Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przypomniała mi się moja przygoda z siecią kompuszkodnika. Przez 3 miesiące pracowałem…

Przypomniała mi się moja przygoda z siecią kompuszkodnika. Przez 3 miesiące pracowałem jako sprzedawca (młodszy doradca klienta) w jednym z salonów. Piekielności było bardzo dużo, a ich kumulacja to powód odejścia z tej firmy.

1. Każdy sprzedawca przechodzi szkolenie, które oficjalnie ma mu pomóc w sprawnej obsłudze klienta. W rzeczywistości jest to pranie mózgu, w celu zwiększenia sprzedaży oraz zabicia poczucia winy z powodu manipulacji klientami.

Wchodzisz do sklepu z założeniem, że chcesz kupić laptopa za 2000zł. Wychodzisz z laptopem za 2500zł, akcesoriami, ubezpieczeniem i to wszystko na raty. Ostatecznie wydasz 3500zł. To jest efekt szkoleń i polityki firmy.

Sprzedawca zada Ci ogólne pytanie o cel wizyty lub zagai coś na temat komputera, który właśnie oglądasz. Kilka pytań o to do czego komputer potrzebny, dla kogo, jakie masz wymagania. Chwilę zastanowienia i padnie jedna lub dwie propozycje super komputera dla ciebie. Według tego co jest na szkoleniu oraz twojemu mniemaniu, sprzedawca wybrał sprzęt, który ma w pełni spełniać twoje oczekiwania.

Sprzedawca ma jednak jeszcze swoje kryteria wyboru – punkty tzw. "sezamki". Sprzęt z największą marżą ma większą ilość „sezamków”, które oczywiście przekładają się na wypłatę. Firma nastawiona jest na crossselling, czyli sprzedaż łączoną. Każdy sprzedawca dąży do tego, żeby wcisnąć klientowi jak najwięcej akcesoriów oraz usług dodatkowych. Zwiększa to ilość przyznawanych "sezamków".

Efekt jest wiadomy. Pracownik poleci komputer, na którym najwięcej zarobi. Lepiej też mu się opłaca sprzedać laptopa za 2000 z kilkoma akcesoriami i ubezpieczeniem niż "golasa" za 4000, który ma mało „sezamków”.
Dobry sprzedawca wykorzysta słowa klienta do sprzedania dodatkowych akcesoriów. Zwróćcie uwagę jak kiedyś usłyszycie w sklepie "powiedział pan, że często przenosi komputer, konieczne jest kupienie torby". Po takich słowach klient nie może się wycofać, bo faktycznie mówił, że będzie nosić komputer. Przestanie zastanawiać się czy ta torba jest mu potrzebna, tylko pójdzie ze sprzedawcą do półki i wybierze kolor swojej nowej super torby.

"Wspominał Pan o korzystaniu z Internetu. Jeżeli nie chce pan ochronić przed przykrymi konsekwencjami i robić bezpiecznie transakcje w Internecie, to trzeba kupić program antywirusowy". Ręka sprzedawcy od razu wędruje do półki z programem, który daje najwięcej "sezamków".

2. Ubezpieczenie, czyli gwarancja rozszerzona. Kupując komputer za 3000 dla dziecka 10-15 lat można rozważyć ubezpieczenie od uszkodzeń mechanicznych. Dopłacasz 500zł i nie musisz się przejmować, że twoja pociecha coś zepsuje. Dla sprzedawcy każde takie ubezpieczenie to duża prowizja (około 3% od wartości sprzętu). Doradca nie przejmuję się tym czy komuś faktycznie ta usługa jest potrzebna. Ubezpieczenie jest proponowane i wciskane każdemu.

