Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem hodowcą kóz i czasami zdarza mi się kupować kozy :) Zwierzęta,…

Jestem hodowcą kóz i czasami zdarza mi się kupować kozy :) Zwierzęta, które kupują, są w różnym stanie.

Niestety, częściej spotykam kozy zaniedbane niż zadbane. A do tego kupowanie obarczone jest ryzykiem przywiezienia do stada kozy, na temat której usłyszało się same kłamstwa.

Uprzedzam, że będzie długo i będę trochę umoralniać na temat zdrowia kóz ;)

Sytuacja 1.

Kupuję kozę. Piękna, wyrośnięta, dwa razy miała już młode, wymię duże i kształtne. Problemy zdrowotne? "Paniiii, koza jak złoto!".

Po kilku dniach, bez żadnych wcześniejszych objawów, mega zapalenie w połówce wymienia. Mega w takim sensie, że wieczorem leciało z niej mleko, a rano już ropa z krwią, a połówka przybrała sino-czarny kolor. Standardowo dzwonię do weta, a do jego przyjazdu zdajam ją i aplikuję tubostrzykawkę.

Tubostrzykawka to taka strzykawka z lekiem, która zamiast igły ma plastikowy aplikator. Na polskim rynku są dostępne tylko dla krów (ale bezpieczne też dla kóz), więc ta końcówka aplikatora jest zdecydowanie za duża dla kozy i ciężko włożyć, zazwyczaj tylko wpycham kawałeczek i masuję kozie lek do góry. Oczywiście podeszłam do tego delikatnie i... okazuje się, że koza miała zapalenie wymion kilka razy, bo dziurki miała tak wyrobione tubostrzykawkami, że jeszcze luz został ;)

Dzwonię do poprzedniego właściciela, żeby zapytać, czym ją wcześniej leczyli i trochę też, żeby go opieprzyć za kłamanie, odbiera jego żona. Zdziwiona mówi "To mąż Pani nic nie powiedział? Ona co miesiąc ma takie zapalenie i strasznie dużo szło na leczenie. Dziwiłam się, że Pani ją chciała przez to...". Niestety, ale problem był na tyle złożony, że ostatecznie doprowadził do zejścia kozy.


Sytuacja 2.

Jestem umówiona z babką na odbiór czterech wybranych przeze mnie kóz. Byłam tam wcześniej, kozy wybrane, transport zamówiony, dokumenty już wypisane i nagle... babka zmienia zdanie. Już stoimy w koziarni, już podjechał samochód, a ona mi w ryk, że Kaśki to ona nie odda, bo to jej ukochana koza. Do lamentu przyłącza się pięcioletni syn tej kobiety, bo zła pani chce zabrać Kasię i Basię. Facet od transportu zaczyna się już denerwować po pół godzinie czekania na załadunek w mrozie.

W końcu zgadzam się na wymianę na inne kozy, trochę mniej przez kobietę kochaną. Fakt, też zawiniłam, że się na to zgodziłam, ale z drugiej strony po godzinie stania na zewnątrz i słuchania ryków większość osób by chyba odpuściła, a transport miałam już opłacony. Oczywiście kozy miały być tak samo super jak poprzednie.

Zamiast Kaśki i Baśki dostaję dwa nieszczęścia. Jedno tak zawszone, że do dzisiaj mnie od niej odrzuca :P Drugie nieszczęście niby ciężarne, ale nie urodziło, tak samo, jak nigdy nie zaszła w ciążę u mnie, mimo ciągłego przebywania z kozłem.


Sytuacja 3.

Kozy mają racice, które należy regularnie przycinać. Podręcznikowo co 6 tygodni, ale nawet 3 razy w roku może wystarczyć. Odpowiedni kształt racic to mniej problemów zdrowotnych. Niestety, ale zaniedbane racice to częsta przypadłość. Co gorsza, wielu właścicieli tłumaczy się tym, że nie mieli czasu tego zrobić w tym sezonie... Mi też czasami się zdarza nie mieć czasu, ale jest ogromna różnica między racicami nieprzycinanymi od pół roku, a takimi, które nie były pielęgnowane przez kilka lat!

