Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dorabiam sobie jako webmaster. Oczywiście każde zlecenie podparte jest umową pisemną, która…

Dorabiam sobie jako webmaster. Oczywiście każde zlecenie podparte jest umową pisemną, która aktualnie zajmuje dwie strony A4 i ze zlecenia na zlecenie wydłuża się.

Wypisane jest w niej pełny cennik, lista czynności, które podlegają dopłacie (np. duże zmiany w kodzie/grafice), uwzględniona jest wzmianka o opłacie za użycie płatnej grafiki czy fonta i dużo, dużo więcej. Ludzie, z którymi pracuje jednak bardzo często okazują się bardzo kreatywnymi Januszami Byznesu, więc umowa poszerza się z czasem o coraz bardziej absurdalne punkty. A oto kilka najczęstszych piekielności z jakimi się spotykam.

1. Bardzo częsta sytuacja, którą opiszę na przykładzie z zeszłego miesiąca. Zwróciła się do mnie pewna pani zarządzająca zakładem fryzjerskim. Chciała abym zaimplementował plugin facebooka do ich strony internetowej.

Sprawa szybko załatwiona, pieniądze zainkasowane, koniec tematu. Po tygodniu dostaję wiadomość email od tej samej pani [P]:

[P]: "Witam. Chciałabym zmienić wygląd strony. Czy możemy na pana liczyć?"

[Ja]: "Oczywiście, jutro przyjdę, zobaczę co trzeba zrobić i mniej więcej wycenię."

[P]: "Ale jak to wycenię? Pan mi robił tego facebooka, więc powinno być za darmo."

[J]: "A jak pani zatrudnia hydraulika żeby wymienił pani uszczelkę w zlewie, to za tydzień wymaga pani od niego żeby wymienił za darmo całą instalację wodną w domu?"

[P]: "To nie to samo..."

Właśnie to jest ku**wa dokładnie to samo...

2. Druga sprawa, kolorystyka strony. Siedzę w tej branży już dobre osiem lat i chcąc nie chcąc mam dość dobre wyczucie kolorów. W tej kwestii z facetami nie mam problemów. Zwykle słyszę coś w stylu: "Łe panie jakieś niebieskie, byle do logo pasowało i było ładne."

Dopiero z kobietami zaczyna się problem. Na wstępie najczęściej słyszę tak niestworzone kolory jak "piaski oceanu" czy "burgund wchodzący w niebieski z domieszką zielonego". W takim wypadku wysyłam im link do prostego generatora kolorów RGB. A gdy tylko po wielu mękach wytłumaczę im jak on działa otrzymuję najdziwniejsze połączenia jakie możecie sobie wyobrazić.

Dla mnie na pierwszym miejscu jest pani, która zażyczyła sobie stronę w kolorach fioletowym (#BE00E5) i różowym (#FF94F1) z białą czcionką. Oczywiście nie chciała słyszeć o jakiejkolwiek zmianie, a gdy zobaczyła już gotową stronę była załamana. Oczywiście cała wina spadła na mnie i pani nie chciała słyszeć o dopłacie za zmianę kolorystyki.

3. Dalej reklamacje. Jestem tylko człowiekiem, więc zawsze mogę popełnić błąd przez który strona może się całkiem posypać. Dlatego zawarłem w umowie punkt, który mówi, że w takim przypadku dokonuję naprawy za darmo.

Na całe szczęście rozwinąłem ten punkt o stwierdzenie: "Jeśli kod nie był modyfikowany przez osobę trzecią". Zwykle gdy ktoś dzwoni z reklamacją słyszę: "Łe panie. Syn w technikum informatycznym jest i mi chciał bajerancki kursor na stronie ustawić i jakąś muzyczkę w tle.

A tu strona nie działa. Pan MUSI to naprawić.". Aż się dziwię, że ci ludzie sami się przyznają, że ktoś w kodzie grzebał...

4. Pan se w "siwi" wpisze. W tym przypadku są dwa typy ludzi. Pierwsi gdy tylko usłyszą o zapłacie za usługę, której wykonanie zajmuje mi w zależności od złożenia projektu od 30 do 100 lub więcej godzin, stwierdzają, że mnie powaliło iż za taką pierdołę ŻĄDAM zapłaty, od razu zrywają kontakt lub zaczynają gadkę o CV.

Druga grupa jest bardziej niepozorna. Każdą wzmiankę o zapłacie kwitują krótkim "Yhy, tak, tak...". Problem zaczyna się gdy praca jest skończona i należy zapłacić. Na szczęście umowa podpisana i nie ma zmiłuj.