3. Przygotowanie komputera do pracy. Jeżeli już wpadniesz w sidła sprzedawcy, to będzie chciał wycisnąć ile się da. Jako dobry i uczynny sprzedawca zaproponuje, że przygotuje twój nowy nabytek do pracy. Powie, że ta operacja jest długa, może coś pójść nie tak, może być trudne, itp. Oczywiście wspomni, że to kosztuje 100zł, ale dzięki temu oszczędzisz mnóstwo czasu, nerwów i energii. Przyjdziesz do domu, włączysz komputer i już wszystko będzie gotowe. Jeżeli się nie zgodzisz na taką sumę, to od razu cena spadnie do 20-40zł lub złotówki.
Powiedzmy sobie szczerze, że takie pierwsze uruchomienie komputera jest podobne jak pierwsze włączenie smartfona. Wybierasz język, klikasz kilka razy "dalej" i tyle. Kreator jest przygotowany dla osoby, która nie ma większego pojęcia o komputerach. Dla sprzedawcy to oczywiście dodatkowy zarobek i punkty (dla usług nazywają się "jeżyki").

4. Jeżeli komuś wydaje się, że "takie psycho sztuczki na mnie nie działają" jest raczej w błędzie. Wybrałem dla klienta komputer, ale jedyny dostępny egzemplarz był na wystawie. Oczywiście pan powiedział, że nie chce z wystawy i koniecznie ma być na dziś. Wykorzystując wcześniejsze szkolenia powiedziałem, że taki sprzęt jest lepszy. Został już wcześniej podłączony, sprawdzony i mamy pewność, że wszystko z nim w porządku. Taki z pudełka może okazać się uszkodzony i będzie trzeba go od razu reklamować.

Po tym wydarzeniu było mi zwyczajnie wstyd tego co zrobiłem. Przekonałem się wtedy, że psychologię można bardzo perfidnie wykorzystać przeciwko innym ludziom. 1800 netto podstawy + prowizja ponad 1000zł netto dla osoby, która pracuje 3 miesiąc to bardzo dobra zachęta do naciągania klientów. Ja spasowałem.

Przy zakupie komputera, szczególnie pierwszego, akcesoria i program antywirusowy oczywiście się przydają i dobrze je mieć. Lepiej jednak zastanowić się na spokojnie w domu czego potrzebujemy. Nie liczcie na szczere porady sprzedawców. To tyczy się oczywiście innych sieci sklepów.

Taka polityka firmy i szkolenia dają efekt – sprzedawca (w sumie to trzech ich było) w kompuszkodniku miał mnie w zupełnym poważaniu jak chciałem kupić kartę podarunkową. Bardzo się zainteresował klientem, który oglądał laptopy.

sklepy

by boguswojciech
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
0 14

Dlatego ja do sklepów stacjonarnych chodzę tylko obejrzeć sprzęt np. telefon- sprawdzę jak mi leży itp, a zamawiam go przez internet :D

Odpowiedz
avatar digi51
16 26

Ja zawsze uciekam przed doradcami w sklepie. Nieważne w jakiej branży. Prawda jest taka, że jak ktoś zacznie cię zagadywać i poświęcać swój czas, to aż głupio nie wziąć jakiejś dodatkowej, niepotrzebnej pierdoły czy droższej opcji, żeby nie wyjść na skąpca czy biedaka. Nie cierpię być stawiana w takiej sytuacji, gdzie muszę z zakłopotaniem odmawiać zakupu czegoś tam i narażać się na dalsze nachalne próby przekonania mnie do czegoś, czego wcale nie chcę.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
31 33

@digi51: mi nie jest głupio. Wchodzę z konkretnym celem, z konkretnymi pieniędzmi i nie wydam nic poza tym co sobie założyłam. Nikt mi nic nie wcisnie, bo po prostu jestem skąpa

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
9 11

@Czarnechmury: Mnie też raczej nie, choćbym nawet bardzo chciała, bo przeważnie więcej kasy zwyczajnie nie mam. :D Jeżeli dowiem się, że koniecznie MUSZĘ dokupić torbę, sześć lat gwarancji na uderzenie meteorytu i tym podobne wynalazki, no to cóż... z wielkim żalem zrezygnuję z zakupu w danym sklepie.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
9 9

@digi51: całe szczęście, że ja mam pęk cebuli zamiast serca i nie łapię się na taki sztuczki.

