Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w restauracji typu fast-food. Restauracja jest bardzo popularna, codziennie mamy tłumy…

Pracuję w restauracji typu fast-food.

Restauracja jest bardzo popularna, codziennie mamy tłumy klientów, a co za tym idzie - trzeba czasami poczekać trochę dłużej na zamówienie.

Pewnego dnia przyjechała do nas karetka, ratownicy wpadli, żeby coś zjeść. W lokalu pełno, kolejka pod drzwi, ale widać, że ekipa z karetki zbytnio się nie spieszy, przynajmniej do czasu. Podczas składania zamówienia (dosyć sporego) sanitariusz powiedział mi, że... mają wezwanie i mamy się pospieszyć i im to wydać jak najszybciej, bo oni muszą jechać.

Powiedziałam, że nie da rady wydać im tego od razu, będą musieli poczekać około 10-15 minut, ale jak chcą, to możemy im przygotować to zamówienie za jakiś czas, kiedy wrócą (czasami tak robimy na prośbę klienta, nikt z tym nie ma problemu). Ale nie, oni chcą teraz i mamy się pospieszyć.

Zamówienie wydaliśmy po 10 minutach. Karetka odjechała na sygnale, a wszyscy zbierali szczęki z podłogi. Szkoda, że ciepłe hamburgery są ważniejsze niż czyjeś życie.

słuzba_zdrowia

by emceflaler
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ZjemTwojeCiastko
28 32

Mam nadzieję, że historyjkę o wezwaniu ratownik wymyślił by wymusić na Was szybszą obsługę, a sygnał włączył by samochody ich przepuściły w drodze do bazy. Nawet nie chcę myśleć, że naprawdę jechali do kogoś, dla kogo te minuty były być albo nie być.

Odpowiedz
avatar emceflaler
9 15

@ZjemTwojeCiastko: też mamy taką nadzieję, tak czy inaczej sanitariusze zachowali się karygodnie. Po każdym dniu w pracy mogłabym wrzucić tutaj kilka piekielnych historii, ale ta póki co przebija wszystko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@emceflaler: nie sanitariusze, tylko RATOWNICY.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
0 12

Kierowca karetki czasem (rzadko) wykorzystuje sygnał dla celów prywatnych, to jasne i każdy wtajemniczony o tym wie. Jak nie robi jakiejś kolizji drogowej, to nikt postronny o tym nie dowiaduje się i sprawa z głowy. Jak ktoś ma dostęp do specjalnych uprawnień, to uzurpuje sobie wolność używania ich według własnego widzimisię w specjalnych przypadkach. Jak go nie złapią (czyli prawie nigdy), to nie wychodzi to nigdy na światło dzienne, poza kolegami z akcji / nikt nic nie wie. Ogólnie - to fajne uczucie, gdy (jadąc pod sygnałem) cała reszta ruchu drogowego wypier*ala na boki, a samemu wali się wolną drogą w siną dal. Ale jest to niebezpieczne i zdarzają się wypadki i to ciężkie, a wtedy ma się przechlapane. Ale ani kogut, ani dyskoteka nie mogą przyśpieszyć gotowanią jedzenia, które może wtedy wystygnąć (nam czasem roztapiały się lody, właśnie zakupione dla całej grupy tuż przed nagłym wezwaniem, które ZAWSZE musi mieć pierwszeństwo. Lody, czy hamburgery, to pestka, w porównaniu do zagrożenia życia. Tylko głupio bywało, gdy żarcie się niszczyło, a alarm okazał się - fałszywy, co też czasem zaistniało (na szczęście - nieczęsto). Ratownik - też człowiek, ma swoje prawa, ale też podstawowe obowiązki, mające priorytet przed każdą prywatą. Chcesz żreć, to NAJPIERW ratuj życie, gdy wzywają do tego!!! Panowie i panie, zawsze wiedzcie o tym, że zawsze obowiązek, a przyjemność potym!

Odpowiedz
avatar ziobeermann
9 9

@ZaglobaOnufry: Znaj proporcjum mocium panie. Używaj swoich uprawnień, ale nie nadużywaj. I ja nie mam nic przeciwko.