5. Panie mi się nie podoba. Poprawiaj pan! Wspomniałem, że w umowie zawarte są punkty dotyczące dopłat za duże zmiany w projekcie. Bardzo często jest tak, że zleceniodawcy tak jakby mieli w dupie co robię. W trakcie pracy wysyłam im postępy moich prac z pytaniem czy wszystko jest dobrze.

Zwykle albo nie dostaję na nie odpowiedzi, albo sprowadzają się one do: "Jest dobrze." Na koniec jednak taki typ wyskakuje z krzykiem i oskarża mnie o to, że spieprzyłem i mam za darmo zrobić to od nowa. Wtedy pokazuję mu umowę i historię maili, w których aprobował moją pracę.

Wypisałem tutaj najczęściej występujące sytuacje w mojej pracy w kontakcie z klientami. Jeśli historia się spodoba to przybliżę wam kilka co ciekawszych historii jakie mnie spotkały. A nazbierało się tego dużo :)

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 17

Jak przeczytałem wartości kolorów to od razu wiedziałem że będzie walić po oczach :D Satsu spokojnie każdy chyba kto robi coś związanego z informatyką ma takie jazdy, wiem to z doświadczenia.

Odpowiedz
avatar no_serious
17 17

Prosimy o więcej historii ;)

Odpowiedz
avatar Yureka
0 0

@no_serious: podłączam się pod prośbę :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

:D Z przyjemnością poczytam więcej :D

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
16 16

Spodobała się i chcemy więcej :) Swoja drogą, zobacz, jak nabierasz doświadczenia "umową pisemną, która aktualnie zajmuje dwie strony A4 i ze zlecenia na zlecenie wydłuża się". Jeszcze trochę i będziesz przygotowany nawet na gradobicie w Mongolii :) Niestety, tak trzeba.

Odpowiedz
avatar Catholicbuster
-3 15

Przeczytałem "dorabiam sobie jako sexmaster" :D

Odpowiedz
avatar paski
11 11

"Ale jak to wycenię? Pan mi robił tego facebooka, więc powinno być za darmo." No przecież to tylko kilka kliknięć myszą. 5 minut roboty i po sprawie. Widziałam na filmach to wiem ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 maja 2017 o 17:23

avatar Satsu
8 8

@malami1001: Nie wiem o co ci chodzi. Ja na prawdę mówię to z własnego doświadczenia. Chyba raz się zdarzyło żeby facet coś udziwniał w kwestii kolorów. Zwykle od facetów słyszę konkretne stwierdzenia typu "kolory pasujące do logo". Nie rzucają mi też jakimiś dziwnymi nazwami i potrafią zaakceptować to, że wybrane przez nich kolory nie będą ze sobą dobrze współgrać. Natomiast z kobietami to zupełnie inna bajka. Nie mówię, że wszystkie są takie, ale w większości przypadków dostaje od nich najdziwniejsze połączenia kolorów, których za nic w świecie nie chcą zmienić. Podają jakieś nazwy z kosmosu, jak te wymienione w historii. A jak dochodzi do obsługi generatora kodów kolorów RGB to na razie tylko dwie panie poradziły sobie z jego obsługą bez mojej pomocy. Tu nie chodzi o złośliwość, takie są fakty.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 8

Tak... to ja może opowiem o takim jednym Januszu biznesu, którego jeszcze nazywam szefem. Jak już kiedyś wspominałem pracuję w branży automatyki przemysłowej, pisze programy na PLC. Mój szef jest jednym z takich co sami chcieliby za darmo, ale sami wystawiają ceny takie, że konkurencji na droższych podzespołach się bardziej opłaca, jeśli tylko wiedzą gdzie uderzyć... Dwa przykłady "oszczędzania" W jednym z aut walnęła linka ręcznego do tego stopnia, że zblokowała tylny zacisk. Nie ważne, jak dojechaliśmy z delegacji, ważne, że stało się to 10 dni przed przeglądem. Zwlekał z naprawą do ostatniego dnia. W końcu mój znajomy i za razem jego drugi pracownik, mający kontakty w branży mechaników samochodowych, załatwił mu wymianę linek(obu), klocków oraz przegląd. Komplet klocków - 350 zł, Komplet linek 100 zł, przegląd 99 zł. Gość zrobił to za 500 zł. a mój szef kazał się z nim targować bo to za drogo... Przykład 2. A aucie francuskim(rumuńskim), nowym, na leasingu trzeba zmienić opony na letnie... Oponiarz do którego szef każe jeździć, przy wymianie na opony zimowe, zażądał dodatkowych 5 zł od opony za czujnik ciśnienia wbudowany w wentyl. Całkowity koszt zmiany i wyważenia alufelg wyniósł 80 zł. Wielkie oburzenie na mniej, ze jak śmiałem nie negocjować, ale czas mija, zapomniał. Temat wrócił jak bumerang teraz. Mam jechać i wymienić. Ale dlaczego tak drogo? Mam pojechać i negocjować. Ja, który jest fachowcem od kodu a nie zmiany opon mam mówić gościowi ile ma wziąć za swoją pracę... Trzecia historia najbardziej irytująca. Robimy też całe rozdzielnice do sterowania. Są to szafy wielkości od 80x200 cm do 120x200 cm. Pewnego dnia firma dostarczyła nam pełnego Tira różnych wielkości skorup. Co ważne, warsztat mieści się w małej miejscowości, na ulicy, gdzie ciężko zmieścić dwa takie auta. Wtedy też nie było żadnego sprzętu, żeby zdjąć całe palety z tira i zawieźć do magazynu. W miejscowości jest firma, która ma widlaka. Ten sam znajomy, który załatwiał naprawę auta, poszedł załatwić z gościem od wózka aby pomógł. Zgodził się za całe 100 zł przez godzinę walczyć z rozładunkiem. Mój szef jednak z ceny był niezadowolony i znowu kazał negocjować cenę... I tak jest na każdym kroku. Komputery, których używamy to używki z demobilu. Ale kiedy trzeba było na tym złomie obrócić obraz 3d w grafice wektorowej z dużą ilością szczegółów, co trwało 30 minut, szok i niedowierzanie i jak w ogóle to możliwe, że jeszcze nie zrobione. ale kupić komputer przystosowany do takich rzeczy... od 2 lat nie da rady... Za to dla firmy, która zleca nam 70% automatyki, włazi bez mydła w d... Klient na obiekcie nagle zmieni zdanie? nie ważne, ze masz termin do szpitala. masz to zrobić bo klient sobie życzy, a najlepiej zrób to w godzinę i wal na obiekt oddalony o 300 km i "bądź tam za 2 godziny bo obiecałem klientowi"... Kiedyś zlecił mi pilne dwa projekty kiedy obaj pracowaliśmy jeszcze w innej firmie i byliśmy na wylocie z powodu upadłości. tak pilne, że odbyło się to na zasadzie "zrób, a potem się rozliczymy" Gdy przyszło do rozliczenia okazało się, ze za dużo żądam bo to prosty obiekt i w ogóle. Pierwszy i ostatni raz zrobiłem coś w ten sposób... Niestety są tacy ludzie.

Odpowiedz
avatar matias_lok
7 7

@Doombringerpl: Tylko po co pracować dla takich ludzi? Też miałam takiego szefa kiedyś i zwolniłam się po roku pracy. Raz siedziałam gnojowi po godzinach do 22 bo walczyłam z renderowaniem jakiegoś bzdurnego filmiku - ofc nie zapłacił mi za nadgodziny. Ale zwolniłam się, gdy mi kazał usuwać znaki wodne ze zdjęć z istocka i dowiedziałam się, że mam na kompie nielegalne oprogramowanie, bo byłam tam na umowie o dzieło i w razie kontroli wszystkie kary by były na mnie (bo po mojej stronie ofc wszystkie materiały do pracy w świetle prawa). Nową o wiele lepszą pracę znalazłam w 3tygodnie... Zmierzam do tego, że czasem człowiek dla takich buców niepotrzebnie się męczy bo się boi, że nie mają alternatywy..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@matias_lok: Rok? Od takich ludzi się ucieka natychmiast jak się zobaczy jakie to ziółka. Ich firmy działają wyłącznie dlatego że ludzie dają się wykorzystywać, gdyby każdy po kilku tygodniach odchodził, to biznes by im upadł.

Odpowiedz
avatar krypa
8 8

Mam wrażenie, że nie trafiłeś jeszcze na tych naprawdę upierdliwych klientów. I lepiej, żebyś nie trafił :) O samych stronach internetowych się nie wypowiadam, bo robię w nieco innej branży, ale z mojego doświadczenia absolutnie najgorsi są tacy, którzy wiedzą lepiej, bo "ktoś , kto się zna" coś im powiedział. Przykład raptem sprzed miesiąca. Biuro rachunkowe, kilkanaście osób łącznie - więc nie jakieś bardzo duże, ale też nie mikrofirma. Zakupili gdzieś mały CRM uszyty na miarę, trzeba go gdzieś postawić. Do tego ma być strona WWW, poczta, dostęp do dokumentów spoza biura itp. Czyli klasyczny serwer internetowy. W normalnej sytuacji stawiam w takim przypadku jakiegoś Unixa, zależnie od tego, co konkretnie ma robić - FreeBSD, OpenBSD albo Linuxa z kompletem usług. Tutaj szef biura sobie wyraźnie zażyczył, że serwer ma chodzić na Windows 10, bo jedna z jego pracownic jest po technikum informatycznym, robi magisterkę z informatyki na uniwerku (zaocznie...), więc na pewno sobie poradzi. Dodałem więc do umowy aneks, na mocy którego nie biorę odpowiedzialności za wszelkie problemy natury nazwijmy to systemowej (wymienione w kilkunastu podpunktach). Minęły równo dwa tygodnie - telefon. Co się okazało? Pani się zdążyła wykazać. Odinstalowała większość z narzędzi zabezpieczających system (spoko, ponoć Windows Defender sobie poradzi ze wszystkim...) pododawała swoje jakieś programy, między innymi tak ważne na serwerze jak Office. I wyłączyła codzienne kopie zapasowe, bo przecież wystarczy backup raz na miesiąc. Ale to jeszcze nic. Oprócz tego zrezygnowała dołożyła mnóstwo wirusów i ransomware. Mistrzostwo świata.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@krypa: Skąd. Ja. To. znam. Chociaż, w sumie, jak miałam 6 lat chciałam zaoszczędzić miejsce na QIIIArena, czy inne GTA II, Doom'y i tym podobne i... Wywaliłam cały folder 32. Bi za dużo zajmował. Grałam sobi wesoło do końca dnia, zadowolona, że nikt nie wpadł i jaka ja jestem genialna, że nikt nie wpadł na pomysł żeby taki duży folder bez filmów usunąć! No, kolejnego dnia nie było mi do śmiechu ;).

Odpowiedz
avatar matias_lok
4 4

Moja porada jako koleżanki po fachu? Nie tnij nic przed akceptacją wyglądu klienta. Najpierw rozplanuj grafikę, wszystko ma być ostatecznie zaakceptowane przez klienta, a potem to tniesz i jakiekolwiek zmiany = kasa jak za nowe zlecenie. Polecam takie podejście.

Odpowiedz
avatar daroc
2 2

@matias_lok: Jak ktoś jest raczej grafikiem niż programistą stron i zaczyna stronę od projektu graficznego, to może i tak, ale jeśli zaczyna tworzyć stronę od strony semantycznej, to nie nie będzie to dla niego wcale ułatwienie.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

"- A wstawi mi pan tu tylko taki przycisk? - Panie, to z miesiac grzebania sie, z x tys... - Ale jak to tys? To tylko malutki przycisk, 20 min roboty, za darmo by pan nie zrobil, to takie nic dla pana..." skad ja to znam ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

ale jesem baba i powiem ci, ze ten "burgund wchodzący w niebieski z domieszką zielonego" mnie pokonal ;) chociaz spotkalam sie z opcja, ze projekt koniecznie brazowo-zielono- fioletowy, wygladalo to nie przymierzajac jak g*wno w lesie... z ta paleta dobry pomysl, niech ci klient poda kod koloru i bedzie na niego ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@bazienka: tak jak robienie opalizujących, niebiesko-zielonych paznokci. Piękny kolor. Szkoda tylko, że z dala wygląda jak te wielkie muchy, co na g... siedzą. Gorzej, jak się wypowiesz, to będzie obraza majestatu, obgadają Ciebie, a po wszystkim... Przyznają ci rację. Tego samego dnia, wyśmiewając za plecami. Tak jak ze stronami - ładna, ładna, a potem w zaciszu domowym komentują.

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
3 3

To nie wiesz że jak komuś pomożesz z jakimkolwiek problemem związanym z komputerami stajesz się automatycznie odpowiedzialny za wszystkie problemy które wystąpią w przyszłości?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Mój faworyt, z początków piekielnych (pierwsza historia, jak jeszcze jfk wrzucał): Panie, zrobi mi pan to w takich ciepłych kolorach - morski, zielony, błękitny...

Odpowiedz
Udostępnij