Zima roku 1996, moja żona był w pierwszej ciąży. Wszyscy w rodzinie znosili różne smakołyki by dogodzić ciężarnej.
Moja Mama tego dnia przywiozła chyba z kilogram śliwek suszonych bez pestek w czekoladzie i mieliśmy z żoną ucztę! Widząc jak żona pochłania z apetytem te śliwki zjadłem kilka a ona resztę! W nocy obudziło mnie jej ciągłe wstawanie do ubikacji, więc zapytałem czy wszystko OK i usłyszałem że nie.
Efekt był taki, że o 2 w nocy zajechałem do Szpitala, by w Izbie Przyjęć zapytać, co można dać ciężarnej na b. silną biegunkę by jej pomogło ale nie zaszkodziło dziecku. Mimo wszystko byłem jako młody, przyszły ojciec bardzo zdenerwowany i użyłem za dużego skrótu myślowego. W Izbie nastąpił taki oto dialog:
[Ja] - Dobry wieczór, wie Pani, przyjechałem zapytać bo żona w ciąży i tak wyszło że ma biegunkę. Nie wiemy co ma wziąć bo woda z niej leci i się boimy.
[Pielęgniarka] - Panie, spokojnie, Pan tu siada a ja już dzwonie po lekarza. Pan z Piotrkowa, daleko Pan mieszka od szpitala?
[Ja] - Nie , nie daleko, a trzeba żonę przywieść? Bo ja mam samochód...
[Pielęgniarka] - Jakie przywieźć! Karetkę damy! O, jest lekarz! Niech Pan wszystko opowie lekarzowi!
Wchodzi lekarz, około 60, w kitlu i zwraca się do mnie:
[Lekarz] - Który to miesiąc?
[Ja] - (nie widząc nic dziwnego w pytaniu) 7 prawie.
[Lekarz] - To pierwsza ciąża? Ile żona ma lat?
[Ja] - 25, a ciąża pierwsza.
[Lekarz} - A jak to się stało? Upadła, dźwignęła coś ciężkiego? Ma problemy z nadciśnieniem?
[Ja] - Nie. Żona wieczorem zjadła prawie kilogram śliwek suszonych w czekoladzie a teraz ma taką biegunkę że woda z niej leci. Chciałem tylko zapytać co jej można podać, czy węgiel czy Sulfamidon? Pani w aptece powiedziała że lepiej zapytać lekarza, bo tak na własną rękę to nie wolno ...
Nie dokończyłem, bo lekarz wybuchnął śmiechem, a głos miał jak dzwon i chyba obudził całe piętro w szpitalu. Opanował się jednak, poklepał mnie ubawiony po plecach i polecił węgiel i dużo wody do picia.
A ja działając w dobrej wierze stałem się tej nocy 'piekielnym pacjentem'. Bowiem po moich słowach pielęgniarka na Izbie zrozumiała że żonie wody odeszły i będzie rodzić i o mało nie wysłała do mnie do domu karetki na sygnale. A wezwany lekarz okazał się Ordynatorem Oddz. Ginekologi i Położnictwa!
zima 1996r
Genialne, ciężarna która zjadła na raz kilo suszonych śliwek. Dobrze, że nie miała apetytu na kiszone ogórki i maślankę ;), chociaż pewnie efekt byłby podobny. A nieporozumienie również majstersztyk.
OdpowiedzA schudła potem chociaż, czy dalej tyle żre?
OdpowiedzSchudła, schudła!
OdpowiedzWęgiel na biegunkę? No zaje**sty lekarz. Węgiel to przecie na zatwardzenia... A historyja świetna:)
OdpowiedzCO ??? Węgiel na zatwardzenie ?! No zaje**ste to masz, ale pojęcie... Nastepnym razem jak będziesz miał zatwardzenie (czego oczywiscie nie życzę), to weź węgiel... Zobaczysz jak Cię pięknie roz... erwie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 marca 2011 o 15:19
ja dzisiaj sobie węgielek wziełam bo mi "wody odchodzą" także pozdro Lixen :D:D
OdpowiedzDobrze, że tych śliwek nie popiła maślanką i dogryzła ogóreczkiem. Z drugiej strony w dialogu z pielęgniarką wyraźnie zaznaczyłeś, że żona ma biegunkę, więc nie wiem skąd to nieporozumienie. Chyba, że bardzo szybko mówiłeś, to wtedy jeszcze słowo 'biegunka' mogło gdzieś zaginąć.
OdpowiedzWybacz że użyje takiego zwrotu ale w tej sytuacji to ty byłeś chyba bardziej "se**any" od żony.
OdpowiedzMówiłem bardzo szybko, słowotok z prędkością światła, więc pielęgniarka chyba nie wszystko wyłapała.
OdpowiedzTak to czasem bywa gdy się człowiek stresuje. Nie rozumiem tylko czemu pielęgniarki nie postanowiły Cię uspokoić abyś im powoli wszystko wyjaśnił. Myślę że w tedy nie było by mowy o pomyłce. No ale tak to masz przynajmniej ciekawe wspomnienia.
Odpowiedzmoja żona był w pierwszej ciąży. Zauważyłem błąd ale to nieważne
Odpowiedz