Spotkałam ostatnio znajomą. Rzadko ją widuję, więc standardowo opowiadamy sobie, co nowego.
Kiedy ją poznałam, pracowała na zastępstwie w szkole jako pedagog. Pani pedagog (PP), którą zastępowała była na urlopie macierzyńskim. Koleżanka dostała umowę na rok, potem okazało się, że PP jest w kolejnej ciąży, więc została na kolejny rok. Po jakimś czasie ją spotkałam, PP była na urlopie wychowawczym.
Minęło 7 lat. Koleżanka nadal tkwi w tym samym miejscu, na zastępstwie, bez możliwości stałej umowy. Szuka w międzyczasie czegoś innego, ale o pracę w szkole nie jest łatwo. Jednocześnie jak tylko PP zdecyduje się wrócić, ona będzie musiała odejść.
Na razie jej to nie grozi.
Pani pedagog właśnie urodziła czwarte dziecko.
To akurat bardzo proste - szkoła nie może zwolnić PP, nie może więc też oddać jej stanowiska innemu pracownikowi. Takie prawo
Odpowiedz@Fahren: jak nie może - oczywiście że może oddać stanowisko innemu pracownikowi, natomiast jak PP wróci do pracy musi ją zatrudnić ale nie musi na tym samym stanowisku, może równie dobrze zatrudnić jako sekretarkę lub na recepcji (o ile szkoła posiada) lub inne nieznacznie różniące się stanowisko.
Odpowiedz@Andu: A wtedy PP może zgłosić do PIPu szykanowanie poprzez degradację na stanowisko niezgodne z jej umiejętnościami i wykształceniem... Ale rację masz - teoretycznie jak najbardziej można zatrudnić na jej stanowisko kogoś innego. W praktyce, jeśli w firmie nie ma stanowiska równorzędnego (czyli w tym przypadku - kilku pedagogów w szkole), to mało kto się na takie coś decyduje. Nikt nie lubi ciągać się po sądach.
Odpowiedz@Meliana i wtedy PIP powie, że szkolna sekretarka to nie jest degradacja i kwalifikacje mgr. pedagogiki są wręcz zbyt niskie
OdpowiedzCo w tym piekielnego?
Odpowiedz@Michail: 7 lat na umowie zastępstwa, to 7 lat zawieszenia - nie wiesz, czy w przyszłym roku dalej będziesz mieć pracę, więc ciężko cokolwiek planować długofalowo, nie ma szans na jakikolwiek kredyt inny niż chwilówka, itd. To nie jest piekielne? Ok, w pewnym sensie ma to niejako na własne życzenie, ale nadal - jest to piekielne. I indywidualnie, dla tych, którzy w takiej sytuacji utknęli, i systemowo - bo państwo nie powinno fundować sobie polityki prorodzinnej kosztem pracodawców i pracowników.
Odpowiedz@Michail: np. to, ze jak chce sobie np. kupic mieszkanie na kredyt, to zaden bank tego nie poprze jesli jest to tylko umowa na zastepstwo? i tak 7 lat w zawieszeniu i niepewnosci, kiedy osoba zastepowana zdecyduje sie wrocic- a wtedy tracisz prace z dnia na dzien
Odpowiedz@Meliana: W sumie to nikt normalnie zatrudniony nie wie, czy będzie miał pracę w kolejnym kwartale, więc bez przesady z tym planowaniem. A o zdolność kredytową trzeba zacząć dbać jak najwcześniej - ja mam teraz limit pozwalający na wybudowanie kolejnego domu, a dopóki obsługiwany jest bez zastrzeżeń, bankowi zwisa, czy w ogóle mam jakieś dochody.
Odpowiedzw sądach jest ciut podobnie zatrudnia sie na zastepstwo i w zasadzie potem tylko sie dostaje aneksy o kolejnych zastepowanych osobach i to np. 18.01 podpisuje sie umowe wazna od 15.01 ludzie pracuja tak po 2-3 lata, na wiecznym zastepstwie nby kasa pryznajmniej dobra, bo 3800 brutto plus wszelkie benefity budzetowkowe na poczatek to calkiem niezle, ale bez umowy stalej zaden bank kredytu nie da...
OdpowiedzTak się zastanawiam, kto kręci. Czy autorka zmyśliła historię, czy jej koleżanka ma bujną wyobraźnię. Umowę na czas określony można zawrzeć maksymalnie 3 razy, więc ktoś wciska bajkę o 7 latach na zastępstwie, przedłużane co roku
Odpowiedz@tomatek ... z tym, że: "umowy zawartej na czas pełnienia zastępstwa za innego pracownika nie wlicza się do limitów zatrudnienia na czas określony"
Odpowiedz@tomatek: To nie jest umowa na czas określony, tylko umowa o zastępstwo. To odrębny rodzaj umowy o pracę - przepisy o ograniczeniu liczby umów nie mają tu zastosowania.
OdpowiedzDzięki wielkie za info - to coś nowego dla mnie. Zwracam honor:)
Odpowiedz@tomatek: ma umowe na zastepstwo- ona jest do momentu powrotu osoby zastepowanej, a czy to bedzie za 2 tygodnie, czy 2 lata, tego nie wiesz kolezanki w sadzie tak pracuja i mowia, ze podpisuja aneksy, jak sie ooba zastepowana zmienia i pyk mozna tak na legalu w budzetowce siedziec latami
OdpowiedzRozumiem, że piekielność jest w koleżance, która dalej tkwi w takim układzie, zamiast poszukać innej pracy?
OdpowiedzTrudno ocenić, czy ktoś tu w ogóle jest piekielny. Pani pedagog może rodzić dzieci i nie powinna z tego powodu doświadczać żadnej dyskryminacji w postaci zwolnienia z pracy. Gdyby stanowisko nie czekało na kobietę po ciąży i macierzyńskim, mielibyśmy albo kryzys demograficzny, albo bezrobocie wśród kobiet w wieku produkcyjnym. Szkoła też nie może zatrudnić koleżanki na stałe, bo ilość etatów dla pedagogów ma narzuconą z góry. Piekielna jest więc chyba sama instytucja umowy o zastępstwo, która nie chroni w żaden sposób pracownika. Żeby nie było, pracowałam na zastępstwo cztery lata, koleżanka z pokoju siedem.
OdpowiedzKoleżanka powinna szukać innej pracy, nawet niekoniecznie w zawodzie, bo tutaj może w każdej chwili zostać całkowicie bez pracy. Ale piekielne jest też, że kobieta może tak 7 lat rodzić dzieci, a cały czas tezyma się dla niej miejsce pracy. Powinna być jakaś zmiana w przepisach, typu, że np. może być na takim zwolnieniu tylko 3 lata np.
Odpowiedz@lusia19900: albo że czas przebywania na tego typu zwolnieniach nie może przekazać czasu, który się przepracowało - bo z tego, co wiem, pani pedagog była tuż po studiach, pewnie przepracowała tyle, żeby dostać stałą umowę i zaczęła prokreację :) Nota bene historię dodałam ze 3 lata temu, od tej pory nie widziałam się z tą znajomą, więc nie wiem nawet, jak to się dalej potoczyło.
Odpowiedz