Dzisiaj z treningów.
Z racji tego, że walczyć wręcz lubię tak samo jak strzelać z łuku, czasami chodzę na treningi sympatyków* z moim znajomym, który jest ich trenerem. Głównie pilnuję bezpieczeństwa, ale raz czy dwa zdarza mi się strzelać lekkimi łukami.
Treningi prowadzimy na boisku szkolnym. Dostaliśmy zgodę od dyrektora pod warunkiem, że będą odbywać się tylko w soboty i zadbamy o bezpieczeństwo. Jak z terminami nie ma problemów to z bezpieczeństwem co innego, nieważne jak zabezpieczysz, ktoś i tak zrobi głupotę. No, po tym wstępie opiszę parę wydarzeń.
I.
Często mamy widzów. Ot, dzieciak ewentualnie tata (jeśli przyszły matki to tylko za namową dziatwy) zobaczy jak strzelamy i przyjdzie popatrzeć. Nie przeszkadza nam to, dopóki goście nie przekroczą taśmy, która jest obwiązana dookoła pola. Zazwyczaj rodzic pilnuję dziecka lub zapyta czy można podejść bliżej.
Nic jednak nie przebije Ojca Roku. Przyszedł z dzieckiem 3 może 4 letnim, stoi w oddaleniu od taśmy, więc nam nie przeszkadza. Robimy przerwę, Ojciec podchodzi z dzieckiem i zadaje klasyczne pytania co robimy, dlaczego, czy fajne itp. Znajomy nagle patrzy - dzieciaka nie ma. Odwracamy się w stronę słomianki nabitej strzałami, a tam dzieciak siedzi z tyłu i ciągnie za podpory. Słomianka się chwieje, dzieciak szarpie mocniej. Znajomy krótki sprint, ciągnie słomiankę do siebie i bierze dzieciaka. Ojciec nie widzi nic złego, "Michałek chciał się tylko pobawić". Szkoda, że ta zabawa mogła w najlepszym wypadku kosztować oko.
II.
Czasem ktoś z młodych przyprowadza kolegę, bo on ciekawy, chciał spróbować lub on umie. Na początku zapoznajemy takich z BHP, poprawnym naciągiem i dajemy łuki do wybrania.
Raz przyszedł delikwent. Z łuku "szczylo" jak to ujął, na turniejach był. Ok, BHP pokazane, naciąg sam umie, łuk wybrał 18** i dajesz. Poszła 1 seria, 2 i widzimy, że D coś umie. Znajomy ucieszony, może kolejny łucznik do drużyny, bo tych jak na lekarstwo u nas. Robimy przerwę, idę wyjmować strzały, parę na ziemi to się schyliłem. I nagle świst. Wstałem, spojrzałem na słomiankę i widzę, że na wysokości kręgosłupa wbita strzała. Słabo przed oczami, odwracam się, a Znajomy biegnie bordowy do delikwenta, który naciąga kolejną strzałę. Został wywalony na kopach z wilczym biletem, młodzi jak kogoś przyprowadzą to robimy test.
III.
Mój faworyt jeśli chodzi o głupotę. Nie było to u sympatyków. Przyszedłem pewnego razu, widzę nową twarz, pytam kolegi kogo przyniosło. "Odzysk***, sprawdzamy czy się nadaje". Dobra, przyglądam się mu uważnie, bo z odzysku zawsze coś odwalą. Nie minęła godzina, stoi odzysk z łukiem, strzałą i mówi - Gramy w odważnego! I posyła strzałę w górę. Powiem tak, debil ma szczęście, że stał pod drzewem i wbił strzałę w gałąź. Czasami jesteśmy wyrozumiali dla tych co zagrażają sobie i po rekonwalescencji wracają, ale taki idiota nie ma prawa dotykać nawet noża do masła. Po spacyfikowaniu poinformowaliśmy policję, ona go zabrała, daliśmy zeznania i więcej go nie widzieliśmy.
A teraz gwoli wyjaśnienia:
* - Sympatykami nazywamy ludzi przed 18 rokiem, którzy są zainteresowani dołączeniem do drużyny lub po prostu strzelaniem.
** - Siła naciągu łuku. Sympatycy mają maksymalnie 15, chyba że ktoś dobrze ogarnia, to wtedy dostaje maks 20.
*** - Z odzysku czyli wywalony z innej drużyny nam podobnej. Z odzysku mamy kilku bardzo dobrze rokujących ludzi wywalonych za jednorazowe błędy.
Szkoła Trening
Tak z ciekawości - pod co podpada taka akcja jak w punkcie trzecim? U mnie na strzelnicy czasami trafi się taki oszołom, co chodzi z wiatrówką wycelowaną w innych (czasami nawet załadowaną, która nie wystrzeliła i szuka pomocy), a po czymś takim "jedynie" wylatuje z hukiem i ma zakaz (egzekwowany, nazwisko na czarną listę) powrotu na tą i wszystkie stowarzyszone strzelnice. Bo na początku zawsze, do znudzenia powtarza się - jak coś nie tak, broń zostawić na stanowisku i zawołać instruktora, nigdy, pod żadnym pozorem, nie przenosić samodzielnie broni. Bo nawet od zwykłej, wiekowej wiatrówki można stracić co najmniej oko.
