem wkurzona wcisnęłam klakson. Błąd! Lasia się wystraszyła, wzdrygnęła i upuściła to, co trzymała w rękach. Kolejne minuty stracone na wydłubywanie kosmetyków spod nóg.

2. Druga sytuacja była dla mnie gorsza, bo wystąpiła rano, kiedy mam określony czas na odwiezienie synka do szkoły i dojechanie do pracy. Oczywiście, byłam po drugiej stronie bramy – od wewnątrz i chciałam wyjechać. Ale nie mogę bo na podjeździe stoi Fiacik. Kierowcy brak. Spokojnie wypaliłam papierosa, bo zawsze te 10 minut zapasu czasu mam. Ale po 20 minutach zaczęłam się jednak niepokoić. Czas mi się kurczy, a kierowcy ani widu ani słychu. Po pół godzinie zdecydowałam się zadzwonić na straż miejską. Gdy wybierałam numer, do Fiata spacerowym krokiem zbliżyła się para ludzi w średnim wieku. „Och, my tu przeszkadzamy, hihihi, no już już sobie jedziemy, co pani taka nerwowa, hihihi, przecież to tylko chwilka”. Taaaaa... To zaledwie półgodzinna chwilka w czasie porannego szczytu.

3. Wracałam z pracy. Podjazd zastawiony niby tradycyjnie, ale jednak coś jest inaczej. Samochód stoi na światłach, ma otwarte okna. Podjeżdżam, wrzucam kierunkowskaz i czekam. Czekam. Kierowca powinien mnie już dostrzec i wycofać, ale jakoś nie wycofuje. Wyłażę zatem ze swojego i idę wymierzyć sprawiedliwość. Ale nie ma komu, bo nie ma nikogo w środku. Samochód z włączonymi światłami i otwartymi oknami stoi sobie porzucony samopas. Ki diabeł? Komuś jego własność niemiła? Stoję z włączonym kierunkowskazem, blokując pas ruchu. Po kierowcy śladu ni popiołu. Ustawia się za mną sąsiad, parkujący na sąsiednim miejscu, też chce wjechać. Dość krewki pan. Wyskakuje z auta. Ulicą naszą nadjeżdża radiowóz policyjny. Ja wyskakuję ze swojej madzi i oboje machamy na radiowóz. „Rajdowóz” przyspiesza i ucieka (nie jestem pięknością, sąsiad też nie, ale żeby aż tak?). Sąsiad zaczyna wykrzykiwać różne inwektywy, zagląda do pustego samochodu, szarpie za klamkę. Kiedy już zdenerwowany niebotycznie zaczyna żądać ode mnie pomocy w wypchnięciu tego auta z podjazdu na ulicę, zjawia się rodzinka z kilkoma pudełkami pizzy. Zadowolona, roześmiana. "Ale o co państwu chodzi? Przecież czekanie na kilka pudełek pizzy musi trochę potrwać! Ci ludzie dzisiaj! Pieniacze!"

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
8 16

@boom_boom: Przysięgam, że kiedyś Cię znajdę i zabije ^^

Odpowiedz
avatar GlaNiK
-1 1

@KatzenKratzen: Szkoda zachodu ;-) Wyrwiesz chwasta, a osądzą jak za człowieka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Nam notorycznie parkują/czekają na podjeździe do garażu. I czekasz aż wycofa wyjedzie, i w ogóle. Raz, drugi dziesiąty to jeszcze ale to jest przynajmniej ze 2 razy w tygodniu od 5 lat i zwyczajnie kumulacja wkurza. Bo z mojej perspektywy to jest ciąg zdarzeń

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@maat_: Stajesz za nim, wysiadasz i odchodzisz ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@imhotep: Nie da się stoję wtedy w poprzek chodnika i częściowo na drodze :( dostanę mandat

Odpowiedz
avatar Senites
5 5

Gdyby mi codziennie zastawiali wyjazd i wjazd do parkingu to od razu był orurował przód samochodu, a rurki objechał otuliną do rurek od wody i najnormalniej bez ceregieli wypychał te auta tak bym mógł sobie spokojnie wyjechać.

Odpowiedz
avatar dahaakaa
5 9

@Senites: a nie idzie kluczem wydrapać na masce : tu nie parkujemy ?

Odpowiedz
avatar Hedwiga
9 11

Stara metoda: blokującym samochodem pobujać. Ale tak żeby nic nie urwać ani zepsuć. Jest szansa że się alarm włączy i właściciel sam przybiegnie.

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

@Hedwiga: Teraz aut z autoalarmem już niewiele. Każdy i tak wie, że służą tylko do wkurzania sąsiadów, bo na pewno nie do odstraszania złodziei...

Odpowiedz
avatar m_m_m
8 8

A tabliczka "Pojazdy parkujące tu odholowuje straż miejska" i konsekwentne realizowanie tego nie pomogą? (+ mała wystawka zdjęć z lawetowania)

Odpowiedz
avatar Sintra
3 7

Sytuacja sprzed kilku lat- teraz na szczęście miasto robi powoli porządek i ściśle, poprawnie wyznacza miejsca. Wtedy- parkowanie równoległe, częściowo na chodniku, częściowo na jezdni. Tarabanię się z maluszkiem w wózku i... utykam. Pan zaparkował dużo bliżej ściany niż inne auta, dodatkowo na wyskości schodków, wózek jeszcze przodem przejedzie, tyłem już nie. Wkurzona stanęłam na moment, zrobiłam zdjęcie, zadzwoniłam po Straż Miejską. Inny przechodzili między autami, po jezdni, ja wycofałabym się rakiem gdyby nie to że za nami utknęła pani na wózku inwalidzkim, i u niej podjechanie do tyłu to już była trudniejsza sprawa. Pani próbowała ruszyć, ale jak obejrzałyśmy się i zobaczyłyśmy staruszkę z balkonikiem, to już prychnęłyśmy śmiechem. Tylko zakonnicy i policjanta do kompletu brakowało. Pan niedorobiony kierowca pojawił się szybciej niż SM i właśnie rzucił typowym, januszowatym tekstem "ja tylko na chwilę, nic się przecież nie stało, już jadę...". Nie wiem ile trwała chwila- my stałyśmy ok. 15 min w oczekiwaniu na straż, a że panu kierowcy nic się nie stało- nie wątpię. Ciekawa jestem na jakich kursach uczą takiej bezczelności, bo zamiast po ludzku przeprosić, to tylko głupi uśmieszek i "nic się nie stało". Ja polubiłam się szybko z chustą do noszenia maleństwa, i po tej i masie podobnym przygód z takimi utrudnieniami przestałam się dziwić nieobceności niepełnosprawnych na wózkach na ulicach naszego pięknego miasta. Nieraz spotykałam kierowców którzy byli tak butni że na jakiekolwiek uwagi oprócz "nic się nie stało" i "to tylko moment przecież" reagowali wręcz złością, agresją i głośnymi, zjadliwymi uwagami na temat braku zrozumienia. Bo przecież z dzieckiem chorym do mieszkania, więc musi zastawiać bramę wjazdową, bo my chyba nigdy się nie przeprowadzaliśmy skoro nie rozumiemy że pan MUSI parkować pod drzwiami zasłaniając cały wylot ulicy i kierowca jedzie na ślepo, nie mówiąc o takich cudach jak samochody dostawcze, kurierskie stające wprost na drodze (jednokierunkowej), bo pan tylko na moment...

Odpowiedz
avatar tvh
-1 3

Brama na pilota, likwidacja niepotrzebnego wtedy podjazdu i problem rozwiązany. Obawiam się jednak że nie macie tam prądu.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 2

@tvh: Jeszcze kilka takich sytuacji i ktoś od siebie z domu prąd pociągnie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Brutalna prawda jest taka, że zdecydowana większość "ludzi" to bezwartościowa kupa mięsa. Szkoda, że chamstwa nie można po prostu tępić za pomocą ołowiu - świat by się wyludnił, ale stałby się lepszym miejscem.

Odpowiedz
avatar M3FJU
0 0

Jeżeli samochód opisany w sytuacji 3 miał w stacyjce kluczyk to mogłaś cofnąć z wjazdu.

Odpowiedz
avatar butros
0 0

Powiesić kartkę "uwaga rysują po lakierze?"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Sposób jest prosty. Na bramie na wysokości oczu kierowcy umieszczamy dobrze widoczny napis: "UWAGA! ZAKAZ PARKOWANIA" A zaraz pod nim: "W tym miejscu następuje niezbadane zjawisko: powietrze samoczynnie uchodzi z kół". Następnie gdy zobaczymy zaparkowany tam samochód wyciągamy z kieszeni kluczyk do wentyli i spuszczamy powietrze. Fenomenalna skuteczność tej metody została już przez wiele osób potwierdzona.

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

@mooz: Ale bez powietrza w kołach ktoś może blokować wjazd na dłużej. Chyba już lepiej dokleić odpowiednią ilość "karnych kutasów".

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@bukimi: Na allegro nie takie drogie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@bukimi: Z odpowiednią ilością "karnych kutasów" też nigdzie nie pojedzie. Jeżeli nie spuścimy powietrza do samego końca, to będzie mógł przejechać parę metrów żeby zwolnić miejsce i mamy GWARANCJĘ że drugi raz tam nie stanie ;)

Odpowiedz
Udostępnij