Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dorabiam sobie jako grafik komputerowy oraz webmaster. Link do mojego portfolio i…

Dorabiam sobie jako grafik komputerowy oraz webmaster. Link do mojego portfolio i dane do kontaktu ze mną są umieszczone na wielu stronach internetowych związanych z tematyką. Z tego względu często jest tak, że klienci sami się do mnie zgłaszają. Tym razem było podobnie.

Otrzymałem wiadomość e-mail od managera pewnej firmy. Poprosił mnie on o wykonanie nowego sygnetu (grafiki wchodzącej w skład logo). Oczekiwania bardzo dokładnie sprecyzowane, kwota proponowana za wykonanie zlecenia bardzo kusząca, umowa jasna i pozbawiona miliona kruczków. Nic tylko brać! Zatrzymajmy się jednak przy tej umowie... W skrócie firma zobowiązała się wypłacić mi powiedzmy 2000 złotych za wykonanie sygnetu, który zostanie zaakceptowany przez managera. Jak to wyglądało to w rzeczywistości?

Po kilku poprawkach stworzona przeze mnie grafika została zaakceptowana. Zapytałem się więc, kiedy mogę spodziewać się zapłaty. W odpowiedzi otrzymałem wiadomość o treści:

"Pana grafika przeszła pomyślnie pierwszy etap eliminacji do konkursu. Wszystkie prace, które również przeszły eliminację, zostaną teraz sprawdzone i ocenione przez wyłonioną w tym celu komisję. Wyniki powinny pojawić w przeciągu miesiąca.".
Zaraz, zaraz, zaraz...? Jaki konkurs? Tak się nie będziemy bawić.

Na w/w wiadomość nie odpisałem, ale postanowiłem znaleźć inne osoby biorące udział w "konkursie". Nie było to zbyt trudne, gdyż na jednym z for poświęconych grafice już trwała zażarta dyskusja na ten temat. Okazało się, że firma oszukała trochę ponad 20 osób (przynajmniej taką liczbę udało nam się ustalić). Ostatecznie umówiliśmy się wszyscy jednego dnia w Warszawie i udaliśmy się do prawnika. Chcieliśmy złożyć wniosek zbiorowy, ale okazało się, że jest to niemożliwe i musimy składać wnioski osobno. Mimo to według prawnika mieliśmy wygraną w kieszeni, gdyż firma w żaden sposób nie poinformowała nas, że bierzemy udział w konkursie.

Kilka dni później wszystkie wnioski o pozew zostały złożone a na stronie głównej firmy i jej profilu na Facebooku pojawiła się informacja o konkursie na wykonanie sygnetu :) Sprawy sądowe ciągnęły się dość długo, jednak w ostateczności firma zmuszona była wypłacić nam wszystkim kwotę zamieszczoną w umowie plus ustawowe odsetki.

Reasumując, firma chciała być sprytna i móc wybierać wśród prac wielu uzdolnionych grafików, nie ponosząc przy tym większych kosztów. Wyszło na to, że za ponad 60 tysięcy złotych mają ponad 20 różnych sygnetów, które zgodnie z umową mogą wykorzystać tylko na potrzeby reklamowe swojej firmy. Nie wliczam w to oczywiście kosztów sądowych :D

Edytując stare polskie przysłowie: Chytry trzydzieści razy traci :D

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
30 30

W dzisiejszym świecie straszne jest to, że nikomu nie można zaufać w żadnej sytuacji. Zawsze trzeba zakładać, że ktoś chce nas oszukać, a jeśli ktoś okazuje się uczciwy to jesteśmy zaskoczeni. Trochę to przerażające. Na piekielnych jestem od wielu lat i nigdy nie sądziłam, że tylu rzeczy się tu nauczę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@CatGirl: Ja wiele lekcji już wyciągnęłam ucząc się na błędach użytkowników. I wykorzystuję wiele wskazówek by nie przejść tego samego. Dla przykładu jak zakładałam swoje pierwsze konto w banku przeczytałam całą umowę od deski do deski... 24 strony... drobnym druczkiem ale siedziałam dzielnie 2 godziny i czytałam :D Pracownicy byli pewnie wku*wieni ale cóż, takie moje prawo.

Odpowiedz
avatar glan
20 20

Gratulacje wygranej! Sam jestem po batalii sądowej z pewną firmą. Mimo iż firma duża a ja jestem zwykłym żuczkiem, który kiedyś dla nich pracował - wygrałem należne mi odszkodowanie. Ludzie, walczcie o swoje! Zwłaszcza z Januszami biznesu.

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@glan: W Polsce nadal istnieje jakiś irracjonalny strach przed sądami. Już kiedyś pisałam o tym - z niewiadomych powodów, na słowo "sąd", większości ludzi cierpnie skóra na plecach. Wystarczy poradzić się prawnika (porada naprawdę jest tania) i w przypadku pozytywnej opinii, nie bać się sądu. Oczywiście wśród prawników istnieją naciągacze, jak w każdym zawodzie, więc najpierw zrobić o danym prawniku prywatny wywiad środowiskowy. Jeżeli wszystko jest OK, to walczyć o swoje w sądzie, to nie jest jakiś Armagedon.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 3

@zendra: Masz rację z pewnym zastrzeżeniem: właśnie jesteśmy na drodze do powrotu do systemu, który ten strach czyni racjonalnym.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
10 12

Gratuluję zarówno Tobie jak i innym oszukanym determinacji. Że nie machnęliście ręką, założyliście sprawę, chciało Wam się latać po sądach itp. Gdyby wszyscy tacy byli może tych oszustów byłoby mniej. Super, że walczyliście o swoje.

Odpowiedz
avatar Edwin
5 7

Normalnie Janusze biznesu.

Odpowiedz
Udostępnij