Odpowiedz
avatar zirael0
4 12

Pewnie do zawałowca jechali... - Znajomy (zawodowy strażak) opowiadał mi kiedyś, że na bazie (dzielonej z karetkami) był świadkiem jak to się pogotowie do zawałowca zbierało: Najpierw przyszedł kierowca odpalił auto po czym poszedł, wrócił po 5 minutach i wsiadł do auta. Po kolejnych 5 minutach przyszła pani doktor, człapiąc w klapeczkach z herbatą w ręce, stanęła, wypiła i dopiero wsiadła. Po 15-20 minutach od wejścia kierowcy, karetka wolno odjechała i dopiero po wykonaniu skrętu za bramą włączyła gwizdki i dała gazu. Znajomy zdziwiony spytał dyspozytora co się stało, a ten mu odpowiedział że do zawałowca jechali, tak że tego...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

stary numer niektórych transportowców, którzy tak naprawdę mają na wyjazd parę godzin :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@bazienka: lol. Bazienka, opowiem Ci jak to jest w systemie. Karetki mają GPS. Kiedy załoga chce jechać gdziekolwiek po jedzenie zgłasza ten fakt dyspozytorni, za ich błogosławieństwem jadą. Dyspo dokładnie wie zatem gdzie jest ambulans, kiedy przekazuje im wezwanie widzi ich na GPS pod barem szybkiej obsługi, po czym jeśli w regulaminowym czasie 1 minuty od przyjęcia zgłoszenia do K1 albo 3 minut do K2 nie dostanie przez radiostacje potwierdzenia 'P wyjeżdża' potwierdzonego oddalaniem sie na GPS ambulansu od baru, to się wk...i Bardzo w...i. Będzie w bardzo raportowym nastroju. Bardzo dyscyplinarnym wręcz. Raz mnie wezwanie trafiło jak S kupowaliśmy papu w barze, przekazałam chłopakom, lekarz który akurat złożył zamówienie powiedział tylko obsłudze 'zapakować i grzać!' i już nas nie było. Co innego ambulanse pozasystemowe, ale wtedy żadne życie zagrożone nie jest. Normalni ludzie grzecznie poczekają, cwaniacy czasem takie ściemy walą, nie wiem, może się lubią czuć wżani i im ego szwankuje.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Caron: no i spoko zdaje sobei sprawe, ze to byla proba wymuszenia obslugi natychmiast ja bym i tak zglosila zeby sie panowie nie czuli bezkarni i tyle

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
7 9

Guzik mieli a nie wezwanie. Nie wierzę, że tak by ryzykowali, przecież te karetki są jakoś monitorowane. Po prostu nie chciało im się tle czekać, sama piszesz, że tego dnia większy ruch był.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@KatzenKratzen: w bloku obok mieszkała kiedyś pani doktor pogotowia. panią doktor koledzy po dyżurze potrafili do domu podwozić na sygnale.

Odpowiedz
avatar Epifania
4 4

A tam wezwanie. Mieli pewnie transport, ewentualnie nie chciało im się czekać, może mieli już długi dyżur i byli bardzo głodni. Oni są raczej mocno kontrolowani, nie pozwoliliby sobie na coś takiego jakby faktycznie mieli pilne wyzwanie.

Odpowiedz
avatar czaron
3 3

Jak na me gusta wyglądało to bardziej na karetkę transportową, może nawet prywatną ( zresztą sporo ratowników medycznych pracuje i tu i tam, bo pensje klasy Polska :P ). Ale nawet ich za to specialnie nie winię. Często bywa tak, że przez cały dyżur trafi się tylko jedna okazja by coś zjeść, zanim zostanie się pogrzebanym pod nawałnicą wezwań ( i tych poważnych i zupełnie bezsensownych ).

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-5 7

A może by mimo wszystko POZA KOLEJNOŚCIĄ by ich obsłużyć? Nikomu korona by z głowy nie spadła, a Ci ludzie jednak PRACUJĄ, DLA NAS, DLA NASZEGO ŻYCIA, ZDROWIA. Może choć tu trochę szacunku? Mam bar koło swojego pogotowia i jak wchodzi ktokolwiek z pogotowia to NIE CZEKA na obiad, bo czasem ma właśnie te 10 minut na zjedzenie, kurde. Tylko, że to trzeba włączyć myślenie kobitko...

Odpowiedz
avatar daroc
1 3

@LoonaThic: W restauracji na pewno byli też ludzie, którzy również pracowali i również mieli tylko parę minut na zjedzenie jedynego w ciągu dnia posiłku. Kto i na jakiej zasadzie ma decydować, kto ma być faworyzowany, a kto nie? Skoro ratownicy mieli mało czasu, mogli telefonicznie zamówić jedzenie i umówić się na odbiór osobisty przyrządzonego specjalnie dla nich jedzenia.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 4