Odpowiedz@kitusiek: Nie wiem czy dobrze zrozumiałem pytanie, ale sądzę że chodzi Ci o paragraf. Niestety, nie znam się dobrze na prawie ale sądzę, że podchodzi to pod zagrożenie życia dla osób postronnych czy jakoś tak. Jeśli źle zrozumiałem pytanie to proszę o nakierowanie.
Odpowiedz@Woltarix: Dokładnie o to mi chodziło. Dziękuję :)
Odpowiedz@kitusiek: Osobiście myślę, że można to podciągnąć pod Art. 160 § 1: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3." bo o ile mi wiadomo, tak wystrzelona strzała ma bardzo dobre szanse kogoś zabić jak ma pecha.
Odpowiedz@kitusiek: 1)Załadowana wiatrówka, która nie wystrzeliła? To w jakim stanie technicznym macie wy tam sprzęt na tej strzelnicy? Nieszczelne tłoki i uszczelki czy zużyte sprężyny? Czy PCP bez powietrza? 2) Broń? Czyli wiatrówki powyżej 17J lub broń palna? Trochę się czepiam, bo zapewne upraszczasz aby więcej osób zrozumiało. P.S. Popieram przestrzeganie zasad BHP przy obsłudze wiatrówek i innego tego typu sprzętu oraz tępienie nieodpowiedzialnych idiotów.Zdecydowanie popieram... Sam też od wielu lat strzelam i pamietam durni, którzy uważali za zabawne ładowanie wiatrówki czarnym bzem lub spławikiem i strzelanie z tego do kolegów...
OdpowiedzTrzeba było Tatarom, którzy ustrzelili pana Longina pod Zbarażem, też zabronić walić do niego z łuków, bo chyba niebezpieczne. Albo przynajmniej mogli nie ostrzyć grotów. Ale chyba nie posłuchaliby, bo on ich sprowokował, ukatrupiając przedtem paru z nich. Strzelanie jest zawsze potencjalnie niebezpieczne, a jak taka zabawa kosztuje Michałka oko, to kit mu w nie, następnym razem może będzie uważał, ma jeszcze drugie.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Tatarzy to strzelali do pana Longina właśnie a nie do siebie nawzajem.
Odpowiedz@Kumbak: Strzelali, do kogo popadnie, do jasyru, do pana Podbipięty i na pewno też do siebie nawzajem, jak im coś takiego przyszło do czerepa, nie pytając przedtem o zezwolenie kogokolwiek. Łuk, to przecież broń dalekiego zasięgu, inaczej by panu Longinowi nie zdzierżyli, nawet gdyby wyszli z psich kiszek, a tak - ukatrupili go dranie i zawisł sobie na beluardzie.
OdpowiedzZawsze chciałam się nauczyć strzelać z łuku :)
Odpowiedz@Agness92: Strzelać z łuku - nietrudno i nie trzeba się tego w ogóle uczyć, po prostu zakłada się strzałę, napina cięciwę i wypuszcza pierzastego przyjaciela, co wymaga tylko wysiłku fizycznego. Natomiast można się uczyć trafiać w cel, co jest odrobinkę trudniejsze. Tak samo z broni palnej, nacisnąć na spust potrafi każdy idiota, ale trafić w dziesiątke, to inna sprawa.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: jaka jest twoja tajemnica - ty tak dobrze trollujesz czy naprawdę jesteś taki głupi?
Odpowiedz@Kumbak: Pomogę, bo widzę, że jest problem z czytaniem ze zrozumieniem i dzisiaj bez klucza interpretacji młodzież sobie nie radzi: Autor komentujący w swoim komentarzu zwraca uwagę na różnicę między dwoma rodzajami umiejętności. Pierwszym rodzajem jest "umiejętność sama w sobie" lub "umiejętność dla umiejętności", natomiast drugim jest "umiejętność wykonywania czynności skutecznie". Na co warto zwrócić szczególną uwagę - autor nie daje czytelnikowi tego rozróżnienia wprost, lecz buduje je przez przykłady, czynności które sobie przeciwstawia - z jednej strony czytamy, że: "Strzelać z łuku - nietrudno i nie trzeba się tego w ogóle uczyć", oraz: "nacisnąć na spust potrafi każdy idiota", zaś z drugiej strony mamy podane "trafianie w cel" oraz "trafianie w dziesiątkę". W myśli komentującego wyraźne jest świadome nawiązanie do Arystotelejskich koncepcji przyczyny formalnej i przyczyny celowej, można się również dopatrzeć nawiązania do popularnego wśród artystów młodopolskich hasła "arte pro arte". Należy zaznaczyć, że pomimo użycia w tekście silnego epitetu (Dostojewiczowski "idiota"), utwór komentujący posiada sens i wyraźne przesłanie, brak w nim natomiast wulgaryzmów, co nie pozwala zaliczyć go do komentarzy charakterystycznych dla trolizmu. Posumowując - ZagłobaOnufry jest autorem inteligentnym i nie pozbawionym humoru, często świadomie wzbudzającym kontrowersje, jednak nazwanie jego subtelnej działalności intelektualnej trolingiem byłoby sporym nadużyciem. Mam nadzieję, że pomogłem.
