Sądziłam, że do czego jak do czego, ale do Autoryzowanej Stacji Obsługi pojazdów danej marki można mieć zaufanie. O Święta Naiwności!
Swego czasu zakupiłam wymarzony pojazd czterokołowy. Był kilkuletni, sprowadzany, typu „Niemiec płakał jak sprzedawał, kocem przykrywał i już dzwonił, że odkupi”. Było dla mnie rzeczą oczywistą, że do używanego auta będę musiała dołożyć – rozrząd, hamulce, elementy zawieszenia tzw „części zużywające się i wymagające okresowej wymiany”, wszystkie płyny itp.
Pojechałam zatem do ASO danej marki na kompleksowe sprawdzenie stanu autka. Od razu na dzień dobry wymiana oleju, to jasne. Ale nie taki! To zwykły jest! Tu mamy taki SPECJALNY, dedykowany przez producenta do TEGO silnika (jasne, stał na półce i czekał, aż kupię ten właśnie samochód) OK, niech będzie, 1 litr kosztował tyle, co 4 tego „zwykłego” ale OK.
Samochód obejrzany, lista elementów do wymiany sporządzona, ale co to! Tu się przewody „pocą”! (od razu mówię – nie znam się, opisuję tak, jak usłyszałam i zrozumiałam). Ajajaj, ale problem pani będzie miała, turbosprężarka pije olej! Zdziwiłam się, bo jako żywo nie słyszałam o turbosprężarce z otworem gębowym, którym może ona tenże olej pić, ale kto ją tam wie?
Nie miałam wcześniej diesla, silnik benzynowy jednak inaczej wygląda „z twarzy” a od zaplecza to mogę go oglądać nawet pod mikroskopem, bo się na tym nie znam. Z mądrą miną zatem pokontemplowałam wskazane mi palcem faktycznie lekko oleiste ślady na czymś czarnym i pytam, co dalej?
A tu - rozwiązanie! Zupełnym przypadkiem panowie akurat mają na stanie regenerowane turbo za jedyne 5 000 zł i już teraz mogą mi montować (?!) Pani chce? Pani nie chce. Zapłaciłam za olej i pojechałam szukać innego serwisu.
Żeby już nie rozwlekać znalazłam taki, którego opis powinnam umieścić na portalu „wspaniali.pl”. Nie ASO, ale zajmujący się autami tej właśnie marki. Pojechałam, pokazuję czarne coś i opowiadam ze smutkiem o żarłocznej turbo. Właściciel i dwóch panów mechaników przez chwilę milczało, a potem ryknęło śmiechem, od którego zerwały się wrony na pobliskich drzewach.
Okazało się, że są to uszczelnienia zaworów wtryskowych, podlegające okresowej wymianie i właśnie tej wymiany wymagające. Koszt 750 zł. Turbo była (i jest dotąd) w idealnym stanie. Łącznie za rozrząd, hamulce, uszczelnienia, sworzeń, tuleję i łożysko zapłaciłam mniej więcej tyle samo, ile chcieli za tę nieszczęsną regenerowaną turbosprężarkę.
Ponadto okazało się, że samochód ewidentnie miał robione coś ze wspomaganiem (przewody były źle podłączone, zwisały tam, gdzie nie powinny) i brakowało osłony silnika. Tego już panowie z ASO nie zauważyli. Wszystko zostało zrobione i moja srebrzysta strzała śmiga bezawaryjnie już trzeci rok.
Reasumując – tak, jestem kobietą. Tak, blondynką. Tak, nie znam się na budowie silnika. Ale czy to z automatu oznacza, że trzeba mnie koniecznie oszukać?
serwis samochodowy
Nie przeczę, że tutaj panowie chcieli Cię zrobić w bambuko, ale zasadniczo objawem awarii turbosprężarki może być zużycie oleju silnikowego. Tylko że to wtedy widać z drugiej strony (z rury wydechowej) bo ten olej gdy dostanie się do sprężarki, jest tam spalany, a spaliny oleju silnikowego to biały, śmierdzący dym. PS: Pochwalisz się co to za auto? Bo 5000 PLN często nie kosztują nawet nowe i to skomplikowane turbosprężarki, a nie regenerowane. Za wymianę na regenerowaną zapłaciłam poniżej 3000 PLN w BMW 530d.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2017 o 14:39
@Hedwiga: Czyli orżnąć mnie chcieli nie tylko na samym fakcie wymiany sprawnej turbo ale i na cenie, jak widzę. To zwykła Mazda 6 jest:)
Odpowiedz@KatzenKratzen: Najwyraźniej, bo to jest bardzo fajne auto, ale silnik diesla w tym samochodzie jest chyba dość typowy, 2.0, czy tam 2.2 litra, 140 czy 150 koni, nie ma co kosztować 5000 PLN...