W swojej karierze miałam dwa straszne przypadki zaniedbania. Pierwszy u dziesięcioletniej kozy, szacuję, że przez 3 - 4 lata nikt jej racic nie przycinał. Chodziła bardzo powoli, wiosłując mocno do przodu, a taki sposób chodu został z nią do końca życia.

Drugi przypadek - kupiłam siedmioletnią Siri, która całe życie spędziła na miękkim podłożu (koziarnia i wybieg) i której przez całe życie nikt nie obcinał racic... Wyglądały masakrycznie. Zdecydowanie za długie, brzeg mocno narósł pod spód, do tego w dwóch było zapalenie. Siri dalsze dystanse przebywała opierając się na przednich kolanach. Po wstępnym przycięciu i skróceniu o połowię nie potrafiła nawet ustać na nogach. Teraz jej się polepszyło, ale układ kostny ma zdeformowany na zawsze.

Sytuacja 4.

Przekonania, że koza odrobaczy się sama, jest tak samo silne, jak przekonanie, że koza zje wszystko. Wielu "hodowców" zdziwioną miną odpowiada na pytanie o odrobaczaniu. Co sprytniejsi mówią, że odrobaczali, ale nie wiedza czym i nigdy nie wiedza, czy to był proszek, płyn do wstrzykiwania, do podawania doustnie czy do polewania ;)

Sytuacja 5.

Mój prawie pierwszy zakup. Byłam wtedy młoda i niedoświadczona w kozich chorobach. Kupowałam z dużej hodowli dwie kozy, było to jakoś w lutym, kozy troszkę kaszlały, ale hodowczyni zapewniała mnie, że zdrowe na 100%, tylko trochę się przeziębiły i minie po antybiotyku. Dopytywałam czy na pewno - tak, na 100%, ona ma tyle doświadczenia, weterynarz już był.

Po dwóch dniach od zakupu jednak ten kaszel nie dawał mi spokoju, wezwałam weta. Diagnoza - zaawansowane zapalenie płuc, kozy miały gorączkę, a do tego wirus zaraził całe moje stado. Skontaktowałam się z kobietą i oczywiście udawała, że to nie od niej zapalenie płuc.

Okazało się jednak, że mój weterynarz jest kolegą ze studiów weterynarza, który zajmował się jej zwierzętami. Doskonale wiedziała, że kozy mają zapalenie płuc, bo sama je leczyła od miesiąca, a te dwie okazały się wyjątkowo trudne do leczenia.

kozy hodowcy

by MelaMelo
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZaglobaOnufry
0 10

Zakazać kozom palenia, to zaraz przejdzie im to pierońskie zapalenie płuc. Na przeziębiania żadne antybiotyki nigdy nie pomogą, to wie każdy głupi.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
14 14

@ZaglobaOnufry: U zwierząt pomagają, bo często od przeziębienia zaczynają się inne infekcje, a u nich trudno wyczuć moment, kiedy jeszcze to tylko przeziębienie, a kiedy już coś poważniejszego. Standardowo podaje się więc antybiotyk i leki przeciwbólowe. Do tego koza raczej nie będzie się wygrzewała pod kołderką i piła herbatki z lipy ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@MelaMelo: widzę, że tutejszym użytkownikom ironia jest obca :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Świetnie się Ciebie czyta, tylko zwierzaków żal.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
17 17

@maat_: Staram się im pomóc jak mogę :)

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
14 16

Nie znam się, co prawda na kozach, ale do licha, przecież to żywe stworzenie, które cierpi i czuje. Nóż się w kieszeni otwiera, jak czasem ludzie potrafią taktować swoich "braci mniejszych". Bardzo głęboko wierzę, że kiedyś ktoś im za to zapłaci na tym świecie lub na tamtym. A tak z czystej ciekawości, jeśli oczywiście mogę spytać - czy hodowla to tylko Twoje hobby czy również sposób na życie? Zarabiasz jakoś sprzedając np mleko i przetwory? Przeprasza, że pytam, po prostu jestem ciekawa, czy z takiej hodowli można się utrzymywać?

