Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam kiedyś koleżankę, nazwijmy ją Karolina. Z Karoliną spędziłyśmy w jednej ławce…

Miałam kiedyś koleżankę, nazwijmy ją Karolina.
Z Karoliną spędziłyśmy w jednej ławce całe liceum, niestety po jakimś czasie kontakt się urwał. Dopiero po kilku latach od zakończenia liceum udało nam się go odnowić dzięki facebookowi.

Któregoś pięknego dnia koleżanka zadzwoniła z prośbą o pożyczkę na pogrzeb matki niebagatelnej kwoty 5 tys.
W tym czasie remontowałam świeżo zakupione mieszkanie i hobbystycznie uczęszczałam do studium filmowego, więc kwota ta skutecznie naruszyłaby mój budżet. Ale, wiadomo, starym przyjaciołom się pomaga. Przelałam koleżance potrzebną kwotę, którą miała zwrócić w ciągu miesiąca. I tu zaczyna się banalna historia...

Mija miesiąc, pieniędzy nie ma. Mija kolejny, nie ma. Koleżanka przestaje reagować na wszelkie próby kontaktu, a ja nie mam za co dokończyć remontu, opłacić szkoły, nawet majonez musiałam zrobić sama, bo nie miałam za co go kupić...

Na szczęście wiem gdzie koleżanka (a raczej jej rodzina) mieszka. Wsiadam w auto i jadę. Drzwi otwiera mi młodszy brat, naświetlam sytuację, brat obiecuje że z nią porozmawia. I rzeczywiście rozmawia, bo ledwo dojechałam do domu, a otrzymałam telefon z wrzaskiem jakim to prawem nachodzę jej rodzinę, że ona biedna zarabia tylko 3 tys. miesięcznie, a wynajmują z facetem mieszkanie i przecież jeść też coś musi... bla bla bla.

Wiadomo, ja opłat nie mam, jeść też nie muszę, energia słoneczna jest w teraz modzie, roślinki się odżywiają przez fotosyntezę to i ja mogę.

Po głośnej wymianie poglądów na ten temat, umówiłyśmy się na spotkanie. Cóż, w opowieści tej piekielnych osób są dwie ;) Przed rozmową z Karoliną spotkałam się z prawnikiem, dodatkowo mój mężczyzna jest oficerem śledczym, więc na spotkanie poszłam uzbrojona w wiedzę i psychologiczne zagrywki. Wysłuchałam wzruszającej opowieści o śmierci matki, o tym że zostawiła niepopłacone rachunki, że dobrzy znajomi nie zostawili koleżanki w potrzebie. Wyraziłam współczucie i rozbiłam dług na raty, prosząc o spisanie stosownego oświadczenia, po czym zaprosiłam ją na piwo. Dowiedziałam się ile zarabia ona, jej facet, że w pracy ma zostać przeniesiona na stanowisko objęte klauzulą poufności, słowem wszystkiego co było mi potrzebne do szczęścia.

Jak można się domyślać Karolina ani myślała spłacać dług. Poczekałam cierpliwie aż minie jej termin ostatniej raty, spakowałam w kopertę wezwanie do zapłaty, osobisty list opisujący całą sytuację z dołączonym numerem telefonu, kopertę opisałam z każdej strony "wezwanie do zapłaty" i wysłałam na adres jej ojca. Jeszcze w tym samym tygodniu odzyskałam swoje pieniądze. Nie, nie od Karoliny. Pieniądze oddał mi jej ojciec, ona nawet nie raczyła pojawić się na spotkaniu i wyjaśnić sytuacji.

pieniądze

by ~daszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
39 43

Trzeba mieć nie halo w głowie aby pożyczyć komuś w sumie obcemu pieniądze. Przecież to śmierdziało ściemą na kilometr

Odpowiedz
avatar Lileczka89
30 32

Nie da się ukryć, że to było bardzo lekkomyślne. Nie mieć z kimś kontaktu przez lata i nagle ot tak pożyczać tej osobie 5000 zł? Miałaś szczęście, że znałaś adres jej rodziny. Inaczej pewnie ani jej ani pieniędzy byś już nie zobaczyła.

Odpowiedz
avatar greggor
19 29

Rzeczywiście, obcej osobie pożyczyć 5 tysięcy...To może mi też pożyczysz? Tylko tysiąc, bo to na pogrzeb chomika.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
9 11

@greggor: Biedny chomik, ale za patyka powinien chyba mieć dość porządny pogrzeb z całym komfortem i fajną stypą. Niewątpliwie był tego wart.

Odpowiedz
avatar exeQtor
16 20

Miałaś więcej szczęścia niż rozumu że odzyskałaś pieniądze. Tak naprawdę mogłabyś być uzbrojona w 10 takich kopert, nawet poświadczonych notarialnie a przy braku chęci spłacania długu z jej strony nie odzyskała byś nic. W takim układzie została by Ci tylko batalia sądowa, ale nawet nakazy sądowe można skutecznie omijać spłacając taki dług na przykład 10 złotych miesięcznie. Dobry zwyczaj - nie pożyczaj nie wziął się z niczego.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 8

bylo jeszcze wyslac opis sytuacji do jej pracy, zobaczyliby jaka jest odpowiedzialna i slowna, i godna zauwania poza tym durnote zrobilas nie spisujac z nia umowy pozyczki i ze w ogole pozyczylas wielka kwote komus ledwo znanemu po dlugim braku kontaktu

Odpowiedz
avatar exeQtor
5 5

@bazienka: Umowa pożyczki ma się nijak do braku chęci spłaty długu, w takim przypadku to bezwartościowy papierek. Prawo prawem, ale egzekwowanie go wobec niespłacających długi jest mizerne.

Odpowiedz
avatar bazienka
6 6

@exeQtor: ale lepiej z umowa niz bez ;) poza tym umowa naklada obowiazek zaplaty podatku domyslnie od pozyczkobiorcy, a US skuteczniej sie o swoje naleznosci upomina poza tym zawsze mozna taka osobe na podstawie umowy i licznych wezwan do zaplaty podac z art 268 kk- wyludzenie i oszustwo, celowe dzialanie skutkujace uzyskaniem korzysci finansowej przez wproadzenie kogos w blad ( ze sie pozyczke zamierze splacac), nawet nie wiesz, jakie to sie okazuje skuteczne ;)

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
10 10

Przjaciół poznaje się w biedzie, ale jest też niemieckie powiedzenie - "Beim Geld hört die Freundschaft auf" = "Przyjaźń kończy się przy pieniądzach". Jeśli PONOĆ miała wystarczające dochody na spłacenie 5-tysięcznego długu, to mogła go przecież zaciągnąć w banku, który przecież m.in. jest od tego. A jeśli dla niego nie była wystarczająco wiarogodna, to nie kapuję, dlaczego osoba prywatna daje forse w ślepo, bez zabezpieczenia, albo sprawdzenia sytuacji finansowej i zabezpieczenia. Jeśli jest się w takim wypadku wystrychniętym na dudka, to jest się po dużej części samemu winnym straty przez rozbrajającą naiwność.

Odpowiedz
Udostępnij