Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kupiłam rasowego kota ze sprawdzonej i zarejestrowanej hodowli. Według mnie problemu żadnego…

Kupiłam rasowego kota ze sprawdzonej i zarejestrowanej hodowli. Według mnie problemu żadnego z tym nie powinno być. Ale nie, jednak nie. Znalazło się paru pseudoznawców i zooterrorystów, którzy namiętnie od jakiegoś czasu próbują uprzykrzyć mnie i biednemu kotkowi życie.

1. „Dlaczego nie zaadoptowałaś kota?! Tyle zwierząt w schronisku czeka na dom, nie masz serca!”.
Tak, masz rację, powinnam zaadoptować kota, a najlepiej od razu dziesięć, założyć dom tymczasowy i stać się kocią mamą. Na pytanie, dlaczego ta osoba jeszcze kota nie zaadoptowała, odpowiedziała: „A co ja będę jakieś przechodzone i parchate (?) koty w domu trzymać".
Aby uściślić, nie mam nic przeciwko adopcji i kotom ze schroniska, nie uważam ich za gorsze od rasowych. Przy zakupie kota dla siebie kierowałam się wyglądem, cechami charakteru, zdrowiem (zarówno fizycznym, jak i psychicznym), które hodowla, sprzedając mi zwierzę, mogła w pewien sposób zagwarantować, a przynajmniej zmniejszyć ryzyko posiadania cech, których nie uważałabym za pożądane.

2. „Znajoma znajomej kuzynki brata córki siostry mojej koleżanki miała do SPRZEDANIA piękne rasowe kotki, bo jej kotka się okociła”.
Znając tę osobę wiedziałam, że miała kota w TYPIE rasy, ale bez papierów, więc kot jakże pospolitej, europejskiej rasy. Kupię od niej kota, zapłacę i sobie Grażynka uświadomi, że to niezły byznes jest. A dodam, że rozmnażanie i sprzedaż kotów poza zarejestrowanymi hodowlami są karalne.

3. „Tyle pieniędzy za sierściucha? Nie masz co z pieniędzmi robić? Toż to zwykły kot, nie wygląda na rasowego. Po cholerę wydawać tyle kasy na normalnego kota?”.
No, nie mam. Zamiast pierzem mam hajsem wypchaną poduszkę, a na spłuczce leży parę stówek do podcierki. I nie, nie podzielę się, więcej dla mnie. Geniusz zła w najczystszej postaci. Poza tym kto mówi, że jest niezwykły i nienormalny? Kot jak kot, tylko większy i bardziej puchaty. A, i z kilkoma jeszcze cechami charakteru typowymi dla tej rasy, ale to nic.

4. „8 miesięcy? Oszukali cię, jest za duży, ten kot jest wielkości mojej Pusi!”.
Mogę tłumaczyć dwie bite godziny, że kot jest jak najbardziej wielkości takiej, jakiej być powinien na swój wiek, że taka rasa, ale i tak nie dociera, oszuści i tyle.

5. „Jesteś debilką, że go kastrujesz. Mogłabyś na tym nieźle zarobić!”.
I tym samym naruszyć warunki umowy, przyczynić się do wzrostu populacji bezdomnych kotów i wspierać pseudohodowle. Już biegnę, zajmij mi miejsce w kolejce.

6. „Dlaczego karmisz kota szajsem?! Widziałam reklamę Whiskasa/Kitekata i mówili tam, że to najlepsza karma”.
Och tak, Animonda, Applaws i Feringa (oraz podobne) to bardzo złe karmy dla kota. Nie zawierają żadnych ulepszaczy, tylko samo mięso. Na pewno brak zboża w składzie kotu zaszkodzi. Co racja to racja, co ja się będę spierać. I nie, nie dam mojemu kotu Whiskasa jak przyniesiesz. Resztek z obiadu również nie.

7. „Kot musi wychodzić na zewnątrz, bo w domu się kisi! Sadystka!”.
Tak, wyrzucę go na siłę na zewnątrz, bo jeszcze trochę i przemieni się w korniszona. Nieważne, że kot nie chce w ogóle wychodzić, nawet na balkon. Ale specjalnie dla ciebie uszczęśliwię zwierzaka na siłę.

8. „Jesteś ułomna, nawet na wakacje nie pojedziesz, a ja się nim nie zaopiekuję, jak będziesz miała z nim problem”.
Ojej, cóż za strata! Cóż ja teraz pocznę? Biedny kot, na czas mojego wyjazdu będzie musiał się szlajać po śmietnikach, bo nic innego mi nie pozostanie jak na ten czas go tam porzucić.

Na koniec moje ulubione:
9. „Czy ty w ogóle myślisz, co będzie za 5 lat? Co zrobisz po tym czasie z kotem?”.
Uśpię chloroformem i podrzucę komuś przez płot. A niech się ktoś inny martwi, jak kot mi się znudzi. No w końcu jestem wyrośniętym, ale wciąż dzieckiem (swoich rodziców) i nie wiem, co to odpowiedzialność.

by SamanthaFisher
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 16

A możesz zdradzić jaka to rasa? Ewidentnie tym ludziom żal dupę ściska. Nawet nie chodzi tu o samego zwierzaka ( a może? Coś podejrzewam, że to piękne stworzenie) tylko o kasę jaką na niego wydałaś.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
12 18

@Day_Becomes_Night: Maine coon, zwierzę wyjątkowo urokliwe z wyglądu, bo spore, puchate i śnieżnobiałe. Podejrzewam, że to właśnie o kasę chodzi, bo jak nie wiadomo o co, to o pieniądze. Ale takie sytuacje też mają plusy, bo pozwalają poznać się na niektórych osobach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2017 o 14:22

avatar Morog
2 2

Maine coon wygląda bardziej jak ryś i jest dużo większy od dachowca.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 8

@Morog: Mój wygląda jak żbik skrzyżowany z wiewiórką, do tego wyprany w chlorowym wybielaczu. Obecnie wielkością już bije na głowę przeciętnego dachowca, a kolega jeszcze nie wyszedł z fazy wzrostu, bo nie ma nawet roku :) Ale to ludziom nie przeszkadza, żeby go określać mianem dachowca.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
0 0

@Morog: Podobnej wielkości są też norweskie leśne. Też piękne koty. Ogólnie koty są piękne. A co do historii, to typowy piekący ból dupy małych, zawistnych ludzików.