Odpowiedz
avatar MelaMelo
6 6

@KatzenKratzen: Obecnie prowadzę z mężem gospodarstwo, którego kozy są częścią. Nie mamy dużo ziemi, zaledwie kilka hektarów ornego, z czego część jest przeznaczona na zielonkę dla kóz. Do tego łąka i jakieś nieużytki, z których korzystamy do wypasu. Teraz mam okołu 30 kóz-matek :) Powiem tak - to już za dużo, żeby to było tylko hobby, ale też za mało, żeby można było z tego wyżyć. Jeśli się ma pięć kóz, to można to traktować jako hobby i nawet nic na nich nie zarabiać, bo opieka nad taką ilością wygląda zupełnie inaczej niż opieka nad 30. Moim zdaniem, żeby tak naprawdę móc się utrzymać z kóz, trzeba mieć około 100 - 150 matek. Wtedy można mieć stałą ilość mleka przez większość roku i większy wybór wyrobów. Można też wtedy myśleć o podpisaniu jakiejś umowy z restauracją na przykład albo jakimś sklepem, bo będzie średnio 70 - 100 samców rocznie do sprzedania. Robię sery, ale też sprzedajemy wiejskie jajka, czereśnie, jakieś warzywa, mamy hektar ziemniaków - wszystko idzie do indywidualnych odbiorców, których sami sobie wyszykujemy. Do tego mój mąż, szczególnie zimą, łapie różne dodatkowe zlecenia związane ze swoją branżą, więc to też dodatkowy zastrzyk gotówki.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@MelaMelo: Dzięki. To jest bardzo ciekawe, co piszesz. Niewiele wiem na temat tych stworzeń, ale mój mąż uwielbia kozie mleko (mówi, że najzdrowsze na świecie) a ja przepadam za serami zrobionymi z niego. Kupuję je w marketach, to zapewne nie są tak dobre, jak takie własne, ale lubię. Możesz napisać, choć tak mniej-więcej w jakiej części kraju mieszkasz. Może bedę tam na wakacjach?

Odpowiedz
avatar MelaMelo
3 3

@KatzenKratzen: Napiszę tylko, że południowy-zachód kraju :D

Odpowiedz
avatar greggor
9 9

#2 Zwrot na pięcie do domu, a pani rachuneczek za opłacony a niewykorzystany transport.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
5 7

@greggor: Gdyby każdy miał silny charakter, to by tej strony nie było :P

Odpowiedz
avatar Hedwiga
5 7

Z ciekawości - taka koza to rozumie kto jest jej właścicielem i nawiązuje jakieś relacje? Lubi jak się ją głaska itd?

Odpowiedz
avatar MelaMelo
11 11

@Hedwiga: Jasne! Kozy kochają być czochrane, przynajmniej większość z nich :) Uwielbiają się wycierać i drapać o różne powierzchnie. Nawiązują relację z właścicielem, widzą go jako przewodnika stada. Widać to po ich zachowaniu, kiedy np. podczas dojenia liżą mnie, wszędzie za mną idą (nawet jeśli ich nie wołam). Kozy mają mocną hierarchię, więc na początku starają się czasami też człowieka w niej ustawić kilkoma bęckami ;) I w tym rola hodowcy, żeby im pokazać, że to człowiek im przewodzi, a nie one człowiekowi :D Obcych rozpoznają i zazwyczaj albo się ich boją, albo tylko sprawdzą kto to i dalej ich nie obchodzi. Kozy reagują na swoje imiona, każda ma swój charakter. Mogłabym o nich gadać godzinami :D Śmiesznie czasami z tą grupową hierarchią wychodzi. Czasami na wypas chodzi ze mną moja siostra i jak się oddala, to inne kozy ją nawołują do powrotu :D Nie idą za nią - bo nie jest przewodniczką stada, ale krzyczą na nią, żeby się trzymała grupy ;)