Odpowiedz@Polio: Nie, nie pomogłeś. Najwidoczniej ani ty ani ZO nie rozumiecie, że nauka strzelania z łuku to nauka bezpiecznego obchodzenia się z łukiem, tak żeby nie zrobić krzywdy ani sobie ani kolegom z grupy.
Odpowiedz@Polio: Bardzo piękny komentarz, prawie na poziomie mistrza Zagłoby :)
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To mniej więcej tak, jak z grą na pianinie - każdy może uderzać w klawisze, sztuka polega na tym, żeby się nauczyć uderzać w nie we właściwej kolejności :P
Odpowiedz@Golondrina: Dziękuję, miło mi - aż się zarumieniłem :) Nie chciałbym jednak, żeby moja twórczość była postrzegana jedynie przez pryzmat mistrza Zagłoby, pracuję nieustannie nad własnym warsztatem, starając się odkryć formę będącą ostatecznym wyrazem namiętności które burzą się we mnie pod wpływem historii i komentarzy innych użytkowników.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: No akurat trzeba też wiedzieć pod jakim kątem ustawić ramię, żeby nie było opuchlizny po cięciwie, jak zabezpieczyć dłoń bo inaczej lotka rozwali skórę do krwi albo i mięsa. To tylko tak łatwo wygląda.
OdpowiedzAż mi się przypomniało, kiedy pomagałam w zawodach łuczniczych 3D (strzela się do sztucznych zwierzątek w terenie). Hitem był koleś, który przyszedł sobie do lasu pobiegać. Teren ogrodzony taśmami, co 10 metrów kartka, że tego i tego dnia w takich godzinach są zawody i proszę nie wchodzić, bo można zostać postrzelonym przez przypadek. Ale co tam, pan biegacz ostro biegnie i oczywiście wbiegł za figurę, kiedy zawodnik szykował się do strzału. Każdy przeżył mini zawał, bo dosłownie ułamek sekundy i gościu by załapał strzałę gdzieś na wysokości torsu. Zrobiło się zamieszanie, dziesięciu chłopa próbowało go złapać, żeby go przegonić i przemówić do rozumu, ale zwiał gdzieś głębiej w las, przy okazji przerywając taśmę. Z perspektywy czasu śmieszne, szczególnie kiedy przypomnę sobie scenę pościgu, ale wtedy było strasznie.
Odpowiedz@MelaMelo: Postrzelony w łydkę tak szybko by nie uciekał ;) Oczywiście nic nie sugeruję ;)
Odpowiedz@MelaMelo: To już nie zawody - to polowanie i to z nagonką ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2017 o 9:15
Oh, ile ja bym dała, żeby takie treningi odbywały się gdzieś bliżej mnie
Odpowiedz@BleedingOut: Mam tak samo ;-)
Odpowiedz@BleedingOut: zainteresujcie się sekcjami łucznictwa sportowego ;)
OdpowiedzFajnie napisane, temat ciekawy, uznanie za punkt III. Jakbyś miał jeszcze jakieś piekielności, chętnie przeczytam. Może coś o odzyskach? Pozdrawiam.
OdpowiedzRównież z czystej ciekawości - siłę naciągu podajesz w kilogramach czy funtach? Jestem ciekawa jakiej siły używa się poza łucznictwem sportowym :)
Odpowiedz@Pelococta:Sile naciagu podaje sie w funtach. Zakladam ze autor jest na tyle ogarniety ze wlasnie w tej jednostce podaje. A ze teoretycznie jest to oczywiste - nie podal nazwy jednostki.
Odpowiedz@Pelococta: Siła naszych łuków jest zapisana w kilogramach.
Odpowiedz@Woltarix: 36funtów naciągu i wyżej (w historii 20kg = 44funty) wymaga przynajmniej 70calowych ramion, a to już są bardziej poważne i, w wielu przypadkach, droższe zabawki. Do tego dla młodzieży. Zazdroszczę tak dobrze zaopatrzonego klubu. Mój ma maks 30funtowe.
Odpowiedz@Woltarix: Serio ? Pierwszy raz sie z czyms takim spotykam. Choc zawodowym lucznikiem nie jestem wiec jak widac sie mylilem.
OdpowiedzJa się mogę wypowiadać tylko za łucznictwo sportowe :) naciąg 40 funtów to norma dla panów. Mówię oczywiście o klasykach, nie bloczkach.
Odpowiedz