Jakiś czas temu była komunia mojej chrześniaczki. Uwielbiam to dziecko, jest urocza, bardzo mądra i grzeczna. Od paru lat uczy się grać na pianinie i gra przepięknie.
Pod koniec imprezy wszyscy zaczęli ją namawiać, by coś zagrała. Żeby zrobić przyjemność babciom, mała się zgodziła. Usiadła przy pianinie i zagrała jeden utwór, po czym zaczęło się wychwalanie i zachęcanie do zagrania następnego utworu.
Tu muszę zwrócić uwagę na jedną kwestię - do małej mam z moją rodziną daleko, więc widujemy się głównie w święta, a mała uwielbia się z nami bawić (wiem, dorosły ludź ze mnie, ale czego się nie robi dla słodkiego szkraba). Poza tym, jak już wspomniałam, była końcówka imprezy, mała była zmęczona tą ważną uroczystością i chciała te ostatnie chwile spędzić z nami (ze mną i moim młodszym rodzeństwem).
Mała stwierdziła więc, że już zagrała i chciałaby się pobawić, na co jej matka się oburzyła i kazała zagrać jeszcze coś. Młoda po prostu powiedziała „nie” i wstała od pianina.
No i się zaczęło… „Co to za fochy!”, „Masz zagrać coś jeszcze dla babć!”.
Ogólnie awantura urządzona biednemu dzieciakowi, który chciał dobrze. Mała się rozpłakała (płakała, bo było jej przykro, nie żeby wymusić coś albo przez awanturę), ale usiadła do pianina i zaczęła grać, pociągając co chwilę nosem. Nie przestała płakać.
W tym momencie jedna z babć rzuciła tekstem, za który miałam ochotę jej przywalić. Z uśmiechem na ustach powiedziała:
- Ojejku, bidulka płacze! - i wykonała gest spadającej łzy po policzku.
Noż kurna, jasne, że płacze, bo kazaliście jej robić coś, na co nie ma najmniejszej ochoty! Wyszłam, bo nie mogłam patrzeć, jak te stare baby siedzą wielce zadowolone z siebie i słuchają płaczącego dziecka.
Potem z rodzeństwem zabraliśmy ją na plac zabaw i kompletnie zapomniała o całej sprawie, ale i tak mną trzęsie, jak sobie przypomnę.
Kocham to dziecko jak własne i nie mogę patrzeć, jak dzieje jej się krzywda.
rodzina komunia babcia
Powinna zagrać z dedykacją dla babci, najlepiej Szopena https://www.youtube.com/watch?v=3yh2InVsFag
Odpowiedz@Rak77: jak miałam okropną sąsiadkę, to od czasu do czasu grałam jej to równo o 24:00 (jako dzieciak, oczywiście).
OdpowiedzNie znoszę przymuszania mnie do czegokolwiek i dzieci też nie przymuszałam do "wystąpień" Pamiętam jak kuzynka opowiadała mi jak to wyjechała z synkiem (6 lat) na święta Bożego Narodzenia do ośrodka wypoczynkowego. Po wigilii Mikołaj rozdawał prezenty i każde dziecko miało coś odstawić typu wierszyk,piosenkę. Łukaszek jak został wywołany wlazł na scenę i powiedział że każde dziecko zaśpiewało,powiedziało wierszyk więc on nie ma już nic do dodania.Zabrał prezent z rąk Mikołaja i wrócił do czerwonej he he ze wstydu mojej kuzynki.
Odpowiedz@Balbina: Mistrz :D Chciałbym mieć takie rezolutne dziecko:p
OdpowiedzNie rozumiem takiego kompletnego braku szacunku dla człowieka. Mały to mały, ale też człowiek. Dziecko zostało potraktowane niemal jak cyrkowa małpka - no podskocz jeszcze raz! A teraz piruecik! I jeszcze skok przez płotek! Bez żadnego szacunku dla jej uczuć i chęci. Została poproszona - zagrała. I tyle.
OdpowiedzSzkoda, że to takie małe dziecko. Starsze by już pewnie spytało, czy babcia kupiła bilet na koncert, którego się teraz domaga...
OdpowiedzPrzykre. Zwłaszcza, że to był jej dzień.
OdpowiedzDo pianisty zawsze strzela się (przynajmniej na dzikim zachodzie, posiadając colta .44-kę), czyli mała znała się po prostu na rzeczy i była rozsądnie ostrożna, tylko pochwalić taką.
OdpowiedzA gdzie byli rodzice by zareagować i przywołać babcie do porządku? Stare babochy.
OdpowiedzPrzeczytaj historię, a się dowiesz...
OdpowiedzTraktowanie dzieci jak zwierzaki które potrafią wykonywać sztuczki lub chwalenie się jak są "wytresowane" - jest dla mnie chore i nieludzkie. Historia przypomina mi cyrk gdzie katuje się batem tygrysy żeby stanęły na 2 łapach i się wyciągnęły albo zrobiły jakąś inną sztuczkę. Ehh....
Odpowiedz