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
39 39

Ja zawsze idę w zaparte "nie, dziękuję, nie potrzebuję". A jakby mi sprzedawca powiedział, że sprzęt który sprzedają może być uszkodzony, to bym wyszła ze sklepu w ciągu sekundy. ;)

Odpowiedz
avatar Michail
20 24

Zachęciłeś mnie do wizyty w Komputroniku. Od czasu do czasu dobrze zagrać laika i zobaczyć jak to wygląda.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
27 33

Ja nigdy nie kupuję sprzętów w sklepie stacjonarnym. Znam techniki NLP i inne podobne, więc z niesmakiem słucham sprzedawców, którzy usiłują mnie do czegoś przekonać niemal klepiąc wyuczone na pamięć, bez zastanowienia formułki. Zresztą na podstawie moich doświadczeń w sklepach elektronicznych stwierdzam, że w niektórych firmach występują solidne braki szkoleniowe odnośnie obsługi kobiet. Po jednej wizycie w sklepie elektronicznym, stwierdziłam że nigdy więcej, kupuję wyłącznie przez internet. A cóż takiego zrobił mi sprzedawca? Najpierw zapytał jakiego laptopa szukam - odpowiedziałam, że msi + model (byłam zdecydowana na ten konkretny model). Sprzedawca spojrzał na mnie jak na dziecko i z uśmiechem zaczął tłumaczyć, że lepszy dla mnie będzie jakiś tam laptop biurowy. Gdy stwierdziłam, że potrzebuję mocnego laptopa gamingowego, pan się zaśmiał i stwierdził "simsy to nie taka ciężka gra, by trzeba było kupować taką petardę". Jasne, już widzę jak na biurowym lapku płynnie chodzą mi wszystkie części AC i lekko licząc setka innych gier ( w simsy nie gram ;) ) Wyszłam z tamtego sklepu i pożegnałam się z zakupami w stacjonarnych punktach. To była ta kropla, która przelała czarę goryczy. Jakoś sprzedawcom trudno uświadomić, że dorosła baba, blondynka może mieć pojęcie o komputerach, specyfikacjach technicznych czy pykać sobie w malo babskie gry. Generalnie jestem zdecydowanym klientem, przychodząc do sklepu wiem, że chcę kupić konkretny produkt i inne mnie nie interesują, więc tym bardziej denerwujące jest takie wciskanie niepotrzebnych dodatków.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2017 o 15:48

avatar zojka
26 26

@ZjemTwojeCiastko: moim zdaniem jak ktoś ma takie problemy z obsługą kobiet, to nie potrzebuje dodatkowego szkolenia tylko biletu do krajów Bliskiego Wschodu - w jedną stronę, bo tam kultura jest tożsama z jego światopoglądem. Ewentualnie niech idzie pracować do kopalni, bo tam kobiet nie przyjmują, a nie do obsługi klienta. Rozumiem, że pięciolatkom można fundować warsztaty pt. "chłopaki/dziewczyny nie są głupie", ale od pracownika wymaga się jednak minimum kultury osobistej i profesjonalizmu.

Odpowiedz
avatar Hachiroku
12 16

@ZjemTwojeCiastko: Simsy mają tak optymalizację skopaną, że pewnie do Sims 3 z dodatkami potrzebna lepsza petarda niż do AC (nie mówiąc o Sims 4).