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
4 4

@MelaMelo: Kozy to cudne zwierzęta. Sama miałam kozę do towarzystwa dla konia. To było najbardziej bystre i kochane zwierzę, jakie kiedykolwiek miałam. Zawsze chętna do głaskania, lubiła łazić na spacerki i wcinać listki z ziemi :) Niestety, rok temu odeszła na wiecznie zielone łąki i jakoś tak do dzisiaj nie mogę się pozbierać, żeby zakupić kolejną kozę, chociaż bym chciała. Pozdrowienia dla twojego stada, wyczochraj wszystkie dokładnie ode mnie :)

Odpowiedz
avatar Lolitte
5 5

Nie ma jakiegoś sposobu na zabezpieczenie się przed takimi sytuacjami, że właściciel sprzedaje "zdrową" kozę, która pada po dwóch dniach na przewlekłe zapalenie płuc?

Odpowiedz
avatar miramakota
6 6

@Lolitte: Przyłączam się do pytania. Umowa sprzedaży mojego kota, na przykład, zawierała gwarancję zwrotu pieniędzy lub wymiany zwierza, jeśliby się okazało, że jednak zdrowy nie jest. Trzeba było tylko w ciągu tygodnia zrobić przegląd u weterynarza.

Odpowiedz
avatar MelaMelo
4 4

@Lolitte: Można spisać umowę, ale mało kto to robi - ja teraz już za każdym razem wyskakuję z gotowym druczkiem hehe ;) Ale zazwyczaj za umowę kupna-sprzedaży robi druczek z ARiMR, na którym się zgłasza przemieszczenie zwierząt z jednego stada do drugiego. Tam nie ma nic o stanie itp. Tylko numer jednego i drugiego gospodarstwa oraz numer zwierzęcia.

Odpowiedz
avatar imhotep
6 8

Jestem za tym, żeby z każdą kozą szła karta gwarancyjna :D Podbijałoby się przeglądy (u weta), dołączało rachunki za środki odrobaczające, zdjęcie obciętych racic. Oraz warunki odstąpienia, gdy towar nie spełnia specyfikacji podawanej przez sprzedającego ;)

Odpowiedz
avatar timka
1 5

@imhotep: Może to piszesz dla humoru, ale serio przydałoby się coś takiego dla każdego zwierzęcia, które posiada człowiek- obowiązkowo! może ludzie dbaliby bardziej o zwierzęta..

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2017 o 2:24

avatar konto usunięte
2 2

@imhotep: Konie mają coś troszkę podobnego, w paszporcie są wszelkie dane dotyczące konia i jego właścicieli + szczepienia/leczenia.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 5

Mela, pisz więcej o tych kozach ;) Fajnie piszesz a temat bardzo ciekawy ;0

Odpowiedz
avatar Ovca
-4 6

"Siri dalsze dystanse przebywała opierając się na przednich kolanach" hmm przednie kolana, powiadasz znawco kóz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Ovca: Było to dla mnie bardziej zrozumiałe niż gdyby napisała bardziej "specjalistycznie". Tutaj jest prawdopodobnie jedynym znawcą kóz, a takie łopatologiczne napisanie jest świetne dla całej reszty "nie-znawców"

Odpowiedz
avatar Ovca
-2 2

@welcomeTOmyWORLD111: zwierzęta, wszystkie, nie mają kolan z przodu. Pewnie chodziło jej o nadgarstki. Nadgarstków byś nie zrozumiał?

Odpowiedz
avatar MelaMelo
1 3

@Ovca: Większości osób nadgarstek pewnie by się kojarzył z miejscem zaraz powyżej racic, a kolana lepiej obrazują to, o czym mówię. To nie strona o anatomii ani portal hodowców kóz ;)

Odpowiedz
avatar Ovca
-1 1

@MelaMelo: miejsce powyżej racic to pęcina...

Odpowiedz
avatar Iras
0 0

@welcomeTOmyWORLD111: "bardziej specjalistycznie" nazywa sie to nadgarstki...

Odpowiedz
Udostępnij