Czy jestem piekielnym pracodawcą?
Mieliśmy pracownika. Chłopak był średnim pracownikiem, ani dobrym, ani złym. Wykonywał swoje obowiązki, robił co mu się mówiło, bez zaangażowania czy własnej inwencji. Taki nasz szeregowiec. Za to nadzwyczaj miły i sympatyczny.
Któregoś dnia chłopak uznał, że wolny czas chciałby spędzać bardziej dynamicznie i dołączył do jakiejś grupy "sztuk walki" (grupka chłopaków spotykała się i tłukła wzajemnie). Spoko, każdy ma jakieś hobby, nic pracodawcy do tego, prawda?
Otóż nie. Od tego czasu albo przychodził poobijany (pracuje z klientem, nie może mieć podbitego oka itp. - był wtedy oddelegowywany do innych zajęć, co naturalnie burzyło organizacje w firmie), albo coś mu dolegało. A to rączka boli i on nie ma siły towaru rozkładać (niby pracował, ale starał się migać od cięższych zadań), a to nóżka i zwyczajne zadanie zajmowało mu dwa razy więcej czasu.
Szczytem było jak znowu coś sobie zrobił, tym razem poważniej i poszedł na zwolnienie na dokładnie 28 dni w pełni sezonu. Wszyscy robiliśmy nadgodziny (za które też muszę pracownikom zapłacić), myśląc o nim niezbyt miłe rzeczy. Za pełny miesiąc bez pracownika jemu musiałam również zapłacić (80% wynagrodzenia).
Wrócił wypoczęty i szczęśliwy, że ominął go najgorętszy czas w roku.
Został zwolniony nastepnego dnia.
Firma
Miałam przez jakiś czas pracownika płci męskiej(co w mojej branży jest raczej nietypowe) Zatrudniony był na pół etatu w godzinach popołudniowych. Zaczęło się zdarzać że bywał nieobecny duchem, śpiący,przysiadywał gdzie tylko mógł.No ja rozumiem.Młody może jakaś balanga,piwko wieczorem.Każdy ma prawo. Ale w którymś momencie jak to zaczęło być normą się wkurzyłam. Okazało się że pracuje w godzinach rannych.Przy gazetach ok ma prawo ale odbijało się to na pracy u mnie. A najbardziej dobiło mnie to że tam pracował na czarno. Ja płacę zus,urlopy itp itd a on u mnie śpi. Rozstaliśmy się.
Odpowiedz@Balbina: W Niemczech dość powszechny jest zapis w umowie o pracę, że pracodawca musi wyrazić zgodę na pracę dorywczą pracownika, tzn. że jeśli ktoś chce sobie roznosić gazetki, to musi poinformować szefa i czekać na jego zgodę. Słyszałem, że wielu ludzi na to narzeka i krytykuje, "bo jak to, zły szef się w moje życie wtrynia!", ale osobiście uważam to za całkiem sensowne. Jeśli druga praca cię nadmiernie zmęczy, to wtedy spada twoja wydajność w "głównej" pracy, na czym traci pracodawca. Polecam wprowadzenie czegoś takiego do umowy.
Odpowiedz@drzacek: to była praca na czarno, więc taki zapis nie byłby w tym wypadku wiążący.
Odpowiedz@drzacek: W Polsce pracownik ma obowiązek zgłosić drugą pracę w celu uniknięcia podwójnych składek. Ale jak już ktoś wyżej zauważył tyczy się to pracy na legalu.
Odpowiedz@Sharp_one: Zgłosić owszem, ale czy uzyskać zgodę pracodawcy z pierwszej pracy? Tyczy się pracy na legalu, ale jeśli udowodnisz, że pracował nielegalnie to masz ładną podkładkę na zwolnienie takiego jegomościa - no bo zgody pracodawcy na inną pracę nie uzyskał.
Odpowiedz@drzacek: A od kiedy dorosły człowiek ma uzyskiwać zgodę na to co robi poza godzinami pracy?! Ludzie ile wy macie lat że macie takie durne postrzeganie świata?
Odpowiedz@Sharp_one: Ja chamsko odpowiem - jakby się płaciło normalnie, to ludzie by sobie nie dorabiali po bokach, tylko by się byczyli w domku. Ja też bym wolała nie chodzić popołudniami do dodatkowej roboty, tylko sobie w domku siedzieć i internety przeglądać albo iść na spacer, ale niestety przy mojej pensji to bym musiała na tydzień czy dwa przed końcem miesiąca pasztetową żreć i najtańsze ćwiartki z przeceny
Odpowiedz@Sharp_one: Często musi uzyskiwać zgodę (której w 99% przypadków nie uzyska) jeżeli miałby pracować dla konkurencji. Ale tyczy się to zwykle wysoko wynagradzanych specjalistów, którzy po pracy wolą czas wolny, bo nie chcą dorabiać.
Odpowiedz@drzacek: niby logiczne, ale wiesz, jak to wygląda w pl? ty, jak się zglosisz pracodawcy,że chcesz dobrobic, to ci nie pozwoli, bo nie masz " pleców" za to psiapsiuly szefa mogą nie przychodzic " bo dziecko chore" , bo skręcilem noge", bo to, bo tamto; a potem jak przychodzi praca, to ci co są , slyszą " a co was tak malo"? no i pretensje do tej grupy , ktora albo nie dorabia, albo nie dorabia , bo nie może...
OdpowiedzPsyche pl - sezon się skończył, redukcja etatów
OdpowiedzW pełni Cię popieram!
OdpowiedzMagdalena Habibi Babadi -Pierwszy miesiąc zwolnienia płaci pracodawca dopiero póżniej przejmuje ZUS. Pracownik może sobie chorować tak co miesiąc po parę dni i dopiero jak się w sumie uzbiera odpowiednia liczba (Chyba ok 30) to dopiero zwolnienia przechodzą na ZUS
Odpowiedz@Balbina: 33 dni. Jeśli pracownik ukończył 50 lat, to pracodawca płaci tylko za pierwsze 14 dni.
OdpowiedzWiększość czytelników Piekielnych uważa, że pieniądze pracodawca wypłaca za obecność w pracy a nie za wykonaną pracę, A jak zwrócisz uwagę to obraza jak to? to w czasie pracy nie mogę przeczytać piekielnych? odpowiedzieć znajomym na FB, nakarmić świnek na farmie? Co to komu szkodzi?
Odpowiedz@thebill: hehe no ja akurat nie robię problemu farmerom, jeśli robota jest zrobiona (przy mniejszym ruchu), bądź potrzebują chwili przerwy. Ale masz rację - rozliczam za afekty pracy, nie za jej godziny.
OdpowiedzMagdalena Habibi Babadi - mylisz się. ZUS płaci za zwolnienia powyżej 33 dni (w okresie rocznym), więc za te 28 dni pracodawca zapłacił pełną kwotę. Gdyby teraz (w tym roku) pracownik znów wybrał się na takie zwolnienie, ZUS już ponosiłby część kosztów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 maja 2017 o 9:33
Z drugiej strony mamy wspaniałego pracownika, który kilka lat temu uległ wypadkowi. Na zwolnieniu był łącznie prawie pół roku, ale ten czas pokazał jakim wspaniałym pracownikiem jest i po powrocie nie tylko nie dostał wypowiedzenia, ale za to podwyżkę. Otóż nie wyłączył telefonów i swojego imiennego maila i nie miał wszystkiego w czterech literach, tylko przesyłał informacje od klientów, którzy do niego dzwonili (handlowiec), odpisywał na maile (ma wielu "swoich" klientów, którzy zawsze piszą bezpośrednio do niego). Oczywiście nie jeździł i trzeba było przeorganizować firmę na czas jego nieobecności (niestety nie od razu było wiadomo, że aż tyle go nie będzie), ale to w jaki sposób podszedł do sprawy sprawiło, że zyskał wiele w naszych oczach. Pracujemy już razem 10 lat i oby jak najdłużej.
Odpowiedz@menevagoriel: Czyli brał kasę z ZUS-u, a Wy mieliście pomoc za darmo? Gdyby jakaś kontrola wykazała, że tak robił to musiałby oddać pieniądze - w skrajnym wypadku za cały okres zwolnienia. U mnie w firmie na L4 jest kompletny zakaz logowania się na serwery firmy - właśnie po to żeby nie robić problemów sobie i pracodawcy.
Odpowiedz@Madeline: nie nazwałabym tego pomocą. Nie robił wycen, nie zajmował się klientami - nie pracował. Natomiast przekazywał informacje, które do niego docierały (ja nie mam hasła do jego maila, ani jego telefonu).
Odpowiedz@menevagoriel: Z Twojego opisu zrozumiałam, że odpisywał klientom, a to już wystarczy do stwierdzenia, że świadczył pracę,. W skrzynce mailowej można zwykle ustawić przekierowanie maili i automatyczną odpowiedź do nadawcy, a co do telefonu to zależnie czy jego własny czy stricte firmowy i pewnie też by się dało coś zrobić. I nie odbierz tego personalnie, po prostu czasem ludzie nie zdają sobie sprawy do jakich drobiazgów potrafi się przyczepić ewentualna kontrola.
Odpowiedz@menevagoriel: "tóż nie wyłączył telefonów i swojego imiennego maila i nie miał wszystkiego w czterech literach" Hehehe, ja z telefonu ogarniałem służbowego maila, w szpitalu, na sali pooperacyjnej, godzinę po wybudzeniu się z narkozy ;)
Odpowiedz@menevagoriel: komórkę powinien zostawić w pracy a maila przekierować wraz ze zwrotką, że jest na L4. U mnie w pracy NIE WOLNO na L4 wykonywać obowiązków służbowych, bo za to są kary od Zusu :)
Odpowiedz@Madeline: To jest chore, że albo musisz być całkowicie zdrowa albo obłożnie chora, niezdolna do odpowiedzi na maila. Że polskie urzędy nie rozumieją że życie nie jest takie proste i istnieją liczne stany pośrednie. Dlatego ja już nigdy nie pójdę na umowę o pracę, tylko DG. Pół dzieciństwa spędziłam po szpitalach, w gipsach i na wyciągach i gdyby szkoła była jak ZUS to bym nie miała nawet matury.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2017 o 17:22
Mysle ze tu nie ma nic piekelnego, on mial prawo isc na zwolnienie a ty miales obowiazek mu placic. Tak samo jak miales prawo go zwolnic za nie spelnianie wymagan odnośnie wygladu.
Odpowiedz@katka1110: no nie, nie, co do wyglądu to nie zgadzam sie. są rozne zawody, i raczej lekarz z poskręcanymi, brudnymi dredami na sali operacyjnej by cie nie zachwycił? Ani kelner obsługujacy cie z limem na poł twarzy? niemniej , on miał prawo iśc na zwolnienie, a pracodawca nie mial prawa go tak ot, wywalic. niemniej, powinien mu przy pierwszym siniaku na poł reki zwrocic uwage z ostrzeżeniem. Potem nagana. Ale ,ludzie, potem sie dziwicie, że ten kraj tak wygląda jak wygląda. Tu tez się jeden z was chwali,że pracownik na L - 4 pracował... cwaniactwa pracownikow, i pracodawcow, jeden orzyna drugiego, ale nikt nie ma do siebie pretensji
OdpowiedzFacet należał do fight clubu, a ty go wywaliłaś z roboty... Jeszcze film o nim nakręcą, zobaczysz jak będzie ci głupio.
Odpowiedz@grupaorkow: hehe pamiętam jak w filmie szefa załatwili :D
Odpowiedz@grupaorkow: Gościu złamał podstawową zasadę fight clubu, nie rozmawiaj o fight clubie :)
OdpowiedzJedyne czego nie rozumiem, to niemożliwość pracy z klientem jak się ma podbite oko. Ja mam blizny na twarzy. Nie są jakieś odrażające, ale nie da się w żaden sposób ich nie zauważyć. Firma (w której jestem wspólniczką, ale mniejszościową i nie decyduję samodzielnie o wszystkim) wysyła mnie na służbowe spotkania ze strategicznymi klientami i nikt nie widzi w tym żadnego problemu. Klienci nie zerwali współpracy, wręcz przeciwnie - każde cokwartelne spotkanie ma wyraźny wpływ na wysokość mojej premii :P
Odpowiedz@Hedwiga: blizna to co innego niż żółto-zieliny siniak po bójce
Odpowiedz