Odpowiedz
avatar Nulini
1 1

@SamanthaFisher: Moje marzenie, najpiękniejsza rasa kotów, zazdroszczę i powodzenia z nowym domownikiem :)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@SamanthaFisher: Mi się marzy Ragamuffin ze względu na charakter :) A innym, który mi się marzy jest Savannah, ale o tym to mogę tylko pomarzyć.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@GlaNiK: mi ruskie niebieskie, bo sie tula albo taki bialy sniezny z inebiieskimi slepiami dyuze koty mi sie nie podobaja i nie uwazlam ich za "wyjatkowo urokliwe"

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@bazienka: Niebieskie rosyjskie są śliczne, tak samo jako niebieskie brytyjczyki. Norweskie leśne też są bajeczne. A ja z kolei lubię duże koty :) Rzecz gustu.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
7 15

Ja mam zawsze kota-znajdę od rodziców, bo się zawsze do nich jakiś nadmiarowy przypląta, i utrzymuję że to nie jest żadna pospolita rasa europejska, tylko nasza, podhalańska, ale zupełnie nie rozumiem czemu ludzie tak się czepiają. Po co z nimi podejmować dyskusję? Najlepiej nie rozmawiać na ten temat, jak im się nie podoba to ich problem. Twój kot, Twoja sprawa.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
10 10

@Hedwiga: Wciąż liczę, że podjęcie dyskusji trochę im przemówi do rozsądku, bo w końcu podobno człowiek się uczy całe życie. Niektórym da się pewne kwestie uświadomić, innym nie :)

Odpowiedz
avatar healthandsafety
2 12

@nasturcja: W UK jest na to dobry sposob, kazdy wychodzacy kot musi miec obroze z dzwoneczkiem. Dzieki temu koty nie moga nic upolowac.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 22

Ja w ogóle nie uznaję puszczania kota samopas. Po pierwsze polowanie, po drugie choroby, po trzecie zagrożenia ze względu na samochody, psy i inne. Nie mam ochoty patrzeć jak mój kot zamiast słodkiej puchatej kulki staje się najsłodszą na świecie mokrą plamą. Nawet na smyczy bym z nim nie wychodziła, w domu nie stanowi zagrożenia. Z resztą kot już tak przyrósł do kanapy, że siłą go się nawet na balkon nie wyciągnie :D

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 15

@healthandsafety: dzwoneczek to już coś ale nieloty mogą dalej mieć problem. Ale dobrze, że ludzie zaczynają zauważać ten problem zanim zaczęły wymierać gatunki jak w USA.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
-1 13

@nasturcja: To nic innego jak natura, kot wygrał ewolucję poprzez przystosowanie się do życia z silniejszym partnerem - człowiekiem. Tak zyskał przewage nad innymi gatunkami.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 13

@healthandsafety: Kotka naszego sąsiada ma obrożę z dzwoneczkiem, ale sprytna bestia zawsze coś dalej upoluje, a to sikorkę, czy mysz, czy rybkę z naszego stawiku w ogrodzie. Kot siedzi cichutko, albo skrada się ostrożniutko, a potem błyskawicznie cap carap i ofiara ma przechlapane mimo wszystkich dzwoneczków.

Odpowiedz
avatar Habiel
7 13

@SamanthaFisher: Akurat jeśli kot ma wychodzić to najlepiej na smyczy :D Mój od początku był wychodzący, gdyż wolał załatwić się na dworze niż w kuwecie i tak od 12 lat chodzi jak piesek na smyczy (albo i lepiej, bo jej nie gryzie). Więc jeśli kiedyś kotu się odwidzi siedzenie w domu, to polecam smycz- tylko taką szelkową, a nie obróżkę :D

Odpowiedz
avatar nasturcja
4 12

@Hedwiga: to akurat natura ale nie chodzi tu o człowieka bo szczury się z nami nie zaprzyjaźniły a też są już na wszystkich kontynentach. Warto dbać jednak o różnorodność gatunkową rodzimych przedstawicieli fauny chociażby przez to żeby nie pozwalać jej mordować bez potrzeby. Bo kot nie potrzebuje polować. A niestety to robi bo chce się bawić.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 8

@Habiel: Mojego świat zewnętrzny kompletnie nie interesuje, jak na swój wiek jest wyjątkowo spokojny i mało ciekawski, ale cóż, jak będzie chciał eksplorować świat to będę zmuszona wyłazić z nim na smyczy, oczywiście w szelkach, bo ja obroży nie uznaję :) Na razie nic nie zapowiada, że jemu przyjdzie chęć na odkrywanie świata :)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@healthandsafety: Masz może jakiś link żeby to potwierdzić? Nie mówię, że tak nie jest, ale lubię mieć potwierdzone info.

Odpowiedz
avatar jass
12 16

Nigdy nie zrozumiem czemu tyle osób rości sobie prawo do decydowania o tym, na co ktoś inny ma wydawać pieniądze. Mam dwie rasowe kotki, kosztowały niemało, a niektórzy znajomi i rodzina oczywiście pukali się w głowę jak o tym słyszeli, bo jak to tak, wywalić tyle kasy na zwierzę. Tymczasem po pierwsze wcale nie jest tak, że trzeba ten tysiąc czy półtora zapłacić od razu - wielu hodowców zgadza się na raty (jakkolwiek brzmi zakup kota na raty ;) ). A po drugie, jak napisałaś - nie chodzi tylko o urodę, ale również o cechy charakteru charakterystyczne dla danej rasy i fakt, że rasowe koty rzadko chorują (moje kotki mają 8 i 6 lat, młodsza nie chorowała nigdy, starsza raz na zapalenie górnych dróg oddechowych, tuż po tym jak przywiozłam młodszą, wet powiedział że chociaż obie były szczepione a młodsza była zdrowa to prawdopodobnie przywlokła na sobie jakieś zarazki; dla porównania - moja mama ma dachowca, który ma problem z nerkami - w ciągu lat wydała już z powodu jego choroby znacznie więcej, niż kosztowały moje koty; także zakup rasowego zwierza wbrew pozorom może być oszczędnością w perspektywie długoterminowej ;) ).

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
7 11

@jass: Jaką masz rasę (o ile to nie tajemnica)? Nawet nie wiedziałam, że można na raty płacić, ja uiszczałam od razu całość. Jeśli chodzi o zdrowie, to maine coonom często siada serce, stawy i nerki. O ile problemom z nerkami można zapobiegać, to już ze stawami i sercem gorzej. Dlatego wolę mieć przyjaciela, którego przodkowie do kilku pokoleń wstecz byli przebadani, zdrowi i nie nękała ich żadna choroba genetyczna, która mogłaby przyczynić się do zachrowania i padnięcia. Koty nierasowe takich badań nie mają, a często rozmnażają się w zatrważająco bliskim pokrewieństwie, co niedopuszczalne jest w przypadku szanującej się hodowli.

