Moja młodsza kuzynka jest obecnie w 1 klasie gimnazjum. Jest siostrą Szymona z mojej przeszłej historii.
Ostatnio była wywiadówka. Wychowawczyni kazała wujkowi zostać.
Powód?
Wychowawczyni:
- Zauważyłam NIEPOKOJĄCĄ RZECZ! Weronika na przerwach zamiast rozmawiać z rówieśnikami, czyta Orwella! I w ogóle cały czas czyta.
Wujek:
- No i? Moja córka uwielbia książki, to chyba dobrze?
Wychowawczyni:
- Ależ proszę pana! TO JEST PORZĄDNA SZKOŁA! Kto to widział, żeby młoda dziewczyna, dziecko, czytało taką literaturę?! Przecież i tak nic nie rozumie. Lepiej niech lektury czyta! (Kuzynka każdą lekturę sumiennie czytała, nawet czasem kilka razy, więc nie rozumiem po co ten komentarz).
Nie wiem co komu zrobiła pani wychowawczyni, kończąc studia i dostając uprawnienia do nauczania. Ja też czytałam w przeszłości książki, które nie do końca rozumiałam ale nie widzę w tym nic złego. Po paru latach do nich wracałam i niektóre rzeczy były jakby bardziej oczywiste.
Gimnazjum pod względem nauczania nie odróżnia się od innych niczym. Wujek wdał się w dyskusję, ale nie powiem jak przebiegła bo nie było mnie przy tym; powiedział tylko, że "pani magister", cytując, jest "nieźle po*ebana".
Nie pozwalajcie dzieciom czytać książek. Przecież to niepokojące.
szkoła
Jeżeli chodzi o czepianie się Orwella i zbyt poważnej literatury to rzeczywiście problem z czapy i nauczycielce tak naprawdę nic do tego, ale może chodziło jej właśnie o to nierozmawianie z rówieśnikami? Bo to w pewnym momencie może akurat być niepokojące
Odpowiedz@6kaszalotow: MOże poprostu ma inne zainteresowania niż reszta klasy. Też próbowano mi wmówić, ze to dziwne jak czytam książki a nie gadam z klasą! Nie znajdę przyjaciół! Nauczycielka miała w nosie, ze z klasą napięć nie mam, a znajomych i bliższych kolegów mam w innych klasach. Czasem ciężko sie porozumieć z klasą, moja była dobrze zgrana, ale dziewczyny w większość i były dość hmmm... inne niż ja gadając cały czas o kosmetykach i chłopakach.
Odpowiedz@livanir: tu jest opisane jedno konkretne spotkanie i zwrócenie uwagi na takie, a nie inne zachowanie córki rodzicom. Gdyby o nim nie wiedzieli, albo uznali że jednak coś jest nie tak, mogliby coś z tym zrobić. Może być tak, jak w Twoim przypadku, ale wcale nie musi. Skoro wszystko jest w porządku, no to trudno, wujek stracił kilka minut na rozmowę z niezbyt kulturalną kobietą, ale w sumie to dobrze, że wychowawczyni w ogóle zauważa takie rzeczy
Odpowiedz@6kaszalotow: to, że ktoś nie chce gadać z ludźmi ze swoj klasy nie oznacza od razu, że coś jest nie halo. Kur#a. Jakby dziewczyna była gnojona przez resztę to wychowawczyni oczywiście nic by nie zauważyła.
OdpowiedzOrwell, dobrze, że nie Sołżenicyn albo... Joyce.
Odpowiedz@krzychum4:Równie dobrze mógłby być to jakiś King. Przecież "to nie jest literatura dla dzieci".
Odpowiedz@krzychum4: Pod koniec podstawówki przeczytałem Akwarium Suworowa, sporo osób mówiło mi, że to nie jest książka dla trzynastolatka. A w połowie gimnazjum chciałem przeczytać Ulissesa, ale za cholerę nie dałem rady przebrnąć przez trzecią stronę :/ Dobrze, że czyta, bardzo dobrze, że coś więcej niż tylko lektury. A że to Orwell, to - przynajmniej według mnie - jeszcze lepiej. Inna sprawa, że o Orwellu wspomina się w gimnazjum (więc nie rozumiem oburzenia wychowawczyni), a "coś więcej" mówi się w liceum - o ile dobrze pamiętam, jakieś tam fragmenty były i w podręczniku, i na lekcji na kserówkach od nauczycielki.
Odpowiedz@kitusiek: Nie wiem, z tego co pamiętam to ja Orwella miałam w liceum. W gimnazjum były tylko jakieś fragmenty.
Odpowiedz"Nie dawajmy dzieciom czytać książek, bo jak dorosną to jeszcze nie daj boże będą samodzielnie myśleć!"
Odpowiedz@Caryca: i jak jeszcze będą umiały dobrze liczyć, to odkryją, że państwo zabiera więcej podatków niż się wmawia.
OdpowiedzAż mi się coś przypomniało... Kiedy byłam w pierwszej gimnazjum, moja wychowawczyni (tępe babsko swoją drogą) wezwała do szkoły moją prywatną mamusię. Mamusia najpierw dopadła mnie i kazała się przyznać, co odwaliłam, bo ona mnie zna i wie, że bez powodu do szkoły nie idzie - co prawda dzieckiem byłam cichym i spokojnym, ale jak trzeba było bronić swoich racji, to nie bałam się postawić nauczycielom i powiedzieć im wprost, co myślę np. o niesprawiedliwej ocenie, dlatego mama myślała, że pyskowałam nauczycielce albo coś takiego. Ja się zaparłam, że nie wiem, nic nie powiedziałam, z nikim nie uciekłam, grzeczna byłam, niech idzie i się dowie. To poszła. Wróciła wkurzona i rozbawiona równocześnie. Dlaczego? Moja wychowawczyni stwierdziła, że jestem zbyt spokojna, cicha, za dużo czytam i nie dogaduję się z rówieśnikami (co było bzdurą, bo 3/4 klasy to ludzie, z którymi chodziłam do przedszkola/zerówki/podstawówki albo znałam z placu zabaw). Co ważne, wychowawczyni znalazła SPOSÓB, dzięki któremu wszyscy mieli mnie wielbić, a ja sama miałam stać się duszą towarzystwa. SPOSÓB polegał na tym, że do jakiś czas mam porzucać łaciną podwórkową i zaimponować kolegom. Byłam niewdzięczna i z rady wychowawczyni nie skorzystałam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2017 o 21:20
@Minina: Cudowne metody wychowawcze. Pogratulować pedagoga.
Odpowiedz@Minina: Masz kilka mamuś? :O
Odpowiedz@sandro00: A jeśli tak, to co? :)
Odpowiedz@Minina: To jakie są inne, poza prywatną?
Odpowiedz@sandro00: Chrzestna i teściowa. :)
OdpowiedzOrwella, Huxleya i paru innych czytałam mając 12-13 lat i jakoś rozumiałam, widać pani nauczycielka po sobie tak nisko ocenia młodzież
Odpowiedz@maat_: Szkoła równa do najniższego. Inteligentne dziecko nie będzie miało w podstawówce problemów ze zrozumieniem lektur licealnych, ale takich dzieci w ogóle nie bierze się pod uwagę. Ja od zawsze lubiłem fantastykę i sci-fi. Rok 1984, Władcę Pierścieni i Wiedźmina przeczytałem w połowie podstawówki... a potem na kilka lat praktycznie przestałem czytać książki, bo ani rodzice, ani żaden z nauczycieli nie potrafili zaproponować mi żadnej ciekawej lektury innej niż te najbardziej znane.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2017 o 23:28
Borze iglasty, jak sprany mózg systemem. Uroczo w ogóle wyszło, że akurat Orwell, mogła sobie porównać własną sytuację do tego co czyta - "autorytet" próbujący wmówić podopiecznym, że są za głupi na samodzielne myślenie.
Odpowiedz@Aris: Na szczęście inni nauczyciele chwalą za to młodą.
OdpowiedzAż nie wierzę w to, co czytam... U mnie gimnazjum jakaś połowa (jak nie więcej) osób z klasy, łącznie z "plastikowymi lalami", spędzało przerwy czytając książki. Może nie była to zawsze jakaś wysoka literatura, ale i tak... Kurczę, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jaką miałam dziwną klasę... O_o
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2017 o 9:12
Niestety, motłochem łatwiej jest rządzić. Szkoła ma za zadanie oduczyć dzieci samodzielnego myślenia (jeśli to potrafią) i za wszelką cenę tłamsić indywidualności. Najlepiej wtłoczyć w schemat "nie myślę, nie czuję, wykonuję". Pamiętacie zapewne słynne "pokoloruj drwala".
OdpowiedzO boże, boże, dziecinka nie zrozumie. Ale potop i dziady to obowiązkowa lektura i nikt nie ma problemu, że 99% nie rozumie.
Odpowiedz@noddam: Dopisałabym jeszcze słynnych "Krzyżaków". Uczciwie próbowałam to przeczytać z marnym skutkiem - nawet strony nie zrozumiałam. Tego się nie da czytać, nawet oglądanie to droga przez męki. Może na studiach to banał, ale tylko na studiach. I co? I tak lektura.
Odpowiedz@noddam: kocham Potop <3 Przeczytałam Krzyżaków i prawie całą Trylogię w podstawówce (mama nie pozwalała mi filmu z dorosłymi oglądać póki nie przeczytam). To nie są trudne tematycznie książki, może jedyną przeszkodą jest trochę inny język (ja czytałam wersję przedwojenną, miejscami z inną ortografią i bez tłumaczeń łacińskich sentencji wygłaszanych przez Zagłobę), ale nie jest aż tak inny, żeby nie rozumieć.
OdpowiedzMoja polonistka w gimnazjum pożyczała nam książki, wszystkie w stylu "Władcy Much" czy właśnie wyżej opisanego Orwella. Od mojej licealnej wychowawczyni mam kilka krwawych kryminałów i powieści psychologicznych, które oddawała w klasie, bo czyściła biblioteczkę. Chyba naprawdę żyję w dziwnym świecie O.o
OdpowiedzNauczyciel żadną miarą nie powinien formułować zarzutów w stronę dziecka na tak zwaną gębę. Jeśli ma jakieś konkretne zastrzeżenia, winien je sformułować na piśmie sygnowanym swoim podpisem i pieczątką szkoły. Wtedy rodzic będzie miał podstawę by zarzuty te omówić z przełożonymi nauczyciela, z kuratorium oświaty i z gminnym zespołem obsługi szkół i przedszkoli, zaś w razie rażącego niedopełnienia obowiązków puścić pismo także do lokalnych mediów żeby rozdmuchały jakie grube inby dzieją się w szkole a przy okazji zniszczyły życie tępej karyny mieniącej się nauczycielką. Wyobraźmy sobie sytuację - pani wychowawczyni formułuje oświadczenie o treści: "Zarzucam uczennnicy Annie Nowak iż w dniu 25 V 2017 r. czytała na przerwie książki Orwella co nie licuje ani z jej wiekiem ani z rozwojem umysłowym ani z poziomem naszej renomowanej placówki edukacyjnej". Podpisano: mgr Andżelika Karyna,wychowawca klasy. Pismo ojciec mógłby udostępniać na lokalnych forach internetowych, skutecznie przyczyniając się do ostracyzmu społecznego niekompetentnego nauczyciela i pozbawienia go prawa wykonywania zawodu.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Ty to mądry troll jesteś. To by się przydało
OdpowiedzMam przyjaciółkę, której mama została wezwana w gimnazjum do szkoły. Sugerowali żeby porozmawiać z córką, a także pomyśleć o wizycie u psychologa, bo obawiają się że z dziewczyną dzieje się coś złego. Powód? Były dwa: czytała książki fantastyczne i... Chodziła ubrana w ciemne kolory (czernie, fioletowy, szarości)
OdpowiedzNa pewno jakieś emo albo inne dziwactwa!!! (Tak, to ironia)
OdpowiedzMnie to nie dziwi, choć to porąbane. Kiedyś była sobie historia o studiach humanistycznych. Było napisane, że czytanie tam wszystkich tekstów jest tylko dla najbardziej ambitnych i zdesperowanych. Ta nauczycielka nie należała do żadnej z tych grup, a czytanie "nie wszystkich tekstów" oznaczało dla niej "czytanie co najwyżej połowy tekstów i to tych najkrótszych". Nie wiem, czy ona jest polonistką, ale to ten typ. Ja sama lubię czytać, niekoniecznie banalne teksty. No sorry, ale co druga książka dla nastolatków jest o miłości jak ze Zmierzchu. Ta nauczycielka jest dziwna, zawód nauczyciela to taki zawód, w którym się bardzo dużo czyta. Gdyby złożyć testy wszystkich osób z danego rocznika powstałaby powieść. Według mnie, zachowanie tej nauczycielki jest co najmniej dziwne i niedopuszczalne.
Odpowiedzja "Zbrodnie i kare" przeczytalam bedac 8latka, podczas kary polegajacej na szlabanie na telewizje i wyjscia z domu zrozumialam a moi koledzy w maturalnej nie wiedzieli nawet, co to jest cynizm... a historia kojarzy mi sie z obrazkiem- panie, widzialem czlowieka w kawiarni, bez laptopa, bez telefonu, bez tabletu, pil kawe i CZYTAL KSIAZKE, psychopata jakis!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 maja 2017 o 18:06
przypomniała mi się akcja z gimnazjum, kolega dostał szlaban na Trylogię. może brzmi absurdalnie, ale on po prostu czytał, tylko czytał (i za to dostał szlaban, że nic nie zrobione z obowiązków)
Odpowiedz@Trepan: mi też mama chowała książki w ramach kary :D
OdpowiedzU mnie w gimnazjum "Folwark zwierzęcy" był lekturą...
Odpowiedz