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
6 6

@Hachiroku: Sims 3 wraz ze wszystkimi dodatkami + ponad 5gb zawartości modyfikowanej miałam na laptopie lenovo Z70 i wszystko śmigało bez zarzutu, natomiast Ac Syndicate na tym samym laptopie miewało lagi, a spadek fps'ów był wyraźnie odczuwalny.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-2 4

@ZjemTwojeCiastko: AC był świetny, teraz raczej ssie. Syndicate był średni. Jedynie przygody Edwarda Kenwaya trzymały poziom. Ubisoft dzisiaj jest lata świetlne od stworzenia czegoś na miarę trylogi o Ezio Auditore.

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
1 3

@ziobeermann: Tzw. Ezio Collection to moi faworyci, w przeciwieństwie do następnych części. Black Flag podobał mi się jako gra o piratach, ale z assassinami nie miał wiele wspólnego. Dopiero Unity dźwignęło tę serię, ale i tak nie wystarczająco jak dla mnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 15

Jakiś czas temu musiałam kupić dwa różne laptopy, sporo chodziłam po sklepach pooglądać sprzęt i nie złapałam się na nic takiego. Niby z jednej strony jest to piekielne, ale z drugiej - od tego mamy mózg, by się zastanowić i powiedzieć 'nie'.

Odpowiedz
avatar wampisia
14 14

ad.4 zdarzyło mi się kupić laptopa w sklepie z planetą w nazwie. Z pudełka. Od razu po uruchomieniu okazało się, że sprzęt jest uszkodzony (bateria nie działała, po odpięciu od zasilacza lapek się wyłączał). Odzyskanie pieniędzy za niego zajęło mi 5 dni! Łącznie z sugestią, że klawiatura numeryczna jest wgnieciona i że trzeba się skontaktować z producentem, czy przyjmie zwrot... Za to bardzo podobny sprzęt kupiłam w Carrefourze, z wystawy, za co dostałam niezły rabat, a blondynkoodporne ubezpieczenie na rok dłużej niż w S. wyszło mnie 70zł taniej.

Odpowiedz
avatar Madeline
16 16

Z jednej strony piekielne, ale z drugiej uwierz, że takie sztuczki na mnie nie działają. Prędzej też wyjdę ze sklepu niż dam się traktować jak idiotka, ale fakt faktem, że na zakupy przychodzę zwykle przygotowana i wiem czego chcę. Przy kupowaniu laptopa o mało nie parsknęłam śmiechem jak pan próbował mi wcisnąć model z dużo gorszym procesorem 300 zł drożej niż mój wybrany model. W innym sklepie kupując zmywarkę (też miałam upatrzony model) wyjęłam telefon i policzyłam panu, że nie opłaca mi się kupować zmywarki kilkaset zł drożej żeby zużywała 10 l wody zamiast 12 na cykl...

Odpowiedz
avatar Mornigstar
13 17

Dlatego wolę zamówić coś przez internet. Ostatnio pojechałam z moim facetem (upatrzył sobie jakiegoś porządnego lapka) do kompuszkodnika. Chcieliśmy się właściwie tylko dowiedzieć, czy ten komp tam jest, bo na stronie była informacja, że akurat jest na promocji i powinien być w tym sklepie. Nie było. Dowiedzieliśmy się też, że ten komputer wcale nie jest dobry. Próbowano nam wcisnąć bardzo słaby model Asusa w zamian, za upatrzonego MSI. Szkoda, że mój facet jest informatykiem i dobrze wie, czego szuka, czego chce, zna parametry sprzętu, który chce kupić. Zakupy przez internet są super.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 13

Sprzedawca ma prowizję od sprzedaży i proponuje dodatkowe produkty- serio, to piekielność? Oczywiście, niektóre sposoby premiowania(np. ujemne punkty- czyli lepiej spławić klienta, niż sprzedać mu produkt, który w sklepie jest), albo metody sprzedaży są durne i niemoralne. Ale prawda jest taka, że do pracy z klientem i do sprzedaży nie każdy się nadaje. I z mojego doświadczenia to są ludzie, którzy muszą produkty "wciskać" i naciągać ludzi.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
6 8

@tysenna: nie muszą. Moim zdaniem wręcz nie powinni, bo jedną osobę naciągną na dodatkowe zakupy, a dziesięć innych zrażą swoim podejściem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

@grupaorkow: a widzisz różnicę między PROPOZYCJĄ a NACIĄGANIEM?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
0 2

@tysenna: sama napisałaś "wciskać i naciągać ludzi", więc o jaką różnicę teraz pytasz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@grupaorkow: napisałam, że prowizja i proponowanie dodatkowych produktów są normalne i że to NIE to samo, co naciąganie i wciskanie.

Odpowiedz
avatar Kumbak
1 9

Hm... no mi jakoś sprzedawca z k...nika nie próbował niczego na siłę wciskać, ale to może dlatego, że wybrałem sprzęt, którego cena nieznacznie przekraczała średnią polską pensję no i miałem konkretne wymagania, więc nie bardzo pewnie miał pole wyboru. A tak BTW :) : http://www.csectioncomics.com/comics/first-rule-of-buying-electronics

Odpowiedz
avatar babubabu89
10 14

Ja jak składałem komputer dla szwagra to kupowałem części w komputroniku bo blisko. I koleś tam siedzący też chciał jakieś sztuczki na mnie stosować. Jak mu powiedziałem, że mam wykształcenie kierunkowe i liczba kompów jakie składałem idzie już w setki to tak jakoś przygasł i przestał się odzywać :D

Odpowiedz
avatar drzacek
7 11

@babubabu89: Takich jak ty i ja to jest może jeden na sto, pozostałe 99 osób się nie zna i to oni są "grupą docelową".

Odpowiedz
avatar drzacek
8 10

Dlatego kupuje się przez internet, eliminując kontakt z żywym człowiekiem.

Odpowiedz
avatar gomez
10 10

Miałem styczność z czymś takim, chociaż nie w "kompuszkodniku". Szukałem laptopa 17'' (potrzebuje większego ekranu do do obróbki zdjęć), a sprzedawca wciskał mi Sony Vaio 14'' "... ale jaka rozdzielczość ... nie ma Pan racji ..."

Odpowiedz
avatar iks
4 8

Miałem marketing, znam te podejście sprzedawców, ich metody i uwierz mi nic nowego w ciągu ostatnich 8 lat tak naprawdę nie wymyślili. Dodatkowo zajmuję się szeroko pojętą informatyką - tak wiec jestem odporny na sprzedawców.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 18

Generalnie rzecz biorąc nie rozumiem, czemu minusujecie autora. Za to, że chłopak prawdę pisze? Wy wszyscy jesteście super odporni na wszelkiego rodzaju sztuczki sprzedawców i świetnie, chwała Wam za to. Ale jednak sklepy te prosperują całkiem nieźle, zatem wniosek - nie wszyscy są tacy odporni. Ja to widzę, jak na dłoni, bo znam temat od strony tych właśnie wciskanych ubezpieczeń (pracuję w likwidacji szkód). 50-60 % rozmów telefonicznych zawiera przekaz "bo mi sprzedawca wcisnął", "bo ja nawet nie wiedziałem, że on mi jakieś ubezpieczenie sprzedaje", "bo sprzedawca powiedział, że bez tego ubezpieczenia nie dostanę kredytu (?!)" itp komunikaty. W naszym żargonie takie postępowanie sprzedawcy nazywa się "misseling" i uwierzcie - to jest absolutnie nagminne. Ode mnie plus - za prawdę.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
-1 5

@KatzenKratzen: Tych plusów powinnaś mieć więcej. Wiem, że piszesz prawdę. Tak wygląda handel.

Odpowiedz
avatar zlomierz
1 3

@KatzenKratzen: jakiej likwidacji szkód? co z punktem o "rażącej nieostrożności" - wszelkie uszkodzenia mechaniczne niepodlegające gwarancji dadzą się podciągnąć. Ubezpieczenia nie polegają na szacunku ryzyka, a na takich bliżej niesprecyzowanych punktach pozwalających na odmowę w każdym przypadku. Nie likwidacja szkód a dział uzasadniania odmów.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 5

@zlomierz: Mylisz się. Przede wszystkim mylisz pojęcia. Nie "rażąca nieostrożność" lecz "rażące niedbalstwo". I wcale, ale to wcale nie każde uszkodzenie mechaniczne da się podciągnąć pod ta kategorię. Mało tego - bardzo niewiele się da. Rażące - to działanie ewidentnie wykraczające poza wszelkie logiczne i zwyczajowe normy lub wręcz intencjonalne. To jest bardzo trudno udowodnić a udowodnienie tego spoczywa na ubezpieczycielu. Co do zdania "Ubezpieczenia nie polegają na szacunku ryzyka" - widzę, że nie masz najmniejszego pojęcia co to jest rynek ubezpieczeń i jak on działa. Nie mam zamiaru robić tu wykładu na ten temat. "Nie likwidacja szkód a dział uzasadniania odmów" - patrz zdanie powyżej.

Odpowiedz
avatar xyRon
2 4

Jak kupowałem laptopa, to właśnie przez jakąś spółkę córkę Komptronu. Przez internet. Bez systemu operacyjnego (chciałem sobie wgrać ubuntu). Jak go odbierałem to mnie sprzedawca męczył przez 20 min. jak pakował laptop do pudełka (i inne akcesoria, typu torba, które były w gratisie) o to bym wykupił dodatkowe ubezpieczenie. Laptop kosztował chyba coś koło 2500, a ubezpieczenie 2 letnie chciał mi wcisnąć za 300 zł. Jakoś udało mi się odmówić, chociaż mocno nalegał, to wyszedłem ze sklepu tylko z moim laptopem, bez żadnych dodatków. O system też próbował zagaić, ale od razu powiedziałem, że mam zamiar tu wgrać linuxa, więc już później nie nalegał.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@Catholicbuster: Są. Działałby naprawdę sprawnie, gdyby nie to, że często zasiadają w nich chyba ludzie z nadania partyjnego albo krewni i znajomi królika. Bardzo niewielu jest kompetentnych.

Odpowiedz
avatar cassis
7 9

Heh, a wszystko się jebło, od kiedy kompuszkodnik przeszedł z salonów własnych na kioski w galeriach handlowych... Pracowałam tam ponad dekadę temu - wtedy żeby w ogóle się dostać była 3 etapowa rekrutacja, w tym test wiedzy - hardware, konfiguracja małej sieci, podstawowy serwis sprzętu, składanie kompa od zera... Po przejściu na galerie handlowe zaczęli zatrudniać za psie pieniądze studentów i robić jakies gówniane szkolenia sponsorowane. Wcześniej tego nie było. Oczywiście była premia, ale to był % od sprzedaży salonu, a nie jakieś jeżyki, sezamki, snickersy i inne badziewie. Nie było wciskania kitu, c#ujowizny i pierdów. Klienci wracali. Mój rekordzista obkupił u mnie najpierw wydział państwowej uczelni, a potem całą rodzinę. Dotąd wysyła mi kartkę na święta...

Odpowiedz
avatar burninfire
10 12

Ad 1 - Wydaje mi się, że każdy powinien wiedzieć ile chce wydać. Jak idziesz do marketu z zamiarem wydania 10 zł to wychodzisz rozzżalony z krewetkami i szynką parmeńską, bo pani sprzedawczyni poleciła, czy było -20%? I naprawdę istnieje sklep, gdzie sprzedawca poleci najlepszy komputer w danym zakresie cenowym? To po co sprzedawaliby tą resztę, czasami z parametrami jak 10-letnie komputery? Ja też nie znam się jakoś szczególnie na technice, ale mam internet, poczytam porównania i coś zawsze sama wybiorę. Nie rozumiem jak można lekką ręką wydać nawet te 2 tys PLN "bo ja nie mam czasu!". Ad 2 - a dorosły nie może uszkodzić mechanicznie komputera? Czy trzeba przyjść z dzieckiem, żeby się przyznało i dopiero wtedy będzie darmowa naprawa? Skąd wniosek, że są ludzie, którym to na 100% nie jest potrzebne? Wypadki się zdarzają. Ad 3 - W tym też nie widzę nic złego. Są ludzie, co nawet programu sami nie zainstalują, bo przerasta ich kliknięcie "dalej"/"next" kilka razy. Za wiedzę się płaci. Tak jak to było w starym żarcie o mechaniku, co uderzył raz w samochód i kazał zapłacić 100 zł - 1 zł za uderzenie, a 99 za wiedzę gdzie. Czy 100 zł za sformatowanie komputera też jeszcze kogoś oburza? Czy jak ktoś potrafi rozwiązać jakiś problem w 10 min, bo już przerobił to milion razy i ma wprawę to teraz ma to robić charytatywnie? Z drugiej strony powiedz takiej osobie, że sama sobie poradzi, bo to proste to na pewno w końcu trafi się taka, co przyjdzie/zadzwoni oburzona, że to trudne i została oszukana. Ad 4 - A co jakby powiedział, że chce, żeby przy nim sprawdzić czy nowy sprzęt działa? W xkomie nie ma z tym problemu. I tu argument sprzedawcy leży. Jeżeli sprzęt był włączony, a ktoś chociaż raz w życiu miał telewizor czy monitor to zauważył, że z czasem piksele się wypalają. Wniosek jest prosty - im dłużej się świeci tym szybciej się spali. Trzeba myśleć, bo wszędzie "oszukują", a raczej żerują na głupocie i pośpiechu. Świata nie zmienimy, ale możemy się dostosować i zabezpieczyć.

Odpowiedz
avatar jass
-1 1

Między innymi dlatego nie robię takich zakupów stacjonarnie. Pewnie to piekielne, ale jeśli już idę do sklepu stacjonarnego to żeby sprzęt obejrzeć i zadać parę pytań, a potem na spokojnie kupuję przez internet, kilkaset złotych taniej, często jeszcze z różnymi gratisami.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Wszyscy tu piszą, że "dlatego nie robią takich zakupów stacjonarnie". A wystarczy podejść do jakiegoś małego serwisu powiązanego ze sklepikiem i wtedy często sprzedawcy mają normalne podejście do klienta. Sama kupiłam ostatnio lapka w małym sklepiku stacjonarnym koło mojego domu i jak powiedziałam, że chcę takiego za 2500, maks 3000, to gość bez żadnego rzępolenia znalazł mi lapa za 2600 (a nie za 3500). I bez wciskania toreb, myszek, ubezpieczeń i Bóg wie czego. A mógł wciskać, bo ja tam się umiarkowanie znam i o ile wiem co to jest dysk SSD i HDD czy ile potrzebuję RAMu o tyle jakieś szczegóły dotyczące konkretnych modeli to już tak gorzej.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@szafa: Widzisz, tylko że Ty ten sklep miałaś blisko. Jeśli ktoś mieszka w większym mieście nie będzie jeździł na obrzeża w poszukiwaniu kameralnych sklepików. To zresztą kompletna paranoja, po tych dużych, uczęszczanych punktach można by oczekiwać pracowników znających się na rzeczy i uczciwych, a nie cwaniactwa :/

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 0

Mój ulubiony tekst sprzedawców: "Naprawdę polecam tę pralkę/lodówkę/telewizor/cokolwiek, powiem pani tak prywatnie, że sam mam ten model w domu i bardzo sobie chwalę...". ;-)

Odpowiedz
Udostępnij