Odpowiedz
avatar boom_boom
0 2

@SamanthaFisher:Przecież kota nie dostajesz od razu, bo trzeba czekać aż miot podrośnie, wiec masz parę miechów na spłatę kota.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

@SamanthaFisher: Balijski z czekoladowymi znaczeniami (półdługowłosy syjam z futrem bardzo aksamitnym w dotyku i mega włochatym ogonem) i orientalny liliowy. Rasy bardzo przywiązujące się do człowieka i bardzo "gadatliwe". Nie zawsze w ogłoszeniu jest mowa o ratach, warto dopytać przez telefon. Przy kupnie młodszej hodowczyni najpierw dosyć obcesowo odmówiła, a potem zadzwoniła stwierdzając, że namyśliła się i się zgadza ;) Masz rację, dlatego przed kupnem kota rasowego warto poczytać czym się różni kot z rodowodem od takiego bez rodowodu, bo to naprawdę duża różnica, a nie tylko kwestia nazwy i jakiegoś tam papieru. @boom_boom: Właśnie to zupełnie nie tak ;) Starszą kotkę miałam zarezerwowaną jeszcze przed jej urodzeniem i najpierw wpłaciłam symboliczną zaliczkę, potem czekałam aż kotka osiągnie 4 miesiące żeby móc ją zabrać, i dopiero od tego momentu spłacałam raty. W przypadku młodszej kupiłam kotkę sześciomiesięczną, ale też wpłaciłam od razu zaliczkę, a resztę w miesiącach już po wydaniu kota. Spisywałam oczywiście z hodowcami umowy w których była ustalona wysokość rat i terminy wpłat.

Odpowiedz
avatar Leone
-4 16

To nie pierwsza historia o kotach na tym portalu którą przeczytałem, ale chyba najbardziej sensowna. Tylko drobna uwaga odnoście punktu 6 - kotu jak najbardziej są potrzebne zboża i inne substancje, nie tylko mięso. Kot na wolności nie ma z tym większego problemu, bo jak upoluje mysz czy coś innego, zjada większość zwierzaka, nie tylko 'czyste' mięso. W domowych warunkach nie należy jednak podawać kotu tylko mięsa, bo to się dla niego źle skończy. Oczywiście karmy które podałaś zawierają wszystkie potrzebne substancje, więc nie ma problemu :)

Odpowiedz
avatar Izura
5 9

@Leone: Kot nie potrzebuje zbóż ani węglowodanów wcale. A mięso dla kota się suplementuje żeby dostał wszystko, co w całej myszy czy wroblu by było.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
3 5

@Leone: Konsultowałam się w tej sprawie z weterynarzami znającymi się na rzeczy (i to nie jednym, dla pewności), aby mi doradzili jaka dieta jest dla kota najlepsza. I kot według każdego nie powinien jeść produktów zbożowych, bo dobrej jakości karma dostarcza kotu wszystkich potrzebnych elementów żywności, a zboże to tylko wypełniacz, w dodatku mało zdrowy. Dobrej karmy kot je znacznie mniej. Poza tym kot na wolności je trawę, aby pozbyć się z układu pokarmowego sierści i resztek niestrawionego pokarmu.

Odpowiedz
avatar RedRose
12 12

Ja mam znajdę, siedzi już u mnie 6 rok. Punkt 1 to stara śpiewka. Wiadomo, schroniska są przepełnione, ale hodowle też jakoś funkcjonują. Chciałaś kota konkretnej rasy i nic nikomu do tego. Punkty 3, 5, 6 7 - brawo, jesteś mądrą właścicielką. Co do reszty punktów - nie ma co się przejmować, ludzie zawsze będą gadać głupoty. Zawsze wiedzą lepiej. Pozdrów kotecka :D

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
6 10

@RedRose: Sama bym zwierzęcia nie zaadoptowała, ale nie mam nic do adopcji, bardziej nie zrobiłabym tego z przekonania. Pochodzę ze wsi, gdzie ludzie byli różni. Nie raz spotykałam się z opinią, że kotów nie należy pozbawiać płodności, bo kot jest smutny jak nie może mieć minimum raz małych/bo to niezdrowe/bo jak to tak/bo szkoda kasy, a głównym argumentem było to, że przecież co za problem, podrzuci się do schroniska i ktoś je zaadoptuje. Przez to, że schroniska istnieją to ludzie uważają, że niezależnie od tego co zrobią to mają czyste ręce i mogą bez żadnego problemu pozbyć się odpowiedzialności za własne zwierzę, a efekty widać-tak jak pisałaś, schroniska są przepełnione. Uważam też, że jak ktoś zapłaci za zwierzę sporą sumę pieniędzy, to zakup będzie bardziej przemyślany i będzie bardziej o to zwierzę dbać, a przede wszystkim nie porzuci tak łatwo. Zwierzę niczemu nigdy nie było winne, zawsze winę ponosi człowiek, dlatego każdego zwierzaka trzeba mocno kochać :) Za pozdrowienia dziękujemy i kocią znajdkę również pozdrawiamy:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 15

@SamanthaFisher: Czyli że schroniska przyczyniają się do bezdomności, dlatego że istnieją, a ludzie, którzy płacą za wyprodukowanie kolejnego zwierzęcia - nie. Wow, bardzo, bardzo pokrętna logika. Swoją drogą nie wiem na jakiej wsi się wychowałaś, ale na wsi koty się zazwyczaj albo topi, albo zostawia na podwórku, żeby sobie żyły samopas, a nie odwozi do schroniska. Odnośnie historii - albo jest przerysowana, albo masz naprawdę dziwnych znajomych, że tak ostro Cię krytykują. Poza tym widać, że bardzo dobrze zajmujesz się kotem i wiesz, jak się nim zajmować. A skoro wyraziłaś opinię o kupowaniu i adoptowaniu kotów, to ja pozwolę sobie wyrazić swoją - uważam, że kupowanie zwierząt jest wrecz niemoralne z trzech względów: 1. Tak jak pisałam wyżej, na nasze zamówienie produkowane jest nowe zwierzę, podczas kiedy skala bezdomności jest ogromna, 2. Hodowle to bardzo często patologia, i nie mówię tu tylko o pseudohodowlach, bo to oczywiste, ale o tych hodowlach "z medalami", które potrafią rozmnażać najbardziej chore zwierzęta, bo mają mimo wszystko najbardziej płaskie pyski albo skręcone ogonki i wydadzą na swiat kolejne "czempiony". To zjawisko dotyczy bardziej hodowli psów niż kotów, i oczywiście nie mówię, że tak się dzieje w każdej (sama znam jedną bardzo porzadną). 3. Tu zacytuję Dorotę Sumińską: zwierzę to przyjaciel, a przyjaciół się nie kupuje.

Odpowiedz
avatar RedRose
3 3

@SamanthaFisher: Są profesjonalne hodowle i są schroniska, każdy ma wybór. Oczywiście, kociarze zawsze będą namawiać na drugą opcję, bo tam jest pełno zwierząt szukających domów i kochających właścicieli. Ja również nasłuchałam się od pewnej 'kociary' (emerytka żyjąca samotnie w kamienicy, dokarmiająca gromadkę kotów, których obecność czuć na całej klatce) że moja kicia jest nieszczęśliwa bo nie wychodzi na dwór (mieszkam w bloku, czwarte piętro), że nie ma towarzystwa (kicia nie przepada za innymi kotami) i cała masa tych samych zarzutów, od sterylizacji po jakieś pierdoły. Ja widzę szczęśliwą kotkę, chętną do zabaw i głaskania. Nie przejmuję się tym, Ty też nie powinnaś. Dziękuję za pozdrowienia :)

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
2 8

@recaptcha: Jest różnica między schroniskiem a hodowlą. W hodowli koty są od początku socjalizowane z ludźmi, ze sobą, mają dobre warunki, są zadbane i pilnowane, aby nie rozmnażały się w bliskim pokrewieństwie. Z kolei do schroniska głównie trafiają zwierzęta z przeszłością, niewiadomego pochodzenia, często bardzo chore i zaniedbane, które trzeba doprowadzić do "stanu używalności", żeby w ogóle ktoś się nimi zainteresował. Dlatego tak, uważam, że płacenie za "wyprodukowanie" kolejnego zwierzęcia jest lepsze, bo tak jak pisałam wcześniej- znamy przeszłość kota, mamy pewność, że zwierzę jest zadbane, zdrowe i wolne od chorób genetycznych, a także, że jak się za coś zapłaci to się nie decyduje na zwierzę pohopnie. Dodatkowo właściciele hodowli podczas rozmowy decydują czy dana osoba nadaje się na nowego opiekuna (często stykałam się z tym, że jak w rozmowie wyszło, że ktoś chce kupić zwierzę na prezent bez wiedzy osoby obdarowanej czy nie jest przygotowana na zakup, to po prostu takiej osobie odmawiano sprzedaży). Moja wieś jest niedaleko dwóch większych schronisk, a proboszcz w kościele nie raz nawoływał, że zwierzęta należy szanować i nie wolno zabijać, dlatego ludzie boją się topić czy zostawiać samopas. Historia absolutnie nie jest przerysowana, nie mogę zagwarantować tego, że teksty są przytoczone słowo w słowo, ale sens został zachowany. Nie tylko byli to znajomi, ale również rodzina, głównie starszej daty i młode, "lekko" nawiedzone kuzynostwo. Wiadomo, mniejszy szum zrobiłby wzięty z ulicy kotek niż zakupiony za czterocyfrową sumę. Odniosę się teraz do tego, co pisałaś w punktach. 1. Hodowla sama w sobie nie przyczynia się do wzrostu bezdomności. Kto zechce kupić kota, ten kupi. Ja wolę zapłacić za pewne zwierzę, którego wzorzec rasy oraz socjalizacja powodują, że będzie ono łagodne i przyjacielskie w praktycznie każdej sytuacji. Nie wyobrażam sobie, że miałabym wziąc zwierzę pod swój dach, a potem oddać, bo np. byłby agresywny w stosunku do dzieci. Bezdomność kotów powodują nieodopowiedzialni ludzie, a nie hodowle. 2. Z takimi hodowlami jak opisałaś związki walczą i prawda jest taka, że wystarczy donos, żeby oni przeprowadzili wnikliwą kontrolę. Niewłaściwie prowadzone hodowle działają na niekorzyść związków, dlatego nie są one tolerowane. 3. Nie porównywałabym zwierzęcia do człowieka. Człowiek jest sam za siebie odpowiedzialny, a za zwierzę odpowiedzialni jesteśmy my. Jeśli mam możliwość w jakimś stopniu wykluczyć ilość zachorowań mojego zwierzęcia przez to, że jego pochodzenie jest znane i kot jest przebadany pod każdym kątem, to nie widzę powodu, żeby tego nie robić i za to zapłacić. To jest tylko moja opinia, każdy ma prawo do swojego zdania :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@SamanthaFisher: zwierzęta z hodowli nie są pozbawione obciążeń genetycznych. Tak powinno być w teorii, w ogóle hodowle teoretycznie po to istnieją. A tak naprawdę, przynajmniej w przypadku psów, jest wręcz odwrotnie. Rasy takie, jak buldog francuski, już same w sobie są jednym wielkim błędem genetycznym, zniekształconymi psami, które przez całe swoje krótkie życie zwyczajnie się duszą. Ale tak słodko pochrumkują i takie mają fajne płaskie pyski, nie? No i jakie są modne! Polecam film domumentalny "psy rasowe - cała prawda". A Jeśli dopuszczasz w ogóle możliwość oddania kota z powodu pojawienia się dziecka, to bardzo słabo, bo koty rasowe to nie są jakieś roboty i też potrafią sprawiać różne problemy i trzeba te problemy rozwiązywać.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 4

@recaptcha: Sama wybrałam hodowlę, w której koty mają badania genetyczne i zwierzęta są odpowiednio dobierane oraz rasę, która nie miała zbyt dużej ingerencji człowieka w jej istnienie. I masz rację, w przypadku psów takie procedery są częstsze, więcej ludzi decyduje się na rasowe psy niż koty, dlatego popyt generuje podaż i takie rasy jak charczący buldog czy coraz bardziej wykrzywiony owczarek niemiecki powstają, a organizacje związkowe nie potrafią zastopować takiego zachowania. Owszem, dopuszczam możliwość oddania kota, gdy pojawi się problem, którego nie będę mogła rozwiązać ani ja, ani weterynarz, ani behawiorysta. Oddanie to ostateczność. Ja nie stawiam zwierzęcia wyżej od człowieka, a jeśli zwierzę po długich próbach przezwyciężenia kłopotów nie dałoby rady wrócić do normalności to tak, oddałabym to zwierzę znajomej osobie, dla dobra dziecka i dla dobra zwierzęcia. I nie uważam to za słabe. Słabe jest, gdy ktoś bierze zwierzę, a potem ono mu się nudzi i je oddaje, a jako oficjalny powód podaje się alergię (alergię idzie wyleczyć, ale lepiej wygląda alergia niż znudzenie). Albo z tych pobudek to zwierzę porzuca. Ja nie widzę powodów, dla którego miałabym się wstydzić, że w przypadku nierozwiązywalnych problemów miałabym przekazać zwierzę do innych rąk, w których byłoby narażone na mniej stresu i nerwów. Mój kot pochodzi z takiej hodowli, gdzie akurat z dziećmi i innymi zwierzętami się wychowywał, także nie widzę perspektywy na to, że będzie agresywny w stosunku do nich. Moja znajoma wzięła ze schroniska psa (nie mówię, że to wina schroniska, żeby nie było), pies był w porządku, 2 lata później urodziła dziecko. Pies był w stosunku do dziecka agresywny, nie mógł być w jednym pokoju z dzieckiem, nie był chory, sprowadziła do domu paru behawiorystów, ale żaden nie potrafił pomóc. Pies stanowił zagrożenie dla dziecka, stał się również agresywny w stosunku do znajomej. Postanowili, że oddadzą psa swoim teściom na wieś. Ludzie nie zostawili na nich suchej nitki, że ma w rzyci zwierzęta, że jest bez serca, że po cholerę sobie bachora robiła, bo przecież pies teraz cierpi. A tak na prawdę pies na wsi odżył, ma dużo terenów do biegania i się uspokoił. Ludziom łatwo mówić z boku, ale jakby to ich taka sytuacja dotknęła, to nie wiadomo jakby się zachowali. Dlatego ja oddania kota nie wykluczam, chociaż nigdy nie chciałabym zostać zmuszona, aby to zrobić.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
6 8

Czy wydaje się WŁASNE moniaki na kota, psa, rasowego, czy innego, a nawet dom, samochód, czy brylanty, to nic nikomu do tego, niech nie pakują nosa do nieswoich spraw. Kto naturalnie wywali własny majątek na jakieś niepotrzebne głupoty i wpada przez to w biedę, to niech się sam z niej wygrzebie, a nie oczekuje od nas pomocy.

Odpowiedz
avatar RedRose
3 3

@ZaglobaOnufry: Przecież każdy wie lepiej, jak mamy wydać nasze pieniądze ;)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 3

@RedRose: Jak wie, to niech tą wiedzę zatrzyma dla siebie, oraz nie wtyka nosa w cudze interesy, bo mu go utrą.

Odpowiedz
avatar RedRose
1 1

@ZaglobaOnufry: Żeby to było takie proste.

Odpowiedz
avatar tick
5 9

He he he doskonale Cię rozumiem Chciałem psa o konkretnych cechach i konkretnym charakterze po konkretnych rodzicach. I takiego mam, chociaż musiałem czekać dwa lata :D Ale mam też dożywotniego tymczasa poschroniskowego ;)

Odpowiedz
avatar TheDarkTower
7 11

Jako posiadaczka dwóch maine coonów i jednego dachowca spotykam się na co dzień z takimi opiniami. Dodatkowo jeden z maine coonów ma alergię pokarmową i nie może jeść żadnego drobiu. Oczywiście spotkałam się z opinią, że to wymysł i fanaberia - jasne, zarzygana podłoga i opuchnięte poduszki łap oraz warga po zjedzeniu drobiu plus konieczność wizyty u weterynarza to mój wymysł :]. No i oczywiście nieśmiertelne: jak urodzisz dziecko to i tak będziesz musiała wyrzucić te koty

Odpowiedz
avatar RedRose
4 8

@TheDarkTower: Najlepiej kota karmić resztkami ze stołu i co tam się trafi, przecież kotu to nie robi różnicy. Tak samo jak się wszyscy przyzwyczaili, że kot musi pić mleko. Za takie teksty, jak to z oddaniem kotów po urodzeniu dziecka, to bym sama tych ludzi wyrzuciła >:( Ludzie chętniej wierzą w jakieś grdyki które dla kotów są myszami do upolowania niż w racjonalne argumenty.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
10 10

@TheDarkTower: Ale masz fajne małe stadko! :) O, ja jeszcze się spotkałam z nieśmiertelnym tekstem, że mam się trzymać z daleka od kociego g*wna, bo każdy kot ma toksoplazmozę i nie będę mogła mieć dzieci/urodzą się mali kosmici. Taaaaaak.

Odpowiedz
avatar TheDarkTower
4 8

@SamanthaFisher: I nie przetłumaczysz, że toksoplazmozą zarazisz się dużo łatwiej jedząc niedopieczone mięso albo źle umyte owoce, niż od kota.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
9 11

@SamanthaFisher: O tak, toksoplazmoza - dyżurny straszak na ciężarne kociary (zwłaszcza gdy kot jest wychodzący czy nawet tylko po wychodzącej matce)! Fakt, że kontakt z kotem nie zaraża, tylko właśnie z jego żównem. Takie opinie krążyły już ćwierć wieku temu, kiedy jako świeżo upieczona ciężarówka wzięłam do domu kociaka po matce wolno żyjącej. Takie ćwiczenia z odpowiedzialności za małe i bezbronne coś :) Normalnie się Czarką zajmowałam, tyle tylko, że do sprzątania kuwety zakładałam gumowe rękawiczki. Mutanta nie urodziłam, syn mi wyrósł na potęgę :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

Wspaniałe są Twoje komentarze. Masz znakomite poczucie humoru i już Cię lubię. Tez jestem kociarą i kota mam (to znaczy, oczywiście, kot ma mnie - dobrze, że nie usłyszała^^) Ja osobiście wzięłabym ze schroniska, ale to Twoje pieniądze i Ty wiesz najlepiej jakiego kota chcesz. Nikomu nic do tego.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
3 3

@KatzenKratzen: Dziękuję, miło to czytać :) Podobało mi się jedno stwierdzenie, że człowiek oswoił psa, a kot oswoił się sam :)

Odpowiedz
avatar Golondrina
3 3

Ja mam rasowe świnki morskie, kupione w oficjalnej, zarejestrowanej hodowli. Nie ja je wprawdzie kupiłam ("odziedziczyłam" po przyjaciółce, która wyjechała za granicę), ale w szukaniu/kupowaniu/organizowaniu życia uczestniczyłam od początku. I chociaż wydatek w przypadku świnek jest nieporównywalnie mniejszy niż w przypadku kotów, moja przyjaciółka od mnóstwa ludzi słyszała bardzo podobne argumenty. A te porady na temat żywienia, wychowywania itp., najczęściej kompletnie bez sensu... Ludzie są naprawdę dziwni. Pomalutku stwierdzam, że jeśli człowiek chce sobie zaktualizować listę znajomych, powinien sobie sprawić zwierzaka :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2017 o 20:34

avatar SamanthaFisher
3 3

@Golondrina: Ja się nasłuchałam dwa razy: pierwszy ras przy zakupie rasowych szczurów, drugi raz teraz słucham po zakupie kota. Ludzie marudzą, marudzili i marudzić będą, taka już ich natura, a zwłaszcza lubią zaglądać do portfela.

Odpowiedz
avatar popielica
7 7

Jakkolwiek, od lat zajmując się bezdomnymi zwierzętami, zdecydowanie popieram adopcje zamiast kupowania, jednak Ty zdajesz się podchodzić do sprawy rozsądnie. Plus za zakup kota z zarejestrowanej hodowli i kastrację. Większość historii w tym stylu na piekielnych to żale ludzi, którzy tak naprawdę nie ogarniają opieki nad zwierzakiem i wszelkie rady odbierają jako atak, ale w tym przypadku faktycznie zwracający uwagę zdają się być mniej uświadomieni, niż Ty.

Odpowiedz
avatar Diabelska
3 3

Norweg czy maine coon? Głos rozsądku wśród kociarzy i tym podobnych. Sama mam trzy koty,, w tym dwa tzw dachowce odratowane, jednego uratowanego z pseudohodowli w typie i kupioną z dobrej hodowli main coonkę. Gdyby wszyscy myśleli jak Ty to bezprawnie rozmnażanych w pseudohodowlach zwierząt byłoby mniej

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2017 o 1:01

avatar SamanthaFisher
2 2

@Diabelska: Maine coon :) Fajnie masz, wesoło z trzema kotami, ja na razie mam gdzieś odległe z tyłu głowy myśli o zakupie kolejnego kota, tym razem ragdolla lub norwega właśnie. Dziękuje za miłe słowa. :)

Odpowiedz
avatar oszi90
0 2

Ja mam kicię z Syberii ;) Kupiłam tylko dlatego, że to był mój pierwszy kot i była większa pewność, że będzie spokojny i dobrze wychowany. Fajny puchacz, tylko te kłaki na dywanie :D Następnego chciałabym adoptować, koniecznie krótkowłosego :P

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
2 2

Wszystko rozumiem, ale co ma być za pięć lat, żeby z kotem trzeba było "coś zrobić"? Masz jakąś galopującą dolegliwość? :D

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@eulaliapstryk: Z tego co mi wiadomo, to nic mi nie dolega. :D

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

@SamanthaFisher: No nie wiem, ja bym się zbadał, bo może rodzinka Ci o czymś nie mówi :P

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@bukimi: Hahaha, słuszna uwaga, przemyślę:D

Odpowiedz
avatar suonick
0 0

@SamanthaFisher: na początku nie byłem pewny, czy norweg, czy maine coon, ale po zdaniu "Nie ważne, że kot nie chce w ogóle wychodzić, nawet na balkon" to już na bank maine coon :) I naprawdę nie wiem, jak bardzo niespostrzegawczym trzeba być, żeby w ciągu kilku minut nie dostrzec różnic.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@suonick: Zgadza się, maine coon :) Według mnie te rasy są bardzo podobne pod względem charakteru, część przedstawicieli norweskiej rasy również mają awersję do wychodzenia poza dom, a część maine coonów lubi wyłazić na zewnątrz :) Co kot to inne upodobania.

Odpowiedz
avatar BuuuBuu
0 0

@SamanthaFisher: A twój maine coon też jest głupiutki/pocieszny? :D

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@BuuuBuu: Pocieszny jest, głupituki mniej :) Z natury to potworek bardzo spokojny i ułożony, rzadko mu się zdarza jakieś śmieszne zachowanie, częściej śpi i odpoczywa dostojnie na kanapie, krześle lub parapecie. Mało się bawi. Chociaż... śmieszne w nim jest to jak chodzi za mną krok w krok, a gdy zniknę z horyzontu to nawołuje i szuka :D Pilnuje, żebym się nie utopiła w wannie podczas kąpieli i wyznaje mi co wieczór miłość kocią serenadą patrząc mi głęboko w oczy :D

Odpowiedz
avatar Monomatopeja
0 2

Też kupiłam Miaukuna, polecam dla niego transporterek z możliwością doczepienia kółek, bo wyrośnięty kocur waży 10 kilo (nie jest gruby, mam po prostu metr bieżący kota) i noszenie go do weta wymaga niezłej kondycji. :D A kupiłam dlatego, że poprzedni kot (znajda) zszedł na chorobę autoimmunologiczną w trzecim roku życia, więc uznałam, że tym razem poproszę zwierzaka z potwierdzoną historią rodziny do ósmego pokolenia wstecz. Wystarczyło mi raz trzymać umierającego kota na rękach, dziękuję bardzo.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 1

@Monomatopeja: O, dzięki za polecenie transportera, ja nawet teraz mam problemy z noszeniem go, a jeszcze rośnie. Także rozważę, bo przydatny gadżet. O tak, śmierć ukochanego zwierzęcia to straszne przeżycie, zwłaszcza, kiedy odchodzi tak młodo :(

Odpowiedz
avatar khghost
-3 3

Kupowanie rasowych zawierząt to najgorsze co można zrobić. Te zwierzęta są chodowane by specjalnie wyglądały pod gusta Klientów, co tylko obciąża je genetycznie i sprawia, że są wrażliwsze na pewne choroby i problemy. Tyle kociąt pałęta się po schroniskach, fundacjach czy piwnicach, że naprawdę jest z czego wybierać. Takie zwierzę okaże prawdziwą wdzięczność za przygarnięie.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 2

@khghost: O przesłankach zakupu rasowego kota pisałam już wcześniej w komentarzach. Powielasz kolejne mity, które w przypadku kotów nie mają aż takiego zastosowania (oprócz persów, bo to jedna z popularniejszych ras i tam już się kombinuje przy hodowli, a raczej w pseudo). Gorzej jest w przypadku psów. Miałam dachowce, miałam rasowe i te rasowe są bardziej odporne na choroby i wady. Wystarczy wybrać dobrą hodowlę, która nie jest nastawiona wyłącznie na zysk i dba o swoje zwierzęta oraz ich jakość (tak, będę mówić o jakości, bo jak za coś płacę, to wymagam określonej jakości). Jak się tyle kotów pałęta po schroniskach, fundacjach czy piwnicach to droga wolna, przygarniaj, będziesz miał duży wybór, a takie zwierzę na pewno okaże ci wdzięczność. Ja wolę zapłacić za zwierzę, które będzie pod moim dachem, a w momencie zakupu zwierzę jest zdrowe, przebadane, zadbane i zsocjalizowane oraz znana jest jego przeszłość. Uważam, że tak jak z wiarą, tak i z poglądami odnośnie sposobu wejścia w posiadanie zwierzęcia, jest jak z du*ą- każdy ma swoją. I ja nie zamierzam nikogo przekonywać do tego, żeby zwierzęta kupował, tak samo jak nie widzę potrzeby uszczęśliwiania mnie na siłę zmuszając mnie do przygarniania. Każdy robi to, co uważa za słuszne i to, co jest zgodne z jego moralnością i przekonaniami.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
-1 3

O ile mogę się zgodzić z Tobą w kwestii większości punktów i także stwierdzić, że ci ludzie to debile, tak czytając pierwszy punkt, mam wrażanie, że jednak w ostatnim punkcie sama przyznajesz się, kim jesteś. Nie jestem znawcą kotów i mam wrażenie, że Ty tez nie. Kupiłaś kota, który Ci się podobał. Argument, że z profesjonalnej hodowli i w związku z tym jest wolny od wad, świadczy, ze nie masz zielonego pojęcia o kotach i hodowlach. Zakładam, że nie są Ci obce widoki z "pseudo" hodowli. Liczysz że "profesjonalna" hodowla czymś się różni? Często tylko tym, że właściciel ma kasę aby temat wyciszyć. Jedyna pewna rzecz to rodowód kota. I za to płacisz. Wady genetyczne. Każdy rasowy kot dostał wychodowany przez człowieka w celu uwydatnienia różnych cech. w tym celu parzy się tylko koty o konkretnych cechach. Często są to cech, które może dla właściciela są urocze, ale dla kota są po prostu ułomnością. A więc zanim wypalisz z "czystością rasową", poczytaj o swoim kocie, czy na pewno jest taki wolny od wad genetycznych. Ja wiem, że nie jest. Obyś miała szczęście i nie wyszło coś w jego dorosłym życiu. Dlaczego ludzie twierdzą, ze "dachowce" są lepsze? Bo są jak psy, mieszańce. Pula genów jest zróżnicowana i nie powiela się. Oczywiście, że i takie koty mogą nie mieć szczęścia. Nasz poprzedni kot, znaleziony w wieku 2 tygodni, w zimie w pudle kartonowym, po 10 latach nabawił się guza mózgu. w ciągu 2 miesięcy z kota pełnego życia, została nam pustka w domu. Teraz mamy dwa koty, ze schroniska. Nie są ani ułomne, ani psychiczne. Zachowują się jak koty.

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
0 0

@Doombringerpl: Odnośnie pkt. 9 widzę, że ktoś nie wie czym jest ironia. Poza tym, w czym widzisz problem? Nie mogę kupić kota, który mi się podoba? Wybór na tą konkretną rasę padł, bo rasa mi się podoba pod względem zarówno wyglądu i charakteru, który będzie pasował do mojego trybu życia, żebyśmy mogli razem w spokoju spędzić parę dobrych lat i nie męczyć się ze sobą. Czym by się to różniło od tego, że szukałabym takich samych cech u kota, który nie byłby rasowy? Chyba tylko kwotą zakupu kota, bo w schronisku również za zwierzęta płacimy. Nie muszę być znawcą kotów i specjalistą od wszystkiego, żeby w pewnych rzeczach być uświadomiona. Mimo tego, że przez całe życie towarzyszą mi koty, ja wciąż się rozwijam w tej dziedzinie. I żadnemu kotu krzywdy nie robię. Piszesz, że nie jesteś znawcą, i tak, to widać. Cały czas powielasz mity, które nie mają sensu. Tak, profesjonalna hodowla różni się od pseudo. Odwiedź parę takich miejsc i zobaczysz jak to wygląda i w jaki sposób podchodzą do zwierząt. Zwierzę z profesjonalnej hodowli musi być pewnej, określonej jakości i to nie tylko pod względem wyglądu, a również charakteru i zdrowia. Rodzice oraz przodkowie mojego kota byli przebadani pod kątem wad charakterystycznych dla maine coonów chorób (głównie PKD, SMA, HCM i FIP) oraz innych obciążeń genetycznych, dlatego ryzyko wystąpienia choroby w jego przypadku jest znacznie mniejsze. Również pilnowano, żeby było odpowiednio dalekie pokrewieństwo między dobieranymi do siebie kotami. I owszem, za to potwierdzone papierem płacę. Jakbyś miał pojęcie to byś wiedział, że maine coon jest jedną z ras kotów, która została praktycznie w takim samym "kształcie" od początku istnienia. Polecam rozszerzać swoją wiedzę z wielu różnych źródeł, a nie tylko z jednego, najlepiej jest udać się do hodowli, porozmawiać z właścicielami, przejrzeć badania zwierząt, zobaczyć w jakich warunkach są trzymane, jak reagują na człowieka i to zweryfikować z opinią ludzi w internecie. Prawdą jest, że więcej opnii będzie przeciwko hodowlom, które pisali zwolennicy adopcji, bo im się chce walczyć o "lepszy świat", a zwolennicy zakupu kotów z hodowli się w tej kwestii nie wypowiadają, bo jak ktoś chce i go stać to i tak kupi, a głosy ludzi z przeciwnej frakcji nie będą miały za dużego znaczenia. I uwaga, dachowce nie są lepsze i to jest mit, że pula genów się nie powiela. Większość z nich to koty, które są z jednej okolicy i się rozmnażają między sobą od wielu lat. Matka z synem, ojciec z córką, brat z siostrą, bo kotu nie wytłumaczysz, że to rodzina i do najlepiej do 4 pokolenia masz trzymać się z daleka. Stąd wady, ułomności, częste choroby. Miałam i dachowce, i rasowe. I zgadnij z którymi kotami biegałam częściej do weterynarza, oczywiście oprócz standardowego przeglądu, szczepień i odrobaczeń. I nie uważam, że koty ze schroniska są ułomne lub psychiczne. Ja w swoim przypadku szukałam kota, który będzie bezpieczny dla dzieci, lubił inne zwierzęta i będzie odpowiadał mi pod względem innych cech charakteru, a przy okazji cieszył oko ładnym wyglądem. Kot, którego wzięłam wychowywał się z innymi kotami, dziećmi, psami, królikami i wiem jak reaguje na nie. Wiem, że względnie potrafił zachować czystość w domu, był nauczony korzystania z drapaka. W przypadku kota ze schorniska czy ulicy nikt by mi tego nie zagwarantował. A ja nie jestem osobą, która bierze zwierzę po to, żeby zaraz je oddać, nie chciałabym dopuścić do takiej sytuacji, że mój charakter i temperament będzie niespójny z charakterem i temperamentem kota, a dla mnie to jest bardzo istotna kwestia, bo nie chciałabym, żeby się zwierzę ze mną męczyło, albo ja ze zwierzęciem.

Odpowiedz
avatar Breeder
4 4

@Doombringerpl: I tu właśnie leży "kot" pogrzebany... brak świadomości i mity tworzone podejrzewam głównie przez "pseudo rozmnażaczy". Jeśli uważasz, że profesjonalna hodowla różni się od pseudo tylko kasą, którą wycisza "temat" to znaczy że nigdy, ale to nigdy nie widziałeś prawdziwej hodowli. Obrażasz w ten sposób ludzi, którzy całe swoje serce i mnóstwo pieniędzy poświęcają na profesjonalną hodowlę... Tym różni się profesjonalna hodowla od tych "mniej" lub "wcale" nieprofesjonalnych rozmnażalni, że łączą swoje koty z głową i pomysłem. Bierze się pod uwagę nie tylko wygląd, ale głównie zdrowie i cechy charakteru. Hodowca z ukierunkowanym programem hodowlanym ma koty i zdrowe i piękne. Ale nikt kto się tym nie zajmował nie ma o tym pojęcia. Piszesz: "Każdy rasowy kot dostał wychodowany przez człowieka w celu uwydatnienia różnych cech." a słyszałeś o czymś takim jak rasy pierwotne?? Akurat jeśli chodzi o koty to większość ras jest względnie ukształtowana naturalnie, a praca hodowców polega na wyłączaniu z linii genetycznych kotów z wadami. Nie wiesz nawet jak kosztowne są badania genetyczne całego stada hodowlanego... Potem piszesz: "Często są to cech, które może dla właściciela są urocze, ale dla kota są po prostu ułomnością"... jeśli dla ciebie ułomnością jest odpowiednio silna budowa ciała, mocny kościec, piękne oczy i odpowiednio usytuowane uszy czy piękne gęste futro, to boję się pytać co jest dla ciebie normalnością. Następnie: "Dlaczego ludzie twierdzą, ze "dachowce" są lepsze? Bo są jak psy, mieszańce. Pula genów jest zróżnicowana i nie powiela się." Jesteś w błędzie a racje ma SamanthaFisher, pula genetyczna dachowców jest często mocno wsobna (czyli w bliskim pokrewieństwie) bo koty jako zwierzęta terytorialne pilnują swojego kawałka ziemii, i tam łączą się w sposób niekontrolowany, bo natura nakazuje im się łączyć niezależnie od stopnia pokrewieństwa. Dlaczego koty z profesjonalnej hodowli są drogie? Bo ich rodzice nie kosztują mało (zależnie od rasy i linii genetycznych od 1000 do 2500 EUR), do tego badania genetyczne gwarantujące brak chorób dziedzicznych, profesjonalne programy szczepień kociąt, chipy, wykarmienie najwyższej jakości karmą i mięsem. Uwierzcie, ale jeśli ktoś chce zrobić na tym interes to gdzieś będzie musiał gdzieś zaoszczędzić, a gdzie to się zastanówcie jak już weźmiecie kota od pseudo :] Wyprzedzam możliwe pytania, TAK jestem legalnym, profesjonalnym hodowcą kotów z wieloletnim stażem. Dlatego mam wiedzę, której większość osób nie posiada. Boli mnie, że pomimo swobodnego dostępu do Internetu świadomość ludzi jeśli chodzi o hodowanie zwierząt jest tak znikoma... A jest to tak ważne, szczególnie dziś, kiedy trudno już odróżnić profesjonalnego hodowcę od pseudo bo teraz to już wszyscy są legalnie zarejestrowani w jakichś dziwnych związkach, które zapraszają chętnych do rozmnażania kotów nie do końca rasowych, ale kupujący tego wiedzieć nie musi prawda? Dla mnie to zwykłe oszustwo. I jako hodowca wspomagam schroniska i fundacje jak tylko jestem w stanie, bo wiem że te bidulki nie są niczemu winne. Wszystkie koty są piękne, niezależnie czy rodowodowe czy podwórkowe i każdy kot zasługuje na miłość.

Odpowiedz
avatar Johny102
-2 4

Adoptuje się dzieci. Zwierzęta można najwyżej przygarnąć.

Odpowiedz
avatar Molochor
1 1

"rozmnażanie i sprzedaż kotów poza zarejestrowanymi hodowlami są karalne." Naprawdę są przepisy regulujące coś takiego, jeszcze pod groźbą kary?

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
1 1

@Molochor: Owszem, to art. 10a ustawy o ochronie zwierząt 1. Zabrania się: 1) wprowadzania do obrotu zwierząt domowych na targowiskach, targach i giełdach; 2) prowadzenia targowisk, targów i giełd ze sprzedażą zwierząt domowych; 3) wprowadzania do obrotu psów i kotów poza miejscami ich chowu lub hodowli. 2. Zabrania się rozmnażania psów i kotów w celach handlowych. 3. Zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna. 4. Zakaz, o którym mowa w ust. 3, nie dotyczy terenu prywatnego, jeżeli teren ten jest ogrodzony w sposób uniemożliwiający psu wyjście. 5. Zakaz, o którym mowa w ust. 1 pkt 3, nie dotyczy podmiotów prowadzących schroniska dla zwierząt oraz organizacji społecznych, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt. 6. Zakaz, o którym mowa w ust. 2, nie dotyczy hodowli zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów.

Odpowiedz
Udostępnij