@daroc: Taaa... Popracuj trochę na karetcę - może zrozumiesz. Wiesz ile razy nie odebrałem jedzenia zamówionego w knajpie? Dziesiątki. Bo nie było kiedy. Zupełnie co innego znaczy prtzerwa w pracy dla informatyka, fryzjera czy urzednika, a zupełnie co innego znaczy przerwa dla służb ratowniczych. RoZumiem, że strażakowi też kazałbyś czekać czy policjantowi? Oczywiście - MAJĄ CZAS, prawda?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2017 o 3:23

avatar emceflaler
-1 3

@LoonaThic: Polecam samemu włączyć myślenie. Po pierwsze, to jak się nie ma kilkunastu minut to się nie przychodzi do knajpy na jedzenie. Równie dobrze mogli wejść na stację paliw i wziąć gotowe kanapki z lodówki, co za problem. Po drugie, takie zamówienie przygotowuje kilka osób, w jednej chwili mamy kilkanaście zamówień, myślisz,że ktokolwiek będzie pilnować żeby jedno zamówienie było zrobione szybciej? Nie, nikt nie będzie biegać po kuchni i tłumaczyć kilku osobom co ma być zrobione poza kolejnością bo nie mamy na to czasu. Podstawą działania restauracji jest robienie zamówień po kolei, taka specyfika tego biznesu. Poza tym my jesteśmy rozliczani z szybkości wydania zamówienia, takie mieszanie kolejności opóźnia inne zamówienia, potem my nie dostaniemy premii bo panom się nie chciało przyjechać później po zamówienie.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-2 4

@emceflaler: Macie knajpę typu fast food, więc nie rób z niej restauracji gdzie czeka się 40 minut na "danie główne". Pracując na karetce - masz czas TERAZ. Nie za pół godziny, nie za dwie, że sobie zadzwonisz i każesz przygotować. Wiesz ile razy rezygnowałem z żarcia będąc już w kolejce? Dwa razy zrezygnowałem nawet jak już zapłaciłem i się przygotowywało dla mnie. Nie chciałem by zwracano mi pieniądze - moja wina. Ale NIKT NAWET nie zwrócił mi uwagi na to - od razu pieniądze czekały. A wiesz czemu? Bo są czasem ludzie dla których szacunek jest czymś ważnym. I zdają sobie sprawę z tego, że nie tylko czubek mojego nosa jest ważny. Powiem tak - nie chciałbym aby Pogotowie Ratunkowe oczekiwało na jedzenie bo w barze typu FAST FOOD jest "kolejka" a właśnie umiera ktoś Tobie bliski. Dla mnie ewidentnie pokazałaś, że bardziej dla Ciebie liczy się Twoja kasa (przecie premii nie dostane - NO JAK TO!!??!!!) niż cokolwiek innego. I tu jest cały problem, nie to, że jak to ładnie określiłaś "panom nie chciało się przyjechać później po zamówienie". Bardziej mnie boli to, że nie czujesz istoty problemu niż wpis. Tu po prostu trzeba chęci i zrozumienia czegoś - a tego Wam brakuje.

Odpowiedz
avatar emceflaler
0 4

@LoonaThic: Widzę, ze kompletnie nie masz pojęcia o tym jak pracuje tego typu restauracja. Po pierwsze, nie mamy restauracji - to jest wielka, miedzynarodowa korporacja, a nie prywatny bar. Jak się jest u siebie to sobie można robić wszystko po swojemu, ale tutaj szeregowi pracownicy słuchają managerów, managerowie słuchają szefa, szef słucha swojego szefa itd. Żaden podrzędny pracownik nie będzie działać na własną rękę. Po drugie- czy to od nas zależy czyjeś życie? Nie, zależy ono od reakcji ratowników, którzy mieli wybór i mogli przyjechać po zamówienie później. Nikt im też nie kazał czekać 40 minut. Mieli wybór, skoro woleli czekać to jest to ich sprawa. My im zaproponowaliśmy odebranie zamówienia w innym czasie,mogli skorzystać. Nie wiem też co Ty mi zarzucasz-ja jedynie przyjmowałam zamówienie na kasie, jak już wspomniałam nas takim zamowieniem pracuje kilka osób, nawet gdybym chciała to bym nie mogła w żaden sposób nic tu przyspieszyć. Jesli kiedys nie dostałeś jedzenia to przykro mi bardzo, ale na przyszłość radzę Ci pytać o czas oczekiwana lub po prostu chodzić do restauracji po pracy.

Odpowiedz
avatar MissFuneral
1 1

@LoonaThic: Hmm, panowie nie mają czasu cały dzień na zjedzenie posiłku, trafia się to cudem wydarte 5-10 minut i nagle mają czas jechać karetką do knajpy, składać zamówienie, czekać... A choćby i byli poza kolejnością obsłużeni, to nie ma siły, żeby się w te parę minut wyrobić i jeszcze zdążyć zjeść. Ja bym jednak polecała brać kanapki z domu, nie łaska?

Odpowiedz
Udostępnij