Odpowiedz@KatzenKratzen: Sprawdzałaś smoka w misce olejowej? To niestety znana bolączka tych silników
Odpowiedz@Kumbak: Co miałam sprawdzić? Nie dość że żarłoczna turbosprężarka to jeszcze gadzina w misce olejowej ;)) Nie, pisałam przecież, po wymianie uszczelnienia wtrysków problem ustąpił i już się nie pojawił, jak na razie.
Odpowiedz@Massai: Jeżeli dokonano komplikacji konstrukcji i niczego dzięki temu nie osiągnięto, ani przyrostu mocy, ani oszczędności spalania, a ni nic, to znaczy że konstruktor był idiotą i takiego auta się nie kupuje. Zależy też o której generacji szóstki mówimy, ale zakładam, że jedynki nikomu by się nie chciało sprowadzać już z Niemiec, bo wszystkie są przegnite. Dwójka ma już dużo lepsze silniki.
Odpowiedz@KatzenKratzen: taki dzyndzel, który zasysa olej z miski do silnika. W Mazdach 6 lubi się zapchać i trzeba go co którąś wymianę oleju wyczyścić. Mówię oczywiście o dieslu, bo w bezynowych raczej ten problem nie występuje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 maja 2017 o 20:02
@Hedwiga: vide odwrócenie silników w BMW tak, żeby pasek i koła rozrządu były od strony grodzi kabinowej a nie chłodnicy :D
OdpowiedzNa frajera się zarabia. :D
Odpowiedz@boom_boom: Idąc Twoim tokiem rozumowania, kasjerka powinna oszukiwać przy wydawaniu reszty osoby, które niedowidzą....
Odpowiedz@KatzenKratzen: no jasne :D
OdpowiedzPrzyznam, że jak już muszę podjechać do warsztatu, żeby nawet głupi kierunkowskaz naprawić to boję się, że nagle znajdzie się miliard rzeczy do naprawy i do każdego mechanika podchodzę z pewną dozą nieufności. Mam na chwilę obecną trzy miejsca w Polsce (miasto, w którym mieszkam, punkt po drodze do rodzinnego miasta i punkt w rodzinnym mieście), gdzie moje autko mi naprawią bez żadnych dodatkowych i niepotrzebnych "napraw/wymian" i ich się trzymam, ale wciąż - niepewność i obawy, że zostanę oszukana gdzieś tam z tyłu głowy się kłębią.
OdpowiedzOdpowiadając na pytanie czy trzeba oszukać odpowiedź jest jedna. Trzeba. Wyjaśniając rozwinę skrót ASO. Ale Się Op*erdalają Gdyby pracowali uczciwie, nie mieli z dupy wziętych cen na części i tak dalej to mieliby dużo więcej klientów. A tak to przyjeżdżają do nich ci co koniecznie muszą. Lub nie wiedzą. I mając nikłe ilości roboty muszą zarabiać na takich blondynkach. Czego na całe szczęście im nie umożliwiłaś. Brawo. Szerokości.
Odpowiedz@tatapsychopata: Dzięki :) Trochę na mnie zarobili, na tym oleju. Za nazwę "Mazda Ultimate" zapłaciłam 4x co za nazwę "olej silnikowy".
Odpowiedz@tatapsychopata: I jeszcze nie znają się na robocie. Mamy w domu dwa BMW. E39 i F10. Z F10 byłam w ASO, bo w mojej okolicy jeszcze nie było serwisu który by ogarniał tak nowe auto. Przy okazji chciałam coś podpytać o E39, to z rozbrajającą szczerością stwierdzili, że na E39 się nie znają bo tu nie pracowali jak ten model był w okresie serwisów gwarancyjnych. I żebym jechała do nieautoryzowanego. :D
Odpowiedz@Hedwiga: Swoje z BMW też przeszedłem. Miałem E28. Wymiana termostatu plus dolewka płynu wycenili na 400zł, a był to rok 1998. A tam jest termostat na samej górze, wystarczy odkręcić 4 śrubki, wymienić, płynu dolać pół litra. Było tego więcej, mistrzostwem jednak było to że nie wiedzieli jak znaleźć numer silnika.
Odpowiedz@tatapsychopata mi w serwisie renault koleś chciał w Kangoo otworzyć maskę od przodu (otwiera się od podszybia).
Odpowiedz@tatapsychopata: co ASO to obyczaj. Umówiłem się telefonicznie na wymianę oleju. Koszt ~550zl z ich olejem. Miła Pani w ASO powiedziała, że mogę oczywiście przyjechać z własnym olejem odpowiadającym parametrom - i co mi też poradziła. Wtedy zamiast 550zl zapłacę około 200zl (w tym filtry i korki) u nich +130zl za olej kupiony gdzie indziej. Więc nie każde ASO chce naciągnąć albo jest niekompetentne.
OdpowiedzDlatego zaufany mechanik jest wart każdych pieniędzy, bo nie da się znać na wszystkim. Sam jestem "mechaniorem", z tym że auto oddaję koledze u którego "pomocnikowałem" lata temu. Różnica jest w cenie usługi. Za wymianę obu przednich wahaczy zapłaciłem 100 zł (oczywiście po znajomości i bez ceny części). Kolega z identycznym samochodem zapłacił mechanikowi 1800 zł za niemal tą samą naprawę. Wszystko by było cacy gdyby nie to, że nowy wahacz to 300 zł. No to sobie mechanik stawkę godzinową ustawił.
Odpowiedz@izamarkow: izamarkow, super Cię znowu widzieć :)
Odpowiedz@izamarkow: Porównujesz cenę samej usługi po znajomości z całkowitym kosztem naprawy, więc nic dziwnego, że wyszła ogromna różnica. Oczywiście, że dobrze mieć zaufanego mechanika, najlepiej kolegę, który zrobi za półdarmo, tylko skąd przeciętna osoba ma takiego mechanika znaleźć?
OdpowiedzMam dobrą koleżankę, która dopóki mój zaufany kumpel nie otworzył warsztatu i się zajął jej pojazdem, zawsze prosiła mnie o zawiezienie jej samochodu do mechaników. Jak zaczęła opowiadać swoje wcześniejsze przygody, to ręce mi opadły do samej ziemi.
Odpowiedz"Reasumując – tak, jestem kobietą. Tak, blondynką. Tak, nie znam się na budowie silnika. Ale czy to z automatu oznacza, że trzeba mnie koniecznie oszukać? " - a kogo mają oszukiwać? Tych, co się znają, czy tych, którzy im mogą siłą pokazać co sądzą o ich przekrętach? Niestety, obecnie na wszystkim trzeba się znać i dopytywać, bo zgraja idiotów myśli, że taka cwana jest.
OdpowiedzRodzice maja malego mercedesa, nie znaja sie na budowie auta za bardzo i od zawsze z kazdym autem jezdza do ASO. Raz chcial ich serwis Forda wydymac (auto kupione u nich) i wymienic alternator z akumulatorem bo sie podobno zuzyl i chcieli za to 4000zl. Nie zostalo to zrobione a auto bezproblemowo przejezdzilo jeszcze kolejne 4 lata az je mama rozbila :D Druga akcja juz ze wspomnianym mercem, amortyzatory do wymiany bo sie cos tlucze, koszt 1500zl za jeden. Cena faktycznie taka wysoka wszedzie bo nie ma zamiennikow, tyle ze po przejechaniu sie do innego ASO wymienili gume za 75zl i nic nie stuka. Zawsze sie znajdzie frajer.
OdpowiedzPomijając fakt, że nie ma czegoś takiego jak "zawory wtryskowe" to miała kobieta pecha, że na takie ASO trafiła.
Odpowiedz