Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W kwietniu pożyczyłam znajomemu książkę. Pozycja nienajnowsza, ale "stan igła, Niemiec płakał,…

W kwietniu pożyczyłam znajomemu książkę. Pozycja nienajnowsza, ale "stan igła, Niemiec płakał, gdy sprzedawał" - jak wszystkie moje książki, generalnie dbam o nie jak o własnego kota.

Dzisiaj znajomy oddał książkę. Okładka "rozmemłana" i zmechacona, grzbiet ze szramą zagięcia przez środek, do tego zalana czymś pomarańczowym. Na moje "no chyba sobie kpisz?!" odparł, że w sumie taka pogięta to była jak ją pożyczał (serio? Nawet gdy mu ją wydawałam, to zawiniętą w folię, żeby okładka nie poszła w transporcie), a wylał mu się sok, ale to przecież nie szkodzi, bo przecież można czytać. No nie zgodziłam się z nim - pożyczał książkę w stanie idealnym, oddaje papierową szmatę. Zażądałam odkupienia - pozycja to nie nowość, może ogarnąć na Allegro z jakiejś taniej księgarni.

Znajomy zaperzył się niesamowicie. Jak to? Ja mu każę odkupować? Przecież to tylko książka, a ja mam chyba jakiegoś hopla na punkcie czytania, że tak się denerwuję! Książkę da się czytać, więc on nie musi nic mi oddawać. Dopiero argument "A jak porysuję ci samochód, to też nie muszę płacić za lakierowanie? Przecież da się jeździć" zamknął mu paszczękę. Zabrał zniszczony egzemplarz, rozstaliśmy się w niezgodzie. Czy odkupi? Nie wiem, mam nadzieję.

Książka książką - to przecież tylko przedmiot. Ale MÓJ, ja za niego zapłaciłam i jeśli zniszczyłeś - odkup, do diaska. Nie wstyd by Ci było, czytelniku, oddawać książki w takim stanie? Bo koledze najwyraźniej nie.

by ZaZuZa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
9 9

Świetna analogia z porysowanym samochodem!

Odpowiedz
avatar Zlociutki
5 5

Dlatego nie pozyczam filmow, ksiazek, komiksow. Nikomu, poprostu za duzo mnie to pieniedzy kosztowalo zeby zebrac jakis cykl zeby teraz ktos mi tak poprostu zniszczyl jakas ksiazke, a potem szukaj albo przeplacaj kilkakrotnie bo akurat ten tom tego wydania stal sie bialym krukiem

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 3

@Zlociutki: "po prostu", osobno

Odpowiedz
avatar Agrestowa
-1 3

@bazienka: nie zejsraj sie

Odpowiedz
avatar Pawulon
2 2

I co? Odkupił?

Odpowiedz
avatar katem
5 5

Podejście ludzi do pożyczonych książek takie właśnie jest. Moja znajoma (z ówczesnej pracy) pożyczyła ode mnie książkę, gdy się o nią upomniałam stwierdziła, że pożyczyła ją swojej znajomej. Jak tamta odda, to mi ją zwróci. Nie zwróciła, a ta się na mnie obraziła (z wzajemnością oczywistą, gdy zażądałam odkupienia. Nie odkupiła - no bo co jej zrobię ? Do sądu nie podałam, bo to dla sądu za mała wartość. Wartości subiektywnej się nie liczy. Dostałam droga nauczkę i już nie pożyczam. Oczywiście, osoba, która pożyczyła ode mnie książkę, uważała się (i dalej zapewne uważa) za całkowicie uczciwą i przyzwoitą.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@katem: @katem: Ja mam wrażenie, że takie jest podejście do pożyczania czegokolwiek - skoro pożyczasz, to pewnie Ci niepotrzebne i Ci na tym nie zależy :/

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@katem: bylo jej jeszcze w srodowisku wyrobic opinie nieoddawacza pozyczek

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 7

Bardzo dobrze rozumiem zaperzenie się o zmechaconą i zalaną okładkę, ale o zagięcie na środku grzbietu? Przecież to jest naturalny ślad czytania, a kolega książkę pożyczył chyba właśnie po to, żeby czytać, a nie postawić na półce i podziwiać nieotwartą książkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Jorn: tylko niewielka część książek potrzebuje przełamania grzbietu żeby ułatwić czytanie, zwykle te mniejsze z pewnym specyficznym sposobem klejenia, albo z drugiej strony kobyły 600 stron+ w miękkiej oprawie. Mam w domu około pół tysiąca książek, może kilkanaście ma zgięty po czytaniu grzbiet.

Odpowiedz
avatar Sokoleoczko
2 4

Nogi mam ochotę wyrywać niszczycielom książek, zwłaszcza jeśli przy tym prezentują postawę typu:" Ale o co ci chodzi, nic się nie stało..."

Odpowiedz
avatar Azheal
2 6

Z książkami mam takiego samego hopla i pożyczam tylko bardzo dobrym znajomych którzy albo dbają tak samo o książki jak ja albo dobrze wiedzą że faktycznie ich zatłukę jak zniszczą moją:] Zresztą mój synek jakby się go spytać jaka jest kara za zniszczenie książki to odpowiada - "śmierć" :D

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@Azheal: Mnie takiego podejścia nauczyła PRL-owska szkoła, na szczęście później znormalniałem. A od kilku lat w ogóle książki przeważnie czytam na elektronicznym czytniku.

Odpowiedz
avatar anulla89
5 5

Och, jak ja świetnie rozumiem wszystkich komentujących... Już nie pożyczam książek nikomu, chyba, że osobie z takimi samymi poglądami na tę kwestię jak ja, i tylko w formie wymiany, czyli ja pożyczam jakąś pozycję, a znajomy pożycza mi na ten czas jakąś swoją książkę. Ale i tak bardziej niż lekkie zniszczenie książki (czyli nie wygląda, ale da się czytać), denerwuje mnie kiedy ktoś książki w ogóle nie odda. Pozbyłam się w ten sposób kilku fajnych książek... Najbardziej z tej kategorii wkurzyły mnie dwie sytuacje. Jedna, kiedy koleżance z klasy pożyczyłam "hobbita" i wszystkie trzy części "władcy pierścieni", i jakieśdwa fantastyczne czytadła ona oddawała mi książki w ratach, i odzyskałam tylko hobbita, oba czytadła i pierwszą część trylogii, a kiedy dopytywałam o pozostałe, uparcie twierdziła, że ich ode mnie nie pożyczała, i jeszcze bezczelnie pytała, czy jak już je znajdę, to jej pożyczę... Z kolei gdy byłam nastolatką (już uczuloną na pożyczanie książek, więc zdarzało mi się to szalenie rzadko), znajoma moich rodziców wypatrzyła sobie w mojej biblioteczce kilka książek, które chciała pożyczyć, ale zamiast zapytać mnie, poszła do moich rodziców, a oni niemal zmusili mnie do pożyczenia jej tych książek (w sumie głównie tato, bo to dusza człowiek, i nie dociera do niego zupełnie, że nie wszyscy są tak uczciwi i godni zaufania jak on; mama za to sama jest fanatycznym czytelnikiem, i też już się sparzyła na pożyczaniu, więc tym razem nie naciskała, tylko zapytała). No i oczywiście nie wszystkie książki do mnie wróciły, a jak dorwałam znajomą i poprosiłam o zwrot pozostałych, to twierdziła, że przecież wszystko mi oddała, ale skoro wydaje mi się, że nie , to ona się rozejrzy w domuzwiązku dla spokoju sumienia... Nie muszę chuba dodawać, że książek "nie znalazła"? Ale za to kilkanaście lat później usłyszałam od jej syna, że moje książki on zniszczył (miał wtedy jakieś dwa lata, więc nawet nie mogę się na niego powkurzać za bardzo), a jego matce było wstyd oddać mi pobazgrane, więc nie oddała wcale. Ale przynajmniej chłopak w porządku, bo sam stwierdził, że oddać zniszczone było jej wstyd, ale nie oddać wcale i kłamać już nie, natomiast odkupienie nawet nie przyszło jej do głowy. Za to on poczuwa się do odpowiedzialności, więc jeśli podam mu tytuły, to on je odkupi. Po tylu latach już nawet nie bardzo pamiętałam co to było, poza tym część sama odkupiłam, ale była jedna pozycja, której było mi szkoda, a jakoś nie miałam okazji wcześniej jej dostać, i ten jeden tytuł mu podałam, a po dwóch tygodniach dostałam książkę, kwiatka i czekoladki :) A tak w ogóle, to wiecie, że komentujemy historię z 2017r.? Bo autorka ostatni raz logowała się w styczniu 2018r. ...

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 4

@anulla89: a co obce babsko robilo w twoim pokoju?

Odpowiedz
avatar zwuokizwuoki
4 4

Przypomniało mi to moją historię. Koniec podstawówki. Pożyczyłam od znajomego książkę. Dbałam o nią (nie zaginałam rogów czy grzbietu bo sama tego nienawidzę a szczególnie niszczenia cudzej własności) ale tak się niefortunnie stało, że rozlała mi się na nią herbata czy kakao. Rodzice kupili ta książkę a to nie były czasy gdy zamawianie przez internet było takie proste i oczywiste, ale oddałam znajomemu tą odkupioną a zalana została moja własnością. Oddając książkę powiedziałam dlaczego dostał ciut inny egzemplarz (bez zagiętego już przez niego grzbietu chociażby), stwierdził, że nic się nie stało i że mogłam oddać mu tamtą zniszczoną ale ja cieszę się, że rodzice mi "pomogli" zachować się w porządku bo sama bym chciała żeby ktoś zachował się tak w stosunku do mnie.

Odpowiedz